» Wampir: Requiem » Recenzje » Ventrue: Lords over the Damned

Ventrue: Lords over the Damned

Ventrue: Lords over the Damned
Przegadany. To słowo najlepiej określa pierwszy z serii dodatków opisujących klany – Ventrue: Lords over the Damned. White Wolf konsekwentnie w całym dodatku odstępuje od formuły stosowanej w nowej linii Świata Mroku, powracając do bełkotu, metaplotu i przegadania poprzedniej edycji, przez co ilość ciekawych materiałów i pomysłów na przygody zawarta w ponad 120 stronach dodatku jest zdecydowanie zbyt mała. Gdyby redaktorzy z WW dotrzymali swoich obietnic ‘żadnych clanbooków w nowej edycji’ wiele byśmy nie stracili.

Nie tylko podejście do dodatku się zmieniło, zmieniło się również wydanie. Do tej pory mieliśmy solidne, ale czarno-białe dodatki, clanbooki zaś są w kolorze, jednak w miękkiej oprawie. Czemu oszczędzono na okładce trudno zrozumieć, bo jednak zdecydowanie jest to zmiana na minus, odbijająca się na trwałości dodatku. Kolor jest przyjemny, niemniej nie powiedziałbym, żeby był przesadnie nadużywany – ilustracje wypadają mniej więcej co cztery strony, część utrzymana jest w ciemnych tonacjach, niewiele różniących się od czerni i bieli. Poziom edytorski jest przeciętny jak na White Wolfa, czyli zdarza się trochę błędów, jednak (z wyjątkiem nieistniejącego Atutu i pustej kategorii w słowniku) nie przeszkadzają one w lekturze. Osobiście wolałbym twardą okładkę zamiast kilkunastu pokolorowanych ilustracji, ale jestem pewien, że część fanów będzie ze zmiany zadowolona.

Książka podzielona jest, trochę niepotrzebnie, na dwa rozdziały (mające odpowiednio 30 i 62 strony) oraz niespodziankę – 22-stronnicowy Appendix. Niespodziankę, ponieważ aż do momentu kiedy do niego dojdziemy, nie ma słowa o jego istnieniu – wyraźnie podane jest istnienie tylko dwóch rozdziałów. Trochę dziwny pomysł, niemniej na szczęście nie przeszkadza w odbiorze.

Warto wspomnieć jeszcze o dwóch rzeczach. Po pierwsze jest to posiadający chyba najmniejszą liczbę ramek dodatek do nowej linii, co odbija się na ilości oferowanych smaczków. Po drugie podręcznik (z wyjątkiem części mechanicznej) spisany jest w formie sfabularyzowanej, wszystkie informacje są przedstawione jakby była to pozycja istniejąca w świecie gry. Z tego powodu nie ma co liczyć na treściwe informacje.

Rozdział pierwszy, A History of Ventrue, to zajmująca jedną czwartą dodatku historia klanu. Niestety, tutaj autorzy najwyraźniej zechcieli nam przypomnieć Stary WoD. W związku z tym wybrali pomysł zdecydowanie nieoryginalny, sprzeczny z resztą dodatków i pozbawiony sensu. Stwierdzenie, że na następnych trzydziestu stronach możemy przeczytać "Historię Królów Brytanii" Monmoutha, gdzie ‘przodkowie książąt walijskich’ zostało zastąpione ‘Ven’ (czyli Ventrue) nie jest niestety dalekie od prawdy.

Historia jak historia. Streszczenie wydarzeń Iliady i Eneidy nie byłoby jeszcze takie tragiczne, gdyby nie końcówka wzięta żywcem z Monmoutha. Otóż Ventrue, klan polityków, wedle tej historii trafia specjalnie do Brytanii, kraju który do IV wieku jest pod rządami Camarilli (gdzie zamiast rządzenia pozostaje im rola zwierzyny łownej), po jej upadku zaś przez następne parę wieków nie odgrywa specjalnej roli politycznej. Owszem, są dopisane odnośniki do Karolingów, niespecjalnie jednak mające coś wspólnego z resztą tej historii.
Co ciekawsze, wątpliwe żeby wzmiankowana historia była w świecie gry uznawana przez Ventrue – tych należących do Invictusu stawia jako pariasów, gdyż przecież Pierwszy Stan głosi, że wywodzi się z Camarilli i podobnie jest z członkami Lancea Sanctum. Według historii klanu z dodatku zaś Ventrue nie dość że nie uczestniczyli w tworzeniu najpotężniejszych Przymierzy, to jeszcze nie mogli należeć do wybranych uczniów Monachusa, założyciela Lancea Sanctum i żaden z nich nie został Czarnym Apostołem. Mocny strzał w stopę dla klanu, który szczyci się przedstawianiem wszystkiego tak, żeby pokazywało ich w dobrym świetle. Niestety autorzy zamiast zastosować się do dobrych wzorców, które zaprezentowali w VII, woleli wrzucić jedyną wersję historii. Historii, która pomimo silnych (i być może nie do końca zrozumiałych dla kogoś, kto nie czytał dodatku) odwołań do Requiem for Rome, stoi w sprzeczności z informacjami podanymi w Fall of Camarilla. Bardzo zeszłoedycyjne.

Rozdział drugi i ostatni, The Culture of Lords, jest zdecydowanie mniej monolityczny. Podzielono go na wywiady z różnymi przedstawicielami klanu, przeplatane pseudo-artykułami tematycznymi. Wywiady mają różną długość – od strony po pięć i przedstawiają typowego lub mniej przedstawiciela oraz jego spojrzenia na klan. O ile pierwsze może posłużyć do stworzenia NPCa, choć zdecydowanie gorzej niż inspirujące rozwiązania z Damnation City, o tyle spojrzenie na klan jest często zupełnie nieprzydatnym fluffem (zwłaszcza w przypadku ‘mniej typowych’ typowych postaci, jak będący redneckiem Pan Paradise Lake). Artykuły są zdecydowanie bardziej użyteczne – spojrzenie na prawa czy Dominację może być przydatne dla graczy. Całość kończy kawałek o Malkavii – chorobie nękającej Ventrue (choć nie tylko). Jest ona przedstawiona w najmniej wodolejskiej formie i stanowi prawie gotowy materiał na przygody oraz konstrukcję postaci. Pomiędzy tym wszystkim umieszczone są klimatyczne Notatki od Martwej Dziewczynki, opowiadanie w częściach, o dość przewidywalnym finale.

Appendix-niespodzianka zawiera część mechaniczną podręcznika. Jedyna linia krwi nie zachwyca, w dodatku jest fatalnie przygotowana mechanicznie – ich wada w istocie jest zaletą (zamiast opłacać dyscypliny Siłą Woli muszą to robić przy pomocy Vitae – której każdy wampir ma więcej, łatwiej ją odzyskać i pozwala to użyć Siły Woli do wzmocnienia testu). Na szczęście jeśli ktoś koniecznie chciałby nimi zagrać to można to łatwo poprawić wprowadzając wydatek Vitae jako dodatkowy do Siły Woli. Dalej mamy cztery atuty unikalne dla Ventrue - z czego trzy są klimatyczne, ale zbyt drogie i prawie niegrywalne, zaś czwarty jest drogi ale przynajmniej przydatny (daje większą odporność na Dominację).
Następnych kilkanaście stron poświęconych jest mechanicznym efektom Malkavii oraz związanej z nią Dyscyplinie o wdzięcznej nazwie Dementation. Pomimo niedopracowanej dyscypliny to jedna z lepszych część podręcznika – nieźle napisana, z pomysłami oraz sensowną ramką. Całość zakończona jest tragicznie – dwoma przykładowymi postaciami, zupełnie bez polotu i większego sensu. Plus dwie strony zmarnowane na ich karty postaci. Zupełnie jak w staroedycyjnych clanbookach.

Ventrue: Lords over the Damned to produkt kiepski, wtórny, chaotycznie złożony i pełen metaplotu. Jest w nim strasznie dużo lania wody zamiast ciekawych pomysłów przydatnych na sesjach, brakuje erpegowego ‘mięsa’. Z niewiadomych przyczyn autorzy po brzegi wypchali go odwołaniami do Requiem for Rome oraz Fall of Camarilla i dla osób które nie zapoznały się z tymi dwoma dodatkami część clanbooka może być enigmatyczna lub niezrozumiała, zwłaszcza liczne odniesienia do Strix oraz Martwych Julii. Z kolei osoby, które owe dodatki czytały zauważą liczne rozbieżności pomiędzy nimi, a Ventrue: Lords over the Damned. Całości dopełnia kiepska część mechaniczna z dysfunkcyjną linią krwi, niedopracowaną dyscypliną oraz nielicznymi i mało efektywnymi atutami.

Osobiście poleciłbym produkt tylko kolekcjonerom, narratywistom zupełnie ignorującym mechanikę i wewnętrzną spójność świata oraz miłośnikom poprzedniej edycji.

Kup teraz:
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
2.5
Ocena recenzenta
6.33
Ocena użytkowników
Średnia z 6 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 2

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
Tytuł: Ventrue: Lords over the Damned
Linia wydawnicza: Vampire
Autorzy: Russell Bailey, Will Hindmarch, Chuck Wendig
Okładka: Chad Michael Ward
Ilustracje: Ed Bourelle, Robert Carter, Miguel Coimbra, Lucas Graciano, Michel Koch, Efrem Palacios, Matt K. Smith, Claudia Sutton, Mattias Tapia, Andrew Trabbold, Derk Venneman
Wydawca oryginału: White Wolf Publishing
Data wydania oryginału: 2007
Liczba stron: 128
Oprawa: miękka
ISBN-13: 978-1-58846-273-2
Numer katalogowy: WW25112
Cena: 19.99$



Czytaj również

czyli miłość w Świecie Mroku
Pierwsze miejsce w konkursie Ekwinocjum Wiosna 2009
Drugie miejsce w konkursie Ekwinocjum Wiosna 2009, cz.2
Drugie miejsce, cz.1
Antagonista

Komentarze


~Bartosz 'Kastor Krieg' Chilicki

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
-2
@Gerard
Nie widzę metaplotu. Nie pamiętasz już jak to było w oWoDzie? Przecież nikt nie nakazuje wykorzystywania wiedzy z RfR / FotC. Co z tego, że czasem pojawią się jakieś motywy stamtąd? To jest zagranie z rodzaju "jeśli wykorzystujesz FotC, to masz tu smaczek". Jaki metaplot jednak? Nie znając FotC mogę uznać, że Strix i sowy to jakiś rodzaj sowiego Roju na przykład. Albo coś dziwniejszego jeszcze. Którykolwiek podręcznik mi się posypie? Nie. Wszyscy NPCe mówią głównie "OMG! OMG! Co to jest, sowy-demony! OMG!".
30-12-2008 12:29
Kot
    Terminologia fachowa?
Ocena:
+3
Tia... Jak dla mnie jest to slang. I to nie najczystszej... khem... wody. Nie zauważyłem takich terminów w podręczniku, ani w oficjalnych materiałach, chyba że gdzieś w Changing Breeds piszą, że chomikołaki są "fluffy", a karaluchołaki "crunchy".
Kastor, wróć może do stylu z tych kilku merytorycznych komentarzy, które pojawiły się jakiś czas temu. Zacznij pisać po polsku, a nie mieszanym, anglicyzowanym, pseudoerudycyjnym slangiem.
30-12-2008 13:21
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+9
"znamionują niewłaściwą osobę na fotelu recenzenckim"

Kastorku czy ty przypadkiem nie pielęgnujesz nadmiernie idiosynkrazji względem poltera? Ale pisz dalej, uwielbiam Twoje posty.

Choć rozumiem bełkotliwy żargon Bobra, to go nie aprobuję, większość ludzi potrafi pisać bez niego, konkretnie i nie bucuje się z tego powodu, nie płaczą, że nie są w stanie napisać czegoś po polsku. Pomijam fakt, że przeraża mnie jeśli tłumacz twierdzi, że z tyłu książki jest blurb i nie można o tym napisać po polsku (zajawka, streszczenie) czy fluff (wypełniacze, lanie wody etc). Ale dobra już nie marudzę, czekam na dalsze komentowanie kompetencji Szczura :-)

Co do samej recenzji - rzeczowa, rzetelna i solidna, daje mi obraz jaki to podręcznik, jak ułożony i co w nim znajdę. Nawet jeśli mam inny gust niż szczur, jest dla mnie pomocna.
30-12-2008 13:55
Fungus
   
Ocena:
+5
Do samej recenzji odnosic sie nie bede, bo ani sie znam na wzWoDzie ani interesuje, tym niemniej za conajmniej kuriozalna idee uwazam ze prawo do recenzowania podrecznikow maja tylko Ci ktorzy je lubia. Nie wolno komus zrecenzowac 7th sea jak nie lubi danej konwencji, czy D&D 4ed jak nie lubi sformalizowanych zasad? Wolno. Owszem, gdyby ktos sie upieral zeby nie lubiac dedekow recenzowac dodatki to byloby to nieco dziwne, ale tutaj akurat mamy do czynienia z linia wydawnicza w ktora recenzent gra i zapewne nawet lubi (mimo mechanicznych bezsensow nWoDu), wiec ma pelne prawo recenzowac takze i te produkty w tej linii ktore sa skierowane do innych odbiorcow. W koncu recenzje tez sa skierowane do roznych odbiorcow a nie kazdy musi grac w nWoD w jedyny sluszny sposob i kochac wszeslki lanie wody, nie lubiac mechaniki. Nie wszystko tez co Szczur pisze jest prztyczkiem dla Kastora. Wiecej pokory, mniej flejmow... ech, marzenia.
30-12-2008 14:32
Kot
    @Fungus
Ocena:
+1
Mniej lania WoDy, powiadasz?
Ale owszem, przydałoby się.
30-12-2008 15:12
NoOne3
   
Ocena:
0
Jak dzieci, no dosłownie jak dzieci.
Co kto kiedy komu, proszę pani, on nie zjadł całego fluffu, a on używa brzydkich, zagranicznych wyrazów!
30-12-2008 16:01
kaduceusz
   
Ocena:
+3
KK
> Poza tym, jakoś gdy koledzy z rpg.polter.pl korzystają z takiej terminologii w artykułach, nie widać protestów. Bez przesady.

Nieprawda. Nie korzystają :-) :-P
30-12-2008 16:41
Myrkull
   
Ocena:
+5
Heh, ale w "Ventrue", jak i we wszytskich nowych clanbookach nie ma żadnego metaplotu, są tylko możliwe motywy do wykorzystania. I to jak przedstawione. Podręcznik aż kipiący od inspiracji został zupełnie nie zrozumiany, więc popieram Kastora, recenzja kiepska.
Przykład:
"Z niewiadomych przyczyn autorzy po brzegi wypchali go odwołaniami do Requiem for Rome oraz Fall of Camarilla i dla osób które nie zapoznały się z tymi dwoma dodatkami część clanbooka może być enigmatyczna lub niezrozumiała, zwłaszcza liczne odniesienia do Strix oraz Martwych Julii. Z kolei osoby, które owe dodatki czytały zauważą liczne rozbieżności pomiędzy nimi, a Ventrue: Lords over the Damned. "
Hej Szczurze, czy nie pamiętasz o czymś takim jak Fog of Eternity. Dzisiejsze wampiry maja swoją wersję która może drastycznie różnić się od rzeczywistości. Kolejny Plus nWoD'a.
30-12-2008 17:56
13918

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+6
Swoją drogą ciekawe czy jak Adira podlewa rośliny w akwarium to jest nastawiona fluffowo i eye-candy jako fun crunchu i metaplotu fauny i flory akwarystycznej czy zwyczajnie leje wodę fachowo?
30-12-2008 22:05
AdamWaskiewicz
    Trudna polska mowa...
Ocena:
+4
@ Kastor

A ciężko byłoby napisać "Mogę zrozumieć niechęć fana mechaniki i zrównoważenia gry do dodatku nastawionego na elementy fabularne i smaczki."?
Rozumiem, że niektóre terminy ciężko się przekładają dosłownie i jednoznacznie, ale szukanie zamienników czy określeń opisowych naprawdę nie powinno być wielkim problemem - zwłaszcza, jeżeli ułatwiłoby dotarcie treści do szerszego odbiorcy. I nie chodzi nawet o sam fakt używania dziwacznych terminów (skoro i sam recenzent się do nich ucieka), ale o ich nagromadzenie - jeżeli w zdaniu praktycznie co drugie słowo jest napisane w jakimś dziwnym narzeczu, to ja jednak domagałbym się wyjaśnienia, o co chodzi.

Dodatku nie czytałem, ani za Ventrami nie przepadam, ani księgi klanów mnie nie pociągają jakoś szczególnie, ale patrząc na robieżność oceny recenzenta i czytelników (w tej chwili 2,5 do 8,5) oczekiwałbym więcej konkretów od osób, które ten podręcznik oceniły tak wysoko - i w miarę możliwości napisanych po polsku i bez konieczności wygrzebywania ich spomiędzy złośliwości i zarzutów o niekompetencję. Ale to ja.
30-12-2008 22:46
Myrkull
    Adamie
Ocena:
+4
Ten podręcznik jest po prostu bardzo dobrze napisany nie mamy tutaj zdawkowych informacji typu "Ventrue robią to i to", wszystko opiera się na korespondencji postaci które chcą się dowiedzieć czegoś więcej o Ventrue. Dowiadują się tego z relacji świadków, nagrań, listów, itp. Nie ma metaplotu ponieważ to nie są fakty, a raczej subiektywne opinie i wiedza konkretnych wampirów, która może się różnić w zależności od osoby. W dodatku podręcznik pokazuje jak Ventrue zrywa z głupim stereotypem wysoko urodzonego. Jest tutaj też mnóstwo niedomówień, charakterystycznych dla nWoD'a. Ogólnie kopalnia pomysłów, pozostałe clanbooki też (Gangrele to dla mnie perełka). Nie wiem Szczur może czegoś takiego nie lubi, ale dawać tak niską ocenę? Polecam recenzję Kastora z Oneirosa, dla równowagi.

I normalnie żałosne. Podałem swoje zdanie, do tego poparłem Kastora i już dostaję minusa. Ja, który gryzłem się z nim w sprawie tłumaczenia, ja który uważa że nie powinien on nigdy przewodniczyć niczemu (;D), a tylko dlatego bo uważam że rzeczywiście ta recenzja jest niemerytoryczna i kiepska?
Sorry ale teraz to ja muszę wystawić polterowi minusa, bo to mi zapachniało kolesiostwem. O crunchu, fluffie i kłótni na ten temat, czyli czepianiu się wiadomo czego Maryni nawet nie mówię.
30-12-2008 23:09
Marsavius
   
Ocena:
0
A ja tak nawiasem spytam o punkty vitae a siły woli... wszystko, rzecz jasna zależne od prowadzącego, ale czy nie jest tak, że punkty siły woli odzyskuje się za poddanie się swojej przywarze - w taki sposób by stanowiła ona zagrożenie dla postaci?

Tzn. Strzelenie w but manekina jako przejaw niekontrolowanej złości nie odnowi SW.
31-12-2008 03:48
Gerard Heime
   
Ocena:
+1
@Marsavius

O ile się nie mylę tak właśnie jest, choć z tego co pamiętam Sloth działa trochę inaczej od innych.

Polowanie by odzyskać Vitae to rzut Atrybut+Umiejętność, przy czym liczba sukcesów nie ma wpływu na ilość wypitych krwinek. Średnio wypijemy 2 (jeśli gramy z extrasami) lub 4 (jeśli gramy bez nich) - zakładając oczywiście, że nie chcemy zabijać ofiary.

U Gruszczego stosowaliśmy dryf, że polowanie trwa 5-(liczba sukcesów) godzin, kilkanaście minut przy wyjątkowym sukcesie.
31-12-2008 08:57
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+3
O! Czyli recenzent, IMO miał rację z wadą będącą zaletą (bez proponowanych zmian) :)

By odzyskać SW trzeba (według zasad) wystawić postać na realne zagrożenie (niekoniecznie egzekwowane w danym momencie). A żeby uzupełnić punkty krwi, rzuca się kośćmi... lub odgrywa polowanie, co tak czy owak nie musi wiązać się z jakimikolwiek kłopotami.

A co do "watowatych" podręczników, to się nazywa beletrystyka i nie kosztuje 70zł za 130stron.

I by nie było, czytałem obie recenzje i obie są dobre. Obie pokazują podręcznik z różnych stron za co autorom bardzo dziękuję.

Kastorowi mogę jedynie zwrócić jego argument, że nie pisał o "stelarzu"/"chrupkich elementach" (co z tego, że podręcznik nie jest na nie nastawiony, a skąd czytający ma to wiedzieć?).
Rozwiązanie jest dość proste (ha!), otóż czytając recenzje Kastora każdy widzi na co Kastor zwraca uwagę w podręczniku i wie, że to co opisze będzie rzetelne- na pewno w zakresie materiału, który go interesuje.
Zdziwiłbym się gdyby Kastor nagle zaczął pisać recenzje podręczników do "Dice & Slice: A door-bashing slaughterventure".

ps. Podręcznik powinien być wypełniony za rowno chrupkami jak i watą by dieta była optymalna ;)
31-12-2008 11:50
Myrkull
   
Ocena:
0
"A co do "watowatych" podręczników, to się nazywa beletrystyka i nie kosztuje 70zł za 130stron."
Zarzuty kierować do Rebela. Gangrele już mają rozsądniejszą cenę np.
"Podręcznik powinien być wypełniony za rowno chrupkami jak i watą by dieta była optymalna ;)
[pokaż treść]"
Oj się nie zgodzę. Mnie tych chrupek jakoś dużo nie potrzeba, więc to są osobiste preferencje. Jak mi brakuje dużej ilości ramek, tabelek i innych takich, to sięgam po D&D.
31-12-2008 12:09
Myrkull
    @Alhazred
Ocena:
+1
"Requiem for Rome" no chyba że nie kręci cię starożytny Rzym.
Jak ghule mają mieć jakąś większą rolę, to polecam bardzo dobre "Ghouls", "VII" ma trzy przykładowe możliwości przedstawienia tego stowarzyszenia, moim zdaniem nieciekawe i sam wymyślisz coś lepszego. "Blood" z tego co pamiętam zbierał kiepskie opinie.
Samo "Ventrue" też polecam, chociaż cena rzeczywiście mogłaby być ciut niższa.
31-12-2008 12:32
Kot
    @Myrkull
Ocena:
+1
Zarzuty kierować do Rebela. Gangrele już mają rozsądniejszą cenę np.
Zarzuty kierować do praw rynku - nowy produkt o niepewnym odbiorze, stąd zabezpieczenie cenowe. A pewnie i zamówienie niewielkie. Ot, badają jak i za ile się sprzeda.

Jak mi brakuje dużej ilości ramek
Akurat w WoDzie dużo ramek to dużo ciekawych materiałów.
31-12-2008 14:25
~Mars

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Myrkull, chrupkie w NWoDzie, to jak zasady w planszówce, służy by wydobyć smak i aromat ;)

W DDkach przykładem dobrej diety jest np. Iron Kingdoms. Każdy element mechaniki jest fabularnie uzasadniony.
A większość waty ma też staty :D

ps. Ten no name kilka notek wyżej jest mój.
31-12-2008 14:32
Myrkull
    @MacKotek
Ocena:
0
A z Gangrelami to wiedzieli że odbiór będzie taki przychylny?
Z ramkami się zgadzam i powiem tak, tutaj ramki nie były potrzebne.
01-01-2009 16:46

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.