» Recenzje » Wszystkie » Księga Spaczenia

Księga Spaczenia


wersja do druku
Redakcja: Daniel 'karp' Karpiński

Księga Spaczenia
Ja, Gerard z łaski Sigmara, pokorny jego sługa, kapłan, kronikarz, na wstępie przekazuję pozdrowienie Esmerowi III - Wielkiemu Teogoniście, arcykapłanowi, braciom kapłanom i mnichom. Niechaj wam będzie wiadome, że z sigmaryckiego natchnienia piszę te słowa(...)

(…)postanowiono, że księga ma powstać (…)Jakoby wróżone przez oponentów zło, nie wypłynęło z tworzonych wersetów, przeor nakazał by wszyscy kapłani stawili się w świątyni modląc się o łaskę Młotodzierżcy. (…)Główne misterium odbyło się o świcie. Wiele zacnych dam i mężów przybyło, me oczy, choć stare, tylu znakomitości w jednym miejscu, nie widziały. Magistrowie, uczeni, kapłani, obrońcy prawa. (…)Gdy nastać miał kulminacyjny moment obrzędu, stała rzecz dziwna - kometa, symbol człowieka-boga, jedności Imperium, runęła z łańcuchów i z hukiem roztrzaskał się o marmurową podłogę. Do dziś szepcze się pokątnie, że to zły znak, omen najgorszego(…)

(…)Długo oczekiwana chwila nastała. "Księga Spaczenia", zbiorowa praca wielu uczonych w piśmie, trafiła na klasztorne półki, ponad trzysta stron, istny skarbiec, na którego kartach mieści się cała znana nam mądrość o tajemnicach domeny chaosu.(…)

Gdy tom trafił w me ręce, nie mogłem opanować ich drżenia (…)Wiedza zawarta w wersach, zdaje się na nowo otwierać oczy i uszy na otaczający nas świat, a trwoga, którą budzi, winna uczyć pokory.(…)

Księga - jako praca zbiorowa, skupia wyniki prac uczonych wielu profesji. Historycy, uczeni w starożytnych pergaminach, snują opowieść o kolebce, historii i poczynaniach Chaosu na przestrzeni wieków. Teolodzy, w swych dysputach opisują cztery plugawe bóstwa, ich wyznawców, kodeks, sposoby werbowania nowych członków kultu. Dział o mocy eteru i plugawym Dhar opisują Magistrowie nauk magicznych, doświadczenia swoje przelali również kartografowie, odkrywcy, wojowie, uczeni w medycynie, mędrcy, inżynierowie, kowale i w końcu obrońcy Imperium.

(…)Śnię, by powrócić raz jeszcze do lektury. Księga Spaczenia z czasem przekonuje o swojej doskonałości.

(…)Oficjalnie Wielki Klasztor Sigmara poddany został kwarantannie. Z okna mej celi widzę zasępioną twarz Wielkiego Teogonisty...

(…)Dekret ów nie tylko zabrania rozpowszechniania woluminów, ale jasno nakazuje spalenie wszystkich egzemplarzy "Księgi Spaczenia". Muszę uratować choćby jedną kopię… Bogowie dopomóżcie(…)


***

Pierwsze drżenie serca wywołuje grubość ksiązki. Od razu na myśl przychodzą dobre wspomnienia jakie zostały po lekturze Królestwa Magii, które notabene jest dla mnie najlepszym dodatkiem, jaki doczekał się polskiej edycji. Rzut oka na spis treści zwiększa podekscytowanie. Dociera myśl o obszerności suplementu, wróżąca miłe chwile z lekturą. Jednak niestety nie do końca tak jest.

Recenzowanie Księgi Spaczenia, wydaje się być zadaniem trudnym. Tytuł był bardzo oczekiwany przez fanów i wzbudzał emocje zanim książka trafiła na półki. Dodatek zawiera wiele nowych informacji, kilka z nich budzi poważne kontrowersje, a sam poziom przekazywanej wiedzy na temat domeny Chaosu jest bardzo nierówny. Znalazłem fragmenty, które mnie zachwyciły, ale były też takie, które wyrzuciłbym bez skrupułów.

Nie ma sensu opisywać po kolei rozdziałów i w dwóch zdaniach streszczać ich zawartości. Każdy z Was może zdobyć taką wiedzę, czytając spis treści. To nie da jednak wystarczającego obrazu Księgi Spaczenia. Rozpocznę od mankamentów, rzeczy moim zdaniem niepotrzebnych lub obniżających końcową ocenę. Opisane poniżej wady zaburzyły mi obraz "dodatku idealnego".

Najwięcej kontrowersji wzbudziła we mnie wizja mutacji, odmieńców i katalog przemian. Moje zastrzeżenia dotyczą zarówno opisów, jak i rozwiązań mechanicznych.

Primo - sugerowane w podręczniku opisy tworzą z Imperium krainę odmieńców, a kreowany zasięg mutacji wypacza wizję Starego Świata, jaką zbudowałem przez lata gry. Według dodatku, bycie albinosem, to już spaczenie Chaosem. Fragmenty sugerujące, że nie ma w Imperium człowieka, który nie słyszał płaczu matki po urodzeniu mutanta – jeżą włos na głowie. Próba stworzenia z kraju Sigmara "świtu żywych trupów" – to mój największy zarzut.

Secundo - samą tabelę k1000 mutacji uważam za nieporozumienie. Rozumiem, że jest to ukłon w stronę młodszych fanów systemu, ale na Sigmara, nie róbmy z Mistrzów Gry ludzi do odczytywania wyników rzutów kości. Wszak prowadzenie sesji RPG wymaga pewnej kreatywności, którą tego typu tabele zdają się zabijać. Treść tabeli także pozostawia sporo wątpliwości, zawiera takie perełki jak drgawki (niczym nie różniące się od epilepsji), czy wspomnianego wcześniej albinosa.

Tertio – rozwiązania mechaniczne, które tworzą swego rodzaju błędne koło. Raz otrzymana mutacja, prędzej czy później powoduje powstanie kolejnych. Rozumiem nieokiełznanie sił Chaosu, ale taki stan rzeczy doprowadziłby w krótkim czasie do zagłady Imperium, a z Kislevczyków stworzyłby kolejną hordę Chaosu.

Do obniżenia końcowej oceny przyczyniły się także powtórzenia. Pomijam fakt przekazywania tych samych informacji, które otrzymaliśmy w innych dodatkach, choć i one budzą we mnie negatywne uczucia. Zdaję sobie jednak sprawę, że są miłośnicy 'wojennego młota", którzy kupują pozycje sygnowane logiem Black Industries wybiórczo. Tym, na co nie mogę znaleźć usprawiedliwienia, jest wiele powtórzeń w ramach samej Księgi Spaczenia. Fragment o Khorne gardzącym magią i magami, przewija się kilkakrotnie, podobnie sprawa ma się z opisem niszczycielskich bóstw. Powstaje nieodparte wrażenie, że autorzy po prostu szukali przysłowiowej "zapchajdziury" albo, że osoba koordynująca projekt, nie do końca wywiązała się ze swoich obowiązków.

Mieszane uczucia budzi bestiariusz. Autorzy wspominają, że większości opisywanych stworów bohater może nie spotkać w czasie swojego całego życia, jednak gdyby ode mnie to zależało, wyrzuciłbym kilka bestii ze spaczonych stronnic. Nie pasują kompletnie do obrazu Starego Świata.

Czas na rzeczy solidne – czyli elementy sprawiające, że ten dodatek po prostu watro mieć. Tych w Księdze Spaczenia na szczęście nie brakuje, a oto najważniejsze z nich.

Black Industries ostatnimi tytułami przyzwyczaiło nas do wysokiej jakości wydań: twarda okładka, dobry papier, znana miłośnikom szata graficzna. Polski wydawca, Copernicus Corporation, przekładał to na nasz rynek bez zarzutu. Dostaliśmy ponad trzysta stron spisanych "inkaustem ze spaczenia i moczu", w bardzo dobrej oprawie. Podręcznik wydaje się być wytrzymały i ładnie prezentuje się na półce. Zamieszczone w środku rysunki trzymają poziom, choć jak to zwykle bywa przy wielu ilustratorach, każdy znajdzie takie, które bardziej lub mniej przypadną mu do gustu. Brawa należą się Copernicusowi za doskonałą polską wersję językową. Błędów można tu szukać ze świecą.

Do tej części oceny zaliczam fragmenty o historii i magii Chaosu. Otrzymałem dokładnie to, czego spodziewałem się po dodatku traktującym o Chaosie. Kilka słów o kolebce niszczycielskich potęg, nowe czary, rytuały, profesje magiczne, informacje kompatybilne z kreowaną wcześniej wizją świata.

Podręczniki sygnowane żółtym logiem Warhammera, przyzwyczaiły nas już do "ramek", dodatkowych informacji zamieszczanych niezależnie od tekstu podręcznika. Nie zabrakło ich też w omawianym dodatku. Już wstęp raczy nas recenzją tytułu, spisaną przez przedstawiciela strony Chaosu. Dalej warta polecenia jest historia Krwawej Maryśki, znajdziecie też kilka krótkich opowiadań, wypowiedzi mieszkańców Imperium, plany, statystyki, czyli wszystko co winno wzbudzić wenę u Mistrza Gry.

Teraz pora na rzeczy, które wzbudziły mój szczery zachwyt i stanowią o, mimo wszystko, wysokiej ocenie końcowej. Te fragmenty wbiły mnie w fotel, pozwalając na chwilę zapomnieć o otaczającym mnie świecie.

Brawa należą się za opis Norski, Kurgan, Hungów, krasnoludów chaosu i mrocznych elfów. Opis Norski jest najobszerniejszy. Spotkałem się z zarzutem o podobieństwie do wikingów, który dla mnie jest bezpodstawny, gdyż na tego typu inspiracjach bazuje większość światów fantasy. Po Bretonii, otrzymujemy kolejną, opisaną w duchu drugiej edycji krainę. Kolejne miejsce, gdzie możemy zesłać graczy, którego opis, pozwala bez problemu rozegrać na północnym półwyspie niejedną kampanię.

Chyba każdy czytelnik Roty, chciał widzieć Kurgan na swojej sesji. W Księdze Spaczenia bez problemu znajdzie potrzebne do tego informacje. Opis nie jest zbyt długi, ale wyczerpujący i przede wszystkim zostawiający dużo miejsca na własne innowacje.

Najmniej miejsca pozostawiono innorasowym wyznawcom mrocznych bóstw, jednak zawarte tam informacje pozwalają bez problemu na dołączenie wyżej wymienionych, do pełnego obrazu Starego Świata.

To, że paleta barw Warhammera zyskała nowe krainy, plemiona, opis ras – to jedno. Druga sprawa to otrzymany wór pomysłów, który swoim ciężarem może przygnieść najroślejszego Wybrańca Chaosu. I nie chodzi mi o to, że podręcznik co chwila sugeruje pomysły na przygody, bo ich poziom jest różny. Sama lektura Księgi dostarcza nam idei na kilka kampanii. Tu szczególnie polecam opisy spaczonych dzieł sztuki, Pustkowi Chaosu, zbrojowni. Mistrzu Gry - materiału na scenariusze znajdziesz co niemiara. Przeczytanie tego dodatku, dostarczy wiele zaskakujących rozwiązań i pomysłów, a czyż nie to powinno decydować o zakupie podręczników do RPG.

Może uległem zgubnemu wpływowi spaczenia, a może Mroczne Potęgi zainteresowały się moją skromną osobą, ale pomysły zrodzone po lekturze, nastawiają mnie bardzo przychylnie do recenzowanej książki. Kolejna konkluzja, może być już tylko wynikiem opętania, albo mutacji, ale uważam, że oprócz podręcznika głównego i Królestwa Magii, jest to niezbędny dodatek dla prowadzącego. Polecam.


Jakość wydania Księgi Spaczenia nie stanowi wyjątku – dostaliśmy podręcznik solidny, estetyczny, po prostu trzymający poziom. Jedynym zgrzytem może być porównanie czcionek z wstępu – w mojej opinii wydanie polskie ma tutaj angielskiemu czego pozazdrościć.

Treść dodatku, choć zaiste dostarcza wielu ciekawych pomysłów, sprawiłaby iż po dosłownym dostosowaniu się do wszystkich zaleceń autorów, prowadzilibyśmy w Starym Świecie odbitym w krzywym zwierciadle. W Imperium, w którym więcej jest mutantów, niż normalnych obywateli i więcej kultystów, niż sigmarytów.

Zachwycają drobne pomysły, opisy gadżetów, spaczonych przedmiotów, wrogich kultów i kultur, wszystko to można chłonąć jak sucha gąbka. Niestety są też dłużyzny i nuda – jak chociażby tabela mutacji, co gorsza, są pomysły wołające o pomstę do nieba… Oczywiście tego nad Altdorfem.

Po lekturze Księgi Spaczenia nie wyobrażam sobie grania w jednej drużynie z Norsmenem, wszak jego kraj to wróg, który dobrowolnie lub pod przymusem, odpowie na każde wezwanie sił Chaosu. Opisy mutacji poddają pod wątpliwość istnienie chorób, czy anomalii niezwiązanych z Chaosem. Natomiast grubo przeszło połowa mutacji jest na "normalnych" sesjach niegrywalna.

Księga Spaczenia to z całą pewnością podręcznik przydatny dla każdego Mistrza Gry, jednak pozostał mi pewien niedosyt. Mam nieodparte wrażenie, że koordynator linii wydawniczej w Black Industries, zaczyna nieco się gubić w koncepcji spójnej wizji Starego Świata. Sobie i fanom systemu szczerze życzę, aby moje wrażenie nie znalazło żadnego potwierdzenia w kolejnych dodatkach.

Daniel 'karp' Karpiński
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę


Ocena: 4.5 / 6



Czytaj również

Unboxing: WFRP - Signs of Faith
Otwieramy dodatek dla kapłanów
- recenzja
The Enemy Within
Stary wróg w nowej szacie
- recenzja
Black Fire Pass
- recenzja
Faith of Sigmar
Drukować czy nie drukować?
- recenzja
Lure of Power
- recenzja

Komentarze


~soul31

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Z tymi stworami to jest jak z szatanem. Widziałeś go kiedyś? Raczej nie? Ale raczej się go boisz? To wyobraź sobie że jakiś palant chce go teraz przywać. Może teraz się boisz?
27-09-2007 09:00
Xeel
   
Ocena:
0
Zgadzam się, nawet jeśli takie przykładowe demony bogów Chaosu byłyby tylko tłem dla Starego Świata, to jest to tło bardzo sugestywne. I nigdy nie wiadomo kiedy przejdą z tła na pierwszy plan, a mieszkańcy Imperium i innych krain są tego faktu raczej świadomi.
27-09-2007 11:03
Szczur
    @triki
Ocena:
0
Zrób dobry uczynek - zapoznaj się z uniwersum WFRP i do niego się odnoś, zamiast odnosić się do swojej wynikającej z braków wiedzy i autorskich modyfikacji wizji. W ten sposób czytelnicy będą wiedzieli do czego się odnosisz - bo na razie to wypisujesz głupoty.

Kpina to nie punkty w tabeli, a recenzent który nie wie o czym pisze. Bo na pewno nie o uniwersum WFRP.

@ShadEnc - w pierwszej edycji były obecne zarówno w artykułach z White Dwarfa (które przedrukowywano w MiMie), jak i podręcznikach - choćby obu częściach całkiej fajnego RoCh.
27-09-2007 12:10
triki
    @ShadEnc @Szczur
Ocena:
0
Ja recenzowałem Księgę Spaczenia nie uniwersum WFRP.

Co do bitewniaka to uważam że zrobił więcej złego niż dobrego dla 2 ed i po prostu omijam go szerokim łukiem. Z edycją pierwszą jestem zapoznany.

Zapraszam najpierw do lektury wspomnianego dodatku, a potem do osądów.

ShadEnc - jeżeli zadałbyś sobie minimum trudu i sprawdził o czym pisałem, mając na myśli bestiariusz, wiedziałbyś że nie chodzi mi o demony, czy bestie. Glista mięsna, Amfisbena, Śluzowiec chaosu z tymi stworami się wcześniej nie spotkałem i je miałem na myśli pisząc cytowany fragment.

Tak więc jeszcze raz dziękuję za uwagi, jednak zdania nie zmieniam.
27-09-2007 12:37
~Vlkodlak

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
ehem... To jak to jest? Znasz tego Mlotka first edyszon czy nie? Bo jesli, na ten przyklad taka Amfisbena nic Ci nie mowi, to polecam odswierzenie podstawki. A pro po bitewniaka. To czy on w Twojej opinii zrobil wiele zlego czy dobrego nie jest istotne, gdyz de facto druga ed. jest fabularnym odwzorowaniem realiow mlotka bitewnego. I na koniec, recenzujac Ksiege Spaczenia opisujesz elementy rzeczonego uniwersum. Pozdrawiam.
27-09-2007 12:54
18

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@triki:

Ja recenzowałem Księgę Spaczenia nie uniwersum WFRP.

Recenzowałeś podręcznik utrzymany w konkretnych realiach - to, że nie akceptujesz oficjalnej linii wydawniczej to Twój problem, nie problem autorów dodatku. Co więcej, wykazałeś się nieznajomością lub ignorowaniem realiów WFRP - twierdząc, że pewne demony nie pasują do jego uniwersum. Otóż pasują, ale problem polega na tym, że "Księga Spaczenia" jest pisana pod oficjalną linię wydawniczą, nie pod Twoje gusta. Reasumując - jasne, potwory mogły nie przypaść Ci do gustu, ale obiektywnie rzecz biorąc wpasowują się w Warhammera bardzo dobrze.

Z edycją pierwszą jestem zapoznany.

Vlkodlak +1, chyba jednak nie jesteś zapoznany. :)

Co do bitewniaka to uważam że zrobił więcej złego niż dobrego dla 2 ed i po prostu omijam go szerokim łukiem.

To Twój problem - moim zdaniem dzięki bitewniakowi mamy Warhammera w kolorze, z aktywną linią, w dodatku zachowującego swój mroczny klimat, dodając mu za to heroizmu. Co więcej, dzięki WFRP 2ed. sięgnąłem po WFB i świetnie się bawię rozgrywając kolejne bitwy.
27-09-2007 13:13
~Drachu

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Amfisbena była w podstawce do 1 edycji. Juz wtedy zastanawialem sie, czy u kogoś pojawiła się na sesji.

To samo Fimiry. 13 lat w WFRP i żadnego nie spotkałem. Ale znam kogoś, kto pojechał na konwent i była sesja z Fimirami. Czad jak dla mnie.
1 ed też była kalką bitewniaka, jeno wczesniejszych edycji :)

Czekajta. To znaczy, że ta mackowa Nurielbestia z Kontraktu Oldiego jest w Tomie Spaczenia?
27-09-2007 13:15
644

Użytkownik niezarejestrowany
    @Drachu
Ocena:
0
Tak, jest w Tomie Spaczenia.

A co do dyskusji - Shadenc, Vlkodlak +1. Jezeli ma sie recenzowac dodatki do jakiegos systemu, to trzeba sie zajac danym systemem, a jezeli sie go nie trawi, to nie pisac do niego recek, bo sie po prostu przeklamuje rzeczywistosc.
27-09-2007 13:19
Szczur
    @triki
Ocena:
0
Recenzowałeś dodatek do WFRP mając o tym świecie znikome pojęcie, co potwierdzasz każdym kolejnym wpisem. O pierwszej edycji również - zresztą, jak już zaznaczono, pierwsza edycja była kalką bitewniaka (konkretnie IIIed).

Jeśli nie podoba ci się uniwersum WFRP - twoja sprawa. Niemniej w momencie kiedy recenzujesz oficjalne podręczniki to one obowiązuje, a nie Twoja autorska wizja jak ten świat powinien wyglądać.

Weź zapoznaj się najpierw z WFRP a potem pisz do niego recenzje - albo nie recenzuj w ogóle. Bo na razie to urządzasz sobie kpinę z czytelników.


@Drachu - ja miałem kiedyś amfisbenę na sesji, nawet w którejś oficjalnej przygodzie była. Fimiry zresztą też :)

27-09-2007 15:31
Ausir
    @ShadEnc
Ocena:
0
moim zdaniem dzięki bitewniakowi mamy Warhammera w kolorze, z aktywną linią, w dodatku zachowującego swój mroczny klimat, dodając mu za to heroizmu.

Tak właściwie to dzięki bitewniakowi w ogóle mamy WFRP.
28-09-2007 12:01
~Vlkodlak

Użytkownik niezarejestrowany
    @Drachu
Ocena:
0
Mnie tez sie jedna lub dwie Amfisbeny trafily. A jesli chodzi o Fimiry to nawet w Mim'ie byl przedruk White Dwarf'owej przygody. Cos o jednookim gosciu ukrywajacym sie kolo Kammedun, or something. W sumie jest to dosc dziwne bo za granica Fimiry zdaja sie byc jedna z najpopularniejszych ras. Doszlo do tego ze pod presja starych graczy, pare numerow temu Warpstone zrobil cale wydanie na temat Fimirow.
28-09-2007 12:25
Ausir
   
Ocena:
0
Bo fimiry to rasa lubiana ale rzadko używana. :)
28-09-2007 13:41
18

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
E tam rzadko używana - prowadziłem rok temu ośmiosesyjną kampanię z fimirami. IMHO to sztandarowy produkt WFRP, na czele ze skavenami, zoatami i zwierzoludźmi. :)
28-09-2007 13:49
Ausir
   
Ocena:
0
Więc fimiry i zoaty tak strasznie popularne, ze GW wywalił ich z uniwersum Warhammera? :)
28-09-2007 14:06
18

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Sztandarowy, nie znaczy popularny. Niektóre sztandary są, no, podarte i brudne ;)
28-09-2007 14:19
Ausir
   
Ocena:
0
Ja się mogę zgodzić, że ok. 3 edycji WFB i 1 edycji WFRP może i były sztandarowe, ale nie dziś.
28-09-2007 14:35
18

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ano, dziś sztandarowe są ratogry, demonetki, juggernauty i stegadony. Cóż, mnie i tak to nie powstrzyma przed wrzucaniem postaci graczy w fimirskie mgły ;)
28-09-2007 14:44
Ausir
   
Ocena:
0
Swoja drogą to w przypadku WFRP najlepiej mieć podręczniki do obu edycji (i do tego jeszcze jakieś army booki) i czerpać z najlepszych elementów obu z nich :). Puryzm zarówno pierwszo- jak i drugoedycyjny ssie.
28-09-2007 14:47
~Sayonara

Użytkownik niezarejestrowany
    Tabelki są głupie
Ocena:
0
Rozumiem, że lubicie losować. Ja nie lubię. Dla mnie tabele z mutacjami, czy z tworzeniem stada zwierzoludzi są stratą miejsca. I śmieszą mnie teksty typu: piszę pracę magisterską, uczę się do matury i nie mam czasu na wymyślanie.
Wkurzały mnie też powtórzenia, o których zresztą też można przeczytać w recenzji. Bogowie Chaosu byli opisywani trzy, czy cztery razy w różnych miejscach. Jak dla mnie to przesada.
Ogólnie recenzja w porządku. Muszę przyznać, że nie wiem czego tak jedziecie po autorze. Sam Warhammera prowadzę kilkanaście lat i jakoś umknęła mojej uwadze „znikoma wiedza o świecie” podobna widoczna w recenzji. Z amfisbeną dał plamę, ale sry to nie jest kluczowy dla świata potwór.
28-09-2007 16:15
18

Użytkownik niezarejestrowany
    @Sayonara
Ocena:
0
Muszę przyznać, że nie wiem czego tak jedziecie po autorze. Nie jedziemy. Zwracamy uwagę na babole wypisane w recenzji i komentarzach pod nią. Zersztą, uwagi są zasadniczo dwie:
  • Autor krytykuje elementy związane z uniwersum Warhammera argumentując jedynie własnym gustem
  • Autor krytykuje tabelki za samo ich istnienie
28-09-2007 16:42

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.