» Sesja » Motywy » Invocabus

Invocabus

Invocabus
Wstęp
Invocabus to pomysł na scenariusz dla grupy postaci o dowolnym stopniu doświadczenia, mających jednak pojęcie o funkcjonowaniu Imperium i działających w nim instytucji. Na potrzeby niniejszego tekstu przyjąłem, że akcja rozgrywa się w Nuln, ale równie dobrze może to być dowolne większe miasto Imperium. Bohaterowie Graczy powinni mieć motywację silniejszą niż pieniądze, które mogą okazać się niewystarczającą zachętą do rozwikłania całej sprawy.


Zlecenie

Osią scenariusza jest poszukiwanie starej księgi, o nazwie "Invocabus", która jest umieszczona na niemal każdym indeksie woluminów zakazanych przez Inkwizycję. Księga przed kilkoma laty została skradziona z miejsca, w którym była przechowywana (np. biblioteki znajdującej się pod główną świątynią Sigmara albo z Kolegium Światła), jednak niedawno trafiono na jej ślad.

Bohaterowie mogą pracować na zlecenie Kolegium Światła, Zakapturzonych Braci, czy bogatego kolekcjonera, który niekoniecznie musi okazać się kultystą. Choć losami księgi interesuje się też Inkwizycja, BG nie powinni być na jej usługach.


Garść faktów

Informacje, jakie drużyna otrzymuje na starcie, są dość skąpe. Księga jest opasłym tomem oprawionym w skórę, na której widnieje tytuł. Posiada bliżej nieznane właściwości magiczne, jest jednak podatna na działanie czynników zewnętrznych (np. na ogień).

Wzmianki na temat księgi odnalazł Albert Wieltraub, zwany Wroną, który natychmiast wyruszył do Nuln, gdzie zatrzymał się w karczmie "Pod Dzikiem". Od dwóch tygodni nie ma od niego żadnych informacji, co niepokoi pracodawcę naszych BG (i Wrony), gdyż wcześniej raporty pojawiały się regularnie.

Zadaniem drużyny jest odnalezienie księgi lub Alberta Wieltrauba. Jeśli zleceniodawcą Bohaterów jest instytucja działająca w majestacie prawa, z którą członkowie drużyny są związani, zleceniem może być odnalezienie i zniszczenie księgi.


Pod Dzikiem

Informacje o Albercie Wieltraubie można bez problemu uzyskać w karczmie "Pod Dzikiem". Wrona mieszkał tam przez blisko miesiąc. Około trzech tygodni przed przyjazdem BG, Wieltraub, który wcześniej nie sprawiał żadnych problemów, sprowadził do swego pokoju dziewkę, którą zamordował w okrutny sposób – jej wnętrzności były rozwleczone niemal po całej izbie. Morderca srodze poturbował też jednego z ochroniarzy. Straż miejska pojmała go i przekazała Inkwizycji, która po przesłuchaniu i procesie skazała go na stos. Wyrok wykonano dwa tygodnie temu. Należy zwrócić uwagę no to, za kogo podają się BG: jeśli za bliską rodzinę lub przyjaciół Alberta, prawdopodobnie wzbudzą niechęć karczmarza, zainteresowanie Inkwizycji oraz chęć zemsty kamratów poturbowanego ochroniarza.

Bohaterowie mogą bez problemu wynająć pokój, w którym mieszkał Wieltraub, zwłaszcza jeśli dowiedzą się, że przeniósł się do niego na własną, wyraźną prośbę. Jest to niewielka, skromnie umeblowana izba, w której po dokładnym przeszukaniu można znaleźć niewielką skrytkę pod jedną z klepek - jest ona jednak pusta, gdyż pomieszczenie wcześniej sprawdziła Inkwizycja. Na pryczy i podłodze pod nią widnieją ciemniejsze ślady po krwi zamordowanej. Istotny jest jednak nie sam pokój, a widok z małego okienka. Karczma usytuowana jest w dobrej dzielnicy, a znajdujący się niemal naprzeciwko dom został stosunkowo niedawno opuszczony; jego drzwi i okna są zabite deskami, co od razu rzuca się w oczy.


Heckler und Koch

W karczmie niemal cały czas przesiadują "dwaj smutni panowie". Wprawny obserwator bez problemu dostrzeże, iż zawsze okupują ten sam stolik, a mimo długich godzin spędzonych przy nim, zawsze są trzeźwi. Nigdy nie wychodzą razem, chętnie nadstawiają ucha, a karczmarz traktuje ich z rezerwą. Jeśli Bohaterowie będą wypytywali o Alberta Wieltrauba, z całą pewnością wzbudzą ich zainteresowanie.

Otto Heckler i Emil Koch są na usługach Inkwizycji, która zaniepokojona drugim bestialskim zabójstwem w tak spokojnej okolicy, postanowiła na wszelki wypadek zbadać dokładnie sprawę. Jednak głównym celem obserwacji Inkwizytorów jest nie karczma, a puste domostwo.


Dom Klausa Richtera

Puste domostwo może zainteresować drużynę choćby ze względu na swój wygląd. Dodatkowo, przemawia za tym jeszcze kilka innych powodów: dom był obserwowany przez Wronę, a teraz jest pod okiem Inkwizycji. Łatwo też dotrzeć do informacji, że dwa tygodnie przed zabójstwem, którego dopuścił się Wieltraub, tam także doszło do morderstwa.

Od sąsiadów lub stałych bywalców "Pod Dzikiem" Bohaterowie mogą dowiedzieć się, że renomowany prawnik - Klaus Richter, obywatel stateczny i powszechnie szanowany - pewnej nocy zabił przy pomocy siekiery żonę i dwie córki. Następnie zaatakował zwabiony hałasem patrol straży miejskiej, raniąc sierżanta. Richter został pojmany, a śledztwo dość szybko przejęła Inkwizycja. Okazało się, że prawnik w rzeczywistości był kultystą, w związku z czym skończył na stosie. Wydarzenia te miały miejsce dwa tygodnie przed zabójstwem dokonanym przez Alberta.

We wnętrzu domu panuje nieład, Inkwizycja przeszukując pokoje nie musiała zachowywać ostrożności. Łóżka w pokoju dzieci i w sypialni są zakrwawione, na podłodze w całym domu walają się porozrzucane sprzęty codziennego użytku, w tym kilka ksiąg prawniczych – podniszczonych i dość powszechnie spotykanych na uczelniach.

Najciekawsze czeka jednak w piwnicy. Oprócz małego składziku gospodarczego, oczom Bohaterów ukazuje się wejście do drugiego pomieszczenia. Tajemne znaki na ścianach, niedopalone świece, pochlapany krwią i oprószony resztkami popiołu masywny, kamienny ołtarz. Tu także Inkwizycja już była, tym bardziej nurtuje pytanie, dlaczego na ołtarzu leży jak gdyby nigdy nic wielka, oprawiona w skórę księga o tytule "Invocabus"?

Przeszukanie pomieszczenia nie wykaże żadnych pułapek. W miejscu, w którym spoczywa księga, wyrysowany jest jakiś znak, jednak jego identyfikacja jest niemożliwa dopóki leży na nim to opasłe tomisko. Bohaterowie mogą zabrać księgę, zniszczyć ją na miejscu lub zacząć czytać (wymagana znajomość języka klasycznego).


Czterech panów w łódce…

Kilkanaście lat wcześniej czterech młodych mężczyzn, wówczas rozpoczynających karierę żaków, poznało się na barce rzecznej płynącej z Nuln do Altdorfu. Młodzieńcy, mimo iż każdy z nich podjął naukę na innym kierunku, przypadli sobie do gustu i trzymali się razem, dzieląc izbę oraz radości i znoje studenckiego życia.

Razem też dzielili tajemnicę księgi, w której posiadanie weszli niemalże przypadkiem. Żakom ani w głowie było przywoływanie demonów, czy czczenie mrocznych potęg, ale obawiając się Inkwizycji, woleli sprawę przemilczeć, niż chwalić się posiadaniem zakazanego woluminu.

Osiem lat temu, na pokładzie bardzo podobnej barki, czterech dorosłych mężczyzn powróciło po studiach do rodzinnego Nuln. Klaus Richter był szanowanym prawnikiem, Olaf Zickler utalentowanym cyrulikiem, Alfred Kirsche podoficerem w miejscowym garnizonie, a Johann Volker architektem. Rok 2522 KI okazał się dla każdego z nich trudny. Problemy finansowe, zawód miłosny, niespełnione ambicje w pracy – wszystko to sprawiło, że po tylu latach zdecydowali się sięgnąć po zakazaną wiedzę, która była pod ręka. I jak to zwykle bywa, zostali oszukani.


Invocabus

Opis działania księgi, a właściwie jej aktywacji i deaktywacji, można znaleźć tylko zapoznając się z jej zawartością, co jednak obarczone jest ryzykiem nabawienia się kilku Punktów Obłędu. Aby księga zaczęła działać, trzeba odprawić rytuał, w którym między innymi poświęca się istotę ludzką, a na jego zakończenie pali wolumin..

Invocabus to domena demona i jednocześnie on sam. Gdy rytuał przywołania zostanie odprawiony, z dymu formuje się eteryczna postać demona, który natychmiast usiłuje zagnieździć się w ciele śmiertelnika (postać może przeciwstawić się, wykonując udany Wymagający test Siły Woli). Demon jest wiecznie głodny krwi, więc gdy tylko opęta i zdominuje swoja ofiarę, rusza na krwawe łowy. Nie kieruje się on sprytem, a instynktem i morderczą furią, co powoduje, że dość szybko jego działania zostają dostrzeżone.

Spalenie opętanego ciała bądź odprawienie egzorcyzmów sprawia, że księga pojawia się w miejscu odprawienia rytuału. Na domiar złego demon pod postacią księgi jest świadom tego, co się dzieje i wpływa na umysł osoby, która dotknie księgi bądź znajdzie się w jej bezpośredniej bliskości. Zsyła na nią najpierw powodujące lęki i paranoję halucynacje, a następnie krwawe wizje, które mają na celu doprowadzenie jej do szaleństwa. Test Siły Woli określa czy i jak długo dana osoba jest w stanie opierać się majakom - im bliżej księgi się znajduje, tym test trudniejszy.

Gdy czterech mężczyzn odprawiło rytuał, dostrzegli eteryczną postać, która dość szybko "zniknęła". Pomyśleli, że całe to przywoływanie demona to jedna wielka bujda i rozeszli się do domów. Tymczasem demon opętał Klausa Richtera i jeszcze tej samej nocy zamordował jego żonę i dzieci. Gdy nieszczęśnik został skazany i spalony na stosie, księga ponownie pojawiła się w piwnicy prawnika, w której odprawiono rytuał. Odnalazł ją tam Albert Wieltraub zwany Wroną, który świadom, iż dom jest obserwowany przez Inkwizycję, postanowił zniszczyć księgę na miejscu – spalił ją. Gdy demon w ciele Alberta dostał się w ręce Inkwizycji, dom został ponownie przeszukany, ale księgi nie odnaleziono, gdyż pojawiła się ona na ołtarzu dopiero po spaleniu nieszczęśnika na stosie.


Krucjata Olafa Zicklera

Trzech pozostałych uczestników rytuału przywołania podejrzewa, że zdrowo narozrabiali, ale obawiają się przyznać do czegokolwiek z obawy o konsekwencje, które wyciągnęłaby Inkwizycja. Cyrulik Olaf Zickler postanowił sam naprawić błąd, jaki razem popełnili. W tym celu uda się do domostwa Richtera, a gdy odnajdzie księgę, postanowi ja zniszczyć (konsekwencją czego będą kolejne ataki demona).

O ile Bohaterowie nie wpadną wcześniej na trop księgi, mogą ich nań naprowadzić działania cyrulika. Włamanie zostanie natychmiast dostrzeżone przez Hecklera i Kocha, którzy będą usiłowali zatrzymać podejrzanego, być może świadkami zajścia będzie także drużyna. Jeśli Zickler nie zostanie w porę powstrzymany, demon zaatakuje ponownie.

Badając powiązania prawnika i cyrulika, łatwo można wpaść na trop ich przyjaciół: Alfreda Kirsche i Johanna Volkera. O ile oficer okaże się twardym orzechem do zgryzienia, o tyle zastraszony lub szantażowany architekt opowie wszystko ze szczegółami. Czy jednak drużynie uda się do niego dotrzeć przed Inkwizycją?


Sensacje Wildsteina

Wszystkie krwawe wydarzenia, które miały miejsce w tak przyzwoitej dzielnicy oraz ich konsekwencje, śledzi i relacjonuje w Gońcu Nulneńskim Bert Wildstein. Dziennikarza można spotkać w redakcji gazety lub w karczmie Lamus, w której przesiaduje miejscowa bohema.

Wildstein dysponuje sporą ilością wiadomości na temat wydarzeń, które mogą interesować Bohaterów, jednak nie interesują go pieniądze, a wymiana informacji. Wykorzystanie dziennikarza może pchnąć śledztwo do przodu, ale równocześnie skomplikować nieco sytuację. Bert spokój i swoistą nietykalność [/q]opłaca[/q] regularnymi raportami składanymi Inkwizycji. W ten sposób każdy, kto przejawia nadmierną ciekawość sprawami badanymi przez Oficjum, sam staje się obiektem jego zainteresowań.


Żyj szybko, umieraj młodo, pozostaw po sobie…

Bardzo możliwe, że w trakcie sesji drużyna wejdzie w posiadanie księgi, albo wręcz doprowadzi do jej zniszczenia. To, jak szybko i w jakim stopniu jeden z Bohaterów zostanie opętany przez demona, pozostawiam decyzji Mistrza Gry. Sugeruję, aby przynajmniej na początku demon kontrolował poczynania BG nocą, a za dnia postać będzie zmęczona, niewyspana, słońce będzie ją raziło, a apetyt na surowe mięso dawał o sobie znać. Czy gracz zdecyduje się poświęcić swoją postać? Czy przyjaciele z drużyny poddadzą Bohatera egzorcyzmom? Jeśli tak, pozostaje nadzieja, że nie pójdą z tym prosto do Inkwizycji… Należy pamiętać, że demon w przypadku zagrożenia świadomie dąży do spalenia ciała, które zamieszkuje. Egzorcyzmy są dla niego znacznie boleśniejsze.


Poczytaj mi mamo…

Informacje o tym, jak powstrzymać demona, są zawarte w księdze, jednak jej czytanie obarczone jest sporym ryzykiem. Bluźniercza wiedza sama w sobie może przysporzyć BG Punktów Obłędu, a demon, który niechętnie dzieli się własnymi tajemnicami, nieustannie i z wielką siłą będzie atakował zmysły czytającej postaci.

Działanie księgi można zakończyć na dwa sposoby. Pierwszym z nich jest doprowadzenie do pojawienia się księgi na ołtarzu i umieszczenie jej w bezpiecznym miejscu, takim jak Kolegium Światła, czy świątynia Sigmara. Wówczas jednak demon ciągle będzie oddziaływał na otoczenie i w końcu znajdzie osobę, która zniszczy księgę i uwolni go.

Drugi opisany w księdze sposób to odprawienie rytuału, który unieszkodliwi demona - przynajmniej do czasu ponownego wezwania go. Rytuał ów jest jednak dość krwawy i przeprowadzenie go to niemal pewne Punkty Obłędu. Czy Bohaterowie są skłonni poświęcić życie niewinnej osoby, aby naprawić cudze błędy? Zdecydują się odprawić go sami, czy poszukają kompetentnej osoby? Jeśli tak, to gdzie? A może nękana krwawymi wizjami drużyna zdecyduje się porzucić niebezpieczną księgę?
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Komentarze


Bielow
   
Ocena:
0
Bardzo fajne i można mała sesje w święta zrobić :) natomiast rozbawiło mnie na maksa heckler&koch :P
24-12-2010 15:29
Vukodlak
    Bardzo fajny tekst.
Ocena:
0
Nie wyciska łez radości z powodu swojej głębi i piękna, ale chyba nie o to chodzi. Jeden z klasycznych warhammerowych motywów z mrocznymi mocami, śledztwem i możliwością walki, jeśli gracze będą nieostrożni lub zbyt agresywni. I takie właśnie lubię.

Ilustracja wspaniała.
24-12-2010 18:31
Xolotl
   
Ocena:
0
Jak dla mnie zbyt mało swobody w rozwiązaniu tej sprawy, poza tym gracze szybko dotrą do księgi, omijając połowę dostępnych do zdobycia faktów i wezmą ją ze sobą. I rozwiązanie z oczyszczającym rytuałem strasznie trywialne;/ Ale mimo to, tekst może się przydać.
25-12-2010 00:55
   
Ocena:
0
Sesje poprowadziłem.. co tu gadać, jeden z graczy padł : D Mimo przeczytania księgi, i wyraźnego zaznaczenia przeze mnie że nie można zabić opętanego, bo księga wraca.. chyba o tym zapomnieli. No cóż.. ich problem.

Tekst bardzo dobry, i czyta się dobrze, ilustracja jak przedmówca mówił - wspaniała.
26-12-2010 12:26
Thobold1
    Wykorzystam.
Ocena:
0
Ciekawe, chyba grywalne, do wykorzystania. Nic specjalnie oryginalnego, ale zagrać można. I mały plus za dociekliwego dziennikarza Wildsteina na usługach Inkwizycji...
27-12-2010 23:16
nerv0
   
Ocena:
0
Całkiem fajny pomysł na dobrą, warhammerową intrygę w moim stylu. Zgadzam się jednak z Xolotlem, zbyt wiele tu elementów, które gracze mogą przeskoczyć, zupełnie ich nie zauważając. No, przynajmniej tacy gracze jak moi, którym często trzeba podtykać nici pod nos. ;) Ktoś kto wykazuje się większą inicjatywą pewnie poradziłby sobie z wyzwaniami przedstawionymi w takiej formie jak w opisie przygody.

No i wreszcie ten oczyszczający rytuał. To rozwiązanie wygląda mi na wciśnięte na siłę. Do tego niezbyt fortunnie. No bo powiedzmy sobie szczerze: jaki cel miałby potężny kultysta, który tą księgę napisał w umieszczaniu w niej rytuału pozwalającego ją unicestwić? Księga została ewidentnie stworzona z myślą o tym by siać śmierć i drwić sobie z oczyszczającego ognia inkwizycji. Nawet jeśli przyjąć, że rytuał wymaga tej ofiary i nie jest w stanie całkowicie unicestwić demona to i tak z punktu widzenia osoby, która go stworzyła jest nieopłacalny, gdyż o wiele większy chaos można rozpętać poprzez właściwe działanie demona, a nie próby jego unicestwienia. Osobiście zamiast tego rozwiązania, dorzuciłbym jeden akapit mówiący o tym gdzie można BG mogą się na taki rytuał natknąć, albo zupełnie to olać, zadowalając się i tak wystarczająco mięsistymi egzorcyzmami, bądź zabiciem opętanego.

Ogólnie: pomysł z pewnością dobry i wart poprowadzenia, ale wymagający kilku dosłownie kosmetycznych zmian.

PS. Ilustracja faktycznie niezła, ale pozwolę sobie dorzucić swoje trzy grosze. ;) Autorowi trochę się sypnęła perspektywa w przypadku świecy, która powinna być widziana bardziej z góry. Płomień ma także zbyt wyraźny kontur, lepiej było zostawić tam białą plamę. Więcej zarzutów nie mam, rysunek jest dość szczegółowy i elegancko wpasowuje się w klimat warhammera.

PPS. Dawno już nie rzuciłem takiego rozbudowanego komentarza. :)
28-12-2010 13:16
CE2AR
   
Ocena:
0
Btw, co będzie jakby księgę, nie wiem, wrzucić do rzeki? Albo przepuść przez niszczarkę do papieru? Strony zapaćkać atramentem? ;)
28-12-2010 21:29
karp
   
Ocena:
+1
Dzięki za komentarze, z jednym na pewno się zgodzę - Ulrich zrobił naprawdę fajną ilustrację ;)

@ Xolotl
To jest pomysł na sesję, a nie pełnowartościowy scenariusz. Da się na jego podstawie poprowadzić 3-4 godzinną sesję - wiem, bo sprawdziłem, tyle, że jeśli komuś trzeba statystyk BNów, dokładnej chronologii zdarzeń, czy większej ilości poszlak, to musi sobie przysiąść na godzinke, chwilę pomyśleć, chwilę pobazgrać i już. To czy zrobi z tego główny motyw scenariusza, czy np. uwikła w sprawę tylko jednego z BNów, który opowie o tym BG - wolny wybór.

@ Thobold1
Ja też bardzo chciałbym oryginalnych tekstów - tylko skąd je brać? ;) Nawet jak pojawi się matrix w wfrp, to najpierw czytelnicy dają jasno do zrozumienia w komentarzach, że za taką oryginalność to dziekują bardzo, potem okazuje się, że to i tak już było. Z motywem ksiegi-demona pierwszy raz spotkalem sie na sesji KC u Mrufona, jakieś 10 lat temu, ostatnio chyba czytając Ksiegę Spaczenia. Zakładam jednak, że są i tacy, którzy z tym motywem spotykają się po raz pierwszy, może dla nich tekst będzie bardziej wartościowy.

@ nerv0
Za mało poszlak? Dodaj. Wiesz że gracze muszą mieć wszystko na tacy pod nos? Daj im. Nie lubią kombinować, nie daje im to frajdy? To zmien fabułę tak aby była rozwałka: wprowadź wcześniej postać Olafa Zicklera opętanego przez demona - niech spuści łomot jednemu BG, a już reszta dołoży starań, aby go odnaleźć.

Co do rytuału - Twoim zdaniem jest na siłę i bez sensu? To wyrzuć, albo zmien i już. To luźny pomysł, a nie dopracowany scenariusz. Nie zastanawiałem się nawet nad tym kto jest autorem Invocabus, nie mówiąc o tym co miał na myśli pisząc to tomiszcze. Bo tak naprawdę po co to komu? Gracze na sesji nie mają szansy dotrzeć to tej wiedzy, więc po co zaprzątać tym sobie głowę?

@ Ce2ar
Improwizować ;)
Jak bym to rozwiazał w sposób następujacy:
- rzeka - księga jest magiczna i przez to odporna na działanie wody. prędzej czy później zostanie przez kogoś odnaleziona i cała historia będzie się powtarzać, jak nie za tydzień to za rok, jak nie za w Nuln, to w Altdorfie. Księga-demon chce być odnaleziona.
- niszczarka - pocięta księga, jest jak poraniony demon, miota się i atakuje kogo popadnie - ale może wpływać tylko na umysł, przynajmniej do czasu spalenia jej pozostałości.
- atrament - plamy z atramentu nikogo jeszcze nie zabiły, co najwyżej pobrudziły ;) efekt utrzymuje się do najblizszego zniszczenia ksiegi.
29-12-2010 11:36
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
0
Co do rytuału: akurat wciśnięcie w księgę tekstu jak unieszkodliwić/zabić demona wydaje się jak najbardziej rozsądne zakładając, że demon nie ma robić sieki, a służyć swemu Panu. Demonologia kojarzy mi sie w pierwszej kolejności z naiwniakami, którzy myślą, że swoim umysłem zapanują nad demonem i wykorzysają go do swoich celów (a w ostateczności zazwyczaj jest odwrotnie). Jeśli tak, to zapisanie sobie "procedury wyjścia" w sytuacji jakby coś nie wyszło jest ok (np. składamy kogoś w ofierze aby demon opętał ofiarę, tworzymy z niej w ten sposób maszynkę do mielenia mięsa - którą można wykorzystywać na różne sposóby a zarazem jeśli zginie nic się nie stało, możemy dalej się bawić.... ale co jeśli przez przypadke będziemy za blisko rytuału i to nas opęta? Wtedy np. w nocy jesteśmy maszynka do mielenia mięsa, rano budzimy sie i widzimy "o shit!" więc biegniemy do księgi i sprawdzamy jak się odczarować* :P Generalnie teskt w porządku. Dobrze się czyta po sporej ilości scenariuszowego-shitu ostatnimi czasy :P EDIT:
  • a nie, bo wtedy jak jesteśmy opętani to nie ma już księgi.... w takim razie już nie wiem :/
29-12-2010 13:16
nerv0
   
Ocena:
0

Co do rytuału - Twoim zdaniem jest na siłę i bez sensu? To wyrzuć, albo zmien i już. To luźny pomysł, a nie dopracowany scenariusz.

Temu nie przeczę. :)

Nie zastanawiałem się nawet nad tym kto jest autorem Invocabus, nie mówiąc o tym co miał na myśli pisząc to tomiszcze. Bo tak naprawdę po co to komu? Gracze na sesji nie mają szansy dotrzeć to tej wiedzy, więc po co zaprzątać tym sobie głowę?

Może to jakieś moje skrzywienie, ale ja pisząc scenariusze zwracam na to uwagę. Jeśli wrzucam do gry jakiś czarnomagiczny (czy w ogóle jakikolwiek istotny dla fabuły) obiekt lubię sobie ustalić kto i dlaczemu go zrobił. Ot tak, dla porządku. :)

@Karczmarz

Takie tłumaczenie mogłyby mieć sens, gdyby nie fakt, że księga jest o wiele skuteczniejsza jako obiekt puszczony po kryjomu w obieg, a nie taki, który trzyma się przy sobie. :)
29-12-2010 13:36
Carramba
   
Ocena:
0
Jak dla mnie scenariusz odpada w przedbiegach z jednego prostego powodu: nie lubię przygód, które zakładają, albo choćby wyraźnie sugerują śmierć któregoś z graczy. Jako MG miałbym moralnego kaca po poprowadzeniu takiego scenariusza. Owszem, po przeróbkach mógłbym go wykorzystać, ale w przedstawionej formie jest dla mnie całkowicie nieużyteczny.
29-12-2010 15:32
karp
   
Ocena:
0
Ejże, a gdzie tu śmierć jednego BG? Egzorcyzmy można powtarzać wielokrotnie, opisano je w DS, nic dramatycznego. Z drugiej strony jak dasz w przygodzie sześciu goblinów, to też nie zakładasz, że jeden z nich zabije BG, a może.
29-12-2010 15:52
Carramba
   
Ocena:
0
"Czy gracz zdecyduje się poświęcić swoją postać? Czy przyjaciele z drużyny poddadzą Bohatera egzorcyzmom? Jeśli tak, pozostaje nadzieja, że nie pójdą z tym prosto do Inkwizycji… Należy pamiętać, że demon w przypadku zagrożenia świadomie dąży do spalenia ciała, które zamieszkuje. Egzorcyzmy są dla niego znacznie boleśniejsze"

Jak dla mnie to ten cytat odpowiada na Twoje pytanie, Karp.
29-12-2010 16:59
karp
   
Ocena:
0
Nie, nie odpowiada, to jedynie ryzyko śmierci jednego z BG, a Ty piszesz o tym, że scenariusz
wyraźnie sugerują śmierć któregoś z graczy.
Dopuszczenie mozliwości, a wyraźne sugerowanie to jak dla mnie to spora różnica.

Wracając do przykladu z sześcioma goblinami - co najwyzej jeden z nich ma ostrze pomazane trucizną ;)
29-12-2010 17:34
Carramba
   
Ocena:
0
Ryzyko śmierci to jest w trakcie walki z sześcioma goblinami. Invocabus to śmierć prawie pewna. Bo która drużna zdecyduje się ciągać za sobą opętanego BG? Nie wspominając już o tym, że co bardziej porywcze a mniej myślące postaci dadzą takiemu w czapę nawet przez chwilę nie pomyślawszy o egzorcyzmach.

EDIT:

I zgadzam się z nerv0, sama historia księgi, proces jej powstania i zamiary autora byłyby bardzo na miejscu. Można by z tego zrobić osobną przygodę, w której gracze dociekają tych informacji, aby poznać sposób na zniszczenie grymuaru wraz z zaklętym w nim demonem (wywalamy opis stosownego rytuału z księgi).
29-12-2010 18:11
karp
   
Ocena:
0
Prowadzilem, skonczylo sie egzorcyzmami, zadna postal nie zginela. Piszesz o czyms co moze sie zdarzyc i traktujesz to jako pewnik - z takim nastawiwniem MG zreszta prawdopodobne, ze tak sie to skonczy. Istotna zimienna moze byc tu ilosc czasu spedzonego razem przez postaci graczy.

Opis historii ksiegi - do ktorego BG nie musza I raczej nie dotra - to kolejna strona, dla mine zbedna, tym bardziej, ze do wymyslenia w kwadrans.
29-12-2010 18:37
Carramba
   
Ocena:
0
Może nie miałem do czynienia z setkami graczy wszelkich typów, ale większość mi znanych postawiłaby egzorcyzmy na drugim miejscu, zaraz po profilaktycznym unieszkodliwieniu opętanego delikwenta. Może wynika to z tego, że grywam ze specyficznymi graczami, a może z tego, że w ich wypadku zżycie postaci nie byłoby w tej kwestii czynnikiem decydującym.
Mówię, jak by to najprawdopodobniej wyglądało w mojej drużynie. Skoro Twoi gracze mają inne spojrzenie na problem opętania i jego skutków, to masz inne doświadczenia. Ja mogę śmiało założyć, że opętana z takim skutkiem postać nie pożyłaby zbyt długo. Tyle. Dziękuję, dobranoc. :P
29-12-2010 18:59
Krishakh
    @Carramba
Ocena:
0
Chyba rzeczywiście grywasz ze specyficznymi graczami- być może więc zarys w tej formie nie jest dla Ciebie. Pozostają 3 opcje:

1.Zmień nieco założenia scenariusza/ moc księgi/ niech opętanie będzie czasowe.
2.Zmień swoje nastawienie- być może gracze, którzy tak mało koleżeńsko się zachowują są sami sobie winni i odczuwają frajdę wykańczając kolegów "dla dobra gry". MG w takim przypadku ma jak najbardziej czyste ręce.
3.Zmień graczy ;).

Kiedyś użyłem "opętania na pół etatu" na jednym z graczy. Wyszło bardzo fajnie, a mimo, że gracze o mało się nie pozabijali (skończyło się ucieczką uświadomionego o swoim opętaniu opętańca), każdy był zadowolony. A opętany nawet sugerował z wyrzutem, że kantowałem, żeby go uratować. Czemu oczywiście oficjalnie zaprzeczyłem ;P.
Ot, kwestia graczy, a nijak założeń scenariusza, jak widać.
29-12-2010 22:05
Carramba
   
Ocena:
0
@Krishakh
Ale to są świetni gracze. Wczuwają się grane przez siebie postaci, a ich drużyna jest zazwyczaj zgraną paczką. Chodzi o nastawienie do Chaosu i jego przejawów. W ich drużynie zabicie takiego opętanego byłoby przejawem miłosierdzia i prawdziwej przyjaźni, która nie bacząc na doczesne ciało dąży do zbawienia nieśmiertelnej duszy. ;)
Jak u Piekary w cyklu o Mordimerze.

Swoją drogą przeprowadziłem ostatnio z Pantokratorem ciekawą konwersację na temat tego, co wypada a co nie, uczynić względem innego gracza, aby miało to ręce i nogi pod względem charakteru postaci i jej dobrego odgrywania. Może wykluje się z tego jakaś notka w przyszłości.
30-12-2010 00:05
shaman_tm
   
Ocena:
0
@ Carramba
A ja się muszę zgodzić z Tobą. Choć może nie uważam, że przedstawiony pomysł na przygodę wyraźnie sugeruje śmierć jednego z BG, a raczej że stawia tą postać w sytuacji wysoce prawdopodobnej śmierci.
Chyba mamy podobne koncepty drużyn i świata gry. U mnie też inni BG mogliby dokonać aktu łaski wobec opętanego. Zbyt wiele w swej karierze widzieli i zdają sobie sprawę, że z Chaosem to nie przelewki. Do tego bogobojny sigmaryta z takimi sprawami powinien się zgłosić do inkwizycji. Bądź co bądź chodzi tu o nieśmiertelną duszę.
Wciąż to niezły materiał na dramat, gdzie zniszczenie księgi schodzi na plan dalszy wobec uratowania postaci BG. Nawet jeśli wciąż ma na karcie jeden czy dwa PP ;)
31-12-2010 07:46

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.