» Czytelnia » Opowiadania » Hartowanie stali

Hartowanie stali

Hartowanie stali
Podobno gdy się człowiek zakocha, czyni głupoty a rozumu mu ubywa na podobieństwo goblina. To zdanie mocno poróżniło ojca i syna. Pierwszy uważał, że to gorzka prawda, przed której straszliwymi skutkami należy chronić bliskich za wszelką cenę. Drugi, że to wierutne kłamstwo, a miłość warta jest każdego kosztu.

W dniu, w którym Heinz oznajmił swemu ojcu, Moritzowi von Hindenbergowi, trzy dobre wieści, we spokojnym dotąd dworze nieopodal Nuln zawrzało. Sędziwy mężczyzna utkwił pełne politowania spojrzenie w młodym oficerze, którego do tej pory uważał za idealnego pierworodnego.

– Vereno, broń! Mój syn doznał zapewne straszliwego urazu głowy i plecie bzdury, za które, mam nadzieję, rychło będzie mnie przepraszał.

Na szczupłej twarzy młodzieńca rysował się jednak upór. Przepraszanie było teraz przedostatnią rzeczą, jaką chciał uczynić. Rezygnacja z własnego zdania – ostatnią. I choć zażarta dyskusja z ojcem trwała już zbyt długo jak na ich zażyłe relacje, to nawet kwadrans wysłuchiwania rodzicielskich wrzasków nie zmienił jego postanowienia.

– Kocham ją, ojcze! – Heinz zdecydowanie powtórzył pierwszą z wieści, a zaraz po niej usłużnie przypomniał ojcu drugą: – I bez względu na to, co sądzisz, zamierzam być z Livią!

Poznaczona zmarszczkami i drobnymi brązowymi plamami drżąca dłoń zacisnęła się na kryształowym kielichu. Moritz von Hindenberg był wściekły i czuł się zdradzony. Może nie tak bardzo, jak wtedy, gdy zaufani stronnicy okazali się podstępnymi łgarzami i wycofali – okupione ciężką pracą i jeszcze cięższymi mieszkami – poparcie dla jego kandydatury na urząd szambelana dworu cesarskiego, a on popadł w niełaskę. Poddawanie się nie leżało jednak w jego naturze. Był niemal na wyciągnięcie ręki od owocu zemsty, której słodkiego smaku miał już niebawem zakosztować. Ci, którzy stanęli na drodze do realizacji jego celów, gorzko tego pożałują.

Teraz jednak zastanawiał się: czemu i jego rodzony syn postanowił przyłączyć się do tej wyklętej bandy ludzi, którzy ranią jego uczucia? A co gorsza, czemu postanowił urządzać skandal akurat, gdy polityczna kariera rodu zaczynała odżywać? Nie znalazł na to innej odpowiedzi, niż nagłe ujawnienie się wrodzonej głupoty dziedzica, którą ten zapewne wziął po swojej durnowatej mamuni, niech ją Morr zabierze.

– Ty bezczelny, arogancki smarkaczu! Jesteś von Hindenberg! VON! – Czerwone oblicze ojca wykrzywił grymas wściekłości. – Wychowałem cię, opłaciłem twoją edukację, zapewniłem najlepsze szkoły i błyskotliwą, a co ważniejsze, bezpiecznie zaplanowaną karierę w armii. Wszystko zawdzięczasz mnie, głupcze! Beze mnie jesteś nikim!


Opowiadanie z cyklu Opowieści z prowincji w całości do pobrania w pliku PDF.
Hartowanie stalipobierz PDF (plik 1,69 MB)

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Komentarze


Podtxt
   
Ocena:
+1
Mimo dużej ilości ciężkich, warhammerowych nazw i nazwisk czyta się łatwo. Bardzo dobre i nastrojowe opowiadanie.
26-03-2013 01:14
Nidhogg
   
Ocena:
0

Fajnie pani pisze. Czytałem kilka pani opowiadań kilka lat temu i wszystkie są klimatowe,ciężko przestać czytać i czuć ze ma pani sporo talentu. Czemu nie spróbowała pani wydać fajnego tomiku opowiadań?

17-09-2017 13:03

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.