Bestia w aksamicie

Autor: Anna 'Ameratsu' Faryńska

Bestia w aksamicie
Bestia w aksamicie jest chronologicznie drugą powieścią Jacka Yeovila osadzoną w świecie Warhammera. W Polsce została wydana w 2003 roku, a zatem dopiero pięć lat po części trzeciej. Wydawnictwo Mag nie opublikowało środkowej książki z cyklu, uczynił to dopiero Copernicus Corporation po przejęciu linii. Nie przyłożył się jednak do jakości wydania. Nie wspomnę tutaj o papierze czy jakości klejenia książki, chodzi mi o karygodny błąd popełniony na tylnej okładce: Jack Yeovil jest mężczyzną i pisanie o nim jako "autorce" i "laureatce" jest fatalną pomyłką!

Zmiana wydawcy sprawiła, że Bestia w aksamicie mocno odbiega swoimi wymiarami i szatą graficzną od pozostałych części cyklu. Recenzowana, prawie trzystustronicowa powieść została wydana w formacie kieszonkowym, mniejszym od tego, na jaki zdecydował się Mag. Użyto również mniejszej czcionki i całkowicie zrezygnowano z ilustracji. Grafika na okładce, autorstwa Martina Hanforda, nie rzuca na kolana, ale nawiązuje do fabuły opowieści. Przedstawia rudowłosą Rosanne oraz barona von Mecklenberga, zaś trzecią postacią miał być chyba Harald, lecz na ilustracji bardziej wygląda na przygłupiego rzezimieszka niż strażnika. Docenić należy jednak, że autor grafiki ubrał barona w zielony płaszcz. Niby szczegół, lecz jest bardzo ważnym element fabuły powieści.

Recenzowaną pozycję na pierwszy rzut oka można uznać za powieść detektywistyczną, jednak po bliższym zapoznaniu się z treścią nabieramy przekonania, że to raczej jej nędzna podróbka. Pojawia się co prawda element kryminalny związany z zagadką morderstw w Altdorfie, lecz czytelników pozbawiono szansy, by na podstawie odkrywanych poszlak mogli wraz z bohaterami powoli szukać odpowiedzi na pytanie, kto jest tytułową bestią w aksamicie. Z drugiej strony akcja powieści skupia się także na wydarzeniach mających związek z działaniami, których celem jest doprowadzenie do wybuchu rewolucji w stolicy Imperium. Oba wątki fabuły doskonale się zazębiają, czego nie można powiedzieć o powieści i jej połączeniu z resztą trylogii.

Zagadkę bestii rozwiązuje Harald Kleindeinst, członek straży doków, który niegdyś przez swą praworządność zniszczył sobie karierę. Pomaga mu wróżbitka Rosanna Ophuls, idealistyczny, młody członek straży po ukończonych studiach - Helmut Elsaesser - oraz lekko wycofany baron Sudenlandu Johann von Mecklenherg. Po drugiej stronie barykady, wśród antagonistów mamy równie liczną plejadę bohaterów. Pojawiają się także sławne postacie ze świata Warhammera, jak choćby sam cesarz Karl Franz czy hrabina Emmanuelle von Liebowitz, dodając tym samym smaczku całej otoczce opowieści. Na kartach książki występują również znani z poprzedniej części bohaterowie, ale są jedynie postaciami tła. Gdyby nie kilka momentów, w których pojawia się główna bohaterka Czarnoksiężnika Drachenfelsa, wampirzyca Genevieve, nikt by nie pomyślał, że Bestia w aksamicie to teoretycznie kontynuacja pierwszej powieści Jacka Yeovila ze świata Warhammera.

Choć książka razem z jej płytką fabułą nie zapada w pamięć, to posiada ona pewien atut - dzięki lekturze można poczuć klimat świata Warhammera. Wraz z kolejnymi przeczytanymi stronami w wyobraźni łatwo materializuje się obraz Altdorfu oraz jego mieszkańców. Warto potraktować powieść jak przewodnik po stolicy Imperium z I edycji Warhammera Niemalże czuje się zapach rynsztoka i strach przed tym, co czai się w kolejnym zaułku. Powieść jest również idealną kopalnią pomysłów na sesje RPG, zarówno na przygody, jak i bohaterów niezależnych. Tanie dziwki, skorumpowani strażnicy, rządni władzy urzędnicy, politycy działający na niekorzyść państwa - to tylko kilka pomysłów, jakie na poczekaniu przychodzą do głowy w trakcie lektury powieści. To właśnie ten atut zadecydował o tym, że książka jednak przypadła mi do gustu.

Dla jednych Bestia w aksamicie może być najlepszą, a dla innych najgorszą częścią cyklu. Po jej lekturze co prawda może przyjść nam do głowy, że autor miał w zamyśle fabułę innego tytułu, lecz był zmuszony wykorzystać ją na potrzeby cyklu. Dodał zatem dużą garść typowych dla świata Warhammera motywów i nazw oraz umieścił w tle postać Genevieve i oddał gotowy produkt wydawcy. Owe podejrzenie tylko potęguje fakt, że w recenzowanej powieści wampirzyca jest całkowicie zbędna, a jej działania w zasadzie nic nie wnoszą do fabuły. Bestia w aksamicie jest najobszerniejszą ze wszystkich części cyklu, ale odnosi się wrażenie, że momentami jest przez to "przegadana" i na siłę wydłużona. Można było zrezygnować z tego zabiegu, czyniąc książkę krótszą, ale za to pełniejszą akcji.