Blog

Wyświetlono rezultaty 1-10 z 24.

Quentin - omajgad, zostały dwa miesiące!

26-05-2013 11:10
25
Komentarze: 79
Quentin - omajgad, zostały dwa miesiące!
Napisałbym scenariusz do erpega, chodzi mi po głowie kilka pomysłów, słyszałem że jest ten cały konkurs Quentin, ale… czy warto?   Warto z całą pewnością. Quentin jest konkursem o wieloletniej tradycji (w tym roku 15 edycja!), udział w nim pozwala się sprawdzić, w dodatku bardzo konkretnie – każdy scenariusz jest oceniany przez jurorów, którzy w krótkich recenzjach wskazują na atuty czy braki w danym tekście. Początkującym scenarzystom pozwala to na rozeznanie się w temacie, bardziej doświadczeni, świadomi swoich umiejętności mogą doszlifować warsztat i zaatakować punktowane...

Praska wiosna

21-05-2013 23:53
7
Komentarze: 8
W działach: Wyprawy, Coolinaria
Praska wiosna
Długi Weekend spędziłem tradycyjnie, u naszych sąsiadów.  Tym razem trafiło na braci Czechów, a konkretnie Prażan. Przepraszam za małą obsuwę, ale mój organizm musiał dojść do siebie po nurkowaniu w odmętach czeskiej kuchni. A musicie wiedzieć, że nie byle jakie okazy można z tych odmętów wyłowić! Niemal tydzień pałaszowałem gulasze (mniej paprykowe niż węgierskie, więcej cebulowe), utopence (marynowane w occie serdelki), marynowane i smażone sery, cynamonowe trdelniki, pieczone kaczusie (rozkosznie wylegujące się na łożu z kapusty) i praskie szyneczki, knedl...

Falkon!!! Przeczytaj koniecznie!!!

26-11-2012 20:32
16
Komentarze: 8
W działach: Konwenty
Falkon!!! Przeczytaj koniecznie!!!
Falkon odbył się. Opisywanie go nie ma sensu, kto był ten wie, kto nie przyjechał niech żałuje. Tradycyjnie, najlepsza część imprezy odbyła się U Szewca, dla tamtejszych smażonych krążków cebulowych warto przyjechać z końca świata. No to tyle, przejdźmy do najważniejszej części. Podziękowania i pozdróffki lecą do:  - Basi, za zwiedzanie Lublina i gruszki w "Czarciej Łapie"- organizatorów Falkonu z Krzysztofem-Misztofem na czele za mój siódmy Falkon. Dlaczego nie było śniegu?? - RootBustersów za odgłosy w nocy i budyń z sokiem malino...

Koko koko BBQ spoko!

08-06-2012 13:54
15
Komentarze: 6
W działach: Coolinaria
Koko koko BBQ spoko!
Ponieważ za kilka godzin nasi spiorą Greków jak Tytus Kwinkcjusz Flaminius pod Kynoskefalaj, warto przygotować na chybcika jakąś przekąskę pod toasty z w.w okazji. Czasu niewiele, więc jedzonko musi być proste; zakąsimy pod zwycięstwo, więc chipsami nie wypada; pizzy i tak nie zamówimy bo pół Polski będzie wisiało na linii… Proponuję więc coś treściwego, sycącego, a jednocześnie pasującego do zimnego kufelka piwa.   Kurczak w sosie BBQ!   Nie musi być zresztą kurczak, u mnie dziś będzie indyk, ale i schab pasowałby bardzo. Do całej operacji potrzebow...

Kugiel marchewkowy

23-05-2012 16:37
11
Komentarze: 4
W działach: Coolinaria
Kugiel marchewkowy
Dziś, drodzy współbracia, przysmak kuchni żydowskiej, innymi słowy słodka zapiekanka z marchwi. Pyszna na ciepło, niezła na zimno, aromatyczna, treściwa, pyszna. Na deser idealna. Znana w szerokim świecie jako kugel. W zasadzie zwać się ją powinno u nas kugiel vel kugieł… Tu mała dygresja, irytuje mnie kopiowanie nazw angielskich, skoro polskie są znane od wieków. Podobnie powinno się mówić i pisać „bajgiel” lub „bajgieł” a nie „bagel”, czy też (z nieco innej kuchni) „szałarma” często nazywana i zapisywana jako „szawarma” a nawe...

Solianka

13-05-2012 19:27
20
Komentarze: 30
W działach: Coolinaria, Wyprawy
Solianka
Wyprawa do braci Kozaków zagwarantowała masę wrażeń, zarówno wizualno-estetycznych (z jednej strony Opera i katedra Ormian, z drugiej – informacja o przyjęciu hymnu reprezentacji Polski), sentymentalnych, ale również – a może przede wszystkim - kulinarnych. „Sało”, czyli marynowana w ziołach słonina, słonina w czekoladzie (sic!), świńskie ryjki, pszeniczne piwa, wódki smakowe i nalewki (chrzanówka!), wareniki, barszcz ukraiński (jakże różny od „naszego” ukraińskiego), lwowski chleb. Jadłem tam również solian...

[KBK #1] Mój pierwszy konwent, mój pierwszy Imladris

09-05-2012 21:55
18
Komentarze: 18
W działach: Konwenty
[KBK #1] Mój pierwszy konwent, mój pierwszy Imladris
Mój pierwszy w życiu konwent zwał się Imladris`98*. Młodszych stażem fandomowców informuję, że ta cykliczna impreza odbywała się w Krakowie (w kilku różnych miejscach, ale najbardziej kultowym była szkoła św. Mikołaja, rzut granatem od dworca), w latach bodaj 1996-2007. 14 lat temu słynny już Imladris odbywał się jednak w sporym oddaleniu od centrum, w niemniej słynnym domu kultury „MDK na 102”.  Samego konwentu nie pamiętam zbyt dobrze. Przy wejściu wręczono mi identyfikator, polecono wpisać pseudonim… „Jaki pseudonim?” zdziwił się mł...

O Lwowie opowieść krótka

06-05-2012 18:49
24
Komentarze: 12
W działach: Coolinaria, Wyprawy
O Lwowie opowieść krótka
Wróciłem właśnie z Ukrainy, gdzie wyjechałem z kilkoma znajomymi rusyfikatorami i filologami ukraińskimi. Ekipa zacna, Lwów przepiękny, wrażeń moc i multum, zatem postanowiłem w kilku słowach się nimi podzielić.  Knajpy Sercem Lwowa są lokale-puby, gdzie można napić się w porządnego, pszenicznego piwa (Biłe, Biłyj Lew, Obołoń) w cenie 4-5 zł. Jednocześnie, co stanowi niezły kontrast z naszymi mordowniami, można tam zamówić masę rzeczy do jedzenia. Ale najważniejsze jest to że praktycznie każda knajpa w której byliśmy miała swój charakterystyczny klimat...

Diabłu ogarek - Kolumna Zygmunta

25-04-2012 12:55
23
Komentarze: 52
W działach: Recenzje
Diabłu ogarek - Kolumna Zygmunta
Wstęp, czyli „klasyczny funkcjonalny analfabetyzm” I połowa XVII wieku. Woźny sądowy, pan Lawendowski, przybywa do Warszawy, celem rozeznania się w snutej przez władze kościelne intrydze. Trzeba bowiem wiedzieć, że w rodzinnych stronach imć Lawendowskiego można spotkać przeróżne istoty, zgoła nie z tego świata. Nie w smak jest to hierarchom i jezuitom, co znowu gniew wzbudza u miejscowych, którzy żyją z czartami po sąsiedzku. Sprawa jest niebłaha, ktoś dość poważnie naprzykrzał się Lawendowskim w pierwszej części historii („Czarna wierzba”), zatem pan woźny wsiada na...

KAWA

16-04-2012 20:24
9
Komentarze: 12
W działach: Coolinaria
KAWA
Dziś po raz pierwszy napiłem się Kawy.OK, wcześniej zdarzało mi się pijać kawusię, ale pomny bonifraterskich przykazań kulinarnych wybierałem parzone kakao lub herbatę z ugotowanej esencji (gorzką jak fix, ale dającą większego kopa). Jeśli zdarzała się kawa – to rozpuszczalna, ewentualnie z sieciówkowego ekspresu, gdzie kawowy pył bryzgnięty jest zaledwie strumieniem pary. Tak, wiem, słyszałem, ciśnienie pary wydobywa aromat, bla bla bla. Stwierdziłem jednak że mało to wiarygodne i spróbowałem zaparzyć Kawę własnoręcznie.W tym celu odkurzyłem stojący w spiżarce czajniczek-e...