» Blog » R.U.S.E - Będzie wiktoria!
28-08-2010 19:00

R.U.S.E - Będzie wiktoria!

W działach: Giercowanie Pospolite | Odsłony: 30

R.U.S.E - Będzie wiktoria!

R.U.S.E. Oto tytuł który spędzał mi sen z powiek, na który czekam z drżeniem łydek i opadem ramion. Pierwsze filmiki, pierwsze screeny nastrajały mnie nadzwyczaj pozytywnie! Oto bowiem, zgodnie z zapowiedziami, ma pojawić się RTS w którym aktualnie TRZEBA MYŚLEĆ, a nie tylko mieć szybką rękę i znać na pamięć Co Jest Dobre Na Co Innego. Tak, w RTS'ach zawsze wkurzało mnie podejście "Kamień-Nożyce-Papier", gdzie jednostka A jest zabójcza dla jednostki B ale za to nic nie poradzi na jednostkę . I tyle, jeżeli chodzi o strategię. Oczywiście, RTSy nie tkwią w epoce Age of Empires i ewoluują, starając się tak rozbudować utarty schemat, by był smacznym kąskiem (w Starcrafcie dla przykładu bardzo liczy się opanowanie micro oraz specjalnych umiejętności jednostek, a w Dawn of War 2 staranie się o nie tracenie drogocennych jednostek i zyskiwanie nimi poziomów - czasy "mam więcej gości od twoich - wygrałem" już na szczęście przmeinęły).

 

Przydługi wstęp, i co ma wspólnego z R.U.S.E? Czy tutaj nie będzie takiego schematu? Oczywiście, że będzie, bo jak ma nie być, jak tak funkcjonuje natura? Jeżeli chcemy zniszczyć pojazd pancerny, to wykorzystamy pocisk przeciwpancerny, prawda? Różnica między R.U.S.E a innymi RTS'ami tkwi w tym, że jednostki pełnią rolę w zasadzie drugorzędną względem taktyki. Tak, to, że mam 20 superczołgów zniszczenia nic nie znaczy, skoro wpadnę nimi w maliny tysiąc mil od mojego prawdziwego celu, kiedy wróg 3 średnimi czołgami zblitzuje pod ukryciem do mojej bazy i rozwali ją zanim moje 20 superczołgów powróci. Pech! Ale powoli, przeszedłem już do gęstego, a przecież kolejność jakaś musi być.

 

 


Pięknie, schludnie, z jajem i na poważnie


R.U.S.E od początku prezentował się ładnie, choć nietypowo. Wszystkie modele i mapy nie dotykają brudnego realizmu i trzymają się sztywno radosnego, barwnego plastiku. Tak, jakbyśmy grali modelami. Czy to wada? Ani trochę, ponieważ cała rozgrywka toczy się właśnie na... Mapie Taktycznej! Jednostki są prezentowane przez modele kiedy się do nich przybliżymy, ale z punktu widzenia całej mapy są jedynie żetonami, którym wydajemy rozkazy. Wygląda to fantastycznie i pozwala na toczenie bitwy w każdej możliwej skali. Od makro posunięć na ogromną skalę do totalnego mikro zarządzania, jak ustawienie jeepa rekonesansu dwa, trzy metry dalej od tego drzewa po lewej. Po prostu pięknie.


Wykorzystanie mapy taktycznej z żetonami pozwoliło twórcom gry na zastosowanie kilku smerfastycznych rozwiązań. Zamiast standardowej mgły wojennej jednostki wrogie widzimy jedynie jako zakryte żetony. Wiemy, że coś tam jest, ale nie wiemy co, dopóki na to nie wpadniemy (a może się okazać, że wcale nie chcieliśmy na to wpadać). Oczywiście, z pomocą przychodzą nam pojazdy zwiadu, których pole widzenia jest dużo większe i które wykrywają wraże jednostki okupujące wioski i czające się w lesie. A tak, zapomniałem wspomnieć, że piechota kryje się po lasach (w ogóle jej nie widać) dzięki czemu może nieźle zaskoczyć dowolnego wroga przejeżdżającego obok niej. A taki "ambush" zadaje trzykrotne obrażenia! Tak tak, zwykła piechota siedząca w lesie może z łatwością rozerwać kolumnę pancerną, która niefortunnie przejechała drogą w środku lasu bez ówczesnego zwiadu.


A w we wszystkich zadaniach pomaga nam ogromnie niewyobrażalnie intuicyjny interfejs, który zajmuje może jeden procent powierzchni ekranu! Dwa małe prostokątne rozwijane menu, to wszystko – dzięki temu dużo łatwiej ogarnąć wojenną zawieruchę toczącą się na ogromnej mapie. Wielkie brawa dla twórców, naprawdę, interfejs R.U.S.E to prawdziwa perła godna naśladowania przez wszystkie gry.


Taktyka, mocium panie


Nie ma o czym mówić. Możliwości taktyczne w R.U.S.E są potwierdzeniem słów twórców gry, że ów tytuł będzie absolutnie nową jakością na rynku RTS'ów. Nie kłamali, nie przeginali, po prostu stwierdzili fakt. By skutecznie grać w R.U.S.E potrzebujesz dziesięciu rąk, czterech par oczu i co najmniej dwóch mózgów. I to na najniższym poziomie trudności. Na mapie taktycznej nieustannie tańczą i wirują setki żetonów reprezentujących jednostki. Zmieniają pozycje, szarżują, ustawiają zasadzki, przebywają mosty i brody – masakra. Ogarnięcie tego wszystkiego byłoby niemożliwe, gdyby nie wcześniej wspomniany perfekcyjny interfejs.


Jakby tego było mało, mapa podzielona jest na regiony w których możemy wykorzystywać karty RUSE – specjalne taktyki bojowe dające różnego rodzaju bonusy w wyznaczonym regionie. I tak na przykład Blitz znacznie zwiększa ruch wszystkich naszych jednostek w regionie (w tym wozów zaopatrzenia! Zdobywamy kasę dwa razy szybciej!) a Fanatyzm wyklucza ucieczkę naszego oddziału z ciężkiej walki. W wersji Demo zagrywek RUSE jest kilka, ale twórcy gry zapowiadają ich znacznie, znacznie więcej, takich jak na przykład Decoy Attack – przeciwnik nagle ujrzy na mapie taktycznej ogromny stos żetonów pędzących na jego bazę! Jeżeli spanikuje, pośle spore siły na ich skontrowanie... i wpadnie na drewniane repliki czołgów popychanych przez wieśniaków xD – stracił właśnie kilka minut, odciągnął swoje siły do zbytecznej obrony a my pod osłoną ciszy radiowej zaatakowaliśmy z flanki. Czy to nie jest piękne?


Wszystko w R.U.S.E ma znacznie taktyczne. Rozstawienie kilku oddziałów piechoty w lasach otaczających drogę do naszej bazy da solidną obronę przed atakiem pancernym. Wozy zwiadu powinny nieustannie kursować po praktycznie całej mapie, wykrywając wrogie pułapki, infiltrując miasta i osady, niwecząc próby sfałszowanej ofensywy czy dostrzegać przeprawy kolumn pancernych przez mosty, gdzie łatwo je dopaść. Rozbudowa infrastruktury musi byś tak samo dynamiczna jak nasze działania – nie powinniśmy przestawać tworzyć nowych oddziałów w żadnym momencie, kolejne bazy zwiększające naszą przepustowość produkcyjną powinny cały czas powstawać tuż za świeżo zdobytą linią frontu. Słowem, ma się dziać. I dzieje się.


Koniecznie zagrajcie w demo. Bo choć jest krótkie, to zapewnia z pół godziny wyśmienitej zabawy, która z pewnością wzbudzi wasz zachwyt i gorącą chęć posiadania tej gry. Dla każdego Warmongera pozycja obowiązkowa! Tym bardziej, że rozgrywka z żywym przeciwnikiem w ten tutuł będzie po prostu orgazmialna. A tryb Co-Op, gdzie jeden gracz kontroluje pancerkę, drugi piechotę a trzeci dla przykładu lotnictwo (tak, wszyscy są po tej samej stronie, tylko pilnują innego aspektu armii) to już czyste złoto! Pozostaje czekać – a w czasie czekania, pokonać wrogów na najwyższym poziomie trudności w Demo ;)


~ PS: M10 Wolverine w skali 1:48 zbudowany. Teraz na etapie malowani. Odmeldowuje się.

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.