» Blog » RPG: paczka chipsów czy wyjście do restauracji?
05-06-2012 22:09

RPG: paczka chipsów czy wyjście do restauracji?

W działach: RPG, prowadzenie, prywata, Klanarchia | Odsłony: 55

RPG: paczka chipsów czy wyjście do restauracji?
Spór i dyskusja, która ostatnio przetoczyła się w naszej grupie zainspirowała Włodiego do notek o swoim graniu. Ponieważ padło w niej wiele argumentów, które wydają mi się dość ciekawe również postanowiłem napisać coś od siebie. Będzie trochę prywaty oraz kilka spostrzeżeń teoretycznych

MOJE GRANIE

Gram już wiele lat, a barwne początki styczności z hobby sięgają czasów przełomu podstawówki i gimnazjum, kiedy to na swojej drodze napotkałem najpierw kogoś kto wiedział co to jest Warhammer i próbował mi coś poprowadzić. Następnie na podstawie tych doświadczeń próbowałem stworzyć coś swojego aż w końcu, w trakcie mojego ostatniego pobytu w Pieczarkach (kolonie Pałacu Młodzieży) wpadł w moje ręce podręcznik i zagrałem pierwsze porządne sesje. Od tamtego czasu gram z moimi najbliższymi kumplami, a z początkowego składu zostały do teraz trzy osoby.

Nigdy nie miałem na grę dużo czasu. Złożyło się na to moje trenowanie koszykówki, a następnie dość duża odległość zamieszkania między mną a graczami. Zawsze narzekaliśmy że nie możemy grać co tydzień, ale RPG sprawiało nam ogromną frajdę, co dla mnie trwa do dziś. O częstotliwości sesji najlepiej może świadczyć że od 2004 roku ciągniemy kampanie w WFRP, rozegraliśmy około 25-30 sesji. Poza tym było też trochę jednostrzałów, innych systemów czy gościnnych gier, prowadzeń. Standardowa sesja trwała około 4-5h plus rozmowy.

ZMIANY W CZASIE

Na studiach i po studiach jeżeli chodzi o czas na granie niewiele się zmieniło, ponieważ miałem dość wymagający kierunek studiów. Dość powiedzieć, że w zasadzie dopiero po studiach mam czas pobiegać na koncerty Juwenaliowe. Studia to z jednej strony czas odwiedzania konwentów, a z drugiej zmiany podejścia graczy do grania, zmiany priorytetów. Podkreślam, że gramy w gronie najbliższych przyjaciół i poza RPG dzielimy również wszelkie inne przygody życiowe.

I jak to w życiu jedni ciągną w jedną drudzy w drugą. Są osoby, którym na graniu przestało zależeć, a większe znaczenie zaczęło odgrywać samo spotkanie. Inni wolą zmienić tryb grania, np na jednostrzały, a jakość sesji i poziom immersji ustępuje swobodnej nieskrępowanej rozrywce.
Ja natomiast wciąż dość przeżywam sesje, zależy mi aby sesja byłą sesją i chciałbym współtworzyć emocjonujące opowieści.

Tu na scenę wkraczają relacje koleżeńskie. Sesje zaczynają coraz bardziej ciążyć w kierunku tylko i wyłącznie spotkań towarzyskich, przestaje być istotne czy gramy czy nie. Wreszcie kwestia spóźnień wielokrotnie piętnowana w wielu tekstach i publikacjach zaczyna bardzo mocno przeszkadzać, szczególnie że w dorosłym życiu czas odgrywa coraz większe znaczenie. Długie oczekiwanie na maruderów osłabia zapał do gry dość skutecznie.

Różnica priorytetów i zaangażowania w hobby zaczęła uwierać. Jeden z punktów wiedzenia na swoim blogu poruszył Włodi. Oto mój punkt widzenia.

ERPEGOWA "EMERYTURA" (czyli post szkolna- to dla zigzaka i potencjalnie urażonych- przyp.red. :P)

Temat był już poruszany. Uważam że mnie w pewnym stopniu dotyczy mniej, bo nigdy nie miałem ani dużo czasu ani mnóstwo sesji w życiu nie rozegrałem. Generalizując myślę, że można wyróżnić następujące formy tego etapu:

- nic się nie zmienia;
- przestaje się grać;
- zaczyna się zajmować RPG zawodowo;
- gra się z podobną częstotliwością, ale nie przykłada do tego takiej uwagi;
- gra się rzadko, ale przykłada dużą wagę do scenariuszy, sesji, postaci (tu świetnym przykładem jest MEADEA i jej scenariusze);

To właśnie ostatnie dwa przykłady określam jako PACZKA CZIPSÓW oraz WYJŚCIE DO RESTAURACJI. SACRUM (;) ) oraz profanum.

Ja jestem zwolennikiem celebrowania sesji i przeznaczonego na nią czasu. Jeżeli poświęcam na coś czas, chciałbym żeby było to coś porządnego, angażuję się, a sesja lub postać przed i po siedzą w mojej głowie. Spotkanie jako dodatek do sesji jest fajne, ale sesja jako dodatek do spotkania jest moim zdaniem niepotrzebna, dobrym dodatkiem jest piwo.

Nie jestem psychofanem, rozumiem, że jest to zabawa, ale to moje hobby, pewien rodzaj twórczości i szanuję grę oraz jej czas. Zacząłem zastawiać się z czego to wynika.

PUNKT WIDZENIA ZALEŻY OD PUNKTU SIEDZENIA

Jest RPG coś fascynującego, przede wszystkim dzięki interdyscyplinarności tego hobby. Narracja, fabuła, muzyka, plastyczność, emocje, opisy, żywy język, a to wszystko polane sosem wyobraźni.

Doceniam kontynuowanie tradycji rozmowy i wspólnego opowiadania historii. Postrzegam również Gry Fabularne jako świetny trening dla wyobraźni, uwielbiam widzieć w głowie przestrzenie
i wydarzenia. Gdy prowadzę ( a jestem głównie MG) dużą wagę przykładam do wiarygodności świata (proszę nie mylić z realizmem).

W moim życiu zawodowym tworze obiekty, przestrzenie. Zarówno na studiach jak i w pracy to czym się zajmuję mocno siedzi mi w głowie, czasem śni. Czasem wymyślam rozwiązania, usprawnienia projektu w najmniej spodziewanym momencie. RPG jako twórczość jest dla mnie po części takim projektem, tyle tylko że ograniczonym jedynie wyobraźnią. Jestem architektem.

ARCHITEKTURA, a RPG

Od czasu mojej magisterki, która poświęcona była relacji architektury i komiksu (swoją droga muszę w końcu coś na ten temat napisać) zastanawiałem się czy podobną analizę można by przeprowadzić z RPG, jak również czy RPG może być pomocne w testowaniu przestrzeni.

W świecie komiksu odnalazłem taki przykład. Popularna francuska seria "Mroczne Miasta" (Les Cites Obscures) autorstwa Francois Schiutena i Benoit Petersa opowiada o architektach i analizuje wpływ, odbiór różnych przestrzeni na użytkowników.

Temat 29. karnawału nie pomógł, ale właśnie przy mojej ostatniej dyskusji załapałem. Granie w RPG jest mi tak bliskie, ponieważ (najbardziej z punktu widzenia MG)
PODOBNIE JAK ARCHITEKTURA, RPG JEST TWORZENIEM CZASOPRZESTRZENI.

Architektura to nie tylko projektowanie brył budynków. Jest to również projektowanie, drogi użytkownika, projektowanie zdarzeń zachodzących w przestrzeni, myślenie o tym jakimi środkami przekazać odbiorcy czym jest co reprezentuje budynek. Tego typu spostrzeżenia pojawiają się szczególnie w teorii architektury drugiej połowy XX wieku oraz czasów współczesnych, ale w ten sposób architektura działa od początku jej istnienia. MG jest architektem RPG, a gracze użytkownikami i współtwórcami tej przestrzeni wyobraźni.

Może kiedyś napiszę coś więcej na ten temat.

PIKACHU WYBIERAM CIĘ

Nie przepadam za poznawaniem nowych mechanik bo z czasem ich nauka przestała mnie fascynować, nie zmienia to faktu że chcę poznawać nowe systemy, które interesują mnie konwencją i poznawać nowe narzędzia rozgrywki.
Ostatnio bardzo spodobał mi się model rozgrywki zaproponowany przez Furiatha w Klanarchii- interludia, mini kampanie. Lektura podręcznika oraz poprowadzenia Szarpanego Miasta (polecam z całego serca) sprawiły, że poczułem jak spadają mi klapki, a składowe RPG łącza w całość.

Zawsze bardzo duża uwagę przykładałem do postaci graczy i korzystałem z ich zahaczek i robiłem przygody dla nich, ale bazowanie w tak dużym stopniu na ich potrzebach, oczekiwaniach oraz niedopowiedzenie i elastyczność świata pokazały jak skutecznie używać opisywanych już wcześniej rozwiązań, nie tylko w tym jednym systemie.

SŁOWO NA KONIEC

Wolę wyjście do restauracji. Przygotowuję się, głównie mentalnie na granie, wspólne tworzenie opowieści i staram się dla siebie i graczy i chciałbym żeby oni też tak do tego podchodzili. Nie oznacza to wcale potrzeby ślęczenia godzinami nad scenariuszami (choć fajnie jest czasem podłubać), muzyką czy przygotowaniu strojów.

Sam mam czasem ochotę na paczkę chipsów bo jednak knajpy kosztują.

Powodzenia w podążaniu waszą RPG drogą.

EDIT:
dorzucę tu mój komentarz dołu, bo może ten wpis odbierany jest zbyt radykalnie zamiast z dystansem.

Chciałbym aby gracze przychodząc na sesję chcieli zagrać, stworzyć opowieść. Opisany przeze mnie model to taki, który uważam za atrakcyjny.

Nie mam problemu z jednostrzałmi, bo grałem i prowadziłem ich trochę.
A na poprowadzenie 30 sesjowej kampanii potrzebowałem 10 lat :P

Gramy na tyle długo, że fajne postaci jestesmy w stanie i w 15 minut zrobić tylko trzeba chcieć.
No konwentach wymyślenie sesji zajmuje mi 30 minut razem ze zrobieniem postaci graczy i wychodza z tego fajne sesje-
np na tegorocznych Spodkach.

Gdy idę na sesję po prostu chcę żeby się odbyła."

Komentarze


Rag
   
Ocena:
+3
Ja mam podobne podejscie do sesji co Wiktor WekT.
Jak już umawiam się na sesję to chce grać. Nie mam wiele czasu i wkurza mnie nagminne spóźnianie się czy wręcz nie przychodzenie na sesje.

Lubię grać na poważnie, lekkie jednostrały sa ok, ale jak mam do wyboru tozawsze wole porzadną kampanię\minikampanię, dodatkowo (takie moje małe zboczenie :P) im cięższe klimaty tym lepiej.

Oczywiście wszystko zależy od tego jak się umówimy. Ale jak się umawiam na ranie na poważnie, to nic mnie tak nie wkurza jak lekceważący to gracze. Jeśli się zgodzili na taki a nie inny rodzaj gry to niech się stosują. Jeśli to im nie pasuje, to po pierwsze po co się godzili, a po drugie droga wolna - nikt nie zmusza do grania :)
06-06-2012 13:32
nerv0
   
Ocena:
+1
lekkie jednostrały sa ok, ale jak mam do wyboru tozawsze wole porzadną kampanię\minikampanię,

Kurczaki, jak tak patrzę to wszyscy zawsze piszą o kampaniach/minikampaniach/serialach i sesjach jednostrzałowych tak jakby jedno drugiemu przeczyło i dało się grać albo w to, albo w to.

Panowie, wasze myślenie jest złe! Ale za to już wiem o czym teraz zrobić wpis na blogu. Dzięki. :)
06-06-2012 13:44
Wlodi
   
Ocena:
0
@nerv0
Da się stworzyć kampanię z jednostrzałowych sesji. Kein problem!
Natomiast problemem jest utrzymanie klimatu, w ciągnącej się kampanii, jeśli spotkania nie są częste.

Dlatego dla mnie najlepszym rozwiązaniem jest prowadzenie kampanii w których każda pojedyncza przygoda składa się z pocżatku, rozwinięcia i zakończenia.
Najgorsze czego nie lubię to przerwanie przygody, bądź na siłę jej ciągnięcie dalej.

Co nie zmienia faktu, że ciągle przez jednostrzały, rozumiem przygody z jedną pełną fabułą - początku i końca.
06-06-2012 13:53
nerv0
   
Ocena:
+1
Jednostrzały można jednak fajnie połączyć w minikampanie, a nawet seriale jeśli będzie się grać w nie tymi samymi postaciami, a akcja dziać się będzie w tym samym miejscu, a co najwyżej po pewnych niedookreślonych przeskokach czasowych.

Sesja 1 - BG prowadzą śledztwo w sprawie morderstwa i wsadzają zbrodniarza do paki.
Sesja 2 - BG walczą z jakąś poczwarą w kanałach.
Sesja któraś-tam - BG dowiadują się, że zbrodniarz, którego zamknęli w sesji 1 zwiał i planuje zemstę, tym razem muszą go wykończyć na dobre.

Konstrukcja przygody w stylu telewizyjnego serialu takiego jak CSI. Niby samodzielne epizody, a jednak w sumie potrafią stworzyć kawał solidnej kampanii.
06-06-2012 14:07
Wlodi
   
Ocena:
0
Moja narzeczona wczoraj mi dokładnie to samo powiedziała.

"Prowadź przygody, jak CSI"

Z chęcią przeczytam Twój wpis !
Potem sam coś naskrobię w tej sprawie! :)
06-06-2012 14:15
nerv0
   
Ocena:
0
Twoja narzeczona to mądra kobieta, tylko pozazdrościć. :)

Wkrótce coś tam skrobnę. "Wkrótce" czyli pewnie gdzieś w przyszłym tygodniu. ;)
06-06-2012 14:39
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
A tak odnosząc się do filozoficznego wyboru z tytułu notki:
kiedys kumpel, zapytany o to czemu lubi puszczalskie dziewczyny odparł: "A co wolisz? Zjeść kanapkę samemu, czy tort z kolegami?".
Do dzis nie umiem odpowiedzieć na to filozoficzne pytanie. :)
06-06-2012 15:48
HadesPESM
    Chipsy w restauracji ;)
Ocena:
+2
Po latach bez kontaktu z grami/graczami udało mi się ostatnio powrócić do RPG (kiedyś byłem bardzo hardcore jeśli o to chodzi). Z moich starych regularnych graczy ostała sie jedna, ale za to przybyła dwójka która doświadczenie miała, tyle że nie ze mną.

Wszyscy mamy 30+k6 lat, pracę, mieszkamy w różnych krajach, niektórzy mają dzieci - i gramy zwykle po 2 razy w tygodniu (kiedy nie ma świąt/wolnego ;) ).

Bawimy się doskonale i nie cierpi jakość ze względu na częstotliwość/zobowiązania etc. - czyli chipsy w restauracji? :)
06-06-2012 18:48
ThimGrim
   
Ocena:
+1
Muszę kiedyś stworzyć wpis dotyczący prac dyplomowych polterowców. Po prostu kopalnia inżynierów.
06-06-2012 23:33
Eva
   
Ocena:
+1
TG - we have to go deeper. Ja czekam na pracę dyplomową o pracach dyplomowych polterowców.
07-06-2012 02:23
Malaggar
   
Ocena:
0
O pracach dyplomowych w pracy dyplomowej w koncencji pracy dyplomowej.
07-06-2012 02:49
AdamWaskiewicz
   
Ocena:
0
Patrząc na treść wpisu, powiedziałbym, że pytanie jest źle postawione.

Nie "wyjście do restauracji" (i MG stawia obiad), tylko "wspólne przygotowanie obiadu jak w restauracji" - i trudno się dziwić, że gracze mający na głowie prace, rodziny i inne obowiązki niekoniecznie znajdą czas i ochotę na angażowanie sporej jednak ilości wolnego czasu na hobby, często jedno z wielu.
07-06-2012 11:36
44231

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak "erpegowa emerytura". Albo się grywa (i jest erpegowcem), albo nie i co najwyżej z trudem podtrzymuje wizerunek, choć byle obserwator od razu potrafi zauważyć, że ktoś więcej gawędzi, niż używa. Co do zaangażowania w tworzenie, recenzowanie, testowanie czy jakąkolwiek inną aktywności poza samym turlactwem rozrywkowym - zmianie ulegają proporcje, a nie istota rzeczy.
26-06-2012 22:24

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.