» Blog » PMM zmęczonym okiem WekTa.
06-12-2012 20:24

PMM zmęczonym okiem WekTa.

W działach: PMM, prowadzenie, RPG, konwenty | Odsłony: 14

PMM zmęczonym okiem WekTa.
Wszyscy powoli się budzą i piszą, to i ja napiszę dwa słowa o PMMie.
Nie piszę o Falkonie, bo zazwyczaj to jest albo konwent albo PMM.

Po kilku latach braku styczności z owym konkursem w tym roku nastawiłem się, że pojadę nie jako gracz, tylko jako MG, dodatkową zachętą był niezły wynik na Latających Spodkach.

Wyruszyliśmy z Wawy z Pelnorem aby dołączyć do czekającego na nas Włodiego. Nie ma to jak dobra ekipa konwentowa choć w naszej stałej grupie brakowało jeszcze jednej osoby Pana J.

I jest to pierwsza osoba, której mi zabrakło gdyż Włodi zmówił sobie Piotrka do gry. I ciach pierwsza rzecz, która dała mi po głowie to brak graczy i to autentyczny, bo po odprawie pucharowej z dobrych kilkanaście minut latałem po korytarzach szukając graczy.

Swoją drogą, czemu nikt nie wpadł na pomysł, aby połączyć PMM i N3RD?!
Kolejna ciekawostka: procent ludzi, którzy po pierwsze grali kiedyś w RPG, a po drugie wiedzieli co to jest Warhammer był znikomy. O tempora o mores- powiedziałby pewien stary pirat.

Dostałem dobrą salę i po pewnym czasie gracze skądś się znaleźli. Na szczęście przygotowany młotkowy scenariusz nie wymagał dużej wiedzy o świecie i byłem w stanie w miarę szybko wprowadzić graczy. To ostatnie też było wyzwaniem, gdyż nie mieli zbyt dużego doświadczenia. Najmłodszy z nich grał pierwszy raz (miał 15 lat, ale nie dał bym mu tyle- no offence), nie do końca ogarniał co się dzieje i o co chodzi, ale miał kilka fajnych pomysłów.

Najbardziej żałuję gracza grającego krasnoludem z irokezem, który jakieś pół godziny przed finałem musiał opuścić sesję bo śpieszył się na Nerda (damn, znaczy jest słabo :P).

Moim zdaniem sesja wyszła całkiem nieźle jak na okoliczności. Scenariusz okazał się być dobrze rozpisany, a ewentualne przeszkody dla graczy łatwo podpinały się pod ich wybory co wychodziło naturalnie. Ponadto jestem zadowolony, że w kilku miejscach dobrze zareagowałem na pomysły graczy z co byłem zrugany na poprzednim konkursie. Niestety nie mogę napisać dokładnego APka (TOP SECRET). Sesja na pewno posłuży mi do korekty scenariusza.

Niestety nie byłem zajarany sesją i wyszedłem bez nadziei na dalszy etap, dodatkowo reakcje u Włodiego utwierdziły mnie w tym. Później okazało się, że moje wrodzone szczęście mnie nie opuściło i przeszedłem do półfinału z 6 miejsca bo Khaki zrezygnował (Dzięki Khaki ;) )

Bardzo chciałem dostać się do półfinału, w zasadzie było to dla mnie głównym celem. Chciałem się sprawdzić na wytycznych od sędziów. Po pierwsze, dlatego, że pamiętałem że w poprzednich latach były dość wykręcone koncepty ( jak się okazało Craven przygotował niemalże gotowy szkielet, który trzeba było tylko odpowiednio ubrać) Po drugie dlatego, że lubię działać i łączyć informacje już posiadane. Historie i zahaczki graczy, istniejące lokacje. Może to skrzywienie zawodowe (architekt) ale po prostu nie lubię wymyślać wszystkiego od początku, bez kontekstu.

Kiedy tylko przeczytałem wytyczne, miałem flashback z wielu komiksów i wyszedł mi bardzo pokręcony pomysł, o który bym wcześniej siebie nie podejrzewał. Ponieważ treść planuję wykorzystać więc zarys zdarzeń muszę przemilczeć :P

Pierwszym błędem było jeszcze zbyt małe doświadczenie z kadufatem, ale cóż zbyt rzadko prowadzę sesje i tego typu rzeczy aby mieć opanowaną jakąś uniwersalną mechaniką a na tego typu konkursie takie coś jest potrzebne, chyba że prowadzi się system, który zna się od deski do deski, ale niestety Warh i Neuro trochę mi się przejadły a ijak nie pasowały do mojej futurystycznej wizji. Chyba muszę przerobić torchę machanikę warhową w stronę kadufate'a... W skrócie: błędy w trakcie sesji, zwalony pościg, błędy w korzystaniu z aspektów)

Tym razem miałem trzech graczy. Bardzo przepraszam kolegę Łukasza, który chciał u mnie grać, ale w końcu wynikło pewne nieporozumienie na linii gracze/sędziowie/Ja i zastąpił go inny Łukasz.

Co do sesji, koncept scenariusza był ciekawy jednak po grze musiałem przyznać graczom rację, że wyszła średnio. Z czego to wynikało:

Pewnie sporo miało tu do roboty zmęczenie. Co przełożył się na mój brak aktywności kiepski opis, mało dynamiczny choć barwny świat i też po części railroading i za mało swobody dla graczy- co poza brakiem intonacji było znacząco wytkniętym błędem.

Czego mi najbardziej zabrakło w tej sesji- moich graczy, albo aktywnych graczy, którzy współtworzą świat (Kosmicie, następnym razem możesz mi odesłać Chochlika (swoją drogą gratuluję kolejnego zwycięstwa w NERDZIE, nie zapomnę naszej sesji z GRAMY!))

Jestem przyzwyczajony do graczy, którzy chętnie sami opisują i kreują wydarzenia na sesji, tymczasem, wszyscy byli dość bierni lub po prostu przyzwyczajeni, że dostają od MG wszystko na tacy. Wiem, że sam nie tryskałem energią ,ale zabrakło jakiejkolwiek energii zwrotnej co bardzo mnie przybiło. Tu nie zgodzę się z zarzutem, że jak gracz nie chce sam opisywać to mam go nie zachęcać do kreowania czegoś. Jakby to nie była sesja konkursowa to bym chyba zrezygnował z dalszej gry, choć może jakbym dał z siebie więcej... Teraz zastanawiam się jak bardzo ja naginałem graczy do swojej wizji- co uważam jest bardzo możliwe, a na ile po prostu ciągnąłem to bo niewiele dostawałem od nich lub po prostu nie wyczuliśmy się).

W zasadzie tradycyjnie bardzo przysiadłem w końcówce- zabrakło mi fantazji i RAMu do realizacji pomysłów. W trakcie sesji popełniłem też duży błąd mechaniczny bo przez mnie gracz zużył aspekt, który był idealny na scenę finałową.

Kiedy Włodiego i Azarina ogłoszono finalistami wreszcie zaczęło schodzić ze mnie napięcie i poczułem że mogę odpocząć, przez co mocno wyluzowałem się na nadchodzącą sesję u Włodiego.

Z racji zmęczenia i mojej tendencji do wpadania w emo przy bardziej bogatych wewnętrznie postaciach (wierzcie mi można siedzieć godzinę na sesji nie odzywając się i z postacią siedzącą w rogu jaskini, przy czym mocno przeżywać sesję :P ) bardzo chciałem postać nastawioną bardziej na działanie i tak oto dostałem zapalczywego mutanta siepacza TOPORA. hłe hłe.

Dziwna to była sesja. Początkowo trochę zdominowana przez Włodiego, potem dziwnie kontestowana przez graczy, ale wreszcie ruszyła i można było się pobawić. Gdzieś już było o tym pisane. Najważniejsze, że były tam momenty do zapamiętania: NP wróżenie z odchodów (tzw. "przesrane to jasnowidzenie") oraz scena z podnoszeniem kratownicy w zamku, której zaczepienie sznurem nie było najlepszym pomysłem Starszego.

Bardzo żałuję jednej sceny w finale. Chciałem, aby wszystko skończyło się dobrze. Wróżbita- postać beacona wspomniała wcześniej, że maluch, który zniknął z naszej wioski jest teraz gwiazdą na niebie. Miałem pomysł aby wskazana przez niego gwiazda zgasła i żeby chłopiec został w finałowej scenie wyprowadzony z lasu, ale Topór został zrugany przez inne postacie, za to, że się nie zna na gwiazdach, a ta przesunęła się. W rezultacie mały mutant skończył bardzo źle i końcówka była nieco przybijająca.

Co do samego pucharu bardzo żałuję, że mimo wielkich chęci nie mogłem przyjechać odpowiednio przygotowany. Ostatnie trzy miesiące spędziłem najpierw na robieniu po godzinach i nocami konkursu architektonicznego, a dwa tygodnie przed konwentem pracowałem w sumie dzień w dzień po kilkanaście godzin, nie mogąc w zasadzie pomyśleć o niczym poza spaniem, w rezultacie moim jedynym napędem na PMM była motywacja, bo w głowie byłem wykończony.

Zauważam też wielką różnicę pomiędzy moim prowadzeniem PMMowym, a Spodkowym gdzie byłem wypoczęty i mega głodny gry po pół roku przerwy na magisterkę. Mimo wszystko zauważyłem poprawę kilku elementów po informacji zwrotnej, którą dostałem po Spodkach, teraz czekam na feedback od jurorów.

Mam nadzieję, że przygotowania do ślubu nie pokrzyżują mi startu w Spodkach i że życie pozwoli mi zajrzeć na kolejną edycję PMM.
Wielkie dzięki dla sędziów i Wojtka, że chciało im się to ogarniać i trollować :P. Gratulacje dla wszystkich startujących MG (takie konkursy są świetne i dużo dają; Żałuję, że nie było Blanche bo po tym co pokazała na GRAMY! mogłoby być ciekawie. ). I te największe gratulacje dla mego zioma Włodiego.

PS. Cieszę się, że Włodi przełamał moje fatum, które sprawiało, że jak grałem sesje finałowe u Wojtka i Neishina to oni przegrali.
PSS. Pozdrówki dla ekipy z Szewca i dzięki za RPGowe pogaduchy.

Komentarze


Kosmit
   
Ocena:
0
Otóż właśnie u mnie Chochlik zaniemógł i świata współtworzyć nie chciał ;) A to czy oddam, to od niego zależy, bo chochlik-ork nie taki zły jak chochlik-wietrzniak :D
06-12-2012 20:47
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Kosmit, już zejdź z mównicy. Naprawdę. To się robi niesmaczne.

Mnie zastanawia jedno - jak to jest, że taki wielki konwent ohoho, tysiące ludzi ohoho, superprestiżowy konkurs PMM że ohoho, a głupich kilkudziesięciu graczy nie można znaleźć na pierwszy etap?
Jak zwykle emo i manga zapychacze podbijały licznik?
06-12-2012 21:05
Kosmit
   
Ocena:
0
Ktoś coś mówił, czy to tylko anonimowa tylda trolluje?
06-12-2012 21:15
WekT
   
Ocena:
0
Uprzedzam, że będę kasował "mowę nienawiści" :P

poprzednio kosztowało mnie to utratę notki bo kasowanie nie działało, więc z rozsądkiem proszę.
06-12-2012 21:22
kaduceusz
   
Ocena:
+1
Blanche, ludzie się domagają, w przyszłym roku nie masz wyjścia, musisz startować :-)
06-12-2012 21:34
Wlodi
   
Ocena:
+1
Faktycznie żałuję sceny finałowej. Skończyło się mocnym smutnym zakończeniem. Mogło być bardziej baśniowo i scena kończąca w której goblin przyprowadza zmutowanego chłopczyka wypadłaby kolorowo.

Gracze podjęli trochę inną decyzję. Uznałem więc, że jeśli chcą żyć w kłamstwie, to trzeba pokazać drugą stronę medalu.

Wioska i życie mutantów uratowane, ale ktoś w tym wszystkim został poświęcony. Był, to chłopiec który dawał wiosce ciepło ...

Kiedy spiszę do końca przygodę uwzględnię trochę sugestii dla potencjalnego MG. :)

Natomiast może na Spodkach zrealizujemy nasz tajny plan. ;)

W każdym razie licz teraz na mocny feedback z mojej strony po każdej sesji. Jeszcze będziemy wspólnie walczyli, po jednej, jak i po drugiej stronie frontu! :)
06-12-2012 21:34
Blanche
   
Ocena:
+1
Blanche też żałuje, że jej nie było, bo miała szczerą ochotę wystartować, ale... Cóż, akurat byłam chora - drugi tydzień - a ledwo mówiąc i tak bym nic nie poprowadziła. Mam nadzieję, że stawię się na Spodkach.
06-12-2012 23:34
earl
   
Ocena:
+1
Za rok, Wiktorze, dojdziesz do finału albo i wygrasz.
08-12-2012 20:41

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.