Niech pana Bóg błogosławi, Panie Vonnegut
Odsłony: 4Dzisiaj w nocy, a konkretniej - w nocy 11 kwietnia, zmarł jeden z moich ulubionych oraz wybitniejszych IMO współczesnych pisarzy amerykańskich, Kurt Vonnegut. Zamiłowanie do literatury jego autorstwa kazało mi poświęcić jego pamięci chociażby jeden, skromny wpis.
Cóż można napisać - Vonnegut pozostawił po sobie zbiór świetnie napisanych, mądrych książek, które w znaczący sposób odcisnęły trwałe piętno na mojej osobie. "Rzeźnię numer 5", "Kocią kołyskę" czy "Pianolę" zaliczam do elitarnego grona moich ulubionych książek, co do których nie mam żadnych, nawet najmniejszych, zastrzeżeń. Wyznaczniki ideału, ot co.
Niech pana Bóg błogosławi, Panie Vonnegut, że pozwolę sobie sparafrazować bohatera dzisiejszej notki.
PS. W ramach ciekawostki - Kurt Vonnegut zmarł w wieku 84 lat - dokładnie tyle samo liczył sobie Killgore Trout, pisarz s-f będący literackim alter-ego pisarza, kiedy został "uśmiercony" w ostatniej książce Vonneguta, "Trzęsieniu Czasu". Rzekłbym - niezwykły zbieg okoliczności.
