» Blog » And the oscar goes to...
28-02-2011 14:25

And the oscar goes to...

Odsłony: 9

And the oscar goes to...
Po krótkim odespaniu zarwanej już kolejny raz nocki oscarowej, po prostu muszę napisać kilka rzeczy.

Od 11 bodajże już lat, nieprzerwanie, przenoszę się do Kodak Theatre, by poprzez ekran telewizora/monitora "być" tam razem z milionami ludzi na świecie. Ceremonia wręczenia Oscarów to dla mnie i mojego przyjaciela, z którym niestety tym razem nie mogłem śledzić gali razem, święto, ustępujące chyba tylko sylwestrowi. I za nic mam sobie, wszystkie argumenty jakie zaraz każdy z was może przytoczyć, żeby udowodnić mi jak płytkie, pretensjonalne i cholernie nieuczciwe są Oscary. Jak nudne, jak gorsze z roku na rok, to wszystko nic. Bo te nagrody i ta noc już zawsze będą dla mnie ważne, tak jak ważnym jest kino i wszystko co z nim związane. To jest miłość. Bez kina nie chcę żyć, czemu miałbym nie lubić oglądać nagród, na których zbierają się wszyscy ludzie, dzięki którym mogę zanurzać się w światach z opowieści filmowych.

Jak już nadmieniłem, można by żalić się w nieskończoność na Oscarową galę. Sam mógłbym to robić, bo i robię, nie raz. Faktycznie można zaobserwować coraz nudniejsze ceremonie, żartów jest coraz mniej, albo są coraz mniej wyszukane. Prezenterzy coraz rzadziej dźwigają swoje role (dajcie mi jeszcze raz Billy'ego Cristala!), nie ma niespodzianek, po prostu wieje nudą jak na polskim kinie o drogach kolejowych. Ale nie o tym ma być ten wpis.

Teraz o samych zwycięzcach i przegranych. Wiadomo było, że nagrody będą wędrowały głównie do TSN i KS (nie chodzi mi tu o klub sportowy), plus można się było domyślać, że kilka powędruje do Incepcji, za animację dostanie Toy Story 3 (o to każdy mógł się założyć o własną głowę). Nie do końca wiadomo było ewentualnie, kto zgarnie za najlepszy film (chociaż byłem pewien swojego - że TSN jednak nie dostanie) i kilku pomniejszych nominacji jak montaż itp. Choć i tu dużych niespodzianek nie było. Aczkolwiek chciałem streścić (przynajmniej kilka) nominacje z mojego punktu widzenia. Napiszę o tym komu według mnie się należało, i czemu nie należało się zwycięzcom. Choć chciałbym się wypowiedzieć dłużej to zrobię to innym razem przy piwku ze znajomymi, teraz skupię się na tych kilku kategoriach z którymi najbardziej się nie zgadzam, czyli:

Pełnometrażowy film animowany:

Oczywiste było, że wygra Toy Story 3. Cholerna szkoda, od początku jak poznałem nominacje, żałowałem ich przyszłej wygranej. Nie widziałem Iluzjonisty, choć ponoć bardzo dobry. Za to widziałem bajkę o smoku i była o niebo lepsza od zabawek. Bo była ciekawa! I śmieszna. A na Toy Story uśmiałem się może dwa razy. Mogło by nie dostać statuetki, żeby w końcu pokazali "a takiego, wszyscy myśleliście, że im damy to dostanie co innego". Ale oczywiście media by ich zjadły.

Muzyka:

Trent Reznor, Atticus Ross - The Social Network.
Ech no co tu dużo mówić. A raczej pisać. Brak nominacji dla Tronu, brak nominacji dla Black Swan i nie nagrodzenie Zimmera za Incepcję.
Ja pierdziele, to akurat jakiś żart. Ok, Saya dobrze napisała, że statutetkę dostał nie "wielki kompozytor" tylko ktoś do tej pory raczej niewidoczny. Niby fajnie. Tylko co z tego, skoro się nie należało? Jak dla mnie porażka, z wyżej wymienionych powodów.

Montaż:

Niech ktokolwiek napisze mi czemu TSN? Czemu TSN a nie np. 127 godzin. Czemu TSN a nie cokolwiek innego? No bo tak, nie robię sobie żartów. Przecież sama nominacja dla tego filmu w tej kategorii była niejasna (było co najmniej kilka innych filmów, którym się należała) a już sama wygrana jest dla mnie kompletnie niezrozumiała. Czemu nie było nominacji dla Incpecji?

Najlepszy film:

Ech no prawie pewne było zwycięstwo filmu o Księciu-jąkale. Cieszy mnie to z dwóch powodów:
-King's Speech jest dużo lepsze od marnego Hurt Lockera.
-The Social Network na pewno nie zasługiwał na wygraną.
A co jak by wygrał jakiś inny naprawdę dobry film? No stać się tak nie mogło, ale jednak. W tym roku konkurencja była dużo lepsza niż w poprzednim. Black Swan, który nie każdemu się podoba, na pewno jest dobrym kinem, które jeśli by nagrodę dostało, nie można byłoby powiedziec, że dostał ją film słaby. Ale ja chciałem, żeby nagroda powędrowała do "Do szpiku kości", filmu zaskakująco dobrego i cholernie naturalnego, gdzie wierzyłem w każdą postać i linijkę tekstu. Świetny scenariusz, dobre dialogi, i aktorstwo, niezłe zdjęcia i muzyka. Po prostu zajebiście dobry film, który powinien dostać statuetkę. I zajebiście dobry film, który nie miał na nią szans.

Normalnie statuetką dla najlepszego obrazu Akademia nagradza zazwyczaj te filmy, którymi chce coś pokazać. Zwrócić uwagę na to co się dzieje na świecie (Hurt Locker blee) albo np. podnieść ludzi na duchu (Slumdog blee). W tym roku nie było takiego tytułu, i dobrze. Wygrał film po prostu dobry.

Choć pomimo tego, zawsze też trafią się nagrody, które po prostu musiały powędrować do tego a nie innego artysty, i należały się jak najbardziej. Mam tu na myśli Bale'a czy Natalie Portman.

Za rok znowu obejrzę rozdanie nagród w Kodak Theatre. I znów będę się wściekał i cieszył, nudził i bawił. I już cholera, mimo wszystko czekam na kolejne Oscary.



P.S. I czemu do cholery nie było ani jednej nominacji dla Wyspy Tajemnic? Gdyby wyszła kilka miesięcy później założę się, że miała by, chociażby za montaż.

Komentarze


Repek
   
Ocena:
+1
Jestem tak wymęczony nocką oscarową, że nie chce mi się pisać o gali... A aż by się prosiło na nią popsioczyć. :)

Wydaje mi się jednak, że to działa też inny mechanizm, że to nie tylko Ten Drugi wyglądał jak naćpany, a Anne chichotała jakby ktoś ją łaskotał. Kiedyś Gale miały jednak większy element tajemnicy, dotyczyły świata, który dopiero do Polski wkraczał. Teraz filmy są u nas niemal od razu, znamy większość tytułów [z ekranu lub z piractwa]. I znika ten element tajemnicy, bo wyniki robią się przewidywalne. Bo znamy zazwyczaj gusta Akademii.

Przykładowo - wśród 30 osób typujących w naszej Polterowej zabawie tylko dwie obstawiły Hoopera. Pozostałe wyniki zawsze przewidziała większa grupa osób. Chyba tylko Prawdziwe męstwo nie zostało tak docenione przez Akademię jak byśmy chcieli.

Od paru lat galę oglądam już dla samej gali, liczę na 1-2 fajne dowcipy i na wygraną tytułu, który lubię. Trochę jakbym mecz oglądał.

I z tego powodu:
- było nieźle, bo Incepcja trochę dostała i TSN też
- był Kirk Douglas, a potem David Seidler
- bo filmik na początku dawał radę

A było słabo, bo wygrał film fajny, ale zachowawczy. Piękna, miła bajka. Coś jak - przepraszam fanów - Piękny umysł. Osobiście wolę Oscary dla filmów, które może nie są wychwalane pod niebiosa, ale podejmują jakieś ryzyko i mocny temat, jak Hurt Locker czy Miasto gniewu.

Zobaczymy za rok. Dziś jestem wymęczony galą, ale pewnie za rok i tak się z nią przeproszę... Choćby po to, by kibicować Piratom lub Batmanowi. :)

Pozdr101
28-02-2011 19:19
earl
   
Ocena:
0
@ Repek

A było słabo, bo wygrał film fajny, ale zachowawczy. Piękna, miła bajka.

Może dlatego, że ludzie lubią bajki, bo pozwalają im na chwilę oderwać się od, często szarej, rzeczywistości.
28-02-2011 19:26
Repek
   
Ocena:
0
@earl
Nie no, jasne. Do tego ta bajka jest naprawdę świetna. Po prostu wolałbym, żeby nagradzać jednak sztukę trochę bardziej ambitną.

Ale to mówi ktoś, kto kibicował LOTRowi... :P

Pozdr.
28-02-2011 19:46
Umbra
   
Ocena:
0
"Nie no, jasne. Do tego ta bajka jest naprawdę świetna. Po prostu wolałbym, żeby nagradzać jednak sztukę trochę bardziej ambitną."

No właśnie. Film dobry, aczkolwiek były ambitniejsze. A Miasto Gniewu o którym wspomniałeś bardzo dobre.

Masz mniej więcej tak jak ja, popsioczymy, wkurzymy się o to czy tamto, zawiedziemy się na tym i na tym (choć doskonale nie raz wiemy, że będziemy zawiedzeni;) ale i tak obejrzysz jak napisałeś za rok kolejną edycję.

Tylko czy naprawdę oglądamy mecz? Wymieniłeś powody o których sam nie pomyślałem. Ale zanikanie elementu tajemnicy jak to napisałeś nie usprawiedliwia coraz nudniejszych gal. Kilka ładnych lat temu zacząłem narzekać, że ceremonia staje się coraz nudniejsza. A teraz chciałbym żeby tegoroczne Oscary były choć tak ciekawe jak te kilka lat temu. Robi się coraz słabiej, tylko czemu? Naprawdę nie można zrobić nic żeby było ciekawiej? Akademia co roku mówi, że ma w zanadrzu niespodzianki, dzięki którym wzrośnie oglądalność gali (który to spadek jest powodowany właśnie tym, iż jest coraz przewidywalniej, i nie chodzi tu tylko o wygranych) ale nic z tego nie widać. Zupełnie jakby gadali, żeby gadać.
28-02-2011 20:16
Repek
   
Ocena:
0
Nie wiem, nie znam przyczyn, więc szkoda czasu na wymądrzanie się. :)

IMO gale są nudne trochę przez to, że ja się zmieniłem i już mnie to samo nie kręci. Widać, że coś próbują zmieniać - np. skrócili czas na podziękowania, które były zazwyczaj śmiertelnie nudne. I co? I nico. I tak jak się dorwał Bale czy Portman do głosu to nawijali bez polotu, podobnie jak większość tych, którzy trzymali się czasu.

Może rzeczywiście potrzeba kogoś z większą charyzmą i dystansem do całego tego szołbizu? Ale z tym też bywało w przeszłości różnie...

Pozdr.
28-02-2011 21:03
Umbra
   
Ocena:
0
Przede wszystkim dobry prowadzący, dobre gagi, dobre występy (np. piosenki, ale to akurat zależy od tego co możemy usłyszeć w filmach w danym roku). Mnie tam dalej bawi to co kiedyś bawiło a jednak jak zacząłem się nudzić to z każdym rokiem ten proces się powiększa.
28-02-2011 21:11

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.