Kretordza
W działach: Arystoteles w Skarpetkach, Lans, Teraz MY | Odsłony: 499"Teraz już wiem czego mi tak brakowało" - uśmiechnął się pod nosem i mocno pchnął drzwi... Te uchyliły się na kilka centymetrów i zatrzymały na zasuwce. Z panujących w środku ciemności dobiegły tłumione chichoty, przerwane nagle konspiracyjnym szeptem:
-Cicho, stara jest w piwnicy!
-Wiem, że tam jesteście - ryknął Pan z Breslau.
-Nie, nie ma nas, hihihi - odpowiedziały szyderczo głosiki.
Nie czekając na dalszy rozwój sytuacji, Pan z Breslau wyjął z kabury wierną 45-kę, wziął krótki rozbieg i wpadł do pomieszczenia razem z drzwiami i częścią framugi. W pokoju zapanował chaos. Ktoś potrącił butelkę zacnego wina El Sol, ktoś inny zaplątał się w ciężkie kotary zakrywające okna wpuszczając do środka światło dnia. Chwilę później na podłogę spadła ozdobna szisza, sypiąc dookoła rozżarzonymi węglami. Zanim Pan z Breslau zdołał przyzwyczaić oczy do nagłej jasności, pokój wypełniły kłęby gęstego dymu.
-Coś tu się kopci - mruknął, mrużąc oczy i wytężając niewielkie uszka.
-Kopczą to się krety! Hihihi! - odpowiedział mu szyderczy głosik.
Pan z Breslau ruszył na oślep w kierunku głosu. Pod stopami czuł potłuczone resztki iPadów, którymi wyłożona była podłoga. Nagle zamajaczyła przed nim niewielka sylwetka. Bez chwili namysłu rzucił się na nią, przygniatając do ziemi. Z bliska mógł rozróżnić więcej szczegółów swojego przeciwnika - pokurcz miał może 1,40 wzrostu, długi nos i kudłatą brodę. Ubrany był w strój średniowiecznego górnika, łącznie z niewielkim oskardem przewieszonym przez ramię i zgaszoną latarnia przywiązaną do paska.
-Nie rób mi krzywdy, wszystko powiem! - odezwała się postać. Po czym z nadludzką szybkością cisnęła mu w twarz zakrwawionym stanikiem. Zaskoczony Pan z Breslau rozluźnił uchwyt, z czego skorzystał górnik uciekając do ubikacji. Ściskając w jednym ręku pistolet, a w drugim biustonosz, Pan z Breslau wbiegł za nim.
-Pusto, psiakrew!
W tym samym czasie, gdzieś ktoś... nabawił się przetoki pochwowej.