» Blog » questions, questions
12-12-2008 01:54

questions, questions

W działach: K***a Mać | Odsłony: 0

Noe kroczył wśród rozświetlonej pomarańczowym światłem mgły. Nie widział końca jezdni po której szedł, nie widział nawet jej krawędzi. Spoglądając w górę i w dół widział tą samą lekko zabarwioną na kolor lamp ulicznych szerń, czy to asfaltu, czy nieba nad nim.

Pasy się skończyły. Był na zupełnie jednolitej ścieżce tarmaku. Zauważył blaszaną barierkę po prawej stronie. Taką, jaka jest na wiaduktach. Był na wiadukcie. Podszedł, i oparł się o nią. W dole nie zobaczył mgły, lecz rozciągający się po horyzont dziewiczy las, oświetlony jeno blaskiem półksiężyca na krystalicznie czystym niebie.

Zawył.

Na początku był to jednolity wrzask, lecz potem, jakby na nowo odkrywał mowę, powoli przechodził w inne tony, by w końcu ubrać swój gniew w prawdziwe słowa - przesączone siarką wulgaryzmy i klątwy.

Gdy skończył, wsłuchiwał się chwilę w idealne echo jakie rozlało się po okolicy. Lecz zauważył że było jakieś... zniekształcone? Obce? Jakby innym głosem.

Ktoś zaczął się drzeć razem z nim, gdzieś tam, w dole, w lesie.

- Who the fuck are you? - zawył Noe do imitatora
- No, who the fuck are YOU? - odpowiedział głos z oddali
- You think it's funny? - ryknął murzyn w kierunku nieznanych słów - You want me to come down there and rip your throat out?
- Be my fucking guest! My fucking car's broke, maybe you dipshit could lend a hand!

Noe nie wytrzymał. Przeskoczył przez barierkę wiaduktu i zaczął spadać w dół. Przyszło mu do głowy, że to może nie był najlepszy pomysł, zważając, że musiał być ponad pięćdziesiąt metrów nad ziemią.

Dźwięk obijania się plastikowych kostek o drewniany blat stołu. Co?

Gałąź wysokiego iglastego drzewa porwała jego ciężki czarny płaszcz w górę, szarpiąc całym jego ciałem boleśnie i zostawiając swoim ostrym czubkiem piekącą rysę na plecach. Przez chwilę czarnoskóry metalowiec wisiał tak, zbyt naćpany adrenaliną skoku żeby choćby syknąć z bólu czy krzyknąć z przerażenia. Usunął ręcę z rękawów płaszcza, i wylądował glanami na ziemi. Strata płaszcza ujawniła jego czarny podkoszulek, teraz pocharatany i lekko zaplamiony na plecach krwią.

- Are you coming or fucking what? - rozległ się znowu głos nieznajomego - Chickened out? Come on, man, I could realy use a hand, I might even give you a ride if you won't fuck up!

Mimo, że Noe szedł bardzo szybko, wyzywający go głos wcale nie zdawał się być bliżej. Las mógł tak ciągnąć się w nieskończoność. Po drodze nie było absolutnie nic, żadnych zwierząt, grzybów, kwiatów - tylko wyściółka z liści i szare kory łysych drzew.

Wreszcie, gdy był już zmęczony i zrobił sobie przerwę na odsapnięcie, znalazł się na wąskiej, obskurnej jezdni między ścianami z tych samych szarych drzew. Nieopodal stał stary, brązowy Opel z zapalonymi światłami i otwartym bagażnikiem.

- Hello? - rzucił w powietrze Noe
- There you fucking are at last - odpowiedział mu głos z auta - Mind closing that trunk for me, man?

Jakoś nie był już zły. Może to dlatego, że gniew uleciał z niego wraz z wysiłkiem. Zamknął więc bagażnik i rozejrzał się, starając się dostrzec między ostrymi gałęziami księżyc.

- Where are we? - zapytał się kierowcy
- Hah! You fucking did it, it works! - krzyknął nieznajomy z środka samochodu
- What does?
- The car! You fixed it!

Noe rzucił okiem na Opla. Poza zamkniętym bagażnikiem, jakoś nie wyglądało żeby jego stan się zmienił.

- So do you know where we are, or not? - powtórzył pytanie
- Oh, sure. Of course I do. We're Nowhere, man.
0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.