29-07-2009 17:32
Robimy drugą edycję
Odsłony: 2
Jestem po lekturze nowej edycji De Profundis. Brzmi to idiotycznie, ale ci z was, którzy śledzą ten blog wiedzą, że przed wydaniem nowej edycji nie czytałem materiałów przygotowanych przez Michała oraz Marcelego Gałkę. Lektura De Profundis była więc dla mnie taką samą ucztą, jaką mam nadzieję będzie dla was.
Wniosek po lekturze jest jeden. Boże, pobłogosław fanów gier.
Do tego wniosku doszedł już pewnie przed laty Jacek Komuda, kiedy Michał Mochoski i Artur Machlowski usiedli z nim i przygotowali II edycję Dzikich Pól. Jestem wielkim fanem DP, podrecznik z drugiej edycji DP recenzowałem onegdaj na łamach Gwiezdnego Pirata - to co zrobili fani gry, Machlowski i Mochocki to był cud.
Z nowego podręcznika Dzikich Pól kipiało od pomysłów, ze stron wylewały się setki godzin rozegranych sesji. Nigdy tego nie liczyłem, ale na pewno w podręczniku znalazło się grubo ponad sto ramek z dodatkowymi pomysłami, radami, szkicami przygód. Jaskrawy dowód, że ekipa grała przez lata w DP i sypie doświadczeniem z sesji jak z rękawa. Do tego cała masa suplementów, porady jak uszyć strój...
Czytałem podręcznk do Dzikich Pól z wypiekami na twarzy. Tu nie chodzi o to, że poprawiono jakąś regułę. Tu nie chodzi o to, że poprawiono styl w różnych miejscach. Tu chodzi o to, że ekipa złapała podręcznik za mordę i władowała weń całe swe kilkuletnie, dzikopolowe doświadczenie.
Przypomniał mi się ten podręcznik właśnie teraz, przy lekturze De Profundis. Bo z De Profundis jest to samo. Podstawowa, pierwotna gra stanowi 50 stron w podręczniku. Drugie 50 stron to jest to nowe, to jest ten materiał, który powstał podczas grania w DeP, materiał żywcem wyjęty z sesji i rozgrywek De Profundis.
Jest tam np. rozdział "O konwencjach", w którym autor pisze, że Lovecraft Lovecraftem, fajny klimat, ale on w De Profundis grał w różnych innych konwencjach i konwencja Zew Cthulhu wcale nie musi być jedyną słuszną. Jest rozdział "O Towarzystwach", z którego wycieka masa porad jak założyć towarzystwo, które się nie rozpadnie po dwóch miesiącach, jak to zorganizować tak, by wszyscy byli zadowoleni i chcieli grać.
To co mnie rozłożyło na łopaty to przykłady. Cztery przykładowe Towarzystwa oraz przykład kampanii De Profundis.
Przeczytałem i odpadłem.
Przeczytałem i zacząłem szukać pióra i papeterii w biurku.
Przeczytałem i pomyślałem: "Masakra. Gość grał, grał, grał. I wpadał na pomysły, o których mi się nawet nie śniło"
Nowa edycja De Profundis to manifestacja tego, że drugie edycje mają sens. Że pierwotny zamysł autora w połączeniu z doświadczeniem graczy, fanów i fanatyków daje dopiero pełną, kompletną, kipiącą od pomysłów grę. Że wsparcie dziesiątków, setek ludiz grających regularnie w grę i wymyślających patenty jest nieprawdopodobnie silne i twórcze.
Nie znam osobiście autora suplementu do De Profundis, nie wiem jak wiele godzin poświęcił na grę przez ostatnie lata, ale niniejszym kłaniam mu się w pas. Lektura nowych materiałów była wyśmienitą lekturą. Dziękuję pięknie.
Wniosek po lekturze jest jeden. Boże, pobłogosław fanów gier.
Do tego wniosku doszedł już pewnie przed laty Jacek Komuda, kiedy Michał Mochoski i Artur Machlowski usiedli z nim i przygotowali II edycję Dzikich Pól. Jestem wielkim fanem DP, podrecznik z drugiej edycji DP recenzowałem onegdaj na łamach Gwiezdnego Pirata - to co zrobili fani gry, Machlowski i Mochocki to był cud.
Z nowego podręcznika Dzikich Pól kipiało od pomysłów, ze stron wylewały się setki godzin rozegranych sesji. Nigdy tego nie liczyłem, ale na pewno w podręczniku znalazło się grubo ponad sto ramek z dodatkowymi pomysłami, radami, szkicami przygód. Jaskrawy dowód, że ekipa grała przez lata w DP i sypie doświadczeniem z sesji jak z rękawa. Do tego cała masa suplementów, porady jak uszyć strój...
Czytałem podręcznk do Dzikich Pól z wypiekami na twarzy. Tu nie chodzi o to, że poprawiono jakąś regułę. Tu nie chodzi o to, że poprawiono styl w różnych miejscach. Tu chodzi o to, że ekipa złapała podręcznik za mordę i władowała weń całe swe kilkuletnie, dzikopolowe doświadczenie.
Przypomniał mi się ten podręcznik właśnie teraz, przy lekturze De Profundis. Bo z De Profundis jest to samo. Podstawowa, pierwotna gra stanowi 50 stron w podręczniku. Drugie 50 stron to jest to nowe, to jest ten materiał, który powstał podczas grania w DeP, materiał żywcem wyjęty z sesji i rozgrywek De Profundis.
Jest tam np. rozdział "O konwencjach", w którym autor pisze, że Lovecraft Lovecraftem, fajny klimat, ale on w De Profundis grał w różnych innych konwencjach i konwencja Zew Cthulhu wcale nie musi być jedyną słuszną. Jest rozdział "O Towarzystwach", z którego wycieka masa porad jak założyć towarzystwo, które się nie rozpadnie po dwóch miesiącach, jak to zorganizować tak, by wszyscy byli zadowoleni i chcieli grać.
To co mnie rozłożyło na łopaty to przykłady. Cztery przykładowe Towarzystwa oraz przykład kampanii De Profundis.
Przeczytałem i odpadłem.
Przeczytałem i zacząłem szukać pióra i papeterii w biurku.
Przeczytałem i pomyślałem: "Masakra. Gość grał, grał, grał. I wpadał na pomysły, o których mi się nawet nie śniło"
Nowa edycja De Profundis to manifestacja tego, że drugie edycje mają sens. Że pierwotny zamysł autora w połączeniu z doświadczeniem graczy, fanów i fanatyków daje dopiero pełną, kompletną, kipiącą od pomysłów grę. Że wsparcie dziesiątków, setek ludiz grających regularnie w grę i wymyślających patenty jest nieprawdopodobnie silne i twórcze.
Nie znam osobiście autora suplementu do De Profundis, nie wiem jak wiele godzin poświęcił na grę przez ostatnie lata, ale niniejszym kłaniam mu się w pas. Lektura nowych materiałów była wyśmienitą lekturą. Dziękuję pięknie.
33
Notka polecana przez: 0rion, ajfel, Ardavel, beacon, de99ial, Draker, Ezechiel, Farindel, Feniks, Ifryt, inatheblue, Joseppe, Kot, M.S., markós, Mgalangzingme, Mroczny Pomiot, Munchhausen, NatanielX, Neurocide, Repek, rincewind bpm, Seif al din, Senthe, Sethariel, Shonsu, Szarlih, Tarkis, Tomazzy, WekT, Zuhar
Poleć innym tę notkę