» Blog » Tabu dyżurne
08-12-2006 18:03

Tabu dyżurne

W działach: marudzenie | Odsłony: 3

Dziś wpis zainspirowany doniesieniami dzisiejszej prasy na temat, tzw. dyżurny, czyli rzecz o aborcji.

Przyznam szczerze, że w całym tym temacie uderza mnie ignorancja, czy nawet lekceważenie okazywane przez statystycznego mężczyznę sprawie aborcji i antykoncepcji i jakże ochocze podejmowanie tego tematu przez różnorakie autorytety. Dlatego też, zdając sobie sprawę, że ten temat nie jest niczym nowym dla przeciętnej polskiej dziewczyny od 16 roku życia wzwyż, chciałam napisać coś dla panów.

Ale do rzeczy. Otworzyłam gazetę i od niechcenia przeczytałam artykuł pana Sadurskiego, będący ciągiem dalszym jego polemiki z argumentami ojca Zięby. ("A może zakaz rozwodów?"- Wociech Sadurski, Gazeta Wyborcza, piątek 8 grudnia 2006).

Przyznam szczerze, że w ostatnich latach było słychać o poszanowaniu życia nienarodzonego nie rzadziej niż o prawach pracowniczych. Cała ta dyskusja działa na mnie, najdelikatniej ujmując, irytująco. Jednak to, co przeczytałam w wyżej wspomnianym artykule sprawiło, że po prostu krew mnie zalała.

Pan profesor Sadurski postuluje "podejście opierające się na zróżnicowanym stopniu ochrony życia wraz z jego rozwojem". Ojciec Zięba jest oczywiście przeciwnikiem aborcji jako takiej, zgodnie z oficjalnym stanowiskiem kościoła. I według mnie OBAJ panowie, z całym szacunkiem, mówią od rzeczy. Sadurski pisze, żeby "odejść od traktowania kobiet jak niedojrzałych idiotek(...)". Nie widzę jednak, żeby sam się stosował do tego, co napisał. Jeżeli kobiety to nie idiotki to dlaczego wiek zygoty (już nie płodu) miałby decydować o tym czy powinny urodzić czy nie? Czy to nie one same powinny podjąć tą decyzję, bez badania usg? Czy trzeba koniecznie uciekać się do najnowocześniejszych wynalazków technicznych, żeby w dzisiejszych, oświeconych czasach, zagwarantować wszystkim obywatelom wolność wyboru, bez względu na ich płeć? Czy przyszła matka zdrowego płodu musi chcieć go urodzić?

Przyjmuję jasną zasadę: moje ciało- moja decyzja i uważam, że takie podejście powinno być respektowane przez nasze państwo. W końcu, dopóki dziecko jest w moim organizmie to ono jest mną, a ja nim. Uważam też, że należy mi się tutaj bezwzględne poparcie i wsparcie ze strony partnera. Takie podejście do kwestii aborcji rozwiązałoby ten głupi spór, głupi tym bardziej, że w Polsce utrudnia się dostęp do środków antykoncepcyjnych, zamiast je szeroko reklamować i refundować by ograniczyć liczbę zabiegów przerywających ciążę. Już rozumiem, że nie spiralę wewnątrzmaciczną (ok. 700 zł zakładana na kilka lat), ale chociaż pigułki antykoncepcyjne mogłyby być w o wiele bardziej przystępnych cenach (średnia cena za opakowanie 30 zł i wystarcza na miesiąc). Rocznie na antykoncepcję z tabletkami wydaje się w sumie niewiele, bo około 400 zł, ale zdaję sobie sprawę, że i tak nie każdą dziewczynę/ kobietę na to stać. Czasami musi na to wystarczyć marna pensja albo nawet- po kryjomu- wydaje się na to kieszonkowe, bo w Polsce dbanie o antykoncepcję dzieci pozostających z nami w tym samym gospodarstwie domowym jest, jakieś takie, bardzo wstydliwe.

Nie dość więc, że przy okazji każdych wyborów zagląda się nam, kobietom, pod spódnice, to jeszcze utrudnia się nam życie drogimi środkami antykoncepcyjnymi. I odkąd pamiętam, jest w tej kwestii tylko gorzej. Między innymi "dzięki" głupim pomysłom profesorów, teologów i innych teoretyków- erotomanów. Jednak największym problemem jest, o czym już wspomniałam na wstępie- ogromna obojętność przeciętnego mężczyzny. Polacy zdają się być tak zapatrzeni w gadające głowy, że przyznają im prawo do decydowania nie tylko o gospodarce i dyplomacji, ale także własnym życiu intymnym i planowaniu rodziny. Więc kochani, wypiszcie sobie listę osób, na których wam zależy i policzcie ile wśród nich jest kobiet. A potem z pokorą podziękujcie im za dużą wyrozumiałość, jeżeli do tej pory kwestia ochrony praw kobiet wam wisiała, bo kiedyś część z was może się znaleźć w bardzo nieciekawej sytuacji...
0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


996

Użytkownik niezarejestrowany
    .
Ocena:
0
"Przyjmuję jasną zasadę: moje ciało- moja decyzja i uważam, że takie podejście powinno być respektowane przez nasze państwo. W końcu, dopóki dziecko jest w moim organizmie to ono jest mną, a ja nim."

No i tu leży pies pogrzebany. Choć i tak lepiej tak, niż jak niektórym się wydaje, że nawet po odcięciu pępowiny mają potomstwo na własność.
08-12-2006 18:16
teaver
   
Ocena:
0
Nie twierdzę, że w jakiś sposób "posiadam" moją córkę, ale do momentu, kiedy żyła w moim ciele była mną- jadła to co ja i czuła to co ja. Jak miałabym to więc inaczej nazwać?

Zresztą, dzieci nie proszą się na ten świat- MY sami je tu sprowadzamy, niech będą więc chciane i wyczekane.

08-12-2006 18:21
beacon
   
Ocena:
0
1. Jestem facetem i nie jestem ignorantem w dziedzinie aborcji. Rozumiem, nie pisałaś, że wszyscy tacy są, ale zaznaczam - są wyjątki i to całkiem sporo.

2. Dziecko będące w tobie, znaczy które nosisz w ciąży nie jest Twoją własnością, nie wolno Ci podejmować decyzji o jego życiu lub śmierci. Tak uważam.

3. Pigułki bardziej dostępne - jak najbardziej.
08-12-2006 18:24
teaver
   
Ocena:
0
"2. Dziecko będące w tobie, znaczy które nosisz w ciąży nie jest Twoją własnością, nie wolno Ci podejmować decyzji o jego życiu lub śmierci."

Czy 12 dni wystarczy, żeby uznać embrion za dziecko? Od kiedy nazywać go człowiekiem? Chronić, czy pozwolić na aborcję z wyboru? To są właśnie te bezsensowne pytania, które mężczyźni zadają. Kobiety wiedzą, czy podołają obowiązkom matki i nie powinno się ich zmuszać do jakiegoś jedynego słusznego rozwiązania.

Powiem szczerze- nasza Lonka była prawdziwą niespodzianką. Ale kiedy się dowiedziałam, że jestem w ciąży poczułam się na siłach, żeby urodzić i wychować. Tyle, że ja nie miałam innych dzieci, byłam zdrowa i młoda, miałam pracę i gdzie mieszkać. I ponieważ każda sytuacja jest inna to kobieta musi decydować.

Czy w sytuacji gdyby twoja kobieta powiedziała, że nie da rady urodzić i nie nadaje się na matkę byłbyś w stanie chodzić za nią w ciąży, iść za nią na porodówkę i wychować samotnie dziecko? Nie można się podejmować takich decyzji arbitrarnie. Dziecka nie wystarczy chcieć. Trzeba mieć siłę je donosić, urodzić i wykarmić własną piersią. A to wcale nie jest takie łatwe jakby się wydawało.

08-12-2006 18:42
rincewind bpm
   
Ocena:
0
beacon +1

Aborcja to jednak zabicie małego dziecka. Okej, gdy poród miałby zabić matkę, to z ciężkim sercem, ale okej, life is brutal. Jeżeli może urodzić, to może i oddać do adopcji, co jest jakimś tam rozwiązaniem "problemu".
08-12-2006 19:48
~Nivo

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Oczywistym jest, że winno się to pozostawić moralności kobiety. Jednak w kraju, w którym rząd istnieje dzięki Radiu Maryja takie postawienie sprawy jest z racji oczywistej niemożliwe. I choć jestem samcem - jestem też z Tobą, teaver!
08-12-2006 20:26
996

Użytkownik niezarejestrowany
    Re
Ocena:
0
Dziecko je to co Ty, ale niekoniecznie czuje dokładnie to co Ty. Od pewnego momentu jest osobnym człowiekiem, nawet jeśli jest wciąż połączone z matką. Od poczęcia dziecko ma inne DNA, inną grupę krwi. Jest po prostu odrębnym organizmem, pasożytem dla matki, biologicznie. Po 9 miesiącach status jest zredukowany do ekonomicznego pasożyta rodziny ;)

Nikt nie mówi, że urodzenie, wychowanie i utrzymanie dziecka to prosta rzecz, ale nie można uciekać od faktu, że aborcja jest zabiciem dziecka. Teraz pytanie - od kiedy dziecko jest dzieckiem. Bo nie mam aż tak skrajnych opinii i jeśli można wcześnie ustalić, że dziecko ma być kalekie i niezdolne do normalnego funkcjonowania to "zmuszanie" go do życia może być większym okrucieństwem niż aborcja.

Nie są to proste tematy i +1 dla Beacona bo ja również nie lubię pewnych generalizacji - np. że wszyscy faceci to ignoranci w tej sprawie. Albo że facet z założenia jest tym gorszym rodzicem.

Niech dzieci będą chciane i wyczekane - myślę, że wszycy by tego chcieli. Ale też chyba wszyscy wiedzą, że dzieci nie przynosi bocian...
08-12-2006 20:32
~Hekatonpsychos

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"Bycie jak ktoś", "bycie w kimś" - nie jest "byciem kimś". Nawet język mówiony czyni tutaj rozróżnienie, choć to absolutnie żadne kryterium w tym konkretnym przypadku. Pisałem sporo na ten temat w innym wątku - tutaj będzie skrócik ;-)

Aborcji mówię stanowczo nie. Od momentu poczęcia - od powstania zarodka - mamy do czynienia z przedstawicielem Naszego gatunku - człowiekiem. Mnożenie bytów ponad miarę i potrzebę jest w tym wypadku zabiegiem tyleż niepotrzebnym, co w swojej istocie zbrodniczym.
Jedynym wyjątkiem, jaki widzę dla tego działania jest realne zagrożenie dla życia matki.

Antykoncepcji zapobiegającej zapłodnieniu mówię równie stanowczo tak. Z Naszym ciałem możemy robić, co Nam się rzewnie podoba. Włącznie z powstrzymywaniem go od zapłodnienia. Jedyny wymóg, jaki stawiam jest natury społecznej. Skoro ktoś godzi się na współżycie; skoro ktoś jest na tyle świadomy, by rozpocząć życie seksualne "pełną parą", to jest też świadomy konsekwencji, jakie z tego życia wynikają. Włącznie z pojawieniem się nowego życia.

Eutanazji mówię tak - bez wielkiego entuzjazmu. Decyzja musi być świadoma i bardzo dokładnie weryfikowana. Gdyby moje myślenie wprowadzić w życie, prawdopodobnie spowodowałoby ono wiele niepotrzebnych cierpień u ludzi, którzy szczerze i bez nacisków podjęli taką decyzję, niemniej z dwojga złego wolę pozwolić na kilka miesięcy dodatkowych cierpień dla jednej osoby, niż uśmiercić drugą, która tak naprawdę śmierci nie chciała.
Aha, traktuję eutanację jako formę samobójstwa, a więc czynność godną potępienia ale mimo to niełamiącą prawa.
08-12-2006 20:40
Wizzzard
    rince, Craven, heka -1
Ocena:
0
To, że aborcja to zabicie dziecka jest Twoją opinią i proszę jej nie głosić jako prawdy objawionej ;) Dla mnie, nie przymierzając, jest to usunięcie zbioru komórek, które człowiekiem mogą się dopiero stać.

Aborcji mówię tak. W przypadku gwałtu, zagrożenia życia, wykrytej,m poważnej wady genetycznej płodu, sytuacji ekonomicznej nie pozwalającej na zapewnienie minimum egzystencjalnego dziecku (nie było by tego punktu, gdyby domy dziecka i system adopcyjny działał sprawnie).

Antykoncepcja - refundowana (zamiast becikowego i innych świadczeń dla patologicznych dzieciorobów) - wyjdzie taniej niż dobudowywanie domów dziecka.

08-12-2006 20:57
996

Użytkownik niezarejestrowany
    Wizzzard
Ocena:
0
A to coś nowego. Aborcja to zabijanie i nie jest to opinia.

Płód przed narodzinami odżywia się, oddych, wzrasta, rozwija się, porusza i reaguje na bodźce. Żyje.
08-12-2006 21:13
Wizzzard
    @Craven
Ocena:
0
Aorcja to jest zabijanie. Ale nie człowieka.

"Płód przed narodzinami odżywia się, oddych, wzrasta, rozwija się, porusza i reaguje na bodźce. Żyje."
Taki opis pasuje równie dobrze do eukaliptusa. Poza tym (najczęściej) granica przeprowadzalności aborcji przebiega przed wykształceniem się płodu (forma embrionalna, do 8tyg).
08-12-2006 21:32
Jeremiah Covenant
    Uhuhuhu
Ocena:
0
Ruchomy eukaliptus?

Nieźle ;)
08-12-2006 21:44
teaver
    Wszystkie argumenty przeciw...
Ocena:
0
... są mocno teoretyczne. Mam bardziej praktyczne podejście do tematu i uważam, że nie ma sensu ustanawiać sztucznych podziałów na człowieka i komórkę tam, gdzie nie są one potrzebne.

Powtarzacie obiegowe opinie a ilu z was zna temat z praktyki? Czy ktoś z was ma dzieci? Ja tak- córkę. I nie chcę, zeby pozbawiano ją prawa do decydowania o sobie samej. Cały czas mam nieodparte wrażenie, że w tym dialogu społecznym brakuje zaufania wobec kobiet.

Kobiety mają swoją intuicję, która nie zawiodła ludzkości przez ostatnie kilka tysięcy lat. Kościół ma swoją wydumaną moralność- swoje "nie zabijaj", które rozszerza nawet na brak przyodziewku stosownego do pory roku i wykroczeń na pasach drogowych. A rząd ma swoją politykę społeczną, gdzie trzeba utrzymać wyż demograficzny, który zapracuje na emerytury. I jak sądzicie- kto w tym wszystkim jest najbardziej neutralny?
08-12-2006 22:04
Wizzzard
   
Ocena:
0
"Ruchomy eukaliptus?"
Rusza liśćmi w zależności od kąta padania słońca :P
08-12-2006 22:05
996

Użytkownik niezarejestrowany
    Decydować o sobie samej
Ocena:
0
czy o odrębnym organiźmie zależnym od danej osoby, a spłodzonym przez dwie osoby?

Fajnie się pisze ogólnikami.

Kobieca intuicja od razu mi nasuwa skojarzenie z kobietami które rodzą dzieci, oddają do domów dziecka, nie zrzekając się praw rodzicielskich i po latach domagają się alimentów od dzieci...
08-12-2006 22:32
rincewind bpm
   
Ocena:
0
Dla mnie, nie przymierzając, jest to usunięcie zbioru komórek
A dorosły człowiek jest czymś więcej niż zbiorem komórek? Tak naprawdę po samym zapłodnieniu wszystko się już rozwija, życie już powstało, nie ma imo jakiejś granicy między człowiekiem a zlepkiem komórek. Zawsze można zadać sobie pytanie "jeżeli ten to już dziecko, to znaczy że dzień wcześniej jeszcze tym dzieckiem nie był? to znaczy, że tydzień, miesiąc, tym dzieckiem nie był, tylko teraz nagle w jakimś nagłym przeistoczeniu został człowiekiem?".

sytuacji ekonomicznej nie pozwalającej na zapewnienie minimum egzystencjalnego dziecku (nie było by tego punktu, gdyby domy dziecka i system adopcyjny działał sprawnie).
Jak to dobrze, że nasze państwo jest w stanie zapewnić dzieciom minimum egzystencji.

Antykoncepcja - refundowana (zamiast becikowego i innych świadczeń dla patologicznych dzieciorobów) - wyjdzie taniej niż dobudowywanie domów dziecka.
Przede wszystkim sprawi, że ograniczy się liczba aborcji :)

Kobiety mają swoją intuicję, która nie zawiodła ludzkości przez ostatnie kilka tysięcy lat.
Kobiety są ludźmi, ludzie mają tendencję do mylenia się, dlatego też nie uważam, by roztropne było uzasadnianie jakiegoś sądu (i to w sprawie tak szalenie istotnej jak ludzkie życie) tylko i wyłącznie ich intuicją. Inna sprawa, że mnie nie przekonuje argument "bo od tysięcy lat...". Takie sprawy jak zaprzestania mordowania innych, równouprawnienie, szanowanie środowiska - wszystko to jest rezulatem właśnie myslenia, a nie wiary w nadprzyrodzoną mądrość intuicji czy tradycji. Równie dobrze może przyjść jakiś faszysta, i uzasadniać, że on "intuicyjnie" wyczuwa, że Żydzi są źli.
09-12-2006 00:01
~Hekatonpsychos

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Jeśli rozmowa dotyczy aborcji i ktoś podaje argument "z praktyki", to praktyką jest doświadczenie, zlecenie, wykonanie tej czynności. Nie urodzenie dziecka.

Urodzenie zdrowego i kochanego dziecka (a jak rozumiem tak jest w przypadku teaver) jest czynnością wobec aborcji "przeciwną".

O intuicji nawet nie widzę sensu się wypowiadać.
09-12-2006 11:59
Wizzzard
   
Ocena:
0
""jeżeli ten to już dziecko,"
Widzisz - to już jest demagagia. Granicę terminu przeprowadzalności aborcji ustalają eksperci. Reszta zależy od kobiety.
09-12-2006 16:59
teaver
    Eksperci, nie wolno, powinno się, zabronione...
Ocena:
0
Ja po prostu chcę mieć taką MOŻLIWOŚĆ. Sama alternatywa jest dla mnie ważna, niż fakt, że będzie mi to kiedyś potrzebne. To dla mnie wyraz szacunku i zaufania ze strony społeczeństwa- ufamy, że wybierzesz najlepszą drogę, rób, co uważasz za słuszne. Sami pewnie nie lubicie, kiedy przychodzą do was rodzice i dyktują- rób to, nie wolno tamtego. To jest dobre dla dzieci, ale już nie dla dorosłych. Nie chcę być traktowana przez społeczeństwo jak dziecko, bo jestem kobietą.

W całej tej dyskusji widzę dość niepokojący trend- kobiety nie mają prawa decydować o życiu i śmierci, każda zapłodniona komórka to nowe życie, które trzeba chronić, itp, itd. Zakładacie, że ktoś od razu będzie chciał taką możliwość wykorzystywać w najgorszy możliwy sposób i tym samym wykazujecie się nietolerancją i brakiem empatii wobec współobywateli. Jeżeli wy zarzucacie mi, ze się na niczym nie znam, mimo tego, że osobiście doświadczyłam czym jest dziecko- niespodzianka, to wybaczcie, ale ja muszę was nazwać ignorantami do potęgi n-tej.

Nie dość, że przytaczacie swoje opinie w sposób nie znoszący sprzeciwu, to jeszcze uważacie się za obrońców słusznej sprawy. Jesteście bezczelni- nie macie prawa decydować o czyimś życiu! Ta mała zapłodniona komórka nie jest żadnym człowiekiem- to po prostu KOMÓRKA. Przypisywanie jej cech ludzkich ze względu na to, że znajduje się w jajowodzie jest jakimś horrendalnym błędem. Pojawienie się nowego dziecka w rodzinie wcale nie musi być szczęściem, zrozumcie to. Niektórzy po prostu nie chcą być w ciąży i jeżeli się stało mimo wszelkich zabezpieczeń- muszą mieć prawo do usunięcia ciąży i kontynuowania życia w sposób, jaki uznają za słuszny. To się nazywa wolność osobista i jest zagwarantowane przez konstytucję.

I proszę mi nie wmawiać, ze chcę to robić kosztem życia własnych, nienarodzoonych dzieci! To jest cios poniżej pasa, to jest zakładanie, że chcę zachodzić w ciążę, mam gdzieś antykoncepcję i będę używała aborcji zamiast kalendarzyka małżeńskiego. Takie twierdzenie stawia mnie w niezręcznej sytuacji, bo zakłada, że jestem nic nie rozumiejącą gówniarą, którą trzeba wziąć za rączkę i odprowadzić do domku! A ja chcę po prostu domagam się należnego mi prawa do wolności wyboru.
09-12-2006 18:26
beacon
   
Ocena:
0
Teaver, nikt nie zarzuca Ci zbrodniczości polegającej na olewaniu możliwości zajścia w ciążę. My po prostu mamy pewien dylemat - kiedy ta komórka staje się człowiekiem?

Jak rozumiem nie dopuszczasz zabijania ludzi, powiedz zatem kiedy ta KOMÓRKA przestaje być KOMÓRKĄ, a zaczyna być CZŁOWIEKIEM?


Ja mam swoje zdanie, które chętnie zmienię, jeśli ktoś uargumentuje to w stosowny sposób.

Antykoncepcja - jak najbardziej tak, refundowana, promowana, rozdawana za darmo w szkołach szczególnego zagrożenia.

Aborcja - nie, poza sytuacją, kiedy zagrożone jest życie matki. Wówczas to ona musi wybrać czy chce donosić ciążę i umrzeć, czy żyć dalej, ale stracić dziecko z własnej decyzji. Zastanawiam się jednak - jeśli nie wierzę w istnienie duszy, to co zabrania mi zabijać to zapłodnione jajeczko?

Według takiej jednej z mojego otoczenia nie wolno zabijać płodu/embrionu/jakkolwiek to się dokładnie nazywa po jego dołączeniu się do macicy matki. Uważa, że wówczas zaczyna się życie. Ja nie mam zdania, nie potrafię odpowiedzieć na pytanie: kiedy zaczyna się życie. Ale jeśli to ustalę to na pewno nie będę się zgadzał na aborcję po tym momencie. Tutaj, Teaver, jak podejrzewam jesteśmy zgodni.

Aha, gwoli ścisłości - nie mam dzieci ;p
09-12-2006 22:49

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.