» Blog » Nadeszła Gra cz. 2
12-04-2012 21:24

Nadeszła Gra cz. 2

W działach: Film, Książka | Odsłony: 6

Nadeszła Gra cz. 2
Ponieważ po ostatnim wpisie na moim blogu znalazła się grupa malkontentów, którzy zarzucali mi, iż nie wykazałem należytej staranności przy wskazywaniu błędów, potknięć i wpadek realizatorów już na początku tego wpisu chciałbym zaspokoić ich oczekiwania. Logo HBO zupełnie nie pasuje do klimatu GoT. Taki Warner Bros potrafi zmieniać swoje logo by pasowało do tego co nas wkrótce czeka na ekranie, wystarczy przypomnieć sobie ostatnie filmy z Potterem;)

W drugim odcinku mamy ciąg dalszy wątków o dwóch bękartach wędrujących na północ, pyskatym karle, Jamesie Bondzie bez klejnotów, ministrze finansów dorabiającym jako burdelmama, Jeanie Reno i innych mieszkańców Smoczej Skały oraz zgrywającym wikinga maniaku seksualnym. Zapomniałbym, jest przecież jeszcze siwowłosa dziewucha. Wątki wszystkich tych postaci i jeszcze kilku innych HBO chce upchnąć w dziesięciu godzinnych odcinkach. Tak, tak, przecież tłumaczyli, że drugi sezon nie równa się Starciu Królów, oczywiście. Widzimy właśnie w jaki sposób producent realizuje powyższą deklarację. Inspirację chyba zaczerpnął z Nickeleodeon (nie ze stacji telewizyjnej tylko z filmu o tym tytule). Kiedy okazało się, że brakuje czasu nakręcenie pewnych scen po prostu wyrwano je ze scenariusza. Tu zastosowano tę samą metodę. Dlaczego by nie, kto się sprzeciwi?
Niestety nie każdy jest Peterem Jacksonem i z pewnością nie są nim filmowcy z HBO, żeby mieć wyczucie co można wywalić, a co nie bez szkody dla całości.

Zabawa nożyczkami najbardziej widoczna jest w wątku Nocnej Straży. Pominięto przygotowania do wyruszenia za Mur, wątpliwości Sama i mijane puste wioski. Ot po prostu cały orszak nagle znalazł się u Crastera, jakby ten mieszkał tuż za miedzą. Po co komu dywagacje Mormonta i porównanie Jona z Aemonem. Nie ma Aemona, nie ma gadającego kruka, dobrze, że śnieg został.

Nim jednak dotrzemy za Mur Mamy kilka innych POVów do zaliczenia. Drugi odcinek zaczyna się parę mil dalej od miejsca gdzie skończył się poprzedni. Tyle, że zamiast opisywanej karczmy z łaźnią mamy jakiś obóz w lesie. Rozbijanie obozu w wersji HBO wygląda tak, że na głównym szlaku królestwa Yoren parkuje jeden z wozów na środku traktu, a drugim wjeżdża między drzewa i gotowe. Wiadomo łatwiej i taniej wtoczyć klatkę na wozie między drzewa w parku niż szukać i płacić za wynajęcie karczmy potrzebnej raptem w kilku tylko ujęciach. Wprawdzie można by karczmę dorysować, ale widać graficy byli przemęczeni. A może rysowali drzewa w lesie? Niech mi nikt nie mówi, że namalowanie karczmy byłoby zbyt skomplikowane, dzisiaj nie takie rzeczy się w filmach dorysowuje http://www.youtube.com/watch?v=hOgv3r-mdd4&feature=player_embedded. Likwidując łaźnię HBO zlikwidowało sobie również okazję do wciśnięcia sceny z gatunku tych ulubionych przez siebie. Taka była szansa na pokazanie gołego przyszłego brata Nocnej Straży (no ubranego tylko w sztylet). Grono pań i ci którzy maślanymi oczami patrzyli na scenę golenia się wiadomych panów, wzdychają zapewne teraz zawiedzeni.

W sumie to Yoren wyszedł pewnie z założenia, że skoro i tak nic nie jedzie to można zatarasować dukt. W książce był on pełen ludzi uciekających przed wojną toczącą się na północy, ale w serialu wybrali chyba inną trasę, albo są odważniejsi i pozostali w wioskach.

Piknik na skraju drogi trwa w najlepsze gdy zjawiają się goldtropersi poszukujący zaginionych robotów, znaczy tego… bękarta. Widząc ich Arya serwuje się nam genialną scenę. Pełna zdziwienia pyta czego tu chcą Złote Płaszcze, by zaraz potem schować się i samej sobie odpowiedzieć, że to jej szukają. Początki schizofrenii jak u Golluma.

Spotkanie z płaszczykami przebiega nieco inaczej niż w książce. Tutaj ZP nie wiedzą czy dobrze trafili, nie widzieli Gendrego na oczy, a poza Yorenem z kozikiem nikt im się nie postawił (och, owszem inni podeszli dwa kroki jak już było po wszystkim). Cała scena jest jednak godna naszej uwagi, bo oto pada tekst odcinka w wykonaniu Yorena, który może swoim kozikiem golić dupska pająkom. Gdzie on się tego nauczył? W przedszkolu w Zapchlonym Tyłku?

Dobrze przestańmy się pastwić nad tym POVem i patrzmy co dalej się z ekranu wylewa.

Dla odmiany nie wyharatano sceny ale dodano i to prawie całkiem sensownie, spotkanie Tyriona, jego panienki i Varysa. Prawie sensownie, bo na koniec kładzie je tekst o wrzucaniu do morza. Tak ni z gruchy ni z pietruchy Tyrion wpadł na pomysł by mając cały repertuar różnych sposobów uśmiercania na terenie zamku grozić Lordowi Pająkowi (och pająk, taki bez zarostu, pewnie na tyłku też nie ma, czyżby Yoren do niego pil z tym kozikiem, ach ta wieloznaczność w dialogach HBO) wywleczeniem go na statek i utopieniem w morzu.

W książce Tyrion faktycznie takimi słowami grozi eunuchowi, a ten mu się odcina tekstem o większych rybach zjadających mniejsze. Tylko, że w książce ma to miejsce w zupełnie innych okolicznościach i poprzedzone jest dialogiem nawiązującym do żeglugi. W serialu równie (bez)sensownie Tyrion mógłby grozić wywiezieniem na pustynię w Dorne.

Nożyczek producenta nie ustrzegła się również Daenerys, której przyszło smażyć się na pustyni zamiast odkryć ruiny miasta. Pozwolono jej wysłać swoich braci krwi w trzy strony świata, ale jak na razie w ramach niespodzianki fabularnej wrócił jeden bez głowy na karku. Jakiż to durny bandyta nie zabrał sobie całkiem porządnego konia tylko pakował trupa i wysyłał na pustynię. Zupełnie jakby wiedział, że jest tam Danny i koń do niej wróci.
Zwróćmy przy okazji uwagę, że filmowa Daenerys jest bardziej Targaryeńska niż książkowa. Jej włosy nie spłonęły (chociaż to już od poprzedniego sezonu wiadomo).

Poza cięciami na pustyni pocięto i zmieniono również Żelazne Wyspy. Oto zamiast Mokrej Czupryny Theona wita incognito jego siostra. Czyli znowu pomieszanie kilku scen, całe szczęście, że sensowniejsze niż wspomniane morskie groźby Tyriona.

I dalej polka galopka. Mamy Slynta, nawet z tytułem lordowskim, ale już bez zamku Harrenhal, mamy jego degradację, ale bez awansu Jacelyna Bywatera. Zamiast tego Tyrion daje stanowisko Bronowi. W książce karzeł pokazany był jako dobry zarządca, nagradzający człowieka, który na to zasługuje. Tutaj wpycha po prostu na stanowisko swojego najemnika.

Do grona przeinaczonych postaci dołączył jeszcze Stannis Baratheon. Wzór praworządności, który nawet o 23.00 na pustej ulicy czekałby na przejściu na zielone światło zdradza żonę z czerwoną kapłanką wprost na malowanym stole. Ze stołu spada przy tym więcej bierek, niż na nim ustawiono.
Melisandre musi być chyba masochistką, bo te rzeźbienia jak nic muszą jej się wrzynać w tyłek.

Pozostaje z niepokojem czekać na trzeci odcinek, zobaczymy jakie wycinanki tam nam zafundowano.

PS
HBO funduje nam strasznie monotonne sceny seksu. Nic tylko klasyka, a przecież autor pisał wyraźnie, że córka kapitana wykazywała się przed Theonem oralnie :P

Komentarze


Scobin
   
Ocena:
0
Poleciłem notkę, jeszcze zanim zacząłem ją czytać!

HBO funduje nam strasznie monotonne sceny seksu. Nic tylko klasyka, a przecież autor pisał wyraźnie, że córka kapitana wykazywała się przed Theonem oralnie :P

Ach, ci fanboje, nie zniosą najmniejszego odstępstwa od książki. ;)

A jeśli chodzi o Stannisa, to przecież on wcale nie był takim wzorem praworządności. :)
12-04-2012 23:03
Siriel
   
Ocena:
0
Jak zwykle, polecanka. :)

"dwóch bękartach wędrujących na północ"

A który drugi? Samwell nie był bękartem, chyba że liczysz Ducha jako drugiego, bo go matka nie chciała.

- Asha brzydka jak noc. Trzeba docenić castingowców, że chyba brzydszej znaleźć nie mogli.
- Czekałem na Jaqena, a tu kupa. To już Bułka był bardziej charakterystyczny.
- I po co ta kur... -tyzana z Północy? Czy ona jest główną postacią?
- Dlaczego zabili Rakharo? Za mało ludzi miała Danka? Zdaje się, że w książkach on świetnie sobie radzi.
12-04-2012 23:15
Scobin
   
Ocena:
+1
@Siriel

Spoiler do II tomu (no, powiedzmy)

Drugi bastard to Gendry. :)
12-04-2012 23:20
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Szept, wzial bys napisal w koncu scenariusz do 3 sezonu i dalszych planowanych siedemnastu, to by bylo wszystko ok i bardziej martinowsko od Martina.
A poza tym brawa za konsekwencję. :)
13-04-2012 01:16
   
Ocena:
+1
Jeju
Ale czepialstwo.
A asha ładna. Taka niższa wersja mojej szwagierki.
13-04-2012 08:25
nimdil
   
Ocena:
+1
Naprawdę bardzo wysoki poziom produkcji skoro przy takim niedorzecznym poziomie zatwardziałego czepialstwa tylko taki krótki tekst się uzbierał.
13-04-2012 10:24
Szept
   
Ocena:
0
Oczywiście jest jeszcze problem imienia Aschy. Bez dobrych powodów zmieniony na jakąś Jarę :|
Jakoś tak mi umknęło w tekście.
13-04-2012 19:45

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.