01-04-2012 20:51
Nadchodzi Gra (prolog)
W działach: Film, Książka | Odsłony: 16
Już dzisiaj w Ameryce, a jutro u nas, drugi sezon przereklamowanego serialu Gra o Tron. Pamiętając jakie bobołaki kryły się między całkiem dobrymi scenami z pewnym niepokojem czekam na to co się pojawi na ekranie. Na pewno będzie to jeden z lepszych seriali fantasy, ale wątpię by była to dobra ekranizacja Pieśni Lodu i Ognia.
W zamieszczonej na Popcornerze relacji z pokazu prasowego można przeczytać Widzowie mogą spodziewać się większej liczby scen bitew. Zważywszy, że w pierwszym sezonie nie pokazano żadnej nie będzie to karkołomną sztuką – scenę wdeptania Tyriona w ziemię i następne ujęcie z Robbem załatwiające dwa starcia nikt rozsądny do bitew nie zaliczy. Chociaż kto wie, może atak na Królewską Przystań załatwi mapa taktyczna i balia wody z papierowymi okrętami.
Z dalszej lektury relacji wynika, że zmiany będzie dość sporo. Oto np. Bronn zyska niespodziewany awans na dowódcę złotych płaszczy. HBO musi też oczywiście wyrobić normę golizny w swoich produkcjach i zafunduje nam seks Stannisa z Melisandre. Zmianę imienia Ashy można pominąć jako mało istotną fanaberię.
Również Martinowskie niedopowiedzenia można sobie wsadzić w buty. Może dowiemy się już kim są Inni, kto był rycerzem uśmiechniętego drzewa i kto posadzi tyłek na Żelaznym Tronie.
Poczekamy do jutra i zobaczymy jak blisko scenarzystom HBO do poziomu Szczerbica, a obawiam się, że z każdym odcinkiem dystans się będzie zmniejszał.
W zamieszczonej na Popcornerze relacji z pokazu prasowego można przeczytać Widzowie mogą spodziewać się większej liczby scen bitew. Zważywszy, że w pierwszym sezonie nie pokazano żadnej nie będzie to karkołomną sztuką – scenę wdeptania Tyriona w ziemię i następne ujęcie z Robbem załatwiające dwa starcia nikt rozsądny do bitew nie zaliczy. Chociaż kto wie, może atak na Królewską Przystań załatwi mapa taktyczna i balia wody z papierowymi okrętami.
Z dalszej lektury relacji wynika, że zmiany będzie dość sporo. Oto np. Bronn zyska niespodziewany awans na dowódcę złotych płaszczy. HBO musi też oczywiście wyrobić normę golizny w swoich produkcjach i zafunduje nam seks Stannisa z Melisandre. Zmianę imienia Ashy można pominąć jako mało istotną fanaberię.
Również Martinowskie niedopowiedzenia można sobie wsadzić w buty. Może dowiemy się już kim są Inni, kto był rycerzem uśmiechniętego drzewa i kto posadzi tyłek na Żelaznym Tronie.
Poczekamy do jutra i zobaczymy jak blisko scenarzystom HBO do poziomu Szczerbica, a obawiam się, że z każdym odcinkiem dystans się będzie zmniejszał.