Pożegnanie z Redakcją
W działach: Zrzędzenie | Odsłony: 7Disclaimer: Osoby uczulone na ironię, sarkazm, złośliwości a tym bardziej na szczerość szczerość i fakty powinny odpuścić sobie ten wpis, bo jeszcze im ciśnienie skoczy ;)
Szansa na zakrztuszenie się kanapką jest niewielka – wpis jest bardziej złośliwy niż śmieszny.
Dzisiejszemu wpisowi patronuje słowo „Profesjonalizm”. Słowo często występujące w teorii, za to rzadko w praktyce.
Góra – na potrzeby poniższego wpisu tak będą zbiorczo określane osoby z Kolegium Redakcyjnego i rednacz (wyłączając Wydawcę). Uproszczenie służy przypisaniu określonych działań do ‘puli’ bez wyszczególniania, kto co konkretnie kiedy zrobił.
Wpis ten nie jest dla mnie niczym niespodziewanym, dojrzewał od stycznia, bo wszystko wskazywało na to, że sprawy dotrą w końcu do tego miejsca. Wpis ten jest pożegnaniem z redakcją Poltera, w której spędziłem dość długi okres czasu. W sumie na tyle długi, że z osób, które pamiętam z moich początków w redakcji zostały już tylko trzy (Draker, Ra-V, Rebound), a te są już tutaj ‘zawodowo’ (znaczy dostają za to pewne fundusze). Wychodzi, że jestem ostatnim ze starej ekipy z czasów hasła fani-dla-fanów, która systematycznie odchodziła z serwisu z różnych przyczyn (czasami dość ciekawych i zasługujących na osobny wpis).
Wpis ten jednak nie pojawiłby się tutaj nigdy, gdyby nie pewne wydarzenie z przeszłości.
Nie tak dawno temu wóda i e$ (2/3 działu Kultu), odeszli z Poltera i napisali na forum pożegnanie. Pożegnanie, w którym podali większość powodów swojego odejścia, w sposób dość szczery, choć bez nicków. Było tam na tyle dużo ‘ciepłych słów’ pod adresem nowej Góry, wśród nich słowa o niekompetencji, przeszkadzaniu redaktorom w pracy i praniu brudów, że najwidoczniej stwierdzono, że nie potrzeba więcej takich pożegnań na forach redakcyjnych, bo szeregowi redaktorzy dowiadują się z nich zbyt dużo nieprzyjemnych rzeczy.
Chociaż jak widać biurokracja, która zaczęła pojawiać się w Polterze potrzebuje dużo czasu – na coś tak prozaicznego jak wypisanie mnie z redakcji za odmowę ultimatum, które od Kolegium dostałem, redaktor naczelny potrzebował aż dwóch dni i jednego ponaglenia. Cóż, profesjonalizm pełną gębą. Warto za to wspomnieć, że w ramach profesjonalizmu mój szef działu oczywiście nie został o decyzji Kolegium poinformowany – dzięki profesjonalizmowi Rebounda i spowodowanych przez to opóźnieniach.
O profesjonalizmie będzie w tym wpisie słów kilka, jednak najpierw chciałbym zacząć od rzeczy ważniejszych. Pożegnania z osobami, z którymi współpracowałem dłuższy czas w większości mi odpadły (jako że osoby te opuściły Poltera wcześniej niż ja), niemniej chciałbym podziękować za przyjemną współpracę szeregowym redaktorom działu WoD, redaktorom i szefowi działu bitewniaków, wielu redaktorom i moderatorom, którzy po prostu robili swoje i k3 osobom z Kolegium, którym woda sodowa nie uderzyła jeszcze za mocno do mózgu (nawet jeśli się z nimi nie zgadzałem w większości kwestii).
Teraz wracając do złośliwości. Ultimatum od Kolegium było dość proste – mam przestać publicznie krytykować Kastora albo pożegnam się z redakcją. Do tego zawierało jedno kłamstwo oraz adnotację, że mój wpis na blogu był przegięciem. Oczywiście jak to ultimatum, dyskusja z nim nie miała sensu – redaktor naczelny się nie myli, nawet jak pisze rzeczy nieprawdziwe. Druga publiczna wiadomość, zawierająca informację o usunięciu z redakcji była jeszcze krótsza – jako że nie planowałem zmienić enigmatycznego ‘nastawienia’ podziękowano mi za współpracę i w ciągu tygodnia miano odebrać dostęp do forum redakcyjnego. I jeszcze słowo podziękowań, adnotacja o tym, że to nic osobistego, że chodzi o pewne zasady (nie do końca sprecyzowane oczywiście). Brzmi niezbyt profesjonalnie, ale nawet całkiem znośnie, pewnie na tym by się skończyło, gdyby nie fakt, że Rebound najwidoczniej nie potrafi nawet czegoś tak prostego zrobić poprawnie.
Zgodnie z moimi przewidywaniami, utrata dostępu do forum redakcyjnego była raczej kwestią minut niż dni, tak żebym nie zdążył się pożegnać. Ani tym bardziej nie zdążył przeczytać umieszczonego dość szybko na forum redakcyjnym wpisu redaktora naczelnego poświęconego mojej osobie. Przecież nie można pozwolić, żeby biedni redaktorzy dowiedzieli się tej niewłaściwej wersji jedynej słusznej historii serwisu i należy własną wersję przedstawić samemu jak najszybciej. To chyba norma u obecnej Góry – patrząc, że podobnie było ze sprawą starlifta i Sejiego, z których ten drugi napisał w końcu ciekawe sprostowanie na swoim blogu (jak się w końcu wkurzył tym, jakie fascynujące rzeczy Góra o nim mówi redaktorom).
Co ciekawe, z wpisu Rebounda na forum można było się dowiedzieć już trochę innych rzeczy, niż z prywatnych wiadomości, które otrzymałem. Mianowicie zostałem „’zwolniony dyscyplinarnie’ za brak chęci dostosowania do podstawowej zasady pracy w serwisie, jaką jest zasada wewnętrznej solidarności.”. Oczywiście napisanie mi o zwolnieniu dyscyplinarnym wymagałoby za dużo uczciwości i odwagi cywilnej od drogiego redaktora naczelnego, więc pozwolił sobie to powiedzieć tylko za moimi plecami.
To czym jest owa zasada wewnętrznej solidarności niektórzy redaktorzy starali się dociekać – w końcu z wypowiedzi Kolegium wyszło, że chodzi o psucie humoru Kastorowi, poprzez krytykowanie go. Krytykowanie jak wszyscy wiem jest bardzo złe, zwłaszcza kiedy krytykujący ma rację. No w sumie żyjemy w IVRP i serwis błyskawicznie się do tego dostosował.
Z ciekawszych rzeczy, Kolegium stwierdziło, że merytoryka wypowiedzi jest nieważna – serwis w tej chwili woli byle co, pod warunkiem, że jest ładnie opakowane. Brutalna prawda zaś powinna być towarem deficytowym, bo się wielu osobom nie podoba. Oczywiście była również adnotacja, że chodzi w znacznej mierze o mój wpis na blogu. Bo jak wiadomo, na blogu zgodnie z wolnością słowa w tym kraju, nie można pisać co się uważa.
A profesjonalizm występujący w gazetach, gdzie polemiki redaktorów pomiędzy sobą czasem tryskają jadem, jest niczym w porównaniu z profesjonalizmem Poltera, gdzie redaktor działu Bitewniaków nie ma prawa się nie zgodzić (ani tym bardziej skrytykować) redaktora działu WoD, filmu czy dowolnego innego. Cóż, jako że mam na ten temat inne zdanie (oraz dlatego, że znam prawo obowiązujące w tym kraju) trudno mi się z takim poglądem zgodzić.
Wydaje mi się, że zostałem również zakwalifikowany do grupy osób nieprzychylnych serwisowi, bo trudno mi tłumaczyć inaczej dalsze wykładnie Rebounda o tym, jak serwis będzie reagował na niniejszy wpis. Cóż, rekordowe tempo, inni krytycy aktualnej polityki serwisu potrzebowali na to znacznie więcej czasu.
Oczywiście na forum redakcyjnym paru osobom z Góry udało się opublikować już cały zestaw kłamstw na mój temat. Poczynając od stwierdzenia, że sprawa problemów z moją osobą jest bardzo stara i regularna oraz o tym, jak to Kolegium się do tej pory ze mną męczyło. Oczywiście moje wypowiedzi zostały nazwane przez Chaveza obsmarowaniem przez redaktora szefa działu, zapomniał jednak o fakcie, że moje wypowiedzi na blogu pochodzą z okresu, kiedy współpracy z działem WoDu nie prowadziłem. Otrzymałem również niezliczoną ilość próśb i upomnień, co jest o tyle dziwne, że jako osoba skrupulatna (i katalogująca na dysku takie rzeczy) mogę je doskonale policzyć. Redaktor Naczelny, który to napisał zapomniał za to o fakcie, że Kastor w naszych sporach również owe upomnienia otrzymał. Wspomniane zostały „repkowe mediacje”, co jest dla mnie najlepszym wyznacznikiem tego, jak postrzegana jest prywatność korespondencji mailowej na Polterze, o której członek Kolegium zapewniał. Cóż, nie powiem, że się tego nie spodziewałem i w owej korespondencji uchyliłem się od kilku pytań. Jak widać słusznie. Znacznie ciekawsze jest za to, że Rebound znowu popisowo mija się z prawdą – akurat repek nie prowadził ze mną mediacji zakończonych ‘rozejmem’, który złamałem. Taka sytuacja była w przypadku mediacji Joseppe, w którym to przypadku to niekoniecznie ja ów ‘rozejm’ (sprecyzowany zresztą) złamałem. Druga mediacja prowadzona była przez Furiatha – o niej było w poprzednim wpisie na blogu parę słów więcej. Mogę tylko dodać, że zakończyła się stwierdzeniem przez trzech z czterech dyskutujących członków/współpracowników działu (czwartym był Kastor) stwierdzeniem, że praca z Kastorem nie jest przyjemnością. Ale spoko – według najnowszego trendu na redakcyjnym, redaktorzy ci teraz się dowiadują, że to wszystko z mojego powodu a nie Kastora. Jeśli rzeczywistość jest inna, to tym gorzej dla rzeczywistości.
Oczywiście jako człowiek praktyczny i mający średnie zaufanie do ludzkiej uczciwości, wszystko sobie skolekcjonowałem na dysku na wypadek, jakby jednak ktoś starał się mi zarzucić, że kłamię. Cóż, dobrze być przewidującym.
W świetle takich wypowiedzi trudno mi wierzyć Reboundowi o braku osobistych uprzedzeń do mojej osoby. Łatwiej mi uwierzyć, że zabolała go moja krytyka jego działalności i jej ‘profesjonalizmu’ niż w to, że lubuje się w regularnym okłamywaniu własnej redakcji.
A krytyki tej działalności trochę było – i to odnoszącej się do prawie całego Kolegium (chyba tylko Ra-V, Draker i Furiath nie doczekali się ode mnie ‘ciepłego słowa’). Za takie wtopy jak zapomnienie powiadomienia użytkowników o zmianie regulaminu, nie zaproszenie moderatorów na Zlot Redakcyjny, czy w ogóle odcięcie im dostępu do for, gdzie są dyskutowane sprawy serwisu. Jak również za takie profesjonalne zagrywki jak odebranie moderatora na podstawie niesprawdzonego (i nieprawdziwego jak się okazało) domniemania ‘że on nic nie robi’ jednej osoby, odebranie dostępu poprzedniej redakcji bitewniaków z powiadomieniem o tym po kilku godzinach, czy też zmiana szefa działu bitewniaków, o której ten dowiedział się od użytkowników serwisu. Spraw takich było więcej i przy każdej z nich moja szczerość była pewnie obraźliwa, zwłaszcza dla wybujałego ego marzącego o profesjonalnym serwisie.
Oczywiście zdaje sobie sprawę, że przy moim usunięciu zaważyła również prosta zasada ekonomiczna – Polter liczy na to, że po zakończeniu tłumaczenia nWoDu będzie miał oficjalną stronę. Przy dobrej polityce prowadzenia działu poskutkuje to rozwojem działu WoD po poziomu działu WFRP, czyli kolejnym poczytną częścią serwisu. W świetle tak dużej korzyści dla Poltera zupełnie się nie dziwię ekonomicznym motywom decyzji Kolegium i je akurat jak najbardziej rozumiem.
Na koniec jedna uwaga – Kolegium łaskawie pozwoliło mi dalej pomagać działowi Bitewniaków, choć bez dostępu do forum redakcyjnego (tyle przynajmniej dostałem w PMce). Oczywiście moderowanie newsów i dalsze szkolenie moderatora z pewnością może przysporzyć serwisowi za dużo szkód (kto wie, jakich złych nawyków go nauczę).
Niemniej jako osoba nieżyczliwa serwisowi planuje jak na razie w dalszym ciągu umieszczać swoje artykuły erpegowe na blogu zamiast innym serwisie, artykuł przygotowywany na rpg.polter.pl po skończeniu tam podesłać, jak również dawać na planszówki dalsze recenzje gier z mojej półki. O pomaganiu bitewniakom nie wspominając.
Wszystko pewnie dlatego, że jestem nieprofesjonalnym frajerem i fanem.
Nowy stan rzeczy jest jednak w dużej mierze pozytywny – mogę olać sobie głupie pomysły cenzury i łamania prawa przez Kolegium, wewnątrzredakcyjne gierki i pisać to co uważam za słuszne, bez oglądania się, że komuś w Kolegium żyłka zacznie pulsować.