» Blog » Krok do Piekła. Dosłownie.
20-07-2012 17:19

Krok do Piekła. Dosłownie.

W działach: Literatura | Odsłony: 4

Krok do Piekła. Dosłownie.
Dzisiejsza notka powstała w celu ostrzeżenia reszty ludzkości przed wypryskiem na ciele literatury polskiej, jakim niewątpliwie jest książka Artura Górskiego ,,Krok do piekła". Mówić będę krótko, bo przed chwilą wyparowała mi niemal gotowa wersja tekstu.

Powieść była publikowana w dwustronicowych odcinkach, na łamach czasopisma ,,Focus", pisma popularnonaukowego, którego naczelnym wyróżnikiem jest to, że dużo lepiej kupić ,,Mówią Wieki" tudzież ,,Wiedzę i Życie".

Okładka jest brzydka i wygląda na skonstruowaną przez grafika w przerwie śniadaniowej, na podstawie jakiejś tapety na pulpit. Przypomina również kiepskie, sprzedawane na dworcach kryminały ,,Faktu", co wyrażnie daje do zrozumienia kim jest target.

Para głównych bohaterów, czyli historyk pracujący w zawodzie cykliniarza, Ryszard Krok (Zauważyliście tę grę słów? I czy przypadkiem nie jestem jedyną osobą, która nie poczuła się rozbawiona?), i pani Basia, wytapetowana księgowa w wieku mocno średnim, włóczy się po kraju przez bite dwadzieścia-coś odcinków, prowadząc nieśmieszne konwersacje o rozlicznych, acz niskiej jakości podtekstach seksualnych.

Jak wszyscy wiemy, zazwyczaj najprzyjemniej czyta się dialog. Nie tutaj. Kwestie wszystkich postaci, od zapijaczonego belfra do półmózgich antyterrorystów, są drętwe, nudne i całkowicie niezabawne.

To ostatnie jest o tyle ważne, że autor (próbujący stworzyć pastisz powieści Dana Browna i jego naśladowców) wydaje się zakładać, że my tu cały czas boki ze śmiechu zrywamy. Daje to efekt przypominający nieco nietkóre internetowe teksty satyryczne-te najstarsze, krążace jeszcze na dyskietkach i, oczywiście, nieustalonego autorstwa.

Osamotnienie ich twórcy podczas pisania prowadzi do sytuacji, w której śmieje się już tylko on, a jego składnia i zdolności literackie ubożeją na skutek pośpiechu i rozbawienia. Dzieje się tak i tutaj-pod koniec mamy już tylko chaotyczny dialog i opisy krótkie niczym paragraf 14 z gry paragrafowej ,,Dreszcz".

Idźmy dalej-co z intrygą? Bohaterowie, zgodnie z zapowiedzią z tyłu okładki, mieli rozwiązać zagadkę łączącą wiele nieznanych, ale za to interesujących polskich zabytków.

I co? I nic. Intryga została sklecona według prostego schematu-bohater trafia tam, gdzie poprowadziła go poprzednia wskazówka, potem np. potyka się o cegłę, co uznaje za niewątpliwy znak od losu. Stwierdziwszy, że w Poznaniu znajduje się pewna znana cegła, rusza tam natychmiast.

I to (umieściwszy na miejscu cegły i Poznania inne dane) powtarzać przy akompaniamencie ,,pikantnych" dialogów i biadolenia na temat tego ,,cóż to za diaboliczny umysł uknuł to wszystko".

Zakończenie uznaję za osobistą zniewagę. Jako fan Chandlera i MacLeana poczułem się tak, jakby ktoś napluł mi w twarz.

Unikać za wszelką cenę. Wyborcza, przy znacznie niższej cenie, ma znacznie lepsze właściwości opałowe, a książki dwóch wyżej wspomnianych autorów są znacznie lepsze pod każdym względem.

A i jeszcz jedno... ,,Artur Górski jest redaktorem naczelnym Focusa...".

Teraz ja rozwiązałem zagadkę. Wiemy już kto to przyjął do druku, gdy np.Grom czy zegarmistrz całują klamki po wydawnictwach.

Komentarze


AdamWaskiewicz
   
Ocena:
+2
Zachęciłeś mnie, chyba się skuszę.
20-07-2012 17:54
Szary Kocur
   
Ocena:
0
Ale serio nie warto. Dla mnie też zapowiadało się jako interesujące ze względu na przaśny klimat ,,powieści bardzo brukowej", ale i tak się zawiodłem.

Nie jestem w stanie podać nawet jednej pozytywnej cechy tego draństwa...

Zresztą, co się będę produkował. Jako członek rodziny z długą tradycją (chorób serca) nie powinienem się unosić nad byle gniotem.
20-07-2012 20:02
Ruffle
   
Ocena:
0
"Stwierdziwszy, że w Poznaniu znajduje się pewna znana cegła, rusza tam natychmiast."

Kup pan cegłę? Chyba rzeczywiście nie warto.
21-07-2012 12:18
Szary Kocur
   
Ocena:
0
To tylko mój przykład. W miejscu cegły występuje np. czarny manekin krawiecki stojący na korytarzu poznańskiej prokuratury. Ale zasada jest ta sama, więc każdy z IQ powyżej setki poczuje się jakby obrażano jego intelekt.

Najbardziej widoczne jest to przy zakończeniu, które jest tak durne, że wpadłęm na nie czytając jedną z pierwszych stron, ale stwierdziłem, że tworca powieści nie może być tak głupi/bezczelny.
21-07-2012 12:41
Jade Elenne
   
Ocena:
0
"Focusa" czytywałam w dzieciństwie (jakieś 10 lat temu) i wtedy wydawał się być niezgorszym czytadłem. Ale od dawna nie miałam go w łapie, więc albo kiedyś był słaby, a ja tego nie zauważałam, albo od tamtych czasów poziom poleciał na łeb na szyję.

Po książkę pewnie i tak bym nie sięgnęła (za dużo dobrych rzeczy czeka na półce), ale dzięki za ostrzeżenie.
21-07-2012 20:49

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.