23-05-2010 15:38
Sposób na zarobek?
Odsłony: 3
Jestem osobą młodą. Nawet bardzo. A jak wiadomo ludzie w moim wieku mają swoje potrzeby. Zaprosić gdzieś dziewczynę, wyskoczyć ze znajomymi do pubu, kupić to albo tamto. Ale skąd brać na to fundusze?
Jestem osobą, która ceni sobie samodzielność. Już od najmłodszych lat starałem się przyzwyczajać moich rodzicieli do tego, że powinni ograniczać swoje przesadne wsparcie względem mojej osoby. Do lekarza chodziłem sam, szkołę średnią wybrałem sobie sam. Sam także załatwiałem wszelkie formalności, dlatego nie chcę wiecznie prosić ich o pieniądze na pokrycie moich potrzeb. Przecież, jeśli jestem samodzielny i dorosły, to zawsze i wszędzie, a nie tylko w niektórych przypadkach. Bądźmy konsekwentni.
Zastanawiałem się więc pewnego razu, w jaki sposób licealista, zagłębiający tajniki historii i mego rodzimego języka mógłby sobie dorobić. Szczerze mówiąc interesowała mnie praca typu "dobrze zarobić, ale się nie narobić". W ten sposób trafiłem na portal freelancerski, którego nazwy podawał tutaj nie będę, by nie robić zbędnej reklamy.
Pełen zapału zarejestrowałem się na ów stronie i postanowiłem zacząć zarabiać pieniądze. Pierwszy policzek dostałem już po kilkunastu sekundach przeglądania ofert.
Wydawało mi się, że pisanie różnorakich tekstów jest w cenie, więc spodziewałem się kilkunastu złotych na artykuł krótki oraz kilkadziesiąt złotych za tekst mający kilka tysięcy znaków. Prawda wyglądała jednak odrobinę inaczej. Najczęściej spotkać można zlecenia dotyczące tzw. "precli", czyli artykułów 1000-znakowych na podany przez zleceniodawcę temat. Praca łatwa, szybka i przyjemna, wydawać by się mogło. Niby tak, ale nie za złotkówkę! Tak, moi drodzy internauci. Za 1000 znaków oferuje się jedną złotówkę. Oznacza to, że 10 znaków jest wycenione na grosz. Trochę ubogo. Ale pójdźmy dalej. Wielokrotnie zauważyłem oferty, w których szuka się osoby mogącej pisać posty na forach. Tematyka jest różna. Prawo, ubezpieczenia, medycyna, motoryzacja, itd. W porządku, ludzie na studiach, osoby wykształcone, znający się na rzeczy oferują swoje usługi i żądają za swą pracę godziwych pieniędzy. Tak powinno być. Ale zaraz, co się dzieje? Nagle do licytacji włącza się gimnazjalista, który z podnieceniem wykrzykuje, że korzystając z jego usług trzeba będzie zapłacić tylko grosz za jedną wiadomość. Co w takiej sytuacji robi zleceniodawca? Postępuje zgodnie z prawami rynku i wybiera najtańszą ofertę, nie bacząc na to, jaki poziom merytoryczny będzie trzymał tekst. W porządku, selekcja naturalna, przetrwają najsilniejsi, ale czy ktoś pomyślał o tym, że freelancing jest dla wielu jedynym sposobem na zarobek? Że ludzie mają na utrzymaniu rodziny i poprzez wykonywanie takich zleceń zarabiają dla nich na chleb?
Na dzisiaj kończę już moje żale i wyruszam dalej szukać sposobności do szybkiego zarobku.
A na koniec pozwolicie, że dodam coś, co najlepiej podsumuje, to jak wycenia się pracę "elity intelektualnej", że się tak - pół żartem, pół serio - wyrażę.
http://img158.imageshack.us/img158/8991/tripgj9.swf
Jestem osobą, która ceni sobie samodzielność. Już od najmłodszych lat starałem się przyzwyczajać moich rodzicieli do tego, że powinni ograniczać swoje przesadne wsparcie względem mojej osoby. Do lekarza chodziłem sam, szkołę średnią wybrałem sobie sam. Sam także załatwiałem wszelkie formalności, dlatego nie chcę wiecznie prosić ich o pieniądze na pokrycie moich potrzeb. Przecież, jeśli jestem samodzielny i dorosły, to zawsze i wszędzie, a nie tylko w niektórych przypadkach. Bądźmy konsekwentni.
Zastanawiałem się więc pewnego razu, w jaki sposób licealista, zagłębiający tajniki historii i mego rodzimego języka mógłby sobie dorobić. Szczerze mówiąc interesowała mnie praca typu "dobrze zarobić, ale się nie narobić". W ten sposób trafiłem na portal freelancerski, którego nazwy podawał tutaj nie będę, by nie robić zbędnej reklamy.
Pełen zapału zarejestrowałem się na ów stronie i postanowiłem zacząć zarabiać pieniądze. Pierwszy policzek dostałem już po kilkunastu sekundach przeglądania ofert.
Wydawało mi się, że pisanie różnorakich tekstów jest w cenie, więc spodziewałem się kilkunastu złotych na artykuł krótki oraz kilkadziesiąt złotych za tekst mający kilka tysięcy znaków. Prawda wyglądała jednak odrobinę inaczej. Najczęściej spotkać można zlecenia dotyczące tzw. "precli", czyli artykułów 1000-znakowych na podany przez zleceniodawcę temat. Praca łatwa, szybka i przyjemna, wydawać by się mogło. Niby tak, ale nie za złotkówkę! Tak, moi drodzy internauci. Za 1000 znaków oferuje się jedną złotówkę. Oznacza to, że 10 znaków jest wycenione na grosz. Trochę ubogo. Ale pójdźmy dalej. Wielokrotnie zauważyłem oferty, w których szuka się osoby mogącej pisać posty na forach. Tematyka jest różna. Prawo, ubezpieczenia, medycyna, motoryzacja, itd. W porządku, ludzie na studiach, osoby wykształcone, znający się na rzeczy oferują swoje usługi i żądają za swą pracę godziwych pieniędzy. Tak powinno być. Ale zaraz, co się dzieje? Nagle do licytacji włącza się gimnazjalista, który z podnieceniem wykrzykuje, że korzystając z jego usług trzeba będzie zapłacić tylko grosz za jedną wiadomość. Co w takiej sytuacji robi zleceniodawca? Postępuje zgodnie z prawami rynku i wybiera najtańszą ofertę, nie bacząc na to, jaki poziom merytoryczny będzie trzymał tekst. W porządku, selekcja naturalna, przetrwają najsilniejsi, ale czy ktoś pomyślał o tym, że freelancing jest dla wielu jedynym sposobem na zarobek? Że ludzie mają na utrzymaniu rodziny i poprzez wykonywanie takich zleceń zarabiają dla nich na chleb?
Na dzisiaj kończę już moje żale i wyruszam dalej szukać sposobności do szybkiego zarobku.
A na koniec pozwolicie, że dodam coś, co najlepiej podsumuje, to jak wycenia się pracę "elity intelektualnej", że się tak - pół żartem, pół serio - wyrażę.
http://img158.imageshack.us/img158/8991/tripgj9.swf