» Blog » Sami swoi
27-01-2010 21:06

Sami swoi

W działach: samo życie | Odsłony: 10

Sami swoi
Gdy byłam mała w czasie przygotowań przedwigilijnych babcia wysyłała wszystkich mężczyzn do lasu po choinkę lub kazała zrobić świniobicie. Tak naprawdę mogli cały dzień spędzić pod szopą rąbiąc drewno i pociągając gorzałkę. Chodziło o to, by nie plątali się pod nogami przy bardzo kobiecych zajęciach takich jak sprzątanie, gotowanie i pieczenie ciast (swoja drogą, nigdy nie jadłam tak obrzydliwego sernika jak ten pieczony przez moją babcię).

Mój Mężczyzna opowiadał mi o swoim pradziadku, który po obiedzie szedł do salonu i czytał gazetę lub powtarzał angielskie słówka. Prababcia siedziała w kuchni i nadzorowała kucharkę lub pilnowała dzieci. Rozdział świata męskiego i kobiecego był bardzo wyraźny.

Mój ojciec był zapalonym wędkarzem, nie mając synów zabierał mnie czasem ze sobą; może jako dziecko nie byłam jeszcze "kobietą" więc mogłam uczestniczyć w tym rytuale, który wśród znajomych rodziców uchodził za typowo męski. Może to były podwaliny do mojego lekceważącego podejścia do podziałów męsko-damskich. Nie dźwigam wielkich siat z zakupami, ale nie ponoszę ujmy skręcając fotelik do karmienia dziecka (argh!!!! śrubokręt krzyżak w kobiecej ręce! Zaraz jej się lakier na paznokciach zapali od tej profanacji!).

Chyba "nasze czasy" troszkę wyrwały nas ze schematów, wśród moich znajomych jest sporo singli, jakieś 30 lat temu, to było nie do pomyślenia - samotni byli nielicznymi jednostkami na pograniczu dziwactwa, nauki lub dużego stopnia bycia urodziwym inaczej. Samotne mieszkanie wymaga poszukania w guglu "jak wymienić uszczelkę", bo głupio tak siadać na kiblu gdy wokół woda po kostki, a złote rączki ze spółdzielni śmieją się w głos: chłopa se znajdź, my do takich pierdół nie przyjeżdżamy.

Okazało się też, że wielu moich kumpli świetnie gotuje. Są to głównie osobnicy przebywający daleko od kuchni mamy (Irlandia to dobra szkoła) lub omamiający ofiary ucztą smakową by potem mieć uległe niewolnice seksualne.

Myślę, że dużo zależy od rodziny, w której się wychowaliśmy: gdy oboje rodzice pracują a mama nie ma zamiaru w całości odwalać drugiego etatu w domu, w prace domowe angażuje się cała rodzina. Gdy jest to rodzina rolnicza - wszystko jest bardziej kierowane ku podziałom. Także wszystkie mi znane rodziny górnicze miały schemat: chłop pracuje w kopalni a w wolnej chwili dłubie w samochodzie, żona siedzi w domu, nie pracuje zawodowo, za to do niej należy działka "babska". Tradycjonaliści trzymają się podziałów bardzo mocno, wierzą, że tak właśnie ułożony jest świat: gdy facet wstaje od stołu, zostawia po sobie brudny talerz.
Zawsze.
Nawet jeśli musi się usprawiedliwić czymś w rodzaju: harowałaś cały ranek gotując trzydaniowy obiad to teraz zostawię cię, żebyś mogła się zrelaksować i wymoczyć ręce w cytrynowo musującym płynie do mycia naczyń. To takie spa, prawda? Albo: założę się, że Jezus nie mył naczyń. Chcesz się sprzeciwić temu porządkowi, który ustanowił Chrystus? Mył naczynia? Widziałaś jakiś obraz z Jezusem myjącym naczynia???
W okolicy gdzie się wychowywałam nie było dużo kopalń (nie ten Śląsk) ale te rodziny, które znałam, uczuliły mnie, by się trzymać od facetów z takich rodzin jak najdalej: synowie górników, nawet jeśli sami nie pracowali w kopalni mieli tak niewzruszone zasady co do miejsca kobiet, że gdyby ktoś kazał mi wybierać: syn górnika czy syn górnika, żyłabym teraz w Holandii z jakąś miłą dziewczyną.

Są osoby, które - czy to przez wychowanie, przyzwyczajenie, snobizm czy wyrachowanie - bardzo sobie cenią sytuacje "tylko dla osób naszej płci". Pewnie odkąd ludzie zaczęli grupować się w stada czerpią korzyści z dzielenia świata na "my" i "wy". Gdy jest za mało żarcia, to lepiej żebyśmy my je zjedli, gdy grasuje tygrys, to niech was zje itp. Znalezienie własnej grupy i bronienie jej przed obcymi daje poczucie bezpieczeństwa, utwierdza w przekonaniu, że to co robimy jest słuszne.

Są osoby, które z różnych powodów dobrze się czują w grupie jednopłciowej: może to brak konieczności rywalizacji, czy wciągania brzucha, może jakieś żale po zranionym ego lub po prostu wychowanie lub wewnętrzny głos mówiący, że ta druga płeć to zło (i w tle niezbyt miłe sceny z pożycia małżeńskiego rodziców).

Gdy do typowej męskiej grupy graczy dołącza dziewczyna (lub do kobiecej chłopak), mogą się zdarzyć różne rzeczy. Może się nic nie zdarzyć oprócz zwyczajowego ustalenia granic na pierwszej sesji. Ale według mnie to sytuacja zbyt idealna.
Niedawno dowiedziałam się, że mężczyźni nie umieją powiedzieć "masz rację" - jest to podświadomie odbierane jako ewidentne oddanie pola, ustąpienie i oddanie walki. I pewnie dlatego kobiety są lepsze na liniach obsługi klienta itp. Bo nie traktują tego jako rywalizacji i potrafią innej osobie przyznać rację, jeśli ją ma.

Zauważcie, że w czasie sesji cała drużyna przeżywa napięcia znacznie większe niż przy piwie w pubie. To nie jest rozmowa o niczym - tu mamy walkę, zależność od innych, konieczność podporządkowania się osobie, która w danym momencie jest najlepsza. Osobom, które nie czują się pewnie w obecności drugiej płci wydaje się, jakby musiały walczyć z dwoma przeciwnikami: tym zewnętrznym oraz intruzem, który wdarł się do „naszej ekipy”. Sesyjny układ partnerski jest bardzo trudny do zawarcia, gdy uważamy kogoś za wroga.

To tylko pozornie jest gra i zabawa, tu lecą pióra i ważą się losy naszych bohaterów, nic nie podnosi tak adrenaliny jak decydujący rzut kością.

Czasem konieczne jest powiedzenie: miałaś rację, powinniśmy byli NAJPIERW przeciąć czerwony kabelek (jeden z naszych graczy w takiej chwili robi wszystko, nawet udowadnia, że świat, MG i wszystko wokół jest nielogiczne i głupie, robi to by nie powiedzieć "myliłem się"). Przyznanie się do błędu to naprawdę wysoka jazda w układach partnerskich a coś takiego nagle jest wymagane od nastolatków, którzy zaczynają przygodę w rpg. No dobra, mogę to przyznać naszemu guru, naszemu świetnemu MG, który gra dłużej niż my i ma półkę pełną podręczników. Ale przyznać rację lasce, która dopiero zaczęła z nami grać????
Dziewczyny nie są lepsze. Dla doświadczonej graczki oddanie pola nowicjuszowi też może być dość bolesne, nie tylko faceci są ambitni.

Chociaż jestem zwolenniczką grup mieszanych, chociaż uważam, że należy zachęcać osoby niespaczone do wstąpienia w szeregi grających, to zauważyłam też, że niektórzy po prostu potrzebują grup jednopłciowych. Tylko, no wiecie, powiedzenie tego jest niepoprawne politycznie. Taki gracz nie powie w twarz: nie chcę grać z tobą, bo jesteś dziewczyną. Za to będzie utrudniał i szukał wszelkich sposobów, by w świecie gry znaleźć coś, co ukaże postać graczki w niezbyt miłym świetle.

No bo skoro w świecie rzeczywistym graczka weszła w świat, według niego zarezerwowany dla mężczyzn, ale nie można jej tego powiedzieć wprost bez oskarżeń o niskie pobudki, to poszuka odpowiednich narzędzi w świecie gry. Świetnie się sprawdzają systemy historyczne, nawet te niehistoryczne można podciągnąć pod historyczne (to takie nasze średniowiecze. Nie, no coś ty! Jestem czarodziejem, ale nikt nie będzie mnie palił na stosie. Nie jest to aż takie średniowiecze. Poza tym nawet jeśli masz takie same współczynniki jesteś ode mnie słabsza).

Spotkałam się z tym, że niektórzy gracze krępowali się grać ze mną. Miałam wówczas wrażenie, że woleliby stare reguły klubów angielskich (wiecie, to takie fajne i podbechtujące ego skojarzenia z whisky i nomenklaturą szlachecką) - wstęp mają tylko mężczyźni. Tak jak nasi dziadkowie potrzebowali pójścia na polowanie - gdzie zwierzyna była pretekstem, liczyło się staniecie w rozkroku na górce i zsolidaryzowanie przy piersiówce gorzały - tak wnukowie mogą potrzebować wsparcia ze strony towarzyszy płci. No wiecie, moja mama o swoich koleżankach z pracy, kobiet po 50' mówi per "dziewczyny" i dodaje "bo tylko kobieta zrozumie kobietę", niektórzy faceci muszą raz na tydzień wyskoczyć w czysto męskim towarzystwie na piwo. Tak dla niektórych ekipa sesyjna może być tą ostoją, „naszym” światem, nieskażonym obecnością płci przeciwnej.

Widzę to i nawet w pewnym stopniu rozumiem, ale... nie znoszę wieczorów panieńskich, kiedy to kobiety są „same i takie szalone”, dziewczyńskich zakupów, jeśli są częściej niż raz na pół roku i jeszcze kilku innych rzeczy. Na zakupy najchętniej zabieram Mojego Faceta, bo wie, w czym dobrze wyglądam a zamiast wieczorów panieńskich wolę nasiadówy całą ekipą, bo niektóre moje koleżanki mają ciekawszych facetów niż one same (i odwrotnie). Ludzie tak bardzo różnią się między sobą osobniczo, że kwestie płci mają niewielki wpływ na ich atrakcyjność towarzyską (z wyjątkiem sytuacji gdy szukamy sobie kogoś do łóżka, ale ja, dziękuję bardzo, łóżko mam bardzo zajęte).

Szybciej dogadam się z losowo wybraną osobą, która będzie kociarą/kociarzem niż akurat tą bliższą mi płciowo. Wiecie, i w grupie kobiet i mężczyzn trafi się ktoś, kto super szybko i bezpiecznie jeździ, kto z zamkniętymi oczami zrobi zatoczkę, oraz tacy, którzy jeżdżą jak ostatnie ofermy. A reszta to już dorabianie filozofii, bo jak ktoś szuka bata na kobietę, to go zawsze znajdzie. Jak nie chcecie grać z kobietami, to po prostu powiedzcie, (chyba) nikt nie oskarży was o gejostwo, nie będziecie musieli szukać wymówek i posiłkować się dwuznacznie brzmiącymi zasadami.

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

   
Ocena:
0
Swoją drogą, nigdy dotąd nie zdawałem sobie sprawy jak kowary są sfeminizowane. No ale my to przecież przemysł włókienniczybylliśmy
30-01-2010 13:51
Repek
   
Ocena:
+1
@Szept
Gwałt męski chyba nie występuje na sesjach,

A potem się dziwisz, że mówię, że żyjemy w innych rzeczywistościach. :D

Występuje. Nagminnie. Poniżanie seksualne jest normą, bez względu na płeć. Wystarczy pojechać na konwent i pogadać z ludźmi. Oczywiście, tu masz rację, wiek gra rolę. Ale niestety nie aż taką, jak by się mogło wydawać.

Pozdrawiam
30-01-2010 14:51
Szept
   
Ocena:
0
repu miałem na myśli typowy gwałt homoseksualny, taki o jakim pisała Ćma, nie o występujących na sesjach relacjach i podtekstach seksualnych.
Nie spotkałem się z deklaracją gracza wobec gracza "to mój bohater gwałci twojego" tak jak to miało miejsce na sesjach o których wspominały dziewczyny.

BTW
A co wg was powinien zrobić MG kiedy na sesji pada deklaracja gwałtu lub groźby "czarodziejko rzucisz ten czar albo zgwałcimy cię"?
30-01-2010 15:38
Repek
   
Ocena:
+1
@Szept
Nie spotkałem się z deklaracją gracza wobec gracza "to mój bohater gwałci twojego" tak jak to miało miejsce na sesjach o których wspominały dziewczyny.

Tradycyjnie odwracasz kota ogonem. Napisałeś, że "gwałt męski chyba nie występuje na sesjach". Teraz piszesz, że ty się nie spotkałeś na swoich sesjach. I tak, takie gwałty się zdarzają. Nagminnie, jak pisałem.

Gwałt na sesji nie odbywa się jednak deklaratywnie, jak to opisujesz sprowadzając to do absurdu. Nikt nie mówi "gwałcę". Realizuje się natomiast cały schemat, czyli zmusza od stosunku seksualnego między postaciami wbrew woli jednego z graczy.

Po prostu się "zalicza" lub "drużyna łapie, jeden trzyma, reszta przelatuje". Postaci facetów najczęściej w jakiś dodatkowo upokarzający sposób - np. przedmiotami.

A co wg was powinien zrobić MG kiedy na sesji pada deklaracja gwałtu lub groźby "czarodziejko rzucisz ten czar albo zgwałcimy cię"?

Rozumiem, że to nie jest retoryczne pytanie? Oczywiście przerwać sesję.

Pozdrawiam
30-01-2010 15:59
Szept
   
Ocena:
0
Poważnie repku piszesz o tych sesjach z homogwałtami? To nie jakiś incydentalny przypadek, który uogólniasz? Jakoś ciężko mi uwierzyć w nagminność takich sesji, chociaż mogę się mylić, ale jednak póki co uważam, że to jakieś skrajnie marginalne zjawisko (akcja gry w więzieniu).

Pytanie nie było retoryczne, natomiast odpowiedź czy powinien przerwać? Myślę, ze powinien raczej fabularnie starać się zapobiec takiej sytuacji. Natomiast kiedy już dochodzi do niej pozostawić raczej pole do działania ofierze. Przerywając tylko w przypadku przenoszenia relacji z gry do świata rzeczywistego (nie mam tu na myśli odegrania gwałtu w realu).
W takim przypadku to ofiara powinna zdecydować czy chce dalej grać czy nie.
Dlaczego?
Pomijając sytuacje w których ofiarę kręcą relacje master-slave to ofiara zawsze może starać się odegrać na sprawcach lub przejść z tym do porządku dziennego ("to tylko gra, zabawiliście się, idziemy na piwo").
MG nie powinien decydować za gracza w tym miejscu fabuły.
Dopiero kiedy gracz-ofiara powie "nie gram" wtedy jest miejsce na przerwanie gry i pogadanie o sytuacji.
30-01-2010 16:49
Noth
   
Ocena:
0
Jak się chwilę zastanowiłem i sięgnąłem pamięcią wstecz to nie spotkałem się nigdy z gwałtem na sesji w postaci BG gwałci BG. Taka mało wnosząca do dyskusji ciekawostka.
30-01-2010 17:04
Repek
   
Ocena:
+4
@Szept
Poważnie repku piszesz o tych sesjach z homogwałtami? To nie jakiś incydentalny przypadek, który uogólniasz? Jakoś ciężko mi uwierzyć w nagminność takich sesji, chociaż mogę się mylić, ale jednak póki co uważam, że to jakieś skrajnie marginalne zjawisko (akcja gry w więzieniu).

Argument na zasadzie: "ja nie dyskryminuję kobiet i nie znam nikogo, kto dyskryminuje, więc problem jest wyolbrzymiony". Czyli: słowo przeciw słowo. Tyle, że ja się spotkałem, Ty się nie spotkałeś - to znaczy, że chyba jednak problem istnieje.

Wystarczy Ci spotkanie na konwencie, na które przyszło jakieś 60-70 [typowa pełna sala] osób, z czego 10 [w tym prowadzący] chwaliło się, jak się gnoi seksualnie graczy na sesji?

Polecam trochę pochodzić na spotkania na konwentach, porozmawiać z ludźmi, najlepiej wciągnąć ich w rozmowę na pół-żartem, pół-serio - wtedy wychodzą takie patologie, że aż głowa boli. Gwałty to mało.

Pozdrawiam
30-01-2010 17:21
Szept
   
Ocena:
+2
Ok przy takich statystykach to ok.
BTW gnojenie graczy przez MG to trochę inna sytuacja niż ta o której mówiliśmy, gdzie to gracze z drużyny między sobą stosują takie zagrywki.
30-01-2010 17:24
Noth
   
Ocena:
0
Ale dlaczego gracze sobie na to pozwalają? Jakby mi ktoś zrobił z postacią coś co mi się nie podoba to bym zareagował.
30-01-2010 17:27
Scobin
   
Ocena:
+5
Asertywność nie jest największą cnotą młodych ludzi (nastolatków, studentów) i erpegowcy nie są tu wyjątkiem. Do tego czasem nie wiedzą nawet, że można inaczej, "bo przecież trzeba grać realistycznie".

Między innymi dlatego dobre są dyskusje w internecie – można się naocznie przekonać, jak zróżnicowane poglądy i sposoby grania mają ludzie. Szkoda, że tak mało osób korzysta z tej możliwości. Zaryzykuję nawet tezę, że to, co jest oczywistością dla (EDIT: niektórych?) bywalców Poltera i erpegowych blogów, nieraz może być objawieniem dla ludzi, którzy są w internecie zupełnie nieaktywni.
30-01-2010 18:00
Repek
   
Ocena:
+1
@Noth
Ale dlaczego gracze sobie na to pozwalają?

A dlaczego ludzie idą za tłumem? Dlaczego pije się, gdy kumple piją i szuka pierwszego razu, gdy wszystkie kumpelki już "po"? Patrz komć Scobina.

To dotyczy szczególnie ludzi nowych, którzy nie rozumieją, jakie prawa przysługują im na sesji. Inicjacja przez gwałt [psychiczny na sobie, fizyczny na postaci] to częste doświadczenie dziewczyn zaczynających zabawę w RPG.

Pozdrawiam
30-01-2010 18:13
   
Ocena:
0
Czytam te wypowiedzi na temat dyskryminacji kobiet i bardzo się dziwie. W RPG bawie się długo i nigdy się z tym nie spotkałem.

Ale jak teraz czytam jeszcze wypowiedzi repka to już wiem że nie chodzenie na konwenty było dobrym pomysłem. Niektórzy są mocno powykręcani intelektualnie... Ja bym nawet na takie coś nie wpadł.
30-01-2010 21:54
Scobin
   
Ocena:
+2
Myślisz, że takie rzeczy tylko na konwentach? ;-)
30-01-2010 22:08
Mayhnavea
    @ m.in. Szept
Ocena:
+4
Już nie będę się odnosił bezpośrednio do cytatów z Twoich wypowiedzi, tylko dam zbiorczo. Potwierdzam to, co pisał repek - mnóstwo ludzi na konwentach, pociągniętych za języki, sypie takimi historiami: gwałty na BNach, na żeńskich, a także męskich bohaterach graczy. Do tego rózne sceny tortur itd. - całe spektrum historii z ostatnich stron "Faktu" są chętnie rozgrywane na sesjach. Jeśli masz wątpliwości, to poczytaj sobie na forach takie działy jak "kfiatki z sesji" - to, co ludzie często uważają za zabawne, u innych powoduje przyspieszone siwienie.

Przyzwolenie na urzeczywistnianie na sesji relacji kat-ofiara jest potwornie grząskim tematem. To, że ktoś lubi takie zabawki, niezależnie od strony, po której się opowiada, wcale nie znaczy, że jest to zdrowe w ogóle, zdrowe dla niego, czy dla pozostałych uczestników. Np. patologiczna ofiara może wprowadzić taką konwencję gry, że wyrobi w pozostałych uczestnikach przekonanie, że gnojenie jej jest czymś oczywistym. I jak np. zmienią środowisko, to będą zdziwieni, że inne grupy nie życzą sobie aby spośród graczy standardowo wybierać chłopca do kopania - a to przecież dla niego zupełnie oczywiste.

Potwierdzam też, byłem na spotkaniu konwentowym, o którym wspomina repek. Ludzie się otworzyli, ponieważ sam prowadzący spotkanie był patologiczny. Wyluzowali się i w ramach opowiadania anegdotek, zaczęli sypać smaczkami z sesji - przy 99% poparciu z sali. Pozostały procent, w tym ja, w pewnym momencie nie wytrzymał i wśród salw śmiechu wyszliśmy z prelekcji. To była masakra.

A co do gwałtów na postaciach graczek - może pogadaj z dziewczynami o ich pierwszych doświadczeniach z RPG. Ja akurat w takich rozmowach uczestniczyłem wiele razy i BARDZO często pojawia się motyw gwałtu - który w wielu przypadkach prawie doprowadził do zerwania kontaktów z RPG. Sądzę, że osób, które do tego doprowadził skutecznie jest więcej; tyle że nie mam już szans z nimi porozmawiać.

Wiesz, Twoje podejście - o którym wspomniał repek - że "czegoś nie znasz, więc nie uważasz tego za problem" trochę mnie żenuje. Zwłaszcza, że przy okazji głuchniesz na argumenty drugiej strony. Analogicznie w dyskusjach o graczkach: Ty nie widzisz problemu, więc pomijasz mnóstwo wypowiedzi samych dziewczyn. Bagatelizujesz motyw molestowania, mimo że wypowiadają się osoby, które były ofiarami/świadkami/dużo słyszały. Uważam, że to dosyć nie fair, że wypowiadasz się w sposób prawie ostateczny (miałeś ostatnio wstawkę: nie ma sensu żebyście cokolwiek pisali, bo i tak mam rację) na tematy o grupach (które łączy płeć, problem, doświadczenie), dla których nie jesteś reprezentatywny.
31-01-2010 02:36
Noth
   
Ocena:
+1
Moje pytanie było retoryczne :P. Ale dzięki za odpowiedzi.
31-01-2010 10:29
Scobin
   
Ocena:
+2
Odpowiedzi też były retoryczne. :-D
31-01-2010 12:04
Repek
   
Ocena:
+1
@Scobin
Moja nie. :)

Noth nie zaznaczył ironii. A ja trochę za wiele "wielkich oczu" widziałem w tej sprawie, by nie odpowiadać poważnie. Są ludzie, którzy nie rozumieją/nie wyobrażają sobie, że można nie umieć powiedzieć "nie".

Pozdrówka
31-01-2010 12:30
senmara
   
Ocena:
0
Repek
ja dodam tylko, że ta nieumiejętność powiedzenia "nie" często wynika z wychowywania dziewczyn w naszym społeczeństwie :)
31-01-2010 12:33
Repek
   
Ocena:
0
@senmara
Nie no, jasne. Ale mężczyźni też są wychowywani w tym społeczeństwie i część z nich też ma problemy z asertywnością i mówieniem "nie". Chociażby w sytuacjach, gdy mogliby się sprzeciwić sytuacji, w której kobieta nie potrafi się obronić.

Pewnie niektóre mechanizmy tresowania płci są podobne, ale pewnie sporo jednak się różni. Dla mnie tutaj ciekawe jest np. które [szczególnie w przypadku kobiet].

Pozdrawiam
31-01-2010 12:41
Szept
   
Ocena:
0
@ sceny tortur i inne
czy to aby nie jest obecne w RPG na nasze własne życzenie? W ś.p. Magii i Mieczu artykuły o średniowiecznych maszynach tortur, podtęcznikowe tabelki ciężkich efektów uszkodzeń ciała z wylewaniem się flaków i rozbryzgującymi mózgami z odciętych głów. Do tego te wszystkie warsztaty ćwiczenia opisów i dobrego odgrywania roli.
Tadamm!
Mamy ciekawa mieszankę.

A że to nie zdarza się na naszych sesjach? Może już z tego wyrośliśmy i może im też przejdzie.
To torchę tak jak z nową wersją E.T. Spielberga. Usunięto z niej broń jaka mieli w rękach agenci poszukujący E.T. bo po latach spielberg doszedł do wniosku, że to może być zbyt przerażające dla dzieci oglądajacych film.
Tu mamy podobną sytuację, najpierw ładowaliśmy do RPG realizm, podkrecaliśmy narrację, opisywaliśmy techniki tortur i inne zwyczaje znane z historii, a teraz kiedy dorośliśmy i "dostaliśmy dowód osobisty" okazało się że nasze nazwisko to Frankenstein :|

@ znajomość problemu

Jeśli czegoś się nie zna, nie ma się o tym wiedzy to nie da się mówić o istnieniu tego i postrzegać zjawisko w kategorii problemu.

Może mi ktoś mówić, że problemem są hamulce jakiejś tam firmy samochodowej, a jako że nie znam się na samochodach i nie śledzę nowinek z tego świata mogę przyjąć, że taka wypowiedź jedna czy druga faktycznie oddaje skalę problemu.

Jesli jednak ma się z danym śroidowiskiem kontakt od dawna i z takim problemem się nie spotkało to pojedyncze głosy (żadną reprezentatywną próbką społeczności RPG nie jesteśmy - ta ilość wypowiedzi jaka tu jest to zakrawa na błąd statystyczny) raczej będą traktowane jako zwrócenie uwagi na jakieś jednostkowe doświadczenia, a nie na tendencję występująca w środowisku.
31-01-2010 13:05

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.