» Blog » Kanon, kanon
10-10-2011 02:38

Kanon, kanon

W działach: Gry, Kultura popularna, RPG, Społeczne współżycie | Odsłony: 15

Kanon, kanon
Postanowiłem dorzucić jeszcze jedną myśl do dyskusji o kanonie pod tym artykułem, a ona rozrosła się do rozmiarów osobnego wpisu. Od razu powiem, że nie mam nic przeciwko Waszej dyskusji pod postem (byle kulturalnej), ale najprawdopodobniej nie będę mógł znaleźć czasu na odpisywanie. Mam nadzieję, że do przestawienia stanowiska wystarczy to, co zawarłem poniżej.

W fandomie często mówi się o kanonie jako "informacjach zapisanych w oficjalnych materiałach" (ta definicja powracała w komentarzach). Natomiast są to informacje zbyt skromne, aby wyłącznie na ich podstawie rozegrać sesję. Za każdym razem trzeba dodać bardzo wiele od siebie.

Co trzeba dodać do podręcznika, żeby rozegrać sesję? Historie postaci graczy, ich statystyki, wygląd BN-ów nieopisanych w podręczniku, rolę "firmowych" NPC w naszej kampanii i tym podobne szczegóły. Ale należy również dołączyć ogólne zasady gry, w tym i te niepisane (np. w jakich okolicznościach używamy mechaniki, a w jakich nie; jak bogatych opisów używa MG; jak wiele własnej inicjatywy przejawiają gracze; którzy gracze lubią ze sobą współpracować, a którzy nie; i tak dalej).

Gdyby to wszystko podliczyć, to okaże się, że w praktyce w RPG kanon rozumiany jako "to, co bezdyskusyjnie zawarte w podręczniku" to naprawdę nie tak wiele. W związku z tym kwestia zgodności lub niezgodności z literą podręcznika nie jest aż tak istotna, jak się wydaje. Literalna treść systemu ma pewien wpływ na to, w jaki sposób gramy, ale nie należy tego wpływu przeceniać.

I właśnie dlatego "granie kanoniczne" jest wyrażeniem podejrzanym. Można grać w całkowitej zgodzie z tekstem podręcznika i nadal zupełnie nie móc się dogadać z innymi graczami, którzy tylko pozornie grają w to samo. Drobne odstępstwa od "kanonu" mogą o wiele mniej utrudnić wspólną grę aniżeli odmienne przyzwyczajenia dotyczące liczby pościgów, zagadek i starć podczas sesji. A skoro tak, to na co komu taki kanon? Czy my czasem nie przeceniamy jego znaczenia? Czy to, co nazywamy kanonem, nie powinno być czymś zasadniczym, czymś bardzo ważnym?

To trochę podobnie jak z literaturą: nawet jeżeli i ja, i mój rozmówca przeczytaliśmy "Pana Tadeusza", to jego znaczenie dla naszego sposobu postrzegania świata jest obecnie bardzo skromne. Dlatego nie ma pewności, czy nawet w wypadku lektur szkolnych można jeszcze sensownie mówić o kanonie.

Do tego miejsca, jak sądzę, autor artykułu (Mayhnavea) by się ze mną zgodził. Teraz natomiast chcę w pewnej mierze odejść od jego tekstu. Tak, według mnie można mówić o kanonicznym graniu, ale "kanoniczność" grania nie musi być wyznaczana przez tekst podręcznika. O tym, co kanoniczne w sesji RPG, decydują ludzie, a nie książki, które – jak ryby – głosu nie mają. I to ludzie mogą zadecydować, że ich regułą kanoniczności będzie niesprzeczność z podręcznikiem, ale mogą też przyjąć inne reguły. Na przykład jakaś grupa może stwierdzić, że w Warhammera gra się "realistycznie", a nie "heroicznie", i naruszenie tej zasady może być dla niej znacznie groźniejszym odstępstwem od normy niż zmiana reguł dotyczących zbroi. Co będzie dla takiej grupy prawdziwym kanonem?

A zatem to "kanon grania" ustanowiony przez daną grupę wyznacza kształt jej sesji RPG, a przez to staje się dla niej kanonem sensu stricto (dla uproszczenia pomijam problem pt. "Czy można grać w RPG bez kanonu?"). Natomiast mówienie o "kanoniczności podręcznika" ma sens tylko w wypadku tych grup, które faktycznie traktują podręcznik jako kanoniczne źródło. Ale wówczas "kanoniczność podręcznika" ma charakter podrzędny – jest tylko jednym z możliwych sposobów zapewniania "kanoniczności grania". W końcu podręcznik służy sesji, a nie odwrotnie.

Kanon zawsze jest czyjś, a zatem zawsze jest względny. Subiektywny? Nie, ale i nie obiektywny. Rzec by się chciało: kanon jest intersubiektywny. Współtworzą go członkowie pewnej grupy. Kiedy zmieni się grupa, zmieni się również kanon.

I mały eksperyment myślowy na koniec: wyobraźmy sobie, że mija sto lat rozwoju RPG i jakaś ekstremalna grupa amerykańskich retrogamerów na nowo odkrywa pierwszą edycję Warhammera. Czy brak wyraźnej sprzeczności z tekstem podręcznika sprawi, że ich sesje będą przypominały te, które rozgrywano w Polsce dziesięć lat temu?

Komentarze


Hajdamaka v.666
   
Ocena:
+2
Wydaje mi sie, ze tekst nie odnosi sie do tego co najwazniejsze - jak dyskutowac o konkretnym systemie.
10-10-2011 09:39
Scobin
   
Ocena:
0
To prawda. Tekst odnosi się raczej do problemów pt. "Co to jest kanon dla gracza RPG" oraz "Jak duże znaczenie mają odchylenia od oficjalnych materiałów". :)
10-10-2011 10:22
Hajdamaka v.666
   
Ocena:
+1
Akurat ten drugi problem zazebia sie z problemem dyskusji na temat danych systemow.

Nie wiem dlaczego, ale jak sobie wyobrazam kanon systemowy to zawsze widze siebie wchodzacego do obcego miasta.

Gdy kanon obowiazuje to sprawdzam tylko czy nie mam na sobie szalika klubowego i wchodze.

Gdy kanon nieobowiazuje to przemykam miedzy uliczkami, pokazuje palcami tajemne znaki gangu Jesiennych Gawedziarzy i patrze, gdzie do mnie nie strzelaja.
10-10-2011 10:27
earl
   
Ocena:
+6
A ta armata (cannon) to po to, abyś mógł strzelać do nieprawomyślnych? :P
10-10-2011 10:29
Zsu-Et-Am
   
Ocena:
+3
Za dużo się działo,
więc wstąpił na działo.
10-10-2011 10:53
Hajdamaka v.666
   
Ocena:
+3
Dwiescie flejmów grzmiało!
10-10-2011 11:06
Zsu-Et-Am
   
Ocena:
0
A czy coś to dało?
(Pod ten rym już mało
Dobrych słów zostało.)
10-10-2011 11:15
Drachu
   
Ocena:
+21
Staszku - pozwól, że się nie zgodzę.

""kanoniczność" grania nie musi być wyznaczana przez tekst podręcznika. O tym, co kanoniczne w sesji RPG, decydują ludzie, a nie książki, które – jak ryby – głosu nie mają."

A ludzie, którzy mieliby decydować (w sensie ogół graczy, jak rozumiem) nie mają z sobą kontaktu, nie znają się i są rozsiani po dużym kawałku ziemi. Siłą rzeczy zatem kanon powstaje bez ich decyzji, głosu i tak dalej. Nie można powiedzieć, że to ludzie decydują, bo tego nie robią - każdy interpretuje na własny użytek - zgoda, ale z tych wszystkich interpretacji nie powstaje kanon, bo ludzie ci w większości nie konfrontują swoich wizji z wizjami innych.
Internet? W moim Trójmieście RPGami zajmowało się ponad tysiąc osób - to bezpieczne oszacowanie. Wielu już nie jest aktywnych, ale co i rusz spotykasz kogoś, kto gra/grał.
W serwisach i na forach udziela się może 20-30 osób. Większość graczy na fora nie trafia.

I jeśli spotkam gościa, który od 10 lat gra w tym samym składzie, odcięty od portali i zagadam o Warhammera, to zwykle okazywało się, że gość wie jak wygląda kanon. I choć u siebie na sesji zmienił niejedno, to świadomość tego co kanoniczne pozostaje.

Dość długi czas lurkowałem na forum AEG. Obecnie regularnie sprawdzam forum Pinnacle. Oba mają charakter międzynarodowy (międzynerdowy?). Tam tych ludzi dzieli ocean, a mimo to wiedzą czym jest kanon dla danej gry i gość z Paryża jakimś cudem ma taką samą opinię, jak koleś z Singapuru. Tak samo tutaj - ludzie z całej Polski (i kilku gości spoza jej granic), z większością nie spotkałem się dziobem w dziób,a mimo to w dyskusjach na forum zwykle byliśmy zgodni co do tego, jak wygląda Młot, 7th, Deadlands czy L5K.
A czemu tak jest?

Bo kanon tworzą dostępne dla wszystkich źródła pisane. Bo podręczniki nie mają głosu - podręczniki "są głosem"autorów. A tych ostatnich do ryb porównać się już nie da. To jest główne źródło kanonu. Jest jeszcze okołogrowa publicystyka - ale to znów jednostki, często współpracujące z autorami.
Ogół sam z siebie niewiele tworzy. Właśnie dlatego, że jest rozporszony i nie tworzy wspólnoty - to tylko wielka grupa jednostek.

A ponadto uważam, że trzeba zburzyć Kartaginę.
10-10-2011 11:21
Ersze
   
Ocena:
0
Jeśli kanonu nie tworzy zestaw tekstów organizujących wiedzę na temat konkretnego systemu to co go tworzy? Taki "growy idiolekt"? Indywidualne podejście do gry? Wydaje mi się, że Drachu ma rację - zdarzyło mi się w trakcie rozmowy usłyszeć: "Lubię Maga, ale tylko takiego jak prowadzi X. A takiego normalnego to średnio". Ten "prowadzony przez X" nie jest kanoniczny. To co napisałeś trochę kłóci się moim zdaniem z samą ideą zbioru kanonicznego, czyli takiego, które nie każdy musi uznawać za najlepsze ,czy zawsze przez siebie wykorzystywane, ale na pewno zna je każdy, kto kiedykolwiek miał do czynienia z konkretnym systemem. Według mnie raczej piszesz o konkretnych "idiolektach" RPG (proszę wybaczyć mi terminologię z lingwistyki, po prostu jakoś mi się sama nasuwa), a nie o tym właśnie co jest "kanoniczne".
10-10-2011 11:27
XLs
   
Ocena:
0
@Drachu... to co napisałeś to chyba najmądrzejszy głos w sprawie jaki słyszałem i jaki da się napisać
10-10-2011 11:31
38850

Użytkownik niezarejestrowany
    "A ponadto uważam, że trzeba zburzyć Kartaginę."
Ocena:
0
To tekst dla lucka, zgapiasz :P
10-10-2011 11:48
Drachu
   
Ocena:
+6
Serio? A mi się tak z Katonem skojarzyło.
10-10-2011 11:58
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Nawet z Katonem Starszym :)

Ale wciąż, to quota dla lucka. zamiast KArtaginy wstawiasz pewien polski system RPG. Są nawet koszulki :)
10-10-2011 12:01
Drachu
   
Ocena:
+1
Widzę, że za mało siedzę w towarzystwie i nie wiem w jakiej kreacji lucek pojawił się na gali MTV :P

To innym klasykiem pojadę

Com napisał, napisałem.
10-10-2011 12:08
earl
   
Ocena:
+5
@ Zsu i Hajdamaka
Za dużo się działo,
więc wstąpił na działo.
Dwiescie flejmów grzmiało!
A czy coś to dało?
(Pod ten rym już mało
Dobrych słów zostało.)


Tu przerwał, myszkę wstrzymał, wszystkim się zdawało
Że Scobin skrobnie więcej, lecz się nie udało.

@ Drachu
Com napisał, napisałem.

Wg klasyka to powinno być: "Com miał powiedzieć, przeczytałem" (Nikodem Dyzma).


10-10-2011 13:45
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
Wciaganie teorii naukowych do dyskusji o hobby ma taki sens jak strzelanie do wróbli z granatu przeciwpancernego. Huk jest, radocha jest, tylko że efekt mizerny, bo źle kaliber dobrany. To taka ogólna myśl, do wszystkich, ktorzy wciąż próbują :)
10-10-2011 15:23
Scobin
   
Ocena:
+2
Wykroiłem trochę czasu, spróbuję krótko odpisać.

@zigzak

Wciaganie teorii naukowych do dyskusji o hobby ma taki sens jak strzelanie do wróbli z granatu przeciwpancernego.

1. Dlaczego? Czy uważasz, że hobby z jakiegoś powodu nie poddaje się analizie naukowej? Czemu? ;)
2. Czy ktoś to tutaj robi? :)

@Drachu

Rozróżniłbym dwie rzeczy:

1. pisanie oficjalnych tekstów,
2. nadawanie im statusu kanonicznego (nie mówimy tu jeszcze o uzgadnianiu interpretacji, tylko o zgodzie na to, że "podręczniki i dodatki = kanon").

Tym pierwszym zajmują się głównie profesjonalni autorzy, tym drugim – przede wszystkim czytelnicy/gracze. Żeby kanon stał się obowiązujący w jakiejś zbiorowości, to jej członkowie muszą go zaakceptować.

Oczywiście, ta zbiorowa akceptacja nie polega na tym, że zbierają się wszyscy fani i wrzucają głosy do urny. Jest to raczej kwestia tradycji, nawyków, dyskusji, formalnych i nieformalnych kontaktów itd.

Podręczniki nie są dekalogiem z góry Synaj – stają się kanoniczne dlatego, że je za takie uznano. Aye? :-)

Na razie więcej nie piszę, bo chcę sprawdzić, czy tutaj się zgadzamy. Jeżeli tak, to OK i spróbuję pójść o krok dalej.

PS. Wielkie +1 za słowo "międzynerdowy". :)



@Ersze

Tutaj też na początek zapytam: czy zgadzasz się z tym, co napisałem w odpowiedzi Drachowi? :)
11-10-2011 14:14
Kot
   
Ocena:
0
@Staszek: Po prostu za mądrze piszesz. I stąd oskarżenia o 'teoriach naukowych' w twoim tekście. Pewnie o ten intersubiektywizm chodzi.

@Drachu: Spóźniłeś się o półtora milenium. Pretensje miej do Rzymian i Arabów. Poza tym, strasznie od czapy ten cytat i do tego błędnie podany.
Dziwi mnie też trochę ton polemiki, gdzie jej nie ma. W swojej wypowiedzi praktycznie zgadzasz się ze Staszkiem. Ciekawe.
11-10-2011 20:13
Drachu
   
Ocena:
+4
A ten tuzin konwersji młota to dla mnie znajdziesz Kocie? To dalej aktualne :)
Pamiętasz? Pisałeś, że te konwersje młota na Savage to walają się w necie tuzinami i robi się je w pół godziny. Czekam na dowody i będę drapał Cię o nie przy każdej okazji - tak długo aż nie przyznasz, ze nie miałeś racji - lub też, aż je znajdziesz, a wtedy ja przyznam Ci, że racji nie miałem (chociaż tej pół godziny, to nie wybronisz -mało kto pisze stronę a4 w 35 sekund)

I ze specjalnym pozdrowieniem "Delenda Carthago" (lata zbierania Asteriksa nie poszły na marne, a więcej proszę nie wymagaj - sprawdzał w Wiki nie będę, bo stracę kolejne pół godziny, w które mógłbym zrobić konwersję jakiejś gry na SW):)


Staszku - nie zgodzimy się tu do końca. Rozbijamy się o to, że moim zdaniem gracze nie tworzą społeczności na tyle zintegrowanej, by mieć jakąkolwiek możliwość "zatwierdzania" tego co do kanonu wchodzi, a co nie. Kontakty między grupami są raczej wyjątkiem niż regułą.

Ale co tam - rzućmy dwoma przykładami z naszego podwórka.
Storylinia L5K - społeczność internetowa powiesiła na niej więcej psów niż jest pożeranych podczas karnawału w Pekinie (i ja tam byłem, kundla zawiesiłem). I co?
I nic. Na tej storylinii zbudowano trzy kolejne edycje z wachlarzami dodatków, a społeczność pomarudziła, pomarudziła ale z kasy wyskoczyła i stosuje. Jasne - znajdziesz takich, którzy nie stosują, ale kolejne dodatki trzymają się przyjętej linii wydarzeń. A ludzie kupują i stosują i rozwijają mimo oporu paru malkontentów (którzy też w większości kupili i stosują, jak niżej podpisany).

Drugi przykład - młotek nasz codzienny. Każdorazowa zmiana edycji wywołuje opór, który wyprowadzić można z prawa Ohma (R = U/I). I płacz, ze teraz to już zupełnie poszli w bitewniaka/planszówkę/karciankę/dia bli.
I co?

I znowu nic. Mimo oporów zbudowano wachlarz dodatków do drugiej edycji, a i do trzeciej wychodzą jak dzikie (choć za drogi biznes jak dla mnie).

Możesz oponować,że skoro budziły opór i jeszcze trwają gdzieś bastiony oporu (broni się jeszcze z twierdz Alpuhary Almanzor z garstką rycerzy), to do kanonu nie weszły. Ależ skąd - skoro na ich podstawie wydawano kolejne dodatki i są integralną częścią linii wydawniczej, to są kanonem. Mogą nie pojawić się na sesjach poszczególnych jednostek - jasne. Ale kanon jest.

Hej, to chyba jednak naprawdę tablice z góry Synaj - graj jak chcesz, ale oficjalna i jawna wykładnia jest taka, że nie zabijasz, nie kradniesz i nie cudzołożysz.
Tak samo tutaj - Ty robisz co chcesz, ale oficjalnie ta Burza Chaosu była i w oparciu o to wydamy prawie 15 podręczników. I nawet wyjątkowo zgodny opór k20 forumowiczów i k10 kolesi przy piwie tego nie zmienia - kanon jest? A jakże.

Pozdro i dobranoc
Drasiu
11-10-2011 23:12
Scobin
   
Ocena:
+1
Staszku - nie zgodzimy się tu do końca. Rozbijamy się o to, że moim zdaniem gracze nie tworzą społeczności na tyle zintegrowanej, by mieć jakąkolwiek możliwość "zatwierdzania" tego co do kanonu wchodzi, a co nie. Kontakty między grupami są raczej wyjątkiem niż regułą.

Hm, spróbuję to ująć tak. Autor A pisze podręcznik P. Czy w momencie, w którym podręcznik znają tylko: autor, wydawca i redaktor, można już mówić o kanonie? Czy statusu kanonicznego nie nabierze podręcznik dopiero wtedy, gdy zbierze się odpowiednia liczba ludzi (niekoniecznie tworzących zintegrowaną społeczność) skłonnych do traktowania go w taki sposób?

Albo inaczej: grupa erpegowa G bierze do rąk pierwszy w swoim życiu podręcznik. Ludzie w tej grupie nigdy nie słyszeli o czymś takim jak kanon, nie mają żadnego kontaktu z innymi erpegowcami itd. Czy istnieje jakiś gen kanoniczności, który sprawia, że ta grupa musi uznać podręcznik za kanoniczne źródło dla swojego grania (inaczej się udusi)?

Lub jeszcze inaczej: autor A' pisze pierwszy erpegowy podręcznik na świecie ever. Przynosi go swoim kumplom, którzy może jeszcze nie grali w nic zbliżonego RPG, a może już grywali w coś podobnego i mają swoje przyzwyczajenia. Czy w chwili, kiedy spojrzą na karty podręcznika, muszą doznać olśnienia i zakrzyknąć głosem gromkim: "Oto kanon! Nasz ci jest!"? Czy to jest, że tak powiem, obiektywna historyczna konieczność?


(i ja tam byłem, kundla zawiesiłem).

:-D


Hej, to chyba jednak naprawdę tablice z góry Synaj - graj jak chcesz, ale oficjalna i jawna wykładnia jest taka, że nie zabijasz, nie kradniesz i nie cudzołożysz.

To dobry przykład, bo według tego, co czytałem, hebrajski oryginał należałoby przetłumaczyć raczej jako "Nie morduj" niż "Nie zabijaj". A mimo to charakter kanoniczny w świadomości przeciętnego katolika (nie tylko w Polsce) ma z pewnością ta druga wersja. Wychodzi na to, że to nie tekst sam w sobie obiektywnie rozstrzyga o tym, co stanie się kanonem; takim decydującym czynnikiem jest to, co ludzie z tym tekstem uczynią.
11-10-2011 23:34

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.