» Blog » Antyfan
09-09-2010 12:27

Antyfan

W działach: Literatura, Psychologia | Odsłony: 15

Antyfan
Eclipse peaked at #1 on USA Today's top 150 best sellers list and went on to spend over 100 weeks on the list, and was later ranked #45 on their list of the best-selling books of the last 15 years in October 2008.

Wikipedia


Jeśli mój wcześniejszy przypływ gniewu rozluźnił i tak już słaby chwyt, którym czepiałam się samokontroli, to niespodziewany odzew Jacoba na moje domniemane podniecenie wytrącił mi ją z rąk. Gdybym wyczuła jedynie, że triumfuję, być może mogłabym mu się oprzeć, ale bezbronność kryjąca się za tym wybuchem niekłamanej radości zupełnie przygasiła moją determinację.

Zaćmienie


Po przeczytaniu Zaćmienia patrzę na Stephenie Meyer z nowym uznaniem. Myślę, że niewielu pisarzy na świecie dałoby radę napisać coś tak złego.

Mam też nową hipotezę na temat tego, skąd się wzięła popularność cyklu. Przypuszczam mianowicie, że zdecydowana większość fanów (i fanek) nie czyta tych książek, tylko czyta samych siebie. W ten sposób można nie zauważać takich fragmentów, jak zacytowany powyżej; można też nie dostrzegać postępów Meyer w dziedzinie budowania napięcia (w pierwszym i drugim tomie zaczęło się ono pojawiać mniej więcej po 300 stronach, tutaj widoczne jest – w moim wydaniu – dopiero od strony 466, aczkolwiek zdradzę Wam, że i potem nie dzieje się ani nic groźnego, ani też nic zaskakującego). Dzięki temu żaden fragment powieści nie przeszkadza w przeżywaniu romansu Belli i Edwarda.

Swoją drogą sam Edward staje się idealny w kolejnych wymiarach: czuły, wyrozumiały, łagodny, gotów do przebaczenia. Potrafi samą siłą woli zdusić w sobie negatywne uczucia, które żywił do odwiecznych wrogów swojej rasy. Żyć nie umierać (chociaż Bella by się ze mną nie zgodziła).

Liczba patologicznych związków stopniowo się powiększa; tym razem dowiadujemy się, że wilkołaki od czasu do czasu padają ofiarą wpojenia. Zjawisko to polega na tym, że włochacz nagle zaczyna szaleć za kobietą, którą wybrał dla niego los. Jak mówi Jacob, "To coś większego niż zwykła miłość": canis lupus gotów jest zapomnieć o sobie i już do końca życia spełniać wszystkie potrzeby ukochanej. Co prawda teoretycznie mogłaby ona wybrać kogoś innego, ale po co miałaby to robić, skoro pod ręką ma już kogoś, kto tak wspaniale się do niej dostosuje? Słowem, groza.

Aha, Bella w dalszym ciągu nie ma żadnych zainteresowań. To już trzeci tom! Myślałby kto, że autorce chociażby przez przypadek zdarzy się napisać o tym, iż Bellę może ciekawić coś innego niż Edward – ale nie, Meyer jest bardzo konsekwentna.

Na koniec jednak trzeba oddać Meyer sprawiedliwość: zgodnie z tradycją i w tym tomie sagi znajduje się jedna dobra scena. Myślę tutaj o momencie, w którym Bella świadomie naraża swoich bliskich na niebezpieczeństwo, żeby egoistycznie zatrzymać przy sobie Edwarda, i nie waha się jego samego przy tym zranić. Ta scena mogłaby mieć bardzo duże znaczenie, ponieważ pokazuje, jakie są rzeczywiste konsekwencje tego rodzaju toksycznych związków. Niestety jednak w dalszej części tekstu pisarka gładzi grzechy dziewczęcia, nie pozwalając nikomu zginąć ani nawet odnieść trwałych obrażeń – z wyjątkiem oczywiście negatywnych bohaterów, którzy posłusznie umierają.

Jest to pierwsza książka w moim życiu, której przyznaję ocenę 2+/10, bo do marności literackiej i szkodliwości psychologicznej dochodzi teraz jeszcze przerażająca wtórność. Z tego co słyszałem o czwartej części, ma ona duże szanse przebić się przez to dno – zapewne już wkrótce zacznę lekturę, żeby osobiście się przekonać. Jestem przecież antyfanem, a to zobowiązuje.

Komentarze


Zsu-Et-Am
   
Ocena:
0
I po co się wypierać? Toż czytanie/oglądanie utworów tak złych, że aż dobrych to najlepszy estetyczny zamiennik Schadenfreude!

Niestety, jak odnotowało TV Tropes, istnieją także "dzieła" tak fatalne, że przekraczają granicę zwyczajnie słabych, z rozpędu mijają zacisze "że aż dobrych" i wpadają w bezmiar niewymownie złych.

Pod rozwagę (jeśli masz cierpliwość): słyszałem o nowej książce tejże autorki, tym razem "opartej na motywach trzeciej części". Co o tym sądzi Twoja czasochęć?
10-09-2010 00:14
Repek
   
Ocena:
+4
Co o tym sądzi Twoja czasochęć?

Don't tempt him, Frodo!
10-09-2010 01:05
earl
   
Ocena:
0
@Scobin

"Po przeczytaniu Zaćmienia patrzę na Stephenie Meyer z nowym uznaniem. Myślę, że niewielu pisarzy na świecie dałoby radę napisać coś tak złego".

Myślę, że nie doceniasz pisarzy. Problem w tym, że setki grafomanów piszących gnioty nie mają takiej reklamy jaką ma Meyer.

"Jest to pierwsza książka w moim życiu, której przyznaję ocenę 2+/10"

Dopiero tak sądzisz od "Zaćmienia"? Ja już po przeczytaniu "Zmierzchu" zdecydowałem się już nigdy nie sięgać po tego typu literaturę i egzemplarz oddałem na makulaturę.

@Kotylion

"Niby nikt tego nie lubi, wszyscy gardzą i się śmieją, sieć aż huczy od drwin z autorki Zmierzchu i młodego piosenkarza. Ale to oczywiście nie przeszkadza "antyfanom" zapoznawać się z każdym efektem twórczości tych osób. Niesamowite. A ja głupi myślałem, że jak coś mi się nie podoba, to powinienem tego unikać".

Jeśli Cię to dziwi to pzypomnij sobie sytuację z muzyką disco-polo z lat 90-tych. Niby każdy uważał, że to chała i kicz, a jak przyszło co do czego i przyjeżdżały zespoły grające tę muzykę to na występach były tysiące osób a kasety i płyty znikały z półek.
10-09-2010 06:52
teaver
   
Ocena:
+1
Scobin, ty to się nudzisz, czy jak? Przecież takie marketingowe dzieła da się opatrzyć tylko jedną etykietką - "Szkoda czasu." LOL :D
10-09-2010 08:45
Scobin
   
Ocena:
+2
@Zsu-Et-Am

Nie, coś czuję, że wystarczą mi cztery tomy sagi. :-)


@earl

Zmierzch, chociaż nie najlepiej napisany, był jeszcze pod pewnymi względami nowatorski (tak mi się przynajmniej wydaje, nie śledzę rynku romansów paranormalnych). No i ze względu na model związku i obraz świata stanowił smakowity kąsek dla psychologa. ;-)


@teaver

W innych komentarzach (m.in. w przedostatniej odpowiedzi Kotylionowi) wymieniłem parę powodów, dla których jednak nie szkoda. ;-)
10-09-2010 09:23
MEaDEA
   
Ocena:
+4
W zupełności rozumiem podejście Scobina.

Mam wrażenie, że termin "antyfan" jakiego użył Scobi jest ironiczny. Widać zbyt subtelny patrząc na niektóre komentarze. Dlatego przekonywanie, że nie powinien czytać skoro nie lubi jest trochę czepialstwem.

Ironiczny bo to nie jest tylko wpis streszczający fabułę i użalający się nad pokoleniami zmarłych szarych komórek, które postradały życie w wyniku lektury "Zmierzchu". To ironiczne (zamierzona niezgodność terminu antyfan do faktycznego podejścia Scobina) wypunktowanie niektórych absurdów, w szczególności języka tekstu, który z powodu samozachwytu czytelników pozostaje niezauważony.

Scobi wyraźnie deklarował wcześniej i w sposób mało jednoznaczny, ale zauważalny powtarza to w tym wpisie, że kieruje nim chęć analizy zjawiska jakim jest histeria Zmierzchowa.

Analizy felietonowej, nie koniecznie od razu są głęboko teoretyczne - balansują na granicy spostrzeżeń kulturowych i osobistych wrażeń. Zatem dzielenie "antyfanów" na krytykantów i krytyków uniwersyteckich jest niepełne.

Czytanie bardzo złych książek może dać bardzo dobre/ciekawe konkluzje ;)

Dzięki Scobin :)
10-09-2010 15:44
Kot
   
Ocena:
+2
A ja ostatnio dowiedziałem się, że to co brałem za 'zmierzch' i przeczytałem dawno temu to tylko 'true blood'. Ufff...
10-09-2010 16:38
Alice Mae
   
Ocena:
+1
Przypomniało mi się właśnie, gdzie coś takiego czytałam!:D W zamierzchłej podstawówce koleżanka zaczęła pisać książkę, w której opisywała wszystkie swoje fantazje, a że miała kiepsko w domu i miała mnóstwo stłumionych problemów, były świetną podstawą do analizy psychologicznej. Jak nasze drogi się rozeszły, nawet na maile odpisywała "Jaśnie Pani w tej chwili wybiera się w podróż, jednak będzie przyjmować gości jak wróci. Wierny służący."

Nie czytałam. Nudzi mnie czytanie rzeczy, które mnie nie pociągają (wybredna się zrobiłam, wiedźmina czytałam 4 razy tylko po to, żeby mieć argumenty do polemiki z fanami. To po Eragonie - nie mogłam go zdzierżyć). W jakimś brukowcu fenomen "zmierzchu" był łączony z ograniczeniem ilości nagości w filmach i wprowadzeniem tej nastoletniej wstydliwości w literaturze. A raczej ciekawskości, tylko tak ładnie sprasowanej do poziomu zrozumiałego też dla niewtajemniczonych:) Młodzież mdlejąca do Ewarda wszak wychowała się na pamiętniku księżniczki:) We wspomnianym brukowcu nawiązywano do przeładowania świata seksem i konsumpcjonizmem. Tylko, że nikt nie przyzna się, że tęskni za normalnością, bo co - gej?

Choć akurat gejowski wampir dla nastolatek to ironia - wszak w popkulturze wampir zawsze był tym, o czym się skrycie marzyło - żeby porwał i zadał śmierć erotycznym pocałunkiem w ten dołeczek w szyi.

Niestety ani nie czytałam ani nie oglądałam, więc może się nie znam.

10-09-2010 19:48
   
Ocena:
0
Mała uwaga. Z badań wynika, że brokatową sagę czytają głównie kobiety w wieku autorki.
11-09-2010 09:40
de99ial
   
Ocena:
0
Slann - nie tylko. Jest wiele kobiet normalnych i wydawałoby się z poukładanym sufitem, które pod wpływem Zmierzchu dokonują regresu do poziomu intelektualno-emocjonalnego 13-sto latki. Niezupełnie normalnej dodam.

Poparte doświadczeniem.
13-09-2010 10:30
neishin
   
Ocena:
+1
Ze swojej strony mogę tylko napisać, że kiedyś przy wódeczce znaleźliśmy kopię pierwszej części tej wiekopomnej sagi (została pożyczona przez Dziwożonę w celu zbadania zawartości dna w dnie). Wpadliśmy na pomysł żeby otwierać na losowej stronie i czytać losowe zdanie. W 90% było zabawnie i to nie z powodu trunków wyskokowych, bo impreza dopiero się zaczynała.
13-09-2010 13:47
Scobin
   
Ocena:
0
@neishin

Bo w towarzystwie potencjał rozrywkowy wszystkiego wzrasta wielokrotnie. :-)

@slann

O, miałbyś może jakiś link do tych badań?
14-09-2010 15:35

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.