Jaram się: Doomtown Reloaded
W działach: Karcianki | Odsłony: 938*W moim prywatnym, czyli jedynym istotnym rankingu.
Welcome (back) to Gomorra
Akapit dla starych wygów, ale nie tylko.
Dawno, dawno temu, czyli jakieś naście lat temu żyła sobie najlepsza karcianka ever, czyli Doomtown. Grę wydawało kilka firm, a ostatecznie uwalili ją Wizardzi (shame on you). Teraz marka trafiła do AEG, które podjęło się próby przeładowania tytułu. W ten sposób w sierpniu gra powróci jako Doomtown Reloaded. Ta wiadomość podjarała wielu graczy, którzy kilkanaście lat temu zachwycili się świeżym pomysłem na to, jak może wyglądać karciankowa rozgrywka
Gra po reloadzie się zmieni, ale nieznacznie. Setting zostaje zresetowany - z bodajże dziesięciu frakcji po kilka outfitów każda wracamy do czterech. Są dobrze znane Law Dogi, Black Jacków zastąpił Sloane Gang, a Sweetrocków frakcja rancherów. Tylko Fourth Ring jest nowy i już - dzięki freakowemu wyglądowi - zapowiada się na jeden z najmiodniejszych. Kilka rzeczy uproszczono, skasowano eventy. Ale nie ulega wątpliwości, że wiele rozwiązań jeszcze z czasem powróci. Podobnie jak starzy dobrzy znajomi. Choć wielu bohaterów zginęło w klasycznej storylinii, to część z nich pozostała i wciąż rozdaje karty.
Poza tym z formatu CCG przechodzimy na jakże genialny LCG. W Core Secie znajdą się po dwie kopie każdego wzoru, a w dodatkach każdą kartę otrzymamy w czterech egzemplarzach. Model wydawniczy Fantasy Flightów się przyjął. I bardzo dobrze. Oby tylko tempo wydawnicze stało na sensownym poziomie.
Jak każda karcianka, tak i Doomtown graficznie bywa nierówny. Ale postęp w porównaniu z pierwszą edycją jest ogromny. Artystom udało się też zachować realistyczno-komiksową estetykę, która szczególnie dobrze wypada w przypadku wizerunków postaci. Kilka kultowych obrazków, jak widoczny powyżej "Crack Shot" znajdziemy również w nowej edycji (tym razem jako "Point Blank").
Howdy, pardner
Akapit dla tych, co pierwszy raz na Dziwnym Zachodzie.
Doomtown to gratka dla wszystkich fanów świata Deadlands, czyli Dziwnego Zachodu. Za czasów Maga system ten niestety jakiejś spektakularnej furory nie zrobił, choć miał swoich oddanych fanów. To chyba trochę jak z 7th Sea - nie dla wszystkich źródła konwencji były równie czytelne i miodne. Nie każdy wychował się na westernach czy filmach z gatunku płaszcza i szpady.
Jakiś czas temu "dedlandy" powróciły jako setting do Savage Worlds (szata graficzna z poda była dobrze znana fanom karcianki). Kto poznał i polubił - wie, z czym to się je. Westernowa estetyka i konwencja z masą nadprzyrodzonych motywów (rzucający czary szulerzy, przyzywający duchy szamani, czyniący cuda kaznodzieje, powracających zza grobu rewolwerowcy) i odrobiną steampunku w postaci szalonych naukowców. W centrum zaś ci dobrzy, źli i brzydcy - stróże prawa, bandyci, chucki norrisy Straźnicy Teksasu, Indianie Rdzenni Amerykanie i cała reszta fauny i flory znanej z kina spod znaku Johna Wayne'a i Clinta Eastwooda. A także Sharon Stone, bo na kartach do gry pojawiało się wiele motywów z nowszych westernów (jak "Szybcy i martwi"), często zdystansowanych do klasyki i bawiących się formą.
Kantujący i martwi
Akapit dla tych, dla których najważniejsza jest mechanika.
Wiadomo, MTG odcisnął swoje piętno na niemalże wszystkich karciankach. W Doomtown też mamy zatem "tapowanie", które tutaj nazywa się "bootowaniem". Zamiast "graveyardu" jest "Boot Hill", a "combat" to "shootout". Ale poza tym twórcy uciekali od standardowych klisz jak tylko mogli. Doomtown to przede wszystkim gra, w trakcie której gracze budują tytułowe miasteczko (Gomorrę), wystawiając kolejne lokacje. Każda z nich to potencjalne miejsce, do którego można przenieść swoich kolesi i kolesiówy (dudes). Rozgrywce, ze względu na planowanie, przemieszczanie postaci i kombinowanie, znacznie bliżej jest do Netrunnera (i walki o wystawiane na stół punkty) niż karcianek, w których atakuje się gracza i jego pulę życia. Tutaj wygrywamy, gdy kontrolujemy więcej istotnych posiadłości: jak saloony, kopalnie, banki czy rancza.
Jasne, można też wystrzelać posse (czyli bandę) przeciwnika. I tutaj zaczyna się prawdziwa zabawa czyli shootouty. Te odbywają się na zasadach gry w pokera. Każda karta w decku posiada kolor i wartość jak z typowej talii (kart musi być zresztą dokładnie 52). Im lepszych mamy strzelców, tym więcej kart możemy dobrać i wymienić, by złożyć z nich liczącą 5 kart rękę. Różnica pokerowych rang między walczącymi oznacza zadane straty. Co ciekawe, na poziomie konstruowania talii możemy włożyć do niej nawet kilkanaście asów, aby łatwiej zbierać karety.. Ale jeśli przeciwnik złapie nas na tym, że kantujemy (np. nasza kareta składa się z 4 asów kier), to może mieć dla nas przykrą niespodziankę.
Jak mówi o zasadach tej gry wiele osób - są głębokie. Oznacza to tyle, że gracz na samym poziomie reguł posiada wiele możliwości działania (choćby poruszania postaci między lokacjami). Raczej nie ma tutaj miejsca na instant wina. Choć jasne jest, że wcześniej czy później gracze wymyślą świetne comba. Jest za to mnóstwo konieczności reagowania na to, co dzieje się na stole, zanim dojdą nam oczekiwane karty.
Bardzo dobrą, obszerną prezentację gry i zasad znajdziecie tutaj.
Szczucie cycem unloaded
Akapit dla osób zainteresowanych prezentacją kobiecego ciała w popkulturze.
Doomtown to ciekawy przykład tego, jak może zmieniać się podejście do klienta i produktu. I to na krótkim odcinku czasu. W pierwszej edycji jednymi z ikon gry były dwie twarde babki: Xiong "Wendy" Cheng i Rachel Sumner. Praktycznie na wszystkich kartach istotną rolę grał ich napompowany biust. Zamieszczone poniżej obrazki odrobinkę pokazują tę tendencję. Ale były jeszcze zabawniejsze i bardziej "ekspansywne" przypadki szczucia cycem. W sieci ciężko je znaleźć, a nie chcę się bawić w skanowanie. Ale, na przykład, trzeci z poniższych obrazków miał swój odpowiednik - było widać na nim Wendy. Oczywiście z obowiązkowym ubiorem do pojedynku, czyli rozchełstaną koszulą. Mieliśmy zatem zarówno pojedynek na kolty, jak i na balony.
Rachel w reedycji nie ma. W jej miejsce jest Sloane, przywódczyni jednej z frakcji dostępnych w grze. Xiong powróciła i to na (genialnej) okładce. Można te postaci pokazać klimatycznie, atrakcyjnie i bez przyciągania graczy prymitywnymi chwytami? Można. Jasne, są karty, na których pojawiają się dziewczyny z saloonu, ale zastępczyni szeryfa i szefowa bandy rządzą w tej grze z powodu swoich kompetencji strzeleckich. A nie zamontowanych air bagów.
Trochę linków:
- Oficjalna strona gry
- Pełna lista kart z grafikami
- Grupa Doomtown Reloaded Polska na Facebooku
- Obszerna wideoprezentacja gry
A na koniec coś dla prawdziwych koneserów. Nie bez przyczyny Metallica zaczyna tym utworem swoje koncerty...