10-09-2009 01:31
Dank je, Leo
W działach: Piłka nożna | Odsłony: 3
Wpis dedykuję sobie i innym tró kibicom
No i stało się to, czego większość racjonalistów się spodziewała. My, tró kibice, też to przeczuwaliśmy, ale ponieważ jesteśmy tró, to należało wierzyć. Swoje zrobiliśmy, kompromitacja odhaczona, mamy wakacje.
Jak byłem mały i przeżywałem kompromitacje za Apostela, Strejlaua i innych przedstawicieli *tfu* "polskiej myśli szkoleniowej" *tfu*, przerwane olimpijską przygodą Wójcika (o, przepraszam, pana W.), to takie chwile były ciężkie. Dziś już sam jestem dziadkiem i trochę się zahartowałem. Parę dni temu o parę dni starszy ode mnie Puszon powiedział, że nie może być tak, że awansujemy na kolejną imprezę pod rząd. Matematyka. Nawet Anglikom się czasem nie udaje. To samo powiedziałem sobie nieco wcześniej, więc łatwiej zniosłem ostatnie dni.
Szaleńcy liczą jeszcze na San Marino. Ja przestałem na nie liczyć, gdy kiedyś - gdy miało grać dla nas - dostało od Irlandii 0:6. Matematyka, zatem, matematyka.
Co nam zatem naprawdę pozostaje w trakcie tych dwóch i pół roku? W tym czasie reprezentacja nie zagra żadnego meczu o stawkę, a drużyny klubowe będą się ścigać w przebiciu rekordu Wisły.
Jeszcze raz zatem pytam: co teraz?
- Po pierwsze, siatkarze, którzy momentami męczą się ze słabiakami, ale jednak wygrywają. Strefa medalowa jest, walka do końca i to pomimo strat najlepszych zawodników. Będą medale? Jeśli nie zatrzymają nas Rosja i Bułgaria, wierzę w złoto, a przynajmniej finał.
- Po drugie, koszykarze, głównie ci nieskażeni *tfu* "polską myślą szkoleniową" *tfu*, którzy może medali nie zdobędą, ale pewnie zapewnią nam jeszcze z dwa-trzy wieczory emocji. Little by little, jak mawiał klasyk.
- Po trzecie wreszcie, skoro o Holendrze mowa, warto i należy podziękować Leo Beenhakkerowi. To były naprawdę fajne lata i nie waham się powiedzieć, że mieliśmy najlepszego selekcjonera repry w historii. Nie ugrał tyle, co Górski czy Piechniczek, ale szył też z gorszego materiału.