» Blog » Realms of Cthulhu
17-08-2011 22:14

Realms of Cthulhu

W działach: Brawurowe światy, RPG, SWEPL, Plane poleca | Odsłony: 46

Realms of Cthulhu

Od paru dni jestem dumnym posiadaczem Realms of Cthulhu, savage'owej wersji systemu z mackami. Wrażenia z lektury, które chciałem napisać w REBELu tak się rozrosły, że uznałem za sensowne wrzucenie ich też tutaj.

 

 

 

Trochę się bałem Zewu Cthulhu. Wydawał mi się zbyt tragiczny, dający zbyt małe szanse bohaterom - słowem, za mało heroiczny jak na moje RPGowe gusta. Do zakupu RoC skłoniła mnie głównie chęć przyjrzenia się jakiemuś Dzikiemu Światowi będącemu horrorem umiejscowionym na naszej Ziemi.

 

Otwieram, czytam pierwszą stronę i uśmiecham się pod nosem. Wydawca - Shane Hensley - nieśmiało przyznaje się do zbrodni: jego postać do Cthulhu nigdy nie zginęła! Chwali zmuszającą do ostrożności potęgę stworów z Mitów, chwali mroczny klimat sesji w CoC, ale też delikatnie wspomina, że w najgorszym razie zawsze zostaje dynamit.

 

Dalej jest tak samo: Realms of Cthulhu to Zew bardzo organicznie połączony z Savage'ami - wciąż mroczny, wciąż zabójczy, wciąż przybijająch smutną prawdą, że ludzkość to robactwo w porównaniu z Przedwiecznymi, ale jednak dający szanse na  zwycięstwo (nie ostateczne, ale znaczące). Nie tylko zresztą zwycięstwo - są też widoki na radosną, pulpową zabawę i macki dziesiątkami opadające z twarzy i ciał horrorów z kosmosu. Bluźnierstwo? Moim zdaniem nie - mając wreszcie okazję do usystematyzowania swojej wiedzy o Mitach stwierdzam, że lżejsze podejście do nich ma rację bytu i nie jest niczym złym.

 

            Okazało się bowiem, że Mity Cthulhu to zbieranina najróżniejszych istot, które łączy tylko nadrzędność względem żałosnej ludzkości i, w większości, śluzowatość/mackowatość (zdarzyło się jeszcze kilku nieumarłych). Chyba największym zdziwieniem był dla mnie fakt, że yuan-ti z D&D (chyba moja ulubiona rasa z tej gry) to po prostu inaczej nazwani wężoludzie z dzieł Lovecrafta (lub jego następców) – nawet trzy formy są te same. Te i inne stwory świetnie nadają się one do straszenia – tak bezpośrednim zagrożeniem życia, jak i bezmiarem nieczułego kosmosu – ale pulpowe ratowanie przed nimi ludzkości "kulą i księgą" (współczesny odpowiednik "miecza i magii") nie jest moim zdaniem żadnym świętokradztwem. Ba, w mojej głowie zaczął kiełkować scenariusz "Cthonana"... a potem sobie przypomniałem, że nie trzeba, po walka z mackami to już teraz chleb powszedni bohaterów pulp fantasy.

 

            Nie znaczy to jednak, że RoC nie daje szansy na bardziej niebezpieczną dla ciała i duszy grę. Wprowadza ono bowiem działającą podobnie do Ran mechanikę zdrowia psychicznego i sugeruje, by dla zwiększenia śmiertelności rozliczać albo Rany, albo obłęd (albo nawet i to, i to) na zasadzie Paskudnych Obrażeń. Na tej mechanice pójdzie więc i "Indiana Jones i Świątynia Macek", i mroczne, pchające w paszczę szaleństwa śledztwo rodem z De profundis.

 

            Czy ten podręcznik ma jakieś wady? Tak, ale nie jest ich zbyt wiele. Trochę doskwierał mi brak opisu kosmologii Mitów – w opisach stworów co i rusz pojawiały się dreamlands i underworld (a może underground?), a ja, biedny laik, nie za bardzo wiedziałem, o jakie krainy chodzi. Tabelek też moim zdaniem jest za dużo – wolałbym na ich miejscu zobaczyć szkice przykładowych przygód (są, ale mało i moim zdaniem kiepskie – poza minisettingiem Drake Manor). Na ogół nie kpię z tabelek, ale nie mogłem się powstrzymać od wyliczenia, że w generatorze przygód tylko raz na 360 rzutów wypadnie historia skupiająca się wokół tytułowego Przedwiecznego systemu.

 

            Realms of Cthulhu to naprawdę świetny podręcznik i gdy tylko najdzie mnie ochota na pulp horror lub śledztwo "coś jest nie tak ze światem", na pewno ściągnę go z półki i będę używał przez długie godziny. W skali dziesiętnej może liczyć na 9, może 9,5, ale w uboższym systemie REBELa bez chwili wahania daję mu 5.

Komentarze


Planetourist
   
Ocena:
+1
Polecam też starsze, równie pochlebne wrażenia z lektury tego podręcznika, które spisał Drachu.
17-08-2011 22:17
Radnon
   
Ocena:
+2
Brzmi całkiem fajnie. Szkoda, że nie przepadam za bardzo za Savage Worlds i pewnie za tą odmianę Cthulhu się nie wezmę.
17-08-2011 22:22
Planetourist
   
Ocena:
+3
Radnonie, Zew d20 też istnieje - i gdyby kierować się propagowaną przez Bortasza prawdą, że DDkowe postaci w pełni "z tego świata" to max. 5. poziom, chyba nawet mógłby być odpowiednio groźny.

To oczywiście porada oparta na wierze, być może naiwnej ;), że jako szef działu D&D lubisz d20.
17-08-2011 22:27
Vukodlak
   
Ocena:
+3
Kupiłbym to sobie na Rebelu. Ale dam GRAmelowi szansę wydania po polsku i napcham im kabzę. Zaraz po Fantasy Companion, oczywiście...
17-08-2011 23:42
Headbanger
   
Ocena:
+3
Czy tylko ja opieram się modzie na przerysowany pulp?
18-08-2011 00:17
   
Ocena:
+2
Yuanti (a dokładnie Waluzjanie) pojawili się u kumpla Lovercrafta - Howarda
18-08-2011 07:29
~Paladyn

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+3
@Slann: wężoludzie próbują przejąć, a a raczej odzyskać władzę nad Valuzją (preferuję pisownię oryginalną), ale nie są nazywani waluzjanami. Pojawiają się w opowiadaniach "the Shadow Kingdom" i "By this Axe I rule!".
18-08-2011 07:50
GRAmel
   
Ocena:
+1
W Realms masz nie tylko taki pulp, Headbangerze - jest tez bardzo grimm & gritty, z poczytalnoscia i innymi rzeczami.

Vukodlak - RoC jest trudniejszy, niz zwykle settingi. Ale Fantasy Companion (co prawda nie taki sam jak w oryginale, bo wiekszosc czarow, przewag i cech rasowych juz jest) - mamy w planie :) W tlumaczeniu jest inny Companion.
18-08-2011 09:11
Planetourist
   
Ocena:
0
@Slann, Paladyn
Dzięki - dobrze wiedzieć, skąd tak naprawdę wzięły się yuan-ti... i Waluzja z EN :)

@Headbanger
Patrząc na Twój awatar... na pewno się jej opierasz ;) ?

@Vukodlak
Skoro od niedawna mamy ZC 6 e. na oryginalnych regułach, spodziewałbym się raczej PDFa z konwersją podobnego do Dzikiego Wolsunga, niż podręcznika. Ale może GRAmel nas zaskoczy...

-------

@GRAmel
Chyba zniknęła Ci druga połowa zdania. Ale Fantasy Companion - co z nim? Czyżby już był w tłumaczeniu?
18-08-2011 09:17
Headbanger
   
Ocena:
+2
Nie mówie o tym co jest a czego nie ma w książce, raczej o podejściu autora notki i im podobnych. Pozabijajmy zmutowane ośmiornice tommygunami i dynamitem! Tutaj powinien polecieć trailer nowego filmu Sherlocka Holmesa. Spotkałem się z gościem który mi powiedział, że "od tego jest rpg by wziąć dwa elektryczne pastuchy i sunąć za ich pomocą po liniach wysokiego napięcia, bo tego nie da się zrobić w życiu"... COME ON?!

Nie żeby mi się film nie podobał - to samo Maczeta czy Bękarty wojny, ale na starszych bogów z tego co widzę po ludziach to się robi standard w sesjach RPG! Kurde sam prowadziłem jedną sesję w stylu Dudes of Legend... ale ta moda zaczyna brnąć w kierunku przesady.


IMO :*
18-08-2011 09:19
Planetourist
   
Ocena:
0
IMO nie, ale z drugiej strony - nie bierz mnie za skrajnego entuzjastę pulpu. Skupiłem się na nim głównie dlatego, że przyzwolenie na niego wydaje się główną różnicą między RoC a Zewem od Chaosium. Na Gyraxa! Ono może być bardziej heroiczne, niż Zew d20.
18-08-2011 09:22
Indoctrine
   
Ocena:
+5
"Nie tylko zresztą zwycięstwo - są też widoki na radosną, pulpową zabawę i macki dziesiątkami opadające z twarzy i ciał horrorów z kosmosu. Bluźnierstwo?"

Moim zdaniem tak :)

"Te i inne stwory świetnie nadają się one do straszenia – tak bezpośrednim zagrożeniem życia, jak i bezmiarem nieczułego kosmosu – ale pulpowe ratowanie przed nimi ludzkości "kulą i księgą" (współczesny odpowiednik "miecza i magii") nie jest moim zdaniem żadnym świętokradztwem."

Jest i to bardzo :) Podrzędne stworzenia które można pokonać kulą czy księgą, są tak mało znaczące, że nie ma mowy o ratowaniu świata, jedynie o malutkim chwilowym zwycięstwie.

@Slann
"Yuanti (a dokładnie Waluzjanie) pojawili się u kumpla Lovercrafta - Howarda"

Teoretycznie, Hyperborea i Świat Mitów są kompatybilne :)

Zew Cthulhu jest opowieścią grozy, historią o szaleństwie i czającej się przerażającej tajemnicy. Macki są straszne a nie potężne. Cthulhu jest straszliwy nie groteskowy itp... Pulp pasuje tutaj jak Andy Warhol w Kaplicy Sykstyńskiej.
18-08-2011 10:29
~N.

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
Nie ma co sie martwic. Jak kazda moda, i ta przeminie.
18-08-2011 10:59
GRAmel
   
Ocena:
+2
Jasne, nie mozna atakowac kula ani zakleciem. Trzeba nawalac statkami (jak cthulhu) albo dynamitem. Mozna tez torpedami. Wszystko zgodnie z literatura cthulhu i opowiadaniami HPLa.
Ba, wiekszosc przygod to Indiana Jones i swiatynia czaszek (Jak zabic Sfinksa?)

A tak na marginesie - w CoC masz statsy cthulhu, w RoC nie. Wiec gdzie mozesz zabic tego boga? Moze warto najpierw zapoznac sie z czyms. Od 30 lat CoC jest gra o zabijaniu Cthulhu z rakietnic itp :) Wiec jaka chwilowa moda...

A poza tym, HPL to autor pulpowy :) http://en.wikipedia.org/wiki/Weird _Tales
18-08-2011 13:22
Indoctrine
   
Ocena:
+2
Statsy w CoC to taki żart, by pokazać jak człowiek jest mało znaczący dla nich :) Większość z Przedwiecznych da się załatwić dopiero atomówką, ale to oznacza przywołanie Azathotha co jest raczej jeszcze gorszą perspektywą ;)

W opowiadaniach HPL nie było za dużo realnie wyrządzonych szkód stworzeniom Mitów. Co innego u jego naśladowców. U Lumleya skasowano prawie wszystkich Cthonian na przykład ;)
18-08-2011 13:28
Sting
    Statsy w CoC...
Ocena:
+6
...były, bo wydano go pierwotnie w latach 80., gdy D&D wyznaczało standardy, więc wydawca się uparł.

Nikt chyba nie traktuje ich na poważnie... prawda? :P
18-08-2011 14:22
Aesandill
   
Ocena:
+3
Przy Cthulhu k4 na rundę badaczy ginie w przerażający sposób.

A statsy potrzebne choćby po to, by pakowac się okrętem w wielkiego przedwiecznego.
Czyli włąściwie nie potrzebne
Pzdr
Aes
18-08-2011 14:39
GRAmel
   
Ocena:
+2
Musze was zmartwic. Tak, duzo ludzi traktuje te statsy powaznie. Zaczynajac od autorow gry...
18-08-2011 15:57
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
Eeee, to chyba jakieś nerdy są, ci co traktują poważnie :D
18-08-2011 16:03
Sting
    Ramelu...
Ocena:
+1
...czasami się to w sumie zdarza w oficjalnych materiałach. Czytałem ostatnio "More Adventures in Arkham Country", w którym 3/4 przygód nazwałbym mianem "dungeon crawla", niestety bez happy endu (z tego powodu dodatek jest totalnie bez sensu - lojalnie ostrzegam, nie kupujcie go :p).

Co nie zmienia faktu, że samo założenie systemu nie przewiduje raczej walki z Wielkimi Przedwiecznymi, bogami itd. Co najwyżej w grę wchodzą jakieś starcia z "pomniejszą" menażerią, jednak poziom śmiertelności wśród BG jest wtedy dość wysoki.

RoC oferuje zatem Chtulhu w konwencji pulpy. I fajnie. Pytanie tylko - po co? W końcu na rynku jest wiele systemów/settingów lepiej nadających się do tego celu (chociażby Rippers, żeby zostać przy SW).

18-08-2011 16:11

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.