» Blog » Zawód, zachwyt i niespodzianka
30-10-2012 11:43

Zawód, zachwyt i niespodzianka

W działach: recenzje, książki, kino | Odsłony: 18

Zawód, zachwyt i niespodzianka
Zacznę od zawodu:

MALAZAŃSKA KSIĘGA POLEGŁYCH

To najgorsza książka, jaką czytałem w tym roku. Musiałem przerwać w połowie bo sama myśl o przedzieraniu się przez tę fatalnie napisaną epopeję sprawiała, że wolałem oglądać reklamy w metrze niż wyciągać to z torby.
Wiem, że nudzę, ale książka, w której rozmawiający bohaterowie potrafią jedynie:

a) krzywić się,
b) uśmiechać się krzywo,
c) wybałuszać oczy (sic!),
d) "nie poruszać się" w najwyraźniej wymowny sposób,

...nie zasługuje na to miano.

Przysięgam, że tak jest. Na początku mówię sobie, okej, jest ponuro i brzydko, niech się krzywią. Ale w każdym dialogu?! Przez 250 stron, które zdzierżyłem?!
Zrobiłem test wczoraj. Otworzyłem książkę na chybił-trafił i przejrzałem pierwszy z brzegu dialog. Dwa skrzywienia, jedno wybałuszenie oczu. Otworzyłem na chybił-trafił jeszcze raz. Jedno wymowne "nie poruszanie się", jeden krzywy uśmiech.
Tak ograniczony styl jest dla mnie niesamowicie drażniący. Chyba, że w drugim tomie okazuje się, że ludzie mają tam skazę genetyczną i męczą ich tiki i wytrzeszcz...

Jeśli chodzi o wychwalany przez "wszystkich" świat i pomysły, cóż. Mamy tu konkretną teorię magii, mamy sporo obcych ras i dziwnych kultur, a jednocześnie sporo klasyki (tarocik, żywi, fizyczni bogowie, klasyczne fatum). Niby opis latającej fortecy "Odprysk Księżyca" i bitwa magów robiła jakieś wrażenie, ale, niestety - wszystko przytłacza ciężki, słaby styl. Także ślimaczy rozwój akcji oraz mnogość wątków i bohaterów nie pomaga. Po prostu mamy więcej krzywiących się postaci i więcej słabych dialogów, oraz więcej "narastającego napięcia" w tempie 0,000001% na stronę książki.

Spodziewałem się czegoś lepszego. Szkoda. Miałbym co czytać.

Teraz zachwyt.

ŚLEPOWIDZENIE

Aby się odtruć po Malazance, sięgnąłem po "Ślepowidzenie" Petera Wattsa. Strasznie długo zwlekałem z przeczytaniem tego, klasycznego już dzieła sf. Wreszcie dorwałem nowe wydanie i wsiąkłem. To oficjalnie najlepsza powieść sf jaką czytałem od Hyperiona.
Jest w niej mnóstwo science: na końcu książki mamy spis ponad 140 źródeł! Watts konsultował się naukowcami, pisarzami, fachowcami.

Ale nie myślcie, że naukowy bełkot przytłacza akcję lub psychologię postaci. Styl Wattsa jest świetny! Czytelny, jasny, a momentami wręcz poetycki w przyjemny, nieinwazyjny sposób.

Jak to u Wattsa, bohaterowie to nieprzyjemna ekipa dziwolągów, a ponury klimat utrzymuje się od pierwszego do ostatniego wersu. Dla mnie to największa wada tej książki, nie lubię ponuractwa i beznadziei. Niemniej wizja Wattsa jest przekonująca i mimo mrocznych tonów całość jest satysfakcjonująca.

O ilości genialnych pomysłów nawet nie zacznę, bo nie mam czasu. To po prostu trzeba przeczytać! No dobra, trochę zacznę jednak.

Zgodnie z tytułem w swojej wersji "Odysei Kosmicznej" Watts skupia się na zjawiskach dotyczących świadomości, podświadomości i postrzeganiu zmysłowym oraz tym, jak nasz mózg nas bez przerwy perfidnie oszukuje.
Oprócz tego mamy fascynującą wizję społeczeństwa przyszłości, mamy świeże spojrzenie na cybernetykę i generalnie ulepszanie ludzkości.
No, a jak to Wam nie wystarczy, to co powiecie na najlepszą, czysto naukową wizję wampirów o jakiej słyszałem? (To żaden spoiler - o wampirach czytamy na pierwszej stronie).

Polecam wszystkim, którzy lubią dobrą literaturę.

Na koniec - niespodzianka.

SNOW WHITE AND THE HUNTSMAN

...Jest bardzo fajnym, super-erpegowym filmem, który polecam każdemu kto tęskni za przygodowym kinem fantasy. Po kiepskich reckach spodziewałem się gniota, a dostałem film, który przywiódł mi na myśl takie stare hiciory jak "Willow" czy "Dragonheart".

Otóż film ten ma jedną wadę i mnóstwo zalet.
Wadą jest Kristen Stewart, grająca Śnieżkę.
Zaletą są naprawdę fajne efekty specjalne i skuteczna, wcale sympatyczna fabuła.

A ile tu erpegowych pomysłów! Całe mnóstwo.
Moja ulubiona scena to ta, w której Śnieżka uciekając przez Mroczny Las wdycha opary jakichś czarnych purchaw, przez co zaczyna mieć przerażające halucynacje. Wykonanie tej sceny jest po prostu oskarowe! Coś fantastycznego, tak fajnego wykorzystania efektów komputerowych nie widziałem już dawno.
Gdyby nie neuroza i drętwota głównej bohaterki mielibyśmy jeden z lepszych filmów roku.

Spokojnie polecam wszystkim, którzy lubią fantasy i lekkie, przygodowe kino. Dla mnie to była największa filmowa niespodzianka roku.

Komentarze


Albiorix
   
Ocena:
+7
Mnie ta Śnieżka nie zachwyca. Bardziej podobało mi się lekkie i miłe Mirror Mirror, w którym Śnieżka była ładna.
30-10-2012 11:49
   
Ocena:
+2
Cóż, ja uwielbiam Malaziańską i jej świat.
30-10-2012 11:53
Szponer
   
Ocena:
+1
Podwójna polecajka za hejt na MKP i miłość do 'Ślepowidzenia'. Zabieraj się za trylogię o ryfterach :)

Kiedy poszłam "Snow White and the Huntsman" to cały film bolała mnie właśnie pani Stewart. Poza tym, nawet nieźle mi się ogladało, co przy moim hejcie filmów jest niezłym osiągnięciem.
30-10-2012 11:55
Squid
   
Ocena:
+3
Malazańską zacząłem czytać półtora roku temu. Dotąd nie skończyłem. Świat faktycznie fajny, ale brakowało mi opisów; Tiste Andii czy Moranthowie to dla mnie głównie dziwne słowa. Ale przede wszystkim nie potrafiłem się przejąć losami bohaterów ani wciągnąć w akcję. Ogromne przeskoki w czasie i z wątku do wątku nie pomagały.
30-10-2012 12:37
Repek
   
Ocena:
+10
Malazańska ma tę zaletę, że latwo schodzi na allegro. :)

Pozdro
30-10-2012 13:17
nerv0
   
Ocena:
0
Dzięki za zwrócenie uwagi na Ślepowidzenie. Tytuł już kiedyś przemknął mi przed oczami, ale o nim zapomniałem. Po tej minirecenzji chyba jednak na niego zapoluję. :)
30-10-2012 13:55
lemon
   
Ocena:
+2
Malazańska ma tę zaletę, że latwo schodzi na allegro.

Ślepowidzenie też. ;)
30-10-2012 14:27
FireFrost
   
Ocena:
0
Nie wiem o co chodzi z tym najazdem na Malazańską Księgę Poległych. Skoro MKP jest cienka, to co powiedzieć o innych wielotomowcach? Piję tu chociażby do "dzieł" w stylu Mrocznej Wieży Kinga czy tej śmiesznej Gry o Tron (czy jak tam się cały ten pieprzony cykl nazywa) Martina.
30-10-2012 14:55
Salantor
    FireFrost
Ocena:
0
Grubość nie jest tu wyznacznikiem. Pierwsze tomy "Mrocznej" oraz "Grę" czytałem z prawdziwą przyjemnością. Dopiero dalej robi się słabiej. Zaś co do Ogrodów, to im dłużej o nich myślę, tym bardziej nie wiem, jaką ocenę wystawić. Póki co pasuje mi do oceny "solidny średniak".
30-10-2012 15:06
Anioł Gniewu
   
Ocena:
+3
Salantor - grubość ma znaczenie... ;)
30-10-2012 15:27
Salantor
    Anioł Gniewu
Ocena:
+4
A powiadają, że długość :P
30-10-2012 15:30
Ninetongues
   
Ocena:
+1
Spoko, Martina nawet nie chcę zaczynać. ;) Czyli gorsze niż Malazanka.
30-10-2012 15:31
Repek
   
Ocena:
+8
Trudno w ogóle porównywać GoT do MKP. To pierwsze to solidne fantasy, dobrze napisane i zaplanowane, z bohaterami, którzy poza mieczem mają jeszcze jakieś cechy charakteru. MKP wygląda raczej jak raport z sesji RPG.

EDIT: MKP może Martinowi psa wyprowadzać. Eriksson po prostu jest słabym [warsztatowo] pisarzem w porównaniu z GRRM.

#hejtnaMKPlepszyodhejtunaZmierzch:)

Pozdro
30-10-2012 15:33
Ninetongues
   
Ocena:
+1
No tak, tak... GoT brakuje... no, czegokolwiek poza fajnymi bohaterami. MKP brakuje fajnych bohaterów...

"Malazańska Gra o Poległych"?
"Gra o Tron Malazu"?

E, pewnie wciąż byłoby to nudne. :D
30-10-2012 15:55
Szponer
   
Ocena:
+1
Nine, nie poznaje :P jak dobrze, ze nie jestem sama.

Do GoT podchodzilam piec razy. Kocham długie cykle, ale ten po prostu mnie nuzy.
30-10-2012 16:07
Kot
   
Ocena:
+1
Polecanka za polecankę Ślepowidzenia. Ta książka to dowód na to, że S-F ciągle się rozwija...
Cykle pokroju MKU, czy GoT to dowód na to, że fantasy niestety nie.
30-10-2012 17:26
Albiorix
   
Ocena:
+2
Jak to MKP przypomina raport z sesji? Nigdy nie mialem takiej sesji. Za to GoT przypomina raport z sesji jako zywo.

W ogole z mojego doswiadczenia wynika ze sesje fantasy roznia sie tym od wiekszosci powiesci, ze maja lepsza fabule ;)
30-10-2012 17:55
FireFrost
   
Ocena:
+1
Gra o Tron to takia Szansa na Sukces w wersji fantasy. Cięcia są w podobnych momentach i tempo akcji też się zgadza. "Polot" fablarny też jest na podobnym poziomie. Ok, Martin gładko składa zdania, Erikson ma zaś pewien pisarski manieryzm, który na niektórych działa jak płachta na byka, ale Malazańska jest niezła fabularnie, ma ciekawy świat, a akcja posówa się w miarę wartko do przodu.

@Kot

Spójrz na lata, w których Malazańska powstawała. W owym czasie cykl ten jak najbardziej pchnął fantasy do przodu. Może z perspektywy dzisiejszej literatury tego nie widać, bo wielu czerpało inspiracje z Eriksona.
30-10-2012 18:13
Asthariel
   
Ocena:
+3
Hejt na Malazańską - chyba nie sądziliście, że się nie zjawię?

I moja odpowiedź, taka sama, jak zwykle - pierwszy tom jest najgorszy. Gdyba całą seria wyglądała jak Ogrody Księżyca, seria nigdy nie zdobyłaby popularności. W przeciwieństwie do Martina jednak, u Eriksona każdy tom jest coraz lepszy, ale by się o tym przekonać, trzeba się przebić przez Ogrody, co nie każdemu się udaje. Cóż, trudno, co ja przeczytałem, tego mi nie zabiorą.
30-10-2012 18:18
Albiorix
   
Ocena:
0
Polot jak polot - po prostu co jakiś czas są dość odczapowe zwroty akcji, co ja osobiście bardzo lubię (choć bardziej u Cooka niż w GoT) i co mam w swoich kampaniach. Odczapowe zwroty akcji i spisek wszystkich przeciwko wszystkim, przy czym uczestnicy tych spisków są na tyle durnowaci że czytelnikowi łatwo nadążyć (to też mam w kampaniach RPG ;)
30-10-2012 18:40

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.