» Blog » Wiara a RPG
29-07-2008 14:55

Wiara a RPG

W działach: wiara | Odsłony: 182

 

      Wstęp

 

      Jestem, jak już wspomniałem, "zaawansowanym" katolikiem. Należę do Odnowy w Duchu Świętym. Ot, taka katolicka sekta. Jestem wierzący od dziecka, przez rok próbowałem swoich sił na Teologii, dzień w dzień poważnie myślę o Bogu. To w ramach wstępu.

       Patrząc jak zwykle "z zewnątrz" na fandom, widzę młodych ludzi, często obnoszących się ze swoją autonomią, filozofią, moralnością i afiszującą się jako "niewierząca" albo co najmniej "nie zainteresowana" takimi pierdołami jak Kościół. Dodajmy do tego, że wierzący zazwyczaj nie mają potrzeby trąbienia wszem i wobec o swojej wierze, i mamy pełen obraz fandomu jako zbiorowiska absolutnie nic wspólnego z Kościołem (jakimkolwiek) nie mającego.

 

      Niektórzy, w tym ci wierzący, mogą spytać: Co ma wiara (jakakolwiek) do Gier Fabularnych? Otóż ma bardzo, bardzo dużo.

 

      Zarzuty

 

      Stary temat, stare hasło: "Oni tam w tech swoich grach mordują ludzi!" Kto nie kojarzy tekstów, które pojawiają się z każdą odkrywczą notką o RPG, ten najwyraźniej jest albo młody, albo głuchy, albo nie interesuje się tematem w stopniu zachaczającym o ignorancję.

      Nikt nie lubi, kiedy ktoś jeździ po jego ulubionym hobby.

 

      "Gry RPG polegają na wchodzeniu w skórę mordercy"

      "Gracze odprawiają okultystyczne rytuały na sesjach"

      "Gracze po śmierci swoich postaci popadają w samobójcze nastroje"

 

      I tak dalej. I łatwo rzucić "brednie" i wzruszyć ramionami. Gorzej, kiedy jest się obdarzonym analitycznym umysłem i jednolitą moralnością - czyli na przykład będąc Katolikiem.

      Kościół kiedyś miał bardzo dużo do powiedzenia w kwestii kultury i rozrywki. Łatwo było powiedzieć - to wolno oglądać, a tego nie. Te obrazy są święte, a tamte to profanacja. Malowanie portretów świętych - to cudownie. Malowanie aktów - świństwo.

      Dziś oczywiście Kościół zamiast kazać może jedynie doradzać, proponować, przynajmniej dopóki nie dochodzi do autentycznej herezji. Tak było z "Kodem da Vinci" na przykład. Wcale nie dołączył on do "listy ksiąg zakazanych" KK, jedynie papież i Komisja Kongregacji wypowiedzieli się na temat tego "dzieła" niepochlebnie. Taka opinia jest przez katolików traktowana na zasadzie prywatnej opinii i nie ma żadnej mocy władczej. Czyta, kto chce.

 

      W przypadku takiej niszy jak Gry Fabularne, kiedy biskupi nie mają nawet pojęcia o istnieniu problemu nie ma co oczekiwać mądrej, wyważonej, jednoznacznej opinii Kościoła.

      A problem, powtarzam istnieje.

 

       Problem

 

      Katolik grający w RPG staje naprzeciw takich rzeczy:

 

  • Okultyzm w każdym systemie o magii
  • Zabijanie wyimaginowanych postaci jako rozrywka
  • Wymyślone bóstwa jako część gry
  • Życie w świecie fantazji

 

      Cholernie to konfudujące, i nie mówcie że to banał. Tak, jasne, można obalić wagę tych problemów stwierdzeniem "ale to tylko zabawa". Ale wierzący człowiek powinien pamiętać, że przyjemność, czy domniemana "niewinność" jakiejkolwiek czynności nie może być wyznacznikiem tego, czy ona jest dobra, czy zła.

 

      Można też próbować skonfrontować się z tymi problemami jeden po drugim, np:

 

  • Sama wiedza to nie grzech. Magia w grach jest nieprawdziwa, i jako taka nie może być szkodliwa.
  • Nie na wszystkich sesjach chodzi o zabijanie. Mordują tylko młodzi, lecący na wygrzew gracze.
  • Przecież nikt nie każe graczowi wierzyć w Boccoba. To jego postać w niego wierzy.
  • Każdy żyje w świecie fantazji. A ten oferowanyprzez RPG jest ciekawszy i szlachetniejszy niż nasz.

 

      Zazwyczaj tu kończą się wszelkie dysputy na ten temat. Ach, no i jeszcze wskazanie na dydaktyczne i psychologiczne zalety gier. Kropka, finito, wracamy do zabawy.

      Tylko dla ludzi, którzy nie lubią myśleć nieco dłużej, albo nie mają wiedzy podpierającej ich wiarę.

 

       Co złego może być w RPG?

 

      Nie jestem fanatykiem - nie znam Biblii na pamięć. Dlatego cytaty, którze podrzucę nie są dosłowne, ale istnieją naprawdę. Kto chce, i mi nie ufa - niech szuka.

 

      "Wystrzegajcie się wszystkiego, co ma choćby pozór zła"

      To Święty Piotr, o ile się nie mylę, z któregoś Listu.

 

      Brzmi groźnie, co nie? Co jak co, ale kiedy patrzymy trzeźwo, to gry fabularne mają więcej niż tylko "pozór" zła. Szczególnie gdy trafimy do drużyny grającej w ten szczególny, dziwnie niepokojący sposób, o którym za chwilę.

 

      "Powiadam Wam - jeśli ktoś choćby spojrzy pożądliwie na inną kobietę, już w swoim sercu dopuścił się cudzołóstwa"

      No, to już Dżizas sam.

 

      To na podstawie tego m.in. fragmentu teologowie wysmażyli teksty o możliwości zgrzeszenia w myślach. Krzyki protestu "tylko uczynkiem można zgrzeszyć!" uciszę innym cytatem: "Spowiadam się Bogu wszechmogącemu i wam, bracia i siostry, że bardzo zgrzeszyłem. Myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem". Znacie to?

 

      Czy więc np. zabijanie ludzi w grze to grzech? Nie jest to już takie jednoznaczne, prawda?

 

      Zasady

 

      Nie mamy wyznaczników.

      Nie mamy jednoznacznych opinii. W moich kontaktach z Kościołem spotkałem się z księżmi grającymi w Zew Cthulhu, z animatorami ruchu Odnowy uważających gry RPG za formę kultu szatana (kilku z nich grało wcześniej dość intensywnie), mamy ludzi Kościoła uśmiechających się pobłażliwie i niedoceniających potęgi tego nowego medium...

 

      Błądzimy więc, ignorując temat, albo wyznaczając samym sobie zasady.

 

      Ja wybieram opcję numer dwa: własne zasady.

 

      Punkt 1: Nie ma czegoś takiego, jak niegroźne medium.

 

      Tak jak skalpel może służyć do uratowania komuś życia, jak i do zabicia kogoś, tak samo telewizja może nam służyć, bądź nami rządzić.

      To samo z grami fabularnymi.

 

      Same gry nie są złe, bo w naszej wierze takiego zjawiska nie ma. Jedyne "obiekty", które mogą zostać określone jako złe z zasady to obiekty stworzone z myślą zaprzeczania woli Boga. Np. Karty do Tarota, zaklęcia magiczne, amulety itd.

 

      To implikuje zresztą ciekawy problem. Mozna wróżyć i stawiać kabałę używając zwykłej talii kart. Ale zwykła talia kart nie jest zła - może tylko posłużyć złemu celowi. Karty Tarota natomiast są "złym" przedmiotem z wejścia. Kiedy bierzemy je do ręki, mamy fizyczny kontakt ze złem. Niezłe, co nie? Nadaje się do horrorów.

      To niska teologia, ale dobrze obrazuje problematykę "złych przedmiotów/zjawisk".

 

      Punkt 2: Każde medium może zostać użyte do złych celów, świadomie, lub nieświadomie

 

      To chyba będzie najbardziej kontrowersyjny punkt tego tekstu... Z teologicznego i filozoficznego punktu widzenia gry fabularne mogą jak najbardziej być złe i mieć na człowieka zły wpływ.

 

      To zależy od człowieka. Sesja, na której gracze posiłkować się będą autentycznymi rytuałami hoodoo czy innym niewiadomo czym, będą śpiewać prawdziwe inkantacje "do lucyfera", albo wcielać się będą w psychopatycznych zabójców dzieci, i będą starali się jak najlepiej oddać psychikę postaci, przestaje być zabawą.

 

      Uwaga, dogmat: Teologia, a wszczególności nauka o złych duchach zakłada, że wystarczy jedno użycie choćby tabliczki Ouija, żeby popełnić ciężki grzech i zaprosić w swoje ciało i duszę samego szatana.

      O ile groźniejsze więc będzie odegranie prawdziwego rytuału na sesji? Będąc katolikiem nie ma miejsca na niewiarę w złe duchy. Szatan i jego wpływ jest nieodłączną, dogmatyczną częścią naszej wiary. Bawiąc się w coś tak wpływającego na ludzką psychikę jak RPG w sposób nieodpowiedzialny dajemy mu karnecik na przejażdżkę po naszym umyśle.

 

      Dla nieprzekonanych, albo dla cwaniaków, którzy uważają że "opętania", "szatan" - to wszystko aberracje ludzkiej psychiki: To nic nie zmienia. Gdybym nie wierzył, a wiedziałbym, że gry fabularne mają ogromny wpływ na psychikę nieodpornego marzyciela, też podchodziłbym to tematu ostrożnie.

 

      Punkt 3: Każde medium może zostać użyte do dobrych celów, ale tylko świadomie

 

      Konkluzja, i definicja mojego podejścia do "wiary vs. RPG".

      "Dobro" to pojęcie szersze nieco niż cnota, pracowitość i skromność.

 

      Lubię tworzyć przygody dla innych ludzi. Zabierać ich na wycieczki do świata, w którym tylko ich spryt, wyobraźnia, honor i sprawność fizyczna ich postaci może zapewnić im sukces.

 

      Walka? Leży u podstaw RPG i to ją mamy na myśli rozwijając skrót Role Playing Games. W świecie wierzącego człowieka jest mnóstwo miejsca na sprawiedliwą walkę. W D&D to potwory atakują nas - my się tylko bronimy. Nawet jeśli chcemy zdobyć skarb, którego pilnują inni ludzie - wciąż mamy cel, dla którego rozpoczynamy rzeźbę. Gry traktują o prostych czasach, kiedy mieczem lub blasterem rozwiązauje się wszelkie konflikty.

 

      To światy prostsze niż nasz. W naszym konflikty prowadzą do naprawdę chorych wypaczeń moralności, do stłamszenia psychicznego gorszego niż odrąbanie ręki czy nogi.

 

      Przemoc w grach jest więc usprawiedliwiona tak długo, jak nie służy chorej satysfakcji grających lub mistrza.

 

      Tak, uważam, że tzw. "granie złymi postaciami" w dodatku w sytuacji tak pełnej niedomówień jak "służba złym bogom" czy inny crap może być określane jako "złe". Pytanie, oczywiście co rozumiemy przez pojęcie "złe postacie", ale to pozostawiam do rozpatrzenia Wam.

 

       Systemy

 

      Spójrzmy na systemy. Większość z nich opowiada o walce różnie rozumianego "dobra" z dość jednoznacznie przedsatwianym "złem". Wezmę na ruszt trzy pierwsze-lepsze z nich:

 

  • Zew Cthulhu? "Najmoralniejszy z systemów", cytując pewien wywiad z Sandym Petersenem, który ukazał się ongiś w MiMie. Opowiada o zmaganiach słabych ludzi z kosmicznym zagrożeniem. Nie ma w nim nic przeczącego wierze katolickiej (Starzy Bogowie też nie), to raz, i promuje walkę o ocalenie ludzkości przed złem i spaczeniem. Niezłe.
  • Neuroshima - Co tu dużo gadać. Znów walka o ocalenie ludzkości. Mniejsza o to, jakim chamem i dupkiem jest Twoja postać. Przykro mi, ale tak długo, jak przykładacie się do pokonania Molocha (zguglaj sobie nazwę), tak długo jest to gra wręcz propagująca wartości chrześcijańskie. :)
  • WoD - Mhhhroczne systemy pełne mhrocznych istot. Gra dla emo. No ale na poważnie - czytając poetyckie teksty o odkupieniu w podręczniku do Requiem, albo czytając o moich ulubionych angelicznych Obrimos nasuwa mi się tylko jedna myśl: tylko ostatni dupek mógłby przekoślawić te gry tak, żeby robić nimi komuś krzywdę.

 

      Konkluzja

 

      Ten temat możnaby ciągnąć jeszcze długo, ale zerkam na ilość tekstu i nieco się przestraszyłem. Jeśli będzie potrzeba, zrobimy dyskusję na Forum.

 

      Tak długo, jak gramy powodowani chęcią przeżycia przygód których nie przeżyjemy w naszym świecie, powodowani przyjemnością płynącą z odgrywania śmiałych, dumnych bohaterów - tak długo nie ma zagrożenia w Grach Fabularnych.

      Jeśli natomiast jesteśmy od RPG uzależnieni, jeżeli najbardziej lubimy zimny pot na plecach, kiedy wraz z innymi graczami trzymając się za ręcę recytujemy inkantcje z "Biblii Szatana" La'Vey, albo kiedy gramy mordercą - psychopatą, który z nudów morduje wioski pełne niewinnych elfów, albo gdy...

 

      Wtedy warto się zastanowić, czy przypadkiem nie ściemniam, kiedy mówię, że jestem "wierzącym graczem".

 

Komentarze


Ausir
    @Malachiasz
Ocena:
0
"choć moja dziewczyna chyba by mnie za to zabiła, czuję, że przynajmniej w większości muszę się z Tobą zgodzić."

Pozdrowienia dla dziewczyny. :)
06-08-2008 02:02
~Scobin

Użytkownik niezarejestrowany
    Moje 0,03 euro
Ocena:
0
Moje ogólne wrażenie: w świecie jest wiele rzeczy, które mogą na nas wywrzeć dwojaki wpływ, zły i dobry. Jeżeli umiejętnie je wykorzystamy, to nie ma powodu się od nich odcinać. Wydaje mi się, że każdy w swoim sumieniu powinien znaleźć pewną granicę. Jeżeli mroczne rytuały traktowane są przez nas z potężnym przymrużeniem oka -- jak w Klanarchii -- to chyba nie ma powodu unikać tego elementu w RPG. Ale jeżeli czujemy, że coś jest nie tak -- to lepiej się wycofać. Tak sobie myślę. Czyli w sumie dość podobnie jak u Ciebie. Ale chciałbym dodać jeszcze dwie uwagi szczegółowe, które mają pokazać, z jak złożoną problematyką mamy do czynienia. Ja się na tym oczywiście nie znam, więc proszę to potraktować jako komentarz amatora. :-)
  • * *
"Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła" (1 Tes 5, 22, Biblia Tysiąclecia, za: www.biblia.pl). To zdanie w istocie brzmi groźnie. Ale jak przed chwilą sprawdziłem, różnie bywa tłumaczone. Sami redaktorzy Biblii Tys. mówią o tym w przypisie. "Inni tłum.: >>wszelkiego rodzaju zła
06-08-2008 17:27
~Scobin

Użytkownik niezarejestrowany
    Ech
Ocena:
0
No i wypas. Nie ma to jak ucinanie postów w połowie...

To bardzo krótko:

1. w przypisie w BT oraz na stronie EBI (ebiblia.roteh.pl/) jest przykład alternatywnego tłumaczenia zdania Piotra z 1 Tes 5, 22;

2. " Uwaga, dogmat: Teologia, a wszczególności nauka o złych duchach zakłada, że wystarczy jedno użycie choćby tabliczki Ouija, żeby popełnić ciężki grzech i zaprosić w swoje ciało i duszę samego szatana".

Moim zdaniem nadużyłeś tutaj słowa "dogmat". Dogmaty w katolicyzmie mają znacznie bardziej ogólny charakter i jest ich dość niewiele. Jeżeli to rzeczywiście ma być dogmat, to poprosiłbym o źródło.


Pozdrawiam!
Staszek
06-08-2008 17:30
Keliah
   
Ocena:
0
Naprawdę ciężko patrzeć na tak śmiesznie zabobonne wywody prowadzone przez, wydawałoby się, względnie inteligentnych ludzi. W ogóle rozpatrywanie RPG przez pryzmat religijności zakrawa na absurd tudzież średniowieczne podejście do tematu. Rozumiem, że dla niektórych dogmaty serwowane przez jakąkolwiek religię mogą znaczyć więcej niż dla mnie, ale nijak nie potrafię wyobrazić sobie takiego ślepego podążania za nimi. Dogmaty tak naprawdę stworzono przez ludzi dla ludzi, by trzymać ich w moralnych ryzach [tak, tak herezja, ale jako niekatolik mogę sobie na to pozwolić].

Religia moim zdaniem nie powinna ingerować w sprawy dnia powszedniego bo to w pewnym sensie jej zniekształcanie. Wiara to sprawa ducha, najpoważniejsza i najbardziej osobista dla każdego człowieka, a z tego co widzę niestety, katolicyzm usilnie próbuje rzucać cień na każdą dziedzinę życia, zwłaszcza na rozrywki. Religia to nie moralne więzienie i najwyższy sędzia każdej błahostki. Przecież czyż nie po to Bóg dał nam wolną wolę byśmy sami osądzali co jest dobre dla nas a co złe? [nieważne jak cynicznie zabrzmiałoby to w moich ustach]

Dla mnie sprawa religii, jak i z resztą każda inna sprawa to kwestia rozumnej analizy i interpretacji. Jak ktoś wyjeżdża tekstem, że karty do tarota są nośnikiem jakiegokolwiek zła to włos jeży mi się na głowie. Bo nie rozumiem co to za zło niby? Jak zło może przybierać materialną postać? [i czemu akurat karty tarota ? ;p] Nauka i technologia brnie stale do przodu więc uważam, że i rozwój duchowy powinien utrzymywać tempo. Póki co jak dla mnie to katolicyzm jest ciągle daleko za murzynami, między innymi właśnie za takie sztywne podejmowanie tematu dogmatów i ganienie Harrego Pottera za okultyzm. [nie żebym był fanem Pottera, zwyczajnie bawi mnie kuriozalność tej sytuacji]

Najbardziej rozbrajające w tej dyskusji jest to doszukiwanie się szatana i to całe inkantowanie tych diabelskich formułek. Jeżeli naprawdę ktoś coś takiego robi to nie jest okultysta a zwyczajnym debilem. Kościół z tym po prostu szuka dziury w całym, okultyzm to tak znikomym problem, że niemal sprowadza się do kilku młotów uważających się ze satanistów.
Nie będę tu dalej rozwodził się nad tym jak momentami zaprzeczający zdrowej psychice jest katolicyzm. Wystarczy, że spojrzymy na skrajny islam. W średniowieczu katolicyzm też taki był, teraz to tylko bardziej uładzona wersja na współczesne czasy „tolerancji”.

Poszukiwanie grzechu w rpg to ten sam kaliber absurdu i ośmielę się nawet powiedzieć, że i fanatyzmu, bo moim zdaniem to wiara podąża za rozumiem, nie na odwrót.
21-09-2008 19:47

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.