» Blog » Wiara a RPG
29-07-2008 14:55

Wiara a RPG

W działach: wiara | Odsłony: 182

 

      Wstęp

 

      Jestem, jak już wspomniałem, "zaawansowanym" katolikiem. Należę do Odnowy w Duchu Świętym. Ot, taka katolicka sekta. Jestem wierzący od dziecka, przez rok próbowałem swoich sił na Teologii, dzień w dzień poważnie myślę o Bogu. To w ramach wstępu.

       Patrząc jak zwykle "z zewnątrz" na fandom, widzę młodych ludzi, często obnoszących się ze swoją autonomią, filozofią, moralnością i afiszującą się jako "niewierząca" albo co najmniej "nie zainteresowana" takimi pierdołami jak Kościół. Dodajmy do tego, że wierzący zazwyczaj nie mają potrzeby trąbienia wszem i wobec o swojej wierze, i mamy pełen obraz fandomu jako zbiorowiska absolutnie nic wspólnego z Kościołem (jakimkolwiek) nie mającego.

 

      Niektórzy, w tym ci wierzący, mogą spytać: Co ma wiara (jakakolwiek) do Gier Fabularnych? Otóż ma bardzo, bardzo dużo.

 

      Zarzuty

 

      Stary temat, stare hasło: "Oni tam w tech swoich grach mordują ludzi!" Kto nie kojarzy tekstów, które pojawiają się z każdą odkrywczą notką o RPG, ten najwyraźniej jest albo młody, albo głuchy, albo nie interesuje się tematem w stopniu zachaczającym o ignorancję.

      Nikt nie lubi, kiedy ktoś jeździ po jego ulubionym hobby.

 

      "Gry RPG polegają na wchodzeniu w skórę mordercy"

      "Gracze odprawiają okultystyczne rytuały na sesjach"

      "Gracze po śmierci swoich postaci popadają w samobójcze nastroje"

 

      I tak dalej. I łatwo rzucić "brednie" i wzruszyć ramionami. Gorzej, kiedy jest się obdarzonym analitycznym umysłem i jednolitą moralnością - czyli na przykład będąc Katolikiem.

      Kościół kiedyś miał bardzo dużo do powiedzenia w kwestii kultury i rozrywki. Łatwo było powiedzieć - to wolno oglądać, a tego nie. Te obrazy są święte, a tamte to profanacja. Malowanie portretów świętych - to cudownie. Malowanie aktów - świństwo.

      Dziś oczywiście Kościół zamiast kazać może jedynie doradzać, proponować, przynajmniej dopóki nie dochodzi do autentycznej herezji. Tak było z "Kodem da Vinci" na przykład. Wcale nie dołączył on do "listy ksiąg zakazanych" KK, jedynie papież i Komisja Kongregacji wypowiedzieli się na temat tego "dzieła" niepochlebnie. Taka opinia jest przez katolików traktowana na zasadzie prywatnej opinii i nie ma żadnej mocy władczej. Czyta, kto chce.

 

      W przypadku takiej niszy jak Gry Fabularne, kiedy biskupi nie mają nawet pojęcia o istnieniu problemu nie ma co oczekiwać mądrej, wyważonej, jednoznacznej opinii Kościoła.

      A problem, powtarzam istnieje.

 

       Problem

 

      Katolik grający w RPG staje naprzeciw takich rzeczy:

 

  • Okultyzm w każdym systemie o magii
  • Zabijanie wyimaginowanych postaci jako rozrywka
  • Wymyślone bóstwa jako część gry
  • Życie w świecie fantazji

 

      Cholernie to konfudujące, i nie mówcie że to banał. Tak, jasne, można obalić wagę tych problemów stwierdzeniem "ale to tylko zabawa". Ale wierzący człowiek powinien pamiętać, że przyjemność, czy domniemana "niewinność" jakiejkolwiek czynności nie może być wyznacznikiem tego, czy ona jest dobra, czy zła.

 

      Można też próbować skonfrontować się z tymi problemami jeden po drugim, np:

 

  • Sama wiedza to nie grzech. Magia w grach jest nieprawdziwa, i jako taka nie może być szkodliwa.
  • Nie na wszystkich sesjach chodzi o zabijanie. Mordują tylko młodzi, lecący na wygrzew gracze.
  • Przecież nikt nie każe graczowi wierzyć w Boccoba. To jego postać w niego wierzy.
  • Każdy żyje w świecie fantazji. A ten oferowanyprzez RPG jest ciekawszy i szlachetniejszy niż nasz.

 

      Zazwyczaj tu kończą się wszelkie dysputy na ten temat. Ach, no i jeszcze wskazanie na dydaktyczne i psychologiczne zalety gier. Kropka, finito, wracamy do zabawy.

      Tylko dla ludzi, którzy nie lubią myśleć nieco dłużej, albo nie mają wiedzy podpierającej ich wiarę.

 

       Co złego może być w RPG?

 

      Nie jestem fanatykiem - nie znam Biblii na pamięć. Dlatego cytaty, którze podrzucę nie są dosłowne, ale istnieją naprawdę. Kto chce, i mi nie ufa - niech szuka.

 

      "Wystrzegajcie się wszystkiego, co ma choćby pozór zła"

      To Święty Piotr, o ile się nie mylę, z któregoś Listu.

 

      Brzmi groźnie, co nie? Co jak co, ale kiedy patrzymy trzeźwo, to gry fabularne mają więcej niż tylko "pozór" zła. Szczególnie gdy trafimy do drużyny grającej w ten szczególny, dziwnie niepokojący sposób, o którym za chwilę.

 

      "Powiadam Wam - jeśli ktoś choćby spojrzy pożądliwie na inną kobietę, już w swoim sercu dopuścił się cudzołóstwa"

      No, to już Dżizas sam.

 

      To na podstawie tego m.in. fragmentu teologowie wysmażyli teksty o możliwości zgrzeszenia w myślach. Krzyki protestu "tylko uczynkiem można zgrzeszyć!" uciszę innym cytatem: "Spowiadam się Bogu wszechmogącemu i wam, bracia i siostry, że bardzo zgrzeszyłem. Myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem". Znacie to?

 

      Czy więc np. zabijanie ludzi w grze to grzech? Nie jest to już takie jednoznaczne, prawda?

 

      Zasady

 

      Nie mamy wyznaczników.

      Nie mamy jednoznacznych opinii. W moich kontaktach z Kościołem spotkałem się z księżmi grającymi w Zew Cthulhu, z animatorami ruchu Odnowy uważających gry RPG za formę kultu szatana (kilku z nich grało wcześniej dość intensywnie), mamy ludzi Kościoła uśmiechających się pobłażliwie i niedoceniających potęgi tego nowego medium...

 

      Błądzimy więc, ignorując temat, albo wyznaczając samym sobie zasady.

 

      Ja wybieram opcję numer dwa: własne zasady.

 

      Punkt 1: Nie ma czegoś takiego, jak niegroźne medium.

 

      Tak jak skalpel może służyć do uratowania komuś życia, jak i do zabicia kogoś, tak samo telewizja może nam służyć, bądź nami rządzić.

      To samo z grami fabularnymi.

 

      Same gry nie są złe, bo w naszej wierze takiego zjawiska nie ma. Jedyne "obiekty", które mogą zostać określone jako złe z zasady to obiekty stworzone z myślą zaprzeczania woli Boga. Np. Karty do Tarota, zaklęcia magiczne, amulety itd.

 

      To implikuje zresztą ciekawy problem. Mozna wróżyć i stawiać kabałę używając zwykłej talii kart. Ale zwykła talia kart nie jest zła - może tylko posłużyć złemu celowi. Karty Tarota natomiast są "złym" przedmiotem z wejścia. Kiedy bierzemy je do ręki, mamy fizyczny kontakt ze złem. Niezłe, co nie? Nadaje się do horrorów.

      To niska teologia, ale dobrze obrazuje problematykę "złych przedmiotów/zjawisk".

 

      Punkt 2: Każde medium może zostać użyte do złych celów, świadomie, lub nieświadomie

 

      To chyba będzie najbardziej kontrowersyjny punkt tego tekstu... Z teologicznego i filozoficznego punktu widzenia gry fabularne mogą jak najbardziej być złe i mieć na człowieka zły wpływ.

 

      To zależy od człowieka. Sesja, na której gracze posiłkować się będą autentycznymi rytuałami hoodoo czy innym niewiadomo czym, będą śpiewać prawdziwe inkantacje "do lucyfera", albo wcielać się będą w psychopatycznych zabójców dzieci, i będą starali się jak najlepiej oddać psychikę postaci, przestaje być zabawą.

 

      Uwaga, dogmat: Teologia, a wszczególności nauka o złych duchach zakłada, że wystarczy jedno użycie choćby tabliczki Ouija, żeby popełnić ciężki grzech i zaprosić w swoje ciało i duszę samego szatana.

      O ile groźniejsze więc będzie odegranie prawdziwego rytuału na sesji? Będąc katolikiem nie ma miejsca na niewiarę w złe duchy. Szatan i jego wpływ jest nieodłączną, dogmatyczną częścią naszej wiary. Bawiąc się w coś tak wpływającego na ludzką psychikę jak RPG w sposób nieodpowiedzialny dajemy mu karnecik na przejażdżkę po naszym umyśle.

 

      Dla nieprzekonanych, albo dla cwaniaków, którzy uważają że "opętania", "szatan" - to wszystko aberracje ludzkiej psychiki: To nic nie zmienia. Gdybym nie wierzył, a wiedziałbym, że gry fabularne mają ogromny wpływ na psychikę nieodpornego marzyciela, też podchodziłbym to tematu ostrożnie.

 

      Punkt 3: Każde medium może zostać użyte do dobrych celów, ale tylko świadomie

 

      Konkluzja, i definicja mojego podejścia do "wiary vs. RPG".

      "Dobro" to pojęcie szersze nieco niż cnota, pracowitość i skromność.

 

      Lubię tworzyć przygody dla innych ludzi. Zabierać ich na wycieczki do świata, w którym tylko ich spryt, wyobraźnia, honor i sprawność fizyczna ich postaci może zapewnić im sukces.

 

      Walka? Leży u podstaw RPG i to ją mamy na myśli rozwijając skrót Role Playing Games. W świecie wierzącego człowieka jest mnóstwo miejsca na sprawiedliwą walkę. W D&D to potwory atakują nas - my się tylko bronimy. Nawet jeśli chcemy zdobyć skarb, którego pilnują inni ludzie - wciąż mamy cel, dla którego rozpoczynamy rzeźbę. Gry traktują o prostych czasach, kiedy mieczem lub blasterem rozwiązauje się wszelkie konflikty.

 

      To światy prostsze niż nasz. W naszym konflikty prowadzą do naprawdę chorych wypaczeń moralności, do stłamszenia psychicznego gorszego niż odrąbanie ręki czy nogi.

 

      Przemoc w grach jest więc usprawiedliwiona tak długo, jak nie służy chorej satysfakcji grających lub mistrza.

 

      Tak, uważam, że tzw. "granie złymi postaciami" w dodatku w sytuacji tak pełnej niedomówień jak "służba złym bogom" czy inny crap może być określane jako "złe". Pytanie, oczywiście co rozumiemy przez pojęcie "złe postacie", ale to pozostawiam do rozpatrzenia Wam.

 

       Systemy

 

      Spójrzmy na systemy. Większość z nich opowiada o walce różnie rozumianego "dobra" z dość jednoznacznie przedsatwianym "złem". Wezmę na ruszt trzy pierwsze-lepsze z nich:

 

  • Zew Cthulhu? "Najmoralniejszy z systemów", cytując pewien wywiad z Sandym Petersenem, który ukazał się ongiś w MiMie. Opowiada o zmaganiach słabych ludzi z kosmicznym zagrożeniem. Nie ma w nim nic przeczącego wierze katolickiej (Starzy Bogowie też nie), to raz, i promuje walkę o ocalenie ludzkości przed złem i spaczeniem. Niezłe.
  • Neuroshima - Co tu dużo gadać. Znów walka o ocalenie ludzkości. Mniejsza o to, jakim chamem i dupkiem jest Twoja postać. Przykro mi, ale tak długo, jak przykładacie się do pokonania Molocha (zguglaj sobie nazwę), tak długo jest to gra wręcz propagująca wartości chrześcijańskie. :)
  • WoD - Mhhhroczne systemy pełne mhrocznych istot. Gra dla emo. No ale na poważnie - czytając poetyckie teksty o odkupieniu w podręczniku do Requiem, albo czytając o moich ulubionych angelicznych Obrimos nasuwa mi się tylko jedna myśl: tylko ostatni dupek mógłby przekoślawić te gry tak, żeby robić nimi komuś krzywdę.

 

      Konkluzja

 

      Ten temat możnaby ciągnąć jeszcze długo, ale zerkam na ilość tekstu i nieco się przestraszyłem. Jeśli będzie potrzeba, zrobimy dyskusję na Forum.

 

      Tak długo, jak gramy powodowani chęcią przeżycia przygód których nie przeżyjemy w naszym świecie, powodowani przyjemnością płynącą z odgrywania śmiałych, dumnych bohaterów - tak długo nie ma zagrożenia w Grach Fabularnych.

      Jeśli natomiast jesteśmy od RPG uzależnieni, jeżeli najbardziej lubimy zimny pot na plecach, kiedy wraz z innymi graczami trzymając się za ręcę recytujemy inkantcje z "Biblii Szatana" La'Vey, albo kiedy gramy mordercą - psychopatą, który z nudów morduje wioski pełne niewinnych elfów, albo gdy...

 

      Wtedy warto się zastanowić, czy przypadkiem nie ściemniam, kiedy mówię, że jestem "wierzącym graczem".

 

Komentarze


Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
0
Możesz rzucić okiem jeszcze tu.

To światy prostsze niż nasz. W naszym konflikty prowadzą do naprawdę chorych wypaczeń moralności, do stłamszenia psychicznego gorszego niż odrąbanie ręki czy nogi.

A, że RPG może być czymś naprawdę paskudnym i deprawującym to mamy też to. :P
29-07-2008 15:23
Furiath
   
Ocena:
+1
Fajny wpis.

Tym bardziej, ze prawie wszyscy moi znajomi deklarujący się jako katolicy to zwykli ateiści, biegający co niedziela do kościoła, "bo Tradycja" lub "dla świętego spokoju od rodziny" i od nich nie usłyszałem choćby jednego poważnego zdania na temat problemów wiary i RPG.
29-07-2008 15:29
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
Nie żebym się zgadzał ze wszystkim (ba niektóre fragmenty trochę mnie zjeżyły), ale wpis ciekawy.

Polemiki zbytniej nie będzie, powiem tylko, że czepianie się walki, mordowania i przemocy jest IMO jałowe. To integralna część otaczającego nas świata. Od trwających konfliktów zbrojnych które serwują nam media, przez jedzenie kotletów (przykładanie ręki do mordowania zwierzątek), po slapstickowy humor Toma i Jerry'ego oraz Chaplina - wszystko to jest normą. Czy nam się to podoba czy nie, na tym świecie jest łańcuch pokarmowy, jest rywalizacja o przetrwanie.

Dlatego jeśli gra traktuje o czymś takim to nie należy kręcić nosem. Można nim kręcić, jeśli nie ma w niej nic więcej.
29-07-2008 17:15
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Wpis jest ok. Z mojej strony proponuję przeczytać z listu do Rzymian rozdział 14, zwłaszcza ostatnie wersy (które jednak kontynuują poprzednią myśl).

Poza tym: ten sam Bóg, którego Syn (i on sam) zmarł za nasze grzechy i kazał się miłować nawzajem, umożliwiał Żydom tępienie całych narodów, o ile nie było już dla nich żadnego odwrotu (tj. nie wykazywały żadnych chęci pokory, gwałcili dzieci, zwierzęta, spalali własne potomstwo jako ofiary i tak dalej). On też pozwalał, by ludzie dokonywali na sobie nawzajem zemsty, a w Psalmach (i w całej reszcie Biblii) jest wielokrotnie nadmieniane, iż Bóg z ręki swych sług (Stary Testament) lub po końcu świata (Nowy T) wymierzał lub wymierzy karę bezbożnikom/osobom złym.

Może i zmieniły się reguły życia z Bogiem, ale on sam jest wciąż taki sam. Czy gdy mszczę się w WFRP na kultystach Chaosu za zasiewanie plagi, robię coś niezgodnego z naturą JHWH?

Tylko dopełniam myśl ; )

Pytanie doatuorskie: Czy Twoja religijność ogranicza identyfikowanie się jedynie do kręgu Katolików, czy obejmuje ogólnie Chrześcijan?
29-07-2008 19:38
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
0
Może i zmieniły się reguły życia z Bogiem, ale on sam jest wciąż taki sam.

Nie to, żebym się czepiał ale to fajnie zabrzmiało :P "Bóg jest taki sam". Nie rozumieliśmy czym jest 2 tysiące lat temu i teraz dokładnie tak samo nie rozumiemy więc stwierdzenia "jaki Bóg jest (a co zabawniejsze), jaki nie jest" zawsze brzmią zabawnie :)
29-07-2008 23:35
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Kiedy Biblia mówi, że Bóg jest miłością (1 J 4.8), to możemy zakładać, że przypuszczalnie nie kłamie : P

Ale point dla Ciebie, choć raczej jedziesz teraz w erystykę : )
30-07-2008 09:13
Ninetongues
   
Ocena:
0
Dzięki za komentarze, i wybaczcie nieco poharataną formę wpisu. Następnym razem podłubię się nieco dłużej w formatowaniu tekstu.

@Aureus:

Rzymski Katolik, Chrześcijanin. W tej kolejności. Różnice między np. Zielonoświątkowcami a RK są naprawdę poważne. Ekumenizm postępuje, ale myślę, że w jego duchu najlepiej by było, gdyby każdy znał swoją religię, swoje wyznanie jak najlepiej - wtedy najłatwiej będzie się porozumieć.
30-07-2008 09:32
Ifryt
   
Ocena:
0
Temat wpisu nowy nie jest, ale od czasu do czasu na pewno warto sobie przypominać o sprawach, o których piszesz, Ninetongues.

Analogicznie jak u św. Pawła we fragmencie, który przypomniał Aureus - rpg samo w sobie nie jest złe (no, poza pewnymi sytuacjami wspomnianymi we wpisie - używanie prawdziwych rytuałów satanistycznych itp.), ale warto unikać sytuacji, które mogą wzbudzać u ludzi wątpliwości.
30-07-2008 12:35
Ninetongues
   
Ocena:
+1
Poprawiłem formatowanie. Powinno czytać się łatwiej.
30-07-2008 12:56
markós
   
Ocena:
0
Przypomina mi to artykuł w "Polityce" bodajże, gdzie dziennikarze chcieli pokazać, że gry RPG są złe, a niektóre wypowiedzi graczy/MG ułatały im to zadanie.

PS: Taki ksiądz co prowadzi ZC to chyba cud :D
30-07-2008 13:15
Paszko
    z dystansem
Ocena:
0
Moim zdaniem należy wziąść pod uwagę pewną ważną rzecz:
RPG = Role Playing Games

"Playing" zakłada odgrywanie czegoś sztucznego, nawiązanie do teatru/aktorów. Zatem ocenianie graczy wg tego, jak kierują swoimi postaciami to jak ocenianie aktora wg tego, jaką rolę dostał do odgrywania. Wykonywanie jakiś czynności przy wychodzeniu z takiego założenia implikuje ich odrealnienie. Przyrzeczenia składane przez aktora drugiemu aktorowi na scenie czy przez gracza innemu graczowi podczas sesji pozostają nie odnoszą się do osób rzeczywistych. Przywoływanie demonów podczas sesji RPG nie powinno przywołać ich w rzeczywistości (nie wnikając już w realność rytuałów), chociażby ze względu na świadomość uczestników, iż czynność jest odgrywana, a nie wykonywana.

Jak widzę w notce, teologia zakłada, iż jednak tego typu sytuacje mają swoją moc sprawczą i przyznam, iż takie podejście jest dla mnie dość absurdalne, gdyż należałoby je odnosić również do filmu, gier komputerowych etc.

"Games" zakłada grę, akceptację pewnych reguł odnoszących się do czegoś abstrakcyjnego. To jak ocenianie moralności osoby grającej w np. w jakiegoś shootera komputerowego po tym, że zabija (w myślach, wyobrażeniu).

Oczywiście problem zaczyna być, jak to już autor wpisu zauważył, gdy gracz odczuwa przyjemność czy dreszczyk tylko dla tego, że odgrywa w RPG coś "złego". Ale takie przypadki trzeba by oceniać pod kątem zdrowia psychicznego i patologii społecznych a nie wiary (a przynajmniej nie tylko).

Podejście do niektórych rzeczy też mnie zastanawia (np. czemu używać mediów w dobrych celach można tylko świadomie a w złych dowolnie?), ale to temat na osobną polemikę, nie związany z przesłaniem notki.

A swoją drogą bardzo fajna notka - ciekawe systematyczne podejście do tematu od strony, od której w sposób systematyczny mało kto podchodzi.
30-07-2008 14:40
Siman
   
Ocena:
0
"PS: Taki ksiądz co prowadzi ZC to chyba cud :D
"


Do lubelskiej Cytadeli Syriusza wpada czasem ksiądz Damian - zadeklarowany fan WFRP i WFB. W seminarium prowadził kampanie Warhammera kolegom seminarzystom i podobno niezła rzeźnia była. ;)

Ninetongues - wpis fajny, jako praktykujący katolik też się wielokrotnie nad tym zastanawiałem i pewnie doszedłbym do identycznych wniosków co ty, ale jest jeszcze jeden problem: o ile mi wiadomo, to na przykład aktor grający w teatrze czy filmie mordercę, gwałciciela czy samego Szatana, nie popełnia grzechu wcielając się w tę postać - co jest IMO dosyć logiczne. Pytanie brzmi: jak to się ma do RPG?

EDIT:
Paszko

"Jak widzę w notce, teologia zakłada, iż jednak tego typu sytuacje mają swoją moc sprawczą i przyznam, iż takie podejście jest dla mnie dość absurdalne, gdyż należałoby je odnosić również do filmu, gier komputerowych etc."
Wg mojej wiedzy właśnie nie zakłada, co zresztą pisałem powyżej

"np. czemu używać mediów w dobrych celach można tylko świadomie a w złych dowolnie?"
Grzech ciężki można wykonać jedynie świadomie i dobrowolnie. Jeśli, dajmy na to, wciskamy guzik "więcej cukru" w automacie do kawy, a okaże się, że jakiś terrorysta podłączył go do bomby i jego naciśnięcie zabiło masę osób, to nie popełniamy grzechu, chyba że wcześniej o tym wiedzieliśmy (przepraszam za absurdalny przykład :P).
30-07-2008 14:46
Ninetongues
    @Paszko
Ocena:
0
Dzięki za komentarz.

**Jak widzę w notce, teologia zakłada, iż jednak tego typu sytuacje mają swoją moc sprawczą i przyznam, iż takie podejście jest dla mnie dość absurdalne, gdyż należałoby je odnosić również do filmu, gier komputerowych etc.**

I odnosi się, jak najbardziej.

W gruncie rzeczy wszystko rzeczywiście opiera się na świadomości. Weźmy na przykład popularny niegdyś mit o "składaniu szatanowi siebie samego w ofierze w grze Doom". Kojarzycie to? Narosło wokół tego mitu tyle dodatkowych elementów, że chyba tylko sami maniakalni gracze, o wiedzy wychodzącej poza zwykły odbiór gry mają pewność, jak było naprawdę.

Ale przykład jest dobry.
Wyobraźmy więc sobie system autorstwa pana X. Pan X lubi zabawy z okultyzmem, ma ogromną wiedzę i wykazuje się sporą beztroską.

Pan X pisze grę Indie, w której pod płaszczykiem krótkiej, dość liniowej przygody gracze odprawiają na sesji krok po kroku pierwszy lepszy rytuał. W mechanikę wmontowane są kabalistyczne Słowa Mocy, postacie noszą imiona będące anagramami słów takich jak lucyfer, legion, abbadon itp.

Gracze o niczym nie wiedzą, niczego się nie domyślają. Rzecz jest tak zakamuflowana, jak wychwalanie LSD przez Beatlesów w piosence "Lucy in the Sky with Diamonds" - wiedzą o tym tylko maniacy.

Nieświadomie gracze wchodzą w to wszystko. Nieświadomie? Okej. Tu kończy się racjonalizm i zaczyna właśnie wiara. Teologicznie rzecz ujmując - gracze nieświadomie biorą udział w obrażającym Boga spektaklu. Owszem, wina jest dużo mniejsza, niż tego, kto ów spektakl przygotował, albo tego, kto gra w to świadomie, ale jest niezaprzeczalna.

Niemniej grzech już się pojawia.

Teologowie zakładają, że jak najbardziej, telewizja, gry, internet, muzyka, teatr - wszystko może zawierać podprogowy przekaz zła. Powyższy przykład łatwo przełożyć na jakiekolwiek medium, ale tylko RPG pozwala na autentyczne odegranie pewnych sytuacji. W wyobraźni, tak, ale jednak odegranie.

Oczywiście - nie dajmy się zwariować. Jakoś trudno mi uwierzyć, żeby taki kretyn jak np. DJ Bobo odprawiał czarne msze przed koncertem, ale świadomość, ostrożność i spora wiedza jest jednak niezbędna.

Kiedy taką świadomość się ma, można spokojnie i "bezpiecznie" przeczytać Harrego Pottera, i spokojnie, bez niepotrzebnych negatywnych emocji ponazywać różne rzeczy, jednocześnie zachwycając się przygodami młodego bohatera.

Niestety - większość ludzi, w tym wierzących, podchodzi do swoich hobby bezkrytycznie. Nawet nie wiedząc, że np. 666/TCP jest numerem portu używanym przez grę Doom.

Co innego wiedzieć i śmiać się z takich rzeczy, a co innego nie wiedzieć, i mówić że "to tyko zabawa".

*** @Siman

Aktor odgrywa liniową, z góry narzuconą rolę. Gracz symuluje życie postaci. Podejmuje za nią decyzje i utożsamia się z tymi decyzjami.

RPG to nie teatr, i zawsze irytuje mnie to porównanie, jako że jestem fanem i jednego i drugiego.

To jest dostrzegalne na samym poziomie języka:

"Lubię grać szlachetnego Paladyna" - Aktor, postać to coś do odegrania
"Lubię grać szlachetnym Paladynem" - Gracz, postać to narzędzie, awatar naszej wyobraźni

Dlaczego jedni lubią grać szlachetnym paladynem, a inni mordercą i gwałcicielem? Najczęściej z powodu głupoty, źle rozumianej wolności, czy inności na zasadzie "a bo złe jest ciekawsze, fajniejsze". Ale czy tak trudno uwierzyć, że autentycznie są ludzie, którzy marzą o zabijaniu?

Pomyślcie o modnych ostatnio seryjnych mordach w szkołach w stanach. Taki gość na sesji raczej wolałby też zagrać "złą postacią", nie?
30-07-2008 15:01
Ezechiel
   
Ocena:
+3
"Patrząc jak zwykle "z zewnątrz" na fandom, widzę młodych ludzi, często obnoszących się ze swoją autonomią, filozofią, moralnością i afiszującą się jako "niewierząca" albo co najmniej "nie zainteresowana" takimi pierdołami jak Kościół. Dodajmy do tego, że wierzący zazwyczaj nie mają potrzeby trąbienia wszem i wobec o swojej wierze, i mamy pełen obraz fandomu jako zbiorowiska absolutnie nic wspólnego z Kościołem (jakimkolwiek) nie mającego."

Nie masz racji, Twoje obserwacje dotyczące fandomu są powierzchowne i niepełne.

1. Na konwentach lubelskich kilkukrotnie spotkałem się z Mszą Św. odprawianą na terenie konwentu. Orgowie kilku innych imprez podawali godziny mszy świętych w informacji. Pokazuje to, że dla części konwentowiczów Kościół ma znaczenie.

2. Byłeś kiedyś na spotkaniu tolkienistów? Analizy teologiczne Tolkiena + rozstrzygnięcia niektórych Twoich problemów były tam analizowane niejednokrotnie.

3. Lewisa czytałeś? Millera czytałeś? Dukaja czytałeś? - kawał literatury fantastycznej zajmuje się relacjami z Bogiem i przyszłością Kościoła.

4. Istnieje grupa erpegowców - chrześcijan próbujących pogodzić wiarę i hobby. Twój tekst i spora liczba komentarzy świadczy o tym, że zjawiska związane z Kościołem mają dla fandomu znaczenie.

Nie podejmuję się dyskutować o pozostałych częściach - zgadzam się, że RPGi mogą być potencjalnie niebezpieczne - zarówno "psychologicznie" jak i "teologicznie".

Oczywiście - w fandomie zdarzają się antyklerykałowie, jest ich IMHO statystycznie więcej niż poza nim. Aktywność antyklerykałów nie świadczy jednak o nieobecności klerykałów.
30-07-2008 15:39
Drachu
   
Ocena:
0
"Pomyślcie o modnych ostatnio seryjnych mordach w szkołach w stanach. Taki gość na sesji raczej wolałby też zagrać "złą postacią", nie?"

Być może nie. Nie wiem na ile chodzi o samo zło. Było parę takich przykładów, gdzie za wszystkim stało poczucie niższości, odtrącenia i tak dalej. Taki gość w RPG zagrałby raczej kimś "fajnym". bo w tych wypadkach brakowało właśnie poczucia własnej "fajności"

Popatrz jak wygląda środowisko RPG - mamy duże stężenie nerdów i przeróżnych cudaków.
Ile razy stykałem się z tym, że koleś wyglądający jak Baron Harkonnen, obcujący z płcią przeciwną jedynie za pomocą formatu jpg grał przystojnym Toreadorem z prezencją na 5 kropek na starcie i wianuszkiem wielbicielek. Takim chciał być.

Dlatego i ci mordercy pewnie nie graliby mordercami, a kimś cieszącym się szacunkiem w swoim środowisku. Chociaż przyznaję, "milczący, mroczny, samotny" też jest jedną z opcji.



Ale z zupełnie innej beczki - tak jak nie zgadzam się z Twą opinią na temat Savage Worlds, tak ten wpis uważam za naprawdę świetny.

30-07-2008 16:00
~Hekatonpsychos

Użytkownik niezarejestrowany
    @Ninetongues
Ocena:
0
> Aktor odgrywa liniową, z góry narzuconą rolę. Gracz symuluje życie postaci. Podejmuje za nią decyzje i utożsamia się z tymi decyzjami.

> RPG to nie teatr, i zawsze irytuje mnie to porównanie, jako że jestem fanem i jednego i drugiego

Maleńka uwaga (potem może pojawi się więcej ;-) ).

Po pierwsze, istnieje wiele szkół aktorskich, "filozofii" odgrywania. Część z nich sugeruje oderwanie od postaci, kontrolowanie jej z zewnątrz, inne natomiast promują zatracenie się w bohaterze, zanurzenie w wyimaginowanej skórze odgrywanej osoby, zostawienie "swojego ja" poza sceną na tyle, na ile to możliwe. Zupełnie, jak w przypadku RPG ;-)

Po drugie współczesny teatr odchodzi możliwie od "liniowej z góry narzuconej" roli. Coraz więcej tam improwizacji, dramy. Z drugiej strony RPG w niektórych wydaniach właśnie ku temu zmierza. Przykładem są narzucające jasno określone role niektóre systemy indie.

Aktorzy mają pole do popisu pod wieloma względami. Nie naruszają generalnie fabuły w skali "makro", ale w innym, nie tyle nawet mniejszym, co bardziej dyskretnym, zakresie mogą mieć na nią ogromny wpływ. Co ciekawe, aktor najczęściej czerpie zawodową satysfakcję z "rozwijania" swojego bohatera. Inaczej gra podczas premiery, inaczej przy kolejnej odsłonie sztuki. Postać dojrzewa w aktorze, zmienia się. Zupełnie, jak w przypadku RPG ;-)

A mimo to jedno i drugie nie jest tym samym. Więcej też znalazłoby się różnic niż podobieństw. Zwłaszcza jeśli chodzi o "zawartość" poszczególnych elementów. Te są zupełnie inne. Podobne pod pewnymi względami (!) składniki, są wymieszane w zupełnie innych proporcjach. Dlatego też generalnie na zupełnie inne elementy zwraca się uwagę odbierając spektakl/sesję. Możliwość utożsamienia się z postacią nie musi być jedną z nich. Może, ale nie musi.
Pozdrawiam!
30-07-2008 19:33
~

Użytkownik niezarejestrowany
    tr00, tr00...
Ocena:
0
> Pan X pisze grę Indie, w której pod płaszczykiem krótkiej, dość liniowej przygody gracze odprawiają na sesji krok po kroku pierwszy lepszy rytuał.

Indi to pierwszy krok do satanizmu!
31-07-2008 02:18
Ninetongues
    @powyżej
Ocena:
0
Oho. Czyżby Arioch czytał [cenzura]? ;)

*** @Ezehiel ***

Czytałem i analizowałem wszystko Lewisa, choć to inne wyznanie i nieco inna mentalność niż ta Kościoła Rzymskokatolickiego. Najbardziej polecam mało w Polsce znaną serię SF tego autora: "Trylogię Międzyplanetarną".

Słuchaj, ja wiem o tym wszystkim. Nie chodzi o to, że Kościół jest absolutnie obcy fandomowi. Bo to nieprawda. Ale jest obcy dla większości ludzi w fandomie, niezależnie od tego ilu z nich deklaruje się być katolikami. Od deklaracji do bycia katolikiem jest bardzo długa droga.

Moje obserwacje fandomu są trafne i, jako prowadzone z zewnątrz, nie są skażone fandomowymi klikami, mitami, legendami i "patologiami", takimi jak te "konwenty lubelskie" na których w programie były msze.

Mówię jak fandom wygląda. Nie mam licencji na mówienie, jaki naprawdę jest.

Furiath w swoim komentarzu dał chyba najlepszy znak, że poważne podejście do tego tematu jest rzadkie wśród "wierzących" playerów.
31-07-2008 10:23
triki
   
Ocena:
0
Tekst ciekawy, ale przepraszam za sformułowanie, w moim odczuciu momentami naiwny.

Hipokryzja, to największa wada katolicyzmu w ogóle. Czy komunia święta dziecka, nie jest kolejną okazją do napicia się wódki? Ślub kościelny? I gdzie tu dogmat grzechu. No, ale to kolejny temat rzeka, a nie chce być prowodyrem flejmu.

Idąc dalej, to oglądanie horrorów, westernów, czy większości współczesnych bajek jest grzechem. No i co z paintballem, ASG, czy inscenizacjami bitew historycznych. Czy to nie jest hołd dla zła, mordu?

Chyba nie ... ;) I tak też jest z RPG. Pomijając aspekty edukacyjne gier fabularnych, dochodzą te społeczne. Jak dla mnie na plus.

Ale ja jestem praktykującym ateistą. ;)
31-07-2008 11:22
~Ateista

Użytkownik niezarejestrowany
    @Gra Indie Pana X i pojawiający się grzech.
Ocena:
+1
Wyobraźmy sobie, że pewien popowy muzyk przygotował Hit, w którym w sprytny sposób, za pomocą rytmu i układu zdań, zakamuflował pogański rytuał...

Hit osiąga rekordy popularności, jest odtwarzany w stacjach radiowych, telewizyjnych i na dyskotekach.

Tysiące osób znają ten utwór.
Tysiące osób go sobie podśpiewują.
Tysiące osób"nieświadomie biorą udział w obrażającym Boga spektaklu".

"Niemniej grzech już się pojawia."

To przykre. Przy takiej nieświadomości popełniania grzechu nawet spowiedź nie pomoże.

31-07-2008 11:29

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.