03-01-2011 20:32
Doceńmy Ariocha
W działach: lans | Odsłony: 538
Mógłbym być "ponad tym". Mógłbym ignorować temat. Mógłbym... Kogo ja oszukuję. Nie mógłbym.
Jestem erpegowcem i polterowcem. Skrót na Poltera mam ustawiony na pasku zakładek jako drugi od lewej, zaraz po g-mailu, przed opium, bankiem, 2-upem i ConceptArtem. Everything you do is a statement... No ale mniejsza.
No więc nie mogę wytrzymać i oczywiście muszę skomentować. Oczywiście konstruktywnie i bez określeń pejoratywnych. Zbyt wielu.
Ostatnio na Poltera powrócił (jak Filip z konopi, nie przymierzając) z otchłani niejaki Arioch. Dla czytelników tego bloga, którzy mogą tej persony nie znać, krótka historia:
Arioch to gość, który dawno temu dostał bana na forum Poltera. Wcześniej zdążył pozamieniać wszystkie swoje posty na zdjęcia królików. Koniec historii.
Serio. Koniec historii. Można by opowiadać o jego "akcjach" w różnych okołoerpegowych miejscach internetu, osobistych doświadczeniach różnych gości (well, Filip can be a dick sometimes - Andy ze Story Games) ale nie o tym będzie ten wpis.
Arioch to dość skryty gość. Czy po prostu skutecznie dba o swoją prywatność, czy jest typowym, zakompleksionym, aspołecznym geekiem - tego nie wiemy. Czym się Arioch zajmuje? Arioch zajmuje się grami, lub, ściślej, graniem w gry (to rozróżnienie jest dla Niego najwyraźniej bardzo ważne). Arioch gra w gry fabularne RPG. Zwykłe, indie i wszelkie inne mutacje. Szczególnie mutacje. Jego głównym zajęciem było niegdyś "promowanie" (namawianie do grania i deprecjonowanie nie-grania) owych gier w polskim społeczeństwie graczy. Z różnym skutkiem.
Po króliczej przygodzie na Polterze wiadomo, że założył forum Indie Explosion. Forum postało, postało i upadło. Byłem na nim przez chwilę (pod innym nickiem) ale moje krytyczne podejście do gry Fluffy Bunny linii Black & Green Games nie zostało docenione i otrzymałem bana. Kręciło się tam kilkunastu stałych członków "Ligi Przyjaciół Ariocha" (w tej chwili kojarzę tylko Deckarda) i grali w swoje gry (oraz o nich rozmawiali i je recenzowali, co rozbawi wtajemniczonych).
Nie wiemy czemu, i pewnie się nie dowiemy, Indie Explosion eksplodowało. Stawiam na kłótnie, bo te ciągną się za Ariochem, jak na aspołecznego, złośliwego gościa przystało. Wiemy, że poróżnił się z Darkenem, prawdopodobnie o coś związanego z TSoY, który obaj lubili. Nieważne.
***
W tym pewnie momencie, drogi czytelniku, zastanawiasz się pewnie, po jaką cholerę zadałem sobie trud spisania tego wszystkiego. I co ma do tego wszystkiego tytuł tej notki.
Odpowiedź jest prosta.
W trzech słowach: Nie lubię faceta.
I to mimo że nawet raz z nim nie rozmawiałem (Arioch unika konfliktów przez anihilację). Wierzę, że on mnie też nie lubi/uważa za kretyna. To nie Fejsbuk, nie każdy musi wszystko lubić.
Ale.
Arioch, mimo swojego jęczenia jak to trzeba grać a nie kopulować, jak to wszyscy jesteśmy głupi, bo z nim nie gramy w gry o króliczych czarodziejkach z księżyca czy innym szajsie, wrócił na Poltera. Pod przykrywką zdobywania dusz do swojej najnowszej akcji Go Play, owszem, ale wrócił. Gada, knoci, odcina się, wyśmiewa. Ale jest tutaj.
Rodzi się pytanie dlaczego?
Bo jest jak Buka. Skonfliktował się z masą ludzi, ale potrzebuje, jak wszyscy, odrobiny ciepła i miłości. Docenienia tego, co robi. Szacunku należnego komuś, kto na RPG w formach, o jakich nam, mainstreamowym szaraczkom się nie śniło, zjadł zęby.
Zostawiam więc prywatę i złośliwości wysoko, ponad trzema gwiazdkami i apeluję: Doceńmy Ariocha.
Są ludzie, którzy doświadczeniami dzielą się chętnie i ze wszystkimi. Ale są też tacy, którzy muszą zostać zaproszeni lub zapytani. Arioch zawsze grał dużo. Właściwie o niczym innym prawie nie gadał, tylko o tym jak to gra dużo i że grać trzeba dużo. Wierzę mu. Napisał, że w tym roku rozegrał 123 sesje. Nieważne, że gry w które grał były dziwne. Że nie nie znamy tytułów. 123 sesje! Nieważne, że przez Skype'a.
A to tylko jeden rok. Więc tak, wierzę, że Arioch, jak napisałem wcześniej jest kimś, kogo warto by posłuchać. Kto może mieć dużo ciekawych rzeczy do opowiedzenia, o grach, o graniu, o ludziach, z którymi grał. Pal licho jego wkurzające patrzenie z góry na wszystkich spoza jego kręgu miłośników. Nie interesuje mnie, za kogo się uważa a za kogo nie, jego definicje nie zastąpią mi słownikowych. To wszystko nieważne.
Doceńmy Ariocha. Zamiast walczyć o jakieś pierdoły i definicje i twórczo rozwijać skrót GNP na wszystkie możliwe sposoby, olejmy to wszystko i zapytajmy wspólnie, czy mógłby podzielić się z nami swoim doświadczeniem. Nauczyć nas czegoś. Pokazać nam coś.
Bo jak na kogoś, kto teoretycznie ma wszystko i wszystkich w dupie, podejrzanie chętnie stara się organizować inicjatywy bądź co bądź promujące nasze wspólne (przykro mi, Filipie) hobby. Zachęćmy go do podzielenia się z nami swoją wiedzą i doświadczeniem.
Bo inaczej on sobie będzie, póki nie dostanie bana i będzie bzyczał tu i ówdzie jak irytująca mucha, próbując zwrócić na siebie uwagę. I będzie tylko wkurzał ludzi. W tym mnie.
***
Filipie - jeśli wyniosłeś cokolwiek cennego z całego tego swojego grania, proszę, skorzystaj z polterowej blogosfery i podziel się. Tyle sesji, tyle grania, na pewno masz coś do powiedzenia. Jeśli odrzucisz maskę cynicznego, offowego golluma i zamiast pitolić od rzeczy i ironizować w marnym stylu opowiesz nam coś ciekawego, jak na eksperta (którym jesteś) przystało, to posłucham. Bardzo chętnie.
I może kiedyś podyskutujemy bez niepotrzebnej złośliwości?
Pozdrawiam.
Jestem erpegowcem i polterowcem. Skrót na Poltera mam ustawiony na pasku zakładek jako drugi od lewej, zaraz po g-mailu, przed opium, bankiem, 2-upem i ConceptArtem. Everything you do is a statement... No ale mniejsza.
No więc nie mogę wytrzymać i oczywiście muszę skomentować. Oczywiście konstruktywnie i bez określeń pejoratywnych. Zbyt wielu.
Ostatnio na Poltera powrócił (jak Filip z konopi, nie przymierzając) z otchłani niejaki Arioch. Dla czytelników tego bloga, którzy mogą tej persony nie znać, krótka historia:
Arioch to gość, który dawno temu dostał bana na forum Poltera. Wcześniej zdążył pozamieniać wszystkie swoje posty na zdjęcia królików. Koniec historii.
Serio. Koniec historii. Można by opowiadać o jego "akcjach" w różnych okołoerpegowych miejscach internetu, osobistych doświadczeniach różnych gości (well, Filip can be a dick sometimes - Andy ze Story Games) ale nie o tym będzie ten wpis.
Arioch to dość skryty gość. Czy po prostu skutecznie dba o swoją prywatność, czy jest typowym, zakompleksionym, aspołecznym geekiem - tego nie wiemy. Czym się Arioch zajmuje? Arioch zajmuje się grami, lub, ściślej, graniem w gry (to rozróżnienie jest dla Niego najwyraźniej bardzo ważne). Arioch gra w gry fabularne RPG. Zwykłe, indie i wszelkie inne mutacje. Szczególnie mutacje. Jego głównym zajęciem było niegdyś "promowanie" (namawianie do grania i deprecjonowanie nie-grania) owych gier w polskim społeczeństwie graczy. Z różnym skutkiem.
Po króliczej przygodzie na Polterze wiadomo, że założył forum Indie Explosion. Forum postało, postało i upadło. Byłem na nim przez chwilę (pod innym nickiem) ale moje krytyczne podejście do gry Fluffy Bunny linii Black & Green Games nie zostało docenione i otrzymałem bana. Kręciło się tam kilkunastu stałych członków "Ligi Przyjaciół Ariocha" (w tej chwili kojarzę tylko Deckarda) i grali w swoje gry (oraz o nich rozmawiali i je recenzowali, co rozbawi wtajemniczonych).
Nie wiemy czemu, i pewnie się nie dowiemy, Indie Explosion eksplodowało. Stawiam na kłótnie, bo te ciągną się za Ariochem, jak na aspołecznego, złośliwego gościa przystało. Wiemy, że poróżnił się z Darkenem, prawdopodobnie o coś związanego z TSoY, który obaj lubili. Nieważne.
***
W tym pewnie momencie, drogi czytelniku, zastanawiasz się pewnie, po jaką cholerę zadałem sobie trud spisania tego wszystkiego. I co ma do tego wszystkiego tytuł tej notki.
Odpowiedź jest prosta.
W trzech słowach: Nie lubię faceta.
I to mimo że nawet raz z nim nie rozmawiałem (Arioch unika konfliktów przez anihilację). Wierzę, że on mnie też nie lubi/uważa za kretyna. To nie Fejsbuk, nie każdy musi wszystko lubić.
Ale.
Arioch, mimo swojego jęczenia jak to trzeba grać a nie kopulować, jak to wszyscy jesteśmy głupi, bo z nim nie gramy w gry o króliczych czarodziejkach z księżyca czy innym szajsie, wrócił na Poltera. Pod przykrywką zdobywania dusz do swojej najnowszej akcji Go Play, owszem, ale wrócił. Gada, knoci, odcina się, wyśmiewa. Ale jest tutaj.
Rodzi się pytanie dlaczego?
Bo jest jak Buka. Skonfliktował się z masą ludzi, ale potrzebuje, jak wszyscy, odrobiny ciepła i miłości. Docenienia tego, co robi. Szacunku należnego komuś, kto na RPG w formach, o jakich nam, mainstreamowym szaraczkom się nie śniło, zjadł zęby.
Zostawiam więc prywatę i złośliwości wysoko, ponad trzema gwiazdkami i apeluję: Doceńmy Ariocha.
Są ludzie, którzy doświadczeniami dzielą się chętnie i ze wszystkimi. Ale są też tacy, którzy muszą zostać zaproszeni lub zapytani. Arioch zawsze grał dużo. Właściwie o niczym innym prawie nie gadał, tylko o tym jak to gra dużo i że grać trzeba dużo. Wierzę mu. Napisał, że w tym roku rozegrał 123 sesje. Nieważne, że gry w które grał były dziwne. Że nie nie znamy tytułów. 123 sesje! Nieważne, że przez Skype'a.
A to tylko jeden rok. Więc tak, wierzę, że Arioch, jak napisałem wcześniej jest kimś, kogo warto by posłuchać. Kto może mieć dużo ciekawych rzeczy do opowiedzenia, o grach, o graniu, o ludziach, z którymi grał. Pal licho jego wkurzające patrzenie z góry na wszystkich spoza jego kręgu miłośników. Nie interesuje mnie, za kogo się uważa a za kogo nie, jego definicje nie zastąpią mi słownikowych. To wszystko nieważne.
Doceńmy Ariocha. Zamiast walczyć o jakieś pierdoły i definicje i twórczo rozwijać skrót GNP na wszystkie możliwe sposoby, olejmy to wszystko i zapytajmy wspólnie, czy mógłby podzielić się z nami swoim doświadczeniem. Nauczyć nas czegoś. Pokazać nam coś.
Bo jak na kogoś, kto teoretycznie ma wszystko i wszystkich w dupie, podejrzanie chętnie stara się organizować inicjatywy bądź co bądź promujące nasze wspólne (przykro mi, Filipie) hobby. Zachęćmy go do podzielenia się z nami swoją wiedzą i doświadczeniem.
Bo inaczej on sobie będzie, póki nie dostanie bana i będzie bzyczał tu i ówdzie jak irytująca mucha, próbując zwrócić na siebie uwagę. I będzie tylko wkurzał ludzi. W tym mnie.
***
Filipie - jeśli wyniosłeś cokolwiek cennego z całego tego swojego grania, proszę, skorzystaj z polterowej blogosfery i podziel się. Tyle sesji, tyle grania, na pewno masz coś do powiedzenia. Jeśli odrzucisz maskę cynicznego, offowego golluma i zamiast pitolić od rzeczy i ironizować w marnym stylu opowiesz nam coś ciekawego, jak na eksperta (którym jesteś) przystało, to posłucham. Bardzo chętnie.
I może kiedyś podyskutujemy bez niepotrzebnej złośliwości?
Pozdrawiam.
34
Notka polecana przez: Asmodeo, cadrech, Deckard, dreamwalker, faenoir, Farindel, gacoperz, Gruszczy, innsmouth, ivilboy, Joseppe, kaduceusz, Królik, Kurt Von Nissen, Lasard, MEaDEA, ment, Miya, neishin, Pantokrator, Ryśmak, sashka, Savarian, Senthe, Siman, Squid, Steenan, von Mansfeld, zegarmistrz, Ziolo
Poleć innym tę notkę