» Blog » Niecodzienne problemy o banalnej genezie: kolekcjonowanie
13-06-2011 19:17

Niecodzienne problemy o banalnej genezie: kolekcjonowanie

W działach: rpg | Odsłony: 41

Dawno, dawno temu kiedy byłem jeszcze szczeniakiem z liceum zakup podręcznika do RPG był dość znaczącym wydarzeniem - należało podzielić się nim z kumplami w szkole i wspólnie obgadać. Do matury byłem w miarę na bieżąco tylko z aktualnymi "trendami" w Polsce: zdążyłem kupić Warhammera z garścią dodatków, Dzikie Pola, Kryształy Czasu, w końcu trochę D&D, całą Nową Falą, Cyberpunk 2020 i polski podręcznik do Maga. Wprawdzie na palcach rąk wyliczyć się tego nie dało, ale brakowało niewiele. Oprócz tego były dyski twarde z morzem (pirackich) PDF-ów i godziny spędzony na DC++, od wielkiego dzwonu na ośle. Potem zaczęły się studia. Czy coś się zmieniło? Niewiele: wpadł mi w ręce podręcznik do Ars Magici 5 i do Pantheona (pamiętny Krakon), złapałem kilka perełek na Allegro (Shadowrun 2 edycja), odkupiłem od kolegi Deadlandsy, zajrzałem do Monastyru, wciąż nie wiem jak zdobyłem polską kopię In Nomine, a potem zrobiłem sobie przerwę z RPG. Cudem (dzięki, Jurku!) uniknąłem wystawienia tego całego bałaganu na allegro. Bałaganu, który zajmował pewnie z 3/4 półki nad biurkiem. To wszystko. Minęło trochę czasu. Moje życie uległo pewnym zmianom takim jak wejście w trwały związek z graczką czy podjęcie regularnej pracy zarobkowej. Wróciłem do RPG. I zacząłem sobie kupować różne rzeczy, które mnie interesowały. Wiem, że zaczęło się od tego, iż złapałem okazję na Werewolf: the Wild West. Z Companionem. Potem było już z górki. Stromej. Z nostalgią mogę wspominać czasy, kiedy wymienienie jednym tchem zawartości kolekcji nie stanowiło problemu. Teraz jest dobrze, jak wymienię chociaż 60%, pomagając sobie ołówkiem i kartką papieru. Zresztą, dawno się nie sprawdzałem, czy aby na pewno wciąż jestem w stanie to zrobić. W aktualnym kształcie ogarnięcie kolekcji jest problemem samym w sobie. Nie mówię już tylko o przestrzeni fizycznej (regał i po dwie półki na dwóch kolejnych) bo to banał. Są też inne kwestie:
  • Co to dokładnie jest składową kolekcji? Czy jest nią podręcznik i dodatek? Czy Burning Wheel - jeden produkt, dwa woluminy - liczyć za jedno czy za dwa? Czy liczyć ekrany? Czy liczyć ekrany z broszurami? Czy liczyć ekrany z mini dodatkami za 2 rzeczy czy za jedną? Co zrobić z czymś takim jak Hero's Journal do Lord of the Rings RPG, który jest mini zeszycikiem będącym pojedynczą kartą postaci? A jak do tego ma się zasłonka gracza? A może stosować wykładnię z rpggeek.com? Co zrobić z ew. przedmiotami, które składają się z więcej niż 1 elementu i ma się ich część?
  • Czy liczyć PDF-y? A darmowe PDFy? Tylko wydrukowane PDF-y? Tylko przeczytane PDF-y? Ściągnięte PDF-y? Przeczytane i wydrukowane? A jak są dołączone do wersji papierowej to jest to 1 rzecz czy 2?
  • W jakiej kolejności to układać? Systemami, seriami? Czy KOTE dać jako linię Wampira: Maskarady czy jako oddzielny system? A Wampir: Mroczne Wieki - razem z innymi mrocznymi wiekami, czy pod Wampirem jako jedna z historycznych linii wydanych do Świata Mroku zanim powstał cały projekt Dark Ages? Czy podręczniki do LARP-ów dać razem, czy oddzielnie z RPG? Czy pragmatyzm, który zmusił mnie do wydzielenia półki na produkcje mało-formatowe jest dopuszczalny, czy nie? Jak sortować dodatki? Numerkami, alfabetycznie, alfabetycznie po tytule oryginału, seriami, chronologicznie, w sposób mieszany? A serie - alfabetycznie, czy alfabetycznie w języku podstawowym (Bogini dziękować, że nie mam RPG-ów pierwotnie wydanych w Japonii czy innym języku niekorzystającym z alfabetu łacińskiego).
  • Co ja tak naprawdę, do cholery mam...?
Co, gdzie i w jakiej kolejności ustawić? Wszystkie te kwestie na papierze wydają się łatwe do wyjaśnienia, rzeczywistość jednak tę teorię kopie w tyłek. Np. kiedyś śmiało zaliczałem ekrany do składników kolekcji, teraz raczej jestem na stanowisku, że to bardziej coś w stylu kostki i leżą na stercie wszystkie razem bez ładu i składu. PDF-ów nie liczę w ogóle, chyba, że sobie jakiś wydrukuję, co jeszcze nie nastąpiło, choć jest częściowo w planach. Z uwagi na charakter kolekcji WOD1 został wydzielony na osobny regał (z wyjątkiem jednej półki, która jest niewymiarowo niska), choć aktualnie dokonuje agresywnej ekspansji poza niego (głównie Wraithem). WOD2 również nie próżnuje, choć na razie jest pod kontrolą. Sortuję zazwyczaj alfabetycznie w języku oryginalnym, choć są od tego wyjątki. Np. Changeling: the Dreaming - mało kto to wie, a to ciekawostka - ma grzbiety większości dodatków układających się w jednolity obrazek. Trochę krzywo to wygląda, ale zawsze. Changeling: the Dreaming stoi więc w kolejności "obrazka", co jest chyba częściowo skorelowane z chronologią (prawdę mówiąc, nie sprawdzałem). W makro skali WOD idzie za przykładem oficjalnej WOD-owej checklist, więc nawet dodatki wyglądające na KOTE'a/Maskaradę wylistowane tam jako protoplasta "czarnej" linii WOD2 stoją osobno, na samym początku. Inny przykład złamania zasad z "dobrego" powodu - pierwszoedycyjne tribebooki do Wilkołaka: Apokalipsy mają dość unikalny layout okładek i grzbietów, więc stoją razem (na t jak tribebook) ,ale layout ten dzielą z changing breed bookami, których tytuł nie zawiera tej frazy więc powinny stać na C jak Corax, B jak Bastet, N jak Nuwisha, H jak Hengeyokai itd. Jednakże ze względów estetycznych wszystkie 23 książki stoją w kupie. Przypadki krętactw na półce można zresztą mnożyć. Dodatki XYZ by Night stoją przy literze b (jak "by Night)" bo chciałem je mieć w kupie. Być może stosowniej by było na n. Poza WOD-em też nie jest łatwo, ale po dłuższym zastanowieniu Delta Green i Trail of Cthulhu stoją przy Zewie (choć w przypadku ToC to naprawdę naciągane). World's Largest Dungeon stoi z D&D mimo że formalnie to d20. Podręczniki główne zawsze otwierają linie. Clockwork & Chivalry stoi solo, a nie z Runequestem. Znany Wszechświat stoi z Crystalicum choć to powieść, a nie dodatek. Trinity stoi w kupie - analogicznie jak WOD-y. Indianie [1] stoją normalnie, ze wszystkim. Uff. Parametry kolekcji Jeśli chodzi o spójność listy posiadania to nawet to nie jest takie proste. Ani nawet odpowiedź na pytanie ile tego wszystkiego jest. Kiedyś było łatwo: np. mówiłem 27 i po jabłkach. Teraz odpowiedź brzmi: według RPG Geek (http://rpggeek.com) - 551, według LibraryThing (http://librarything.com) - 546, według ręcznie (choć w sieci) prowadzonych wyliczeń - 535. Do tego dochodzi jeszcze oddzielne namierzanie WOD-a1 na cyfrowej wersji checklisty - 310/455. Zazwyczaj pamiętam więc tylko wartość orientacyjną. Swego czasu chciałem jeszcze rejestrować wszystko na Polterze, ale w praktyce musiałbym wprowadzić ponad sto podręczników do bazy danych, co jest grą niewartą świeczki (sorry). Tego typu rozproszenie danych ma jednak pewną wadę. W istocie - nie mogę powiedzieć z ręką na sercu, że wszystkie te w/w listy były zawsze aktualizowane w miarę pojawiania się nowych woluminów w domu. Całkiem niedawno zreflektowałem się, że mam na półce kilka podręczników, których nie zindeksowałem na żadnej liście. Szybko naprawiłem ten błąd, lecz nie jestem w stanie z całą pewnością stwierdzić, czy nie ma więcej tego typu braków. Albo, że są rzeczy zindeksowane na jednej liście, ale nie ma na drugiej i trzeciej. Mogą być. Musiałbym tak naprawdę siąść któregoś dnia i - książka po książce - sprawdzić, czy wszystko to co mam w domu jest też tym co mam "w internecie". I jeżeli myślicie, że którykolwiek z cyfrowych systemów indeksowania umożliwia posortowanie elementów w sposób zgodny z moimi półkami, to się grubo mylicie. W sumie... Objętość kolekcji w pewnym momencie zaczęła być problemem samym w sobie. Jest to fakt, którego nie przewidziałem kilka lat temu kiedy zacząłem RPG-i - oprócz grania - zbierać . Bo jasne - mógłbym pewnie usiąść do Złego Cienia czy Aphalona, poczytać/przeczytać i poprowadzić, jak to zrobił Krakonman. Ale szczerze mówiąc szkoda mi na to czasu. Obie te książki kupiłem tylko do kolekcji. Jak sporo innych, zresztą. Jest to jednak - i na szczęście - problem z gatunku tych pozytywnych. Którego wszystkim wam życzę. [1] Czy też Hindusi! Edit: