W kalesonach na poważnie
W działach: muzyka, rpg | Odsłony: 5W życiu faceta przychodzi taki moment, że zaczyna nosić kalesony i słuchać muzyki poważnej. Chwila ta przychodzi tyleż nagle co niepodziewanie. Z kalesonami nie ma problemu, po prostu zakładasz je bez żenady. Oswajasz się z nimi szybko, do tego stopnia, że możesz bez skrępowania pisać o tym na blogu. Jedni piszą o kotkach, inni o spodniach, a ty o kalesonach.
Z muzyką poważną masz jednak kłopot. Śląsk to nie Kraków, nie Warszawa - tu żyło się bluesem i rockiem odkąd pamiętam. A jednak klasyczna spadła na ciebie jak bomba i nie masz wyjścia - penetrujesz te obszary na ślepo. Zdajesz się na radio bez reklam - na Dwójkę i słuchasz jej w drodze do i z pracy. I chłoniesz nieprzebrane bezmiary od baroku, aż po utwory najnowsze. Codziennie odkrywasz coś fajnego. W zeszłym tygodniu oratorium Mendelsona - Paulus op. 36, a dziś Dimitra Szostakowicza koncert na wiolonczelę i orkiestrę op. 107.
<iframe title="YouTube video player" width="480" height="390" src="http://www.youtube.com/embed/WfCYegAJ-dg" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>
Toniesz w zachwytach, aby na koniec rozwalić magiczne chwile myślą: Szostakowicz nada się do Cold City.