14-06-2012 12:04
Miłość aż po grób
W działach: RPG, Almanach RPG, Przygody, Motywy, System - brak | Odsłony: 9
Miłość to taka śmieszna sprawa, cały czas możesz żyć bez niej co najwyżej o niej marząc, ale gdy w końcu się zjawia nieodwzajemniona, całkowicie odmienia twoją egzystencję. Zmienia wszystkie priorytety, podporządkowuje cię tylko jednemu, jedynemu pragnieniu – by obiekt twych uczuć przynajmniej zwrócił na ciebie uwagę, to na początek. Tak, właśnie się zakochałam. I zrobię wszystko by mój wybranek był ze mną na zawsze. Wszystko!
- Kocham cię!
- Błagam, powiedz, że żartujesz...
Tak, kocham go, naprawdę go kocham. To zadziwiające, bo nigdy nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia. To było dość nieoczekiwane, zobaczyłam go na ulicy i już wystarczyło. Jeden rzut oka i serce zabiło mi mocniej. Nie mogłam tego tak po prostu porzucić, poszłam za nim. Przez chwilę spotkały się nasze spojrzenia, to było wspaniałe. Ale on jednak poszedł dalej, do swojego domu. Bardzo ładnego, choć trochę...
Minęło parę tygodni, on ciągle mnie nie zauważa, choć ja wiem już o nim wszystko. Gdzie pracuje, jak spędza wolny czas, gdzie chodzi na zakupy, i z kim się spotyka. Jest taki samotny, nigdy nie dzwoni do żadnej dziewczyny, ani nikogo nie zaprasza. Spadłam mu jak z nieba! Ze mną już będzie szczęśliwy.
- Tyle razy do ciebie dzwoniłam, chcąc ci to wyznać!
- Dziesiątki głuchych telefonów, dzień w dzień przez trzy miesiące...
- Ale wreszcie zdobyłam się na to by wysłać ci wiadomość!
- Enigmatyczny liścik przywiązany do zdechłej wrony podrzuconej pod drzwiami. Myślałem, że to groźba od mafii...
- Głuptasek.
Cóż, to wcale nie było dla mnie łatwe, zagadać do obiektu moich westchnień. Zwłaszcza, że już samo obserwowanie go sprawiało mi tyle przyjemności, że o niczym więcej nie śmiałabym marzyć. Ale w końcu trzeba postawić ten pierwszy krok, zebrać się na odwagę, podejść i zagadać!
A co jeśli mnie odrzuci? Pamiętam, że raz przypadkowo wpadłam na niego w spożywczym, uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił uśmiech, ale to wszystko... Nie, na pewno mnie nie odrzuci, jestem wszystkim czego potrzebuje, ze mną będzie mu najlepiej.
- Co tu robię?
- Zemdlałeś.
Chyba po prostu nie był przygotowany. Tylko tak można wyjaśnić tak szybką odmowę, trochę mnie to zaskoczyło. Ale to nic, to nic… teraz dam mu więcej czasu by się z tym oswoił. Całe mnóstwo czasu...
- Pytałem co tu robię?
- Przyniosłam cię.
- Czemu mnie związałaś?
A więc to tak, gdy tylko jej odmówiłem trzasnęła mnie czymś w głowę i nieprzytomnego zawlekła do jakiegoś starego magazynu. Wygląda na to, że jesteśmy na jakimś odludziu, ciekawe kiedy mnie wypuści...
- Zostaniesz tu ze mną na zawsze!
- Co...
- Zaufaj mi, tak będzie dobrze, niczego więcej nie potrzebujesz. Będziemy żyć naszą miłością!
Nie, nikt nie będzie go szukał, o wszystko się zatroszczyłam. Nie ma powodu by ktoś miał nam kiedykolwiek przeszkadzać, przez cały ten czas poznałam go lepiej niż on zna samego siebie. Ciekawe czy to doceni? W każdym razie jestem pewna, że przynajmniej przez jakiś czas nikt nie będzie się o niego martwił. A jeśli tylko spróbuje...
- Co to za kości?
- Nie mam pojęcia.
Nie wierzę, po prostu w to nie wierzę. Gdy tylko powiedziała, że mnie kocha wiedziałem już, że coś jest z nią nie tak, ale teraz... chyba zwymiotuję... Kości, kości ludzi, którzy kiedyś, tak jak ja teraz poprzywiązywani byli do tych skrzyń i belek, zapewne nie wiedząc nawet jak do tego wszystkiego doszło.
- Którym twoim ukochanym już jestem?
- Nie wiem o czym mówisz, jesteś moją pierwszą wielką miłością!
Po prostu zapomniała. Kiedy tamci umierali po prostu zapominała. Czy było to spowodowane traumą związaną z utratą "ukochanego"? A może przyszło jej to zupełnie naturalnie? Nie ważne, wkrótce dołączę do tych nieszczęśników. Nikt mnie tu nie znajdzie...
- Kochasz mnie?
- A mam jakieś wyjście?
- Oczywiście, że nie!
Almanach RPG – Miłość aż po grób
- Kocham cię!
- Błagam, powiedz, że żartujesz...
Tak, kocham go, naprawdę go kocham. To zadziwiające, bo nigdy nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia. To było dość nieoczekiwane, zobaczyłam go na ulicy i już wystarczyło. Jeden rzut oka i serce zabiło mi mocniej. Nie mogłam tego tak po prostu porzucić, poszłam za nim. Przez chwilę spotkały się nasze spojrzenia, to było wspaniałe. Ale on jednak poszedł dalej, do swojego domu. Bardzo ładnego, choć trochę...
Minęło parę tygodni, on ciągle mnie nie zauważa, choć ja wiem już o nim wszystko. Gdzie pracuje, jak spędza wolny czas, gdzie chodzi na zakupy, i z kim się spotyka. Jest taki samotny, nigdy nie dzwoni do żadnej dziewczyny, ani nikogo nie zaprasza. Spadłam mu jak z nieba! Ze mną już będzie szczęśliwy.
- Tyle razy do ciebie dzwoniłam, chcąc ci to wyznać!
- Dziesiątki głuchych telefonów, dzień w dzień przez trzy miesiące...
- Ale wreszcie zdobyłam się na to by wysłać ci wiadomość!
- Enigmatyczny liścik przywiązany do zdechłej wrony podrzuconej pod drzwiami. Myślałem, że to groźba od mafii...
- Głuptasek.
Cóż, to wcale nie było dla mnie łatwe, zagadać do obiektu moich westchnień. Zwłaszcza, że już samo obserwowanie go sprawiało mi tyle przyjemności, że o niczym więcej nie śmiałabym marzyć. Ale w końcu trzeba postawić ten pierwszy krok, zebrać się na odwagę, podejść i zagadać!
A co jeśli mnie odrzuci? Pamiętam, że raz przypadkowo wpadłam na niego w spożywczym, uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił uśmiech, ale to wszystko... Nie, na pewno mnie nie odrzuci, jestem wszystkim czego potrzebuje, ze mną będzie mu najlepiej.
- Co tu robię?
- Zemdlałeś.
Chyba po prostu nie był przygotowany. Tylko tak można wyjaśnić tak szybką odmowę, trochę mnie to zaskoczyło. Ale to nic, to nic… teraz dam mu więcej czasu by się z tym oswoił. Całe mnóstwo czasu...
- Pytałem co tu robię?
- Przyniosłam cię.
- Czemu mnie związałaś?
A więc to tak, gdy tylko jej odmówiłem trzasnęła mnie czymś w głowę i nieprzytomnego zawlekła do jakiegoś starego magazynu. Wygląda na to, że jesteśmy na jakimś odludziu, ciekawe kiedy mnie wypuści...
- Zostaniesz tu ze mną na zawsze!
- Co...
- Zaufaj mi, tak będzie dobrze, niczego więcej nie potrzebujesz. Będziemy żyć naszą miłością!
Nie, nikt nie będzie go szukał, o wszystko się zatroszczyłam. Nie ma powodu by ktoś miał nam kiedykolwiek przeszkadzać, przez cały ten czas poznałam go lepiej niż on zna samego siebie. Ciekawe czy to doceni? W każdym razie jestem pewna, że przynajmniej przez jakiś czas nikt nie będzie się o niego martwił. A jeśli tylko spróbuje...
- Co to za kości?
- Nie mam pojęcia.
Nie wierzę, po prostu w to nie wierzę. Gdy tylko powiedziała, że mnie kocha wiedziałem już, że coś jest z nią nie tak, ale teraz... chyba zwymiotuję... Kości, kości ludzi, którzy kiedyś, tak jak ja teraz poprzywiązywani byli do tych skrzyń i belek, zapewne nie wiedząc nawet jak do tego wszystkiego doszło.
- Którym twoim ukochanym już jestem?
- Nie wiem o czym mówisz, jesteś moją pierwszą wielką miłością!
Po prostu zapomniała. Kiedy tamci umierali po prostu zapominała. Czy było to spowodowane traumą związaną z utratą "ukochanego"? A może przyszło jej to zupełnie naturalnie? Nie ważne, wkrótce dołączę do tych nieszczęśników. Nikt mnie tu nie znajdzie...
- Kochasz mnie?
- A mam jakieś wyjście?
- Oczywiście, że nie!
Almanach RPG – Miłość aż po grób
10
Notka polecana przez: Aesandill, dzemeuksis, earl, Eliash, Ifryt, karolstefan, Squid, WekT, Zireael, Zuhar
Poleć innym tę notkę