» Blog » Ponowna lektura scenariusza
19-11-2011 03:41

Ponowna lektura scenariusza

W działach: rpg, scenariusze, Graal, L5k | Odsłony: 247

Ponowna lektura scenariusza
Pisanie scenariuszy sprawia mi 50 % frajdy z hobby jakim są RPG. Na dziubdzianie się w fabułach, wątkach, postaciach, przedmiotach i pomocach poświęcam sporo czasu. Nadal wcale nie chroni mnie to przed komicznymi wpadkami zasługującymi na double face palm.

Na przetestowanie scenariusza przed prowadzeniem mam dwa sposoby. PIERWSZY to opowiedzenie komuś fabuły. Nie tylko otrzymuje wtedy dużo celnych uwag, ale sam proces opowiadania jest doskonałym testem. Jeśli nie umiem zaprezentować go w sposób przejrzysty, ciekawy, zwięzły a słuchający ziewa w trakcie mojego monologu – należy wywalić scenariusz do kosza lub porządnie go zmienić. DRUGI to ponowna lektura scenariusza po dłuższej przerwie od ostatniego dłubania w przygodzie. W obu przypadkach przyświeca mi zasada, że należy jak najwięcej uprościć i wywalić. Brzytwa Ockhama to najlepszy przyjaciel scenarzysty.




W moim pliku RPG znajdują się trzy typy dokumentów: 1) przygody rozegrane 2) przygody spisywane 3) pomysły na przygody (zapisane w formie znanego z L5K WKU). Co jakiś czas otwieram dokument z rozbebeszoną fabułą i dopisuję jej dalszy ciąg. Scenariusze z typu work in progress tak sobie pęcznieją, aż w końcu osiągają dojrzałość i zostają skonsumowane na sesji. Natomiast zapisane skrótowo pomysły wykorzystuję, gdy nachodzi mnie nastrój na coś nowego – na przykład opowieść w starym Świecie Mroku, do którego mam spisanych kilka stron luźnych zahaczek.

Za każdym razem, gdy powracam do rozpoczętego scenariusza natykam się na CUDA. Ostatnio znalazłam starą przygodę do Legendy TYGRYS (strasznie lamerski tytuł), w której w podziale na sceny znalazłam taki oto fragment:

1. Scena wprowadzająca - synowie pełnią obowiązki domowe, objazd włości, starzec przytrzaśnięty taczkami z rzodkwią

Nie wiem, jaki Oni mnie opętał, kiedy pisałam tę samurajską, dramatyczną scenę… Komizm wydarzenia, które zdecydowanie miało być na poważnie, świadczy o jakiejś pomroczności mojego umysłu. Dla porównania, jak wypadek staruszka przysypanego daikonami, którego heroicznie ratują trzej bushi (jak nie uratują to będą mogli otworzyć sobie brzuchy porem…), nie pasuje do reszty scenariusza, przytoczę kolejny, skrótowy opis sceny:

2. Scena retrospektywna - postać gracza rzuca przekleństwo na wiatr, moc słów wypowiedzianych w chwili śmierci jest tak ogromna, że przekleństwo materializuje się w postaci mściciela, który okazuje się być bohaterem, którego grający otrzymał na początku sesji

Na szczęście jeszcze nie miałam okazji poprowadzić tego scenariusza i dzięki ponownej lekturze scena z daikonem wyleciała w niebyt. Identyczne wpadki zaliczam w przypadku przygód, które są aktualnie spisywane. Nie pomaga fakt, że dużo o nich myślę. Przykładowo w sadze o Graalu powróciłam do pierwszego scenariusza (trzy równolegle sobie pęcznieją) i odnalazłam rzeczy wołające o pomstę do niebios.



Dzięki ponownej lekturze zorientowałam się, że poniósł mnie klimat i cały początek opowieści o rycerzach to jakiś fabularny bełkot. Wczuwając się w ukochane magiczne średniowiecze, pisząc o pasjonującym mnie Graalu i na dodatek osadzając akcję w Irlandii, uległam urokowi stworzonego uniwersum. Zamiast trzymać się wytycznych, które sama wyznaczyłam, usłyszałam muzykę Sidhe, odtańcowałam w mroczny las i tyle mnie widziano. Gdybym nie odłożyła tekstu na jakiś czas, nie dostrzegłabym, że pierwsze 3 sceny są zwyczajnie bez sensu, zaś 2 to zbędę rozpychacze i snuje (nic nie wnoszące do poszczególnych wątków sceny, które na dodatek pozbawione są akcji). Zapoznając się na świeżo z tekstem, który zdążyłam częściowo zapomnieć, weryfikuję własne pomysły i sprawdzam, co gracze mają do roboty, kiedy są aktywni, kiedy aktywują się ich wątki oraz czy dobrze podzielony jest ich czas antenowy.



Najważniejsze jednak, że dystans pozwala UPROŚCIĆ fabułę. Ja dzięki rozmowie z Mayhnaveą wywaliłam ze scenariusza, który dopieszczam już kilka miesięcy, dwóch BNów. Następnie sama dostrzegłam, że 5 scen nie popycha akcji do przodu i zapowiada się nudnawo. Usuwając je, przyspieszyłam moment, w którym gracze zetkną się z faktycznym wyzwaniem.

Na koniec – po skasowaniu zbędnych scen i Bohaterów Niezależnych nagle wszystko ładnie wskoczyło na swoje miejsce. Problem z domknięciem wątków zniknął :)

PS: Komiks oparty na faktach autentycznych! Kot naprawdę tak się zachowuje.

Komentarze


MEaDEA
   
Ocena:
+9
zigzak i Kamulec

Rozumiem, że u Was sprawdza się takie planowanie fabuły i granie. Ja wybieram inny odcień RPG. Improwizowanie lub wymyślanie scenariusza jedynie w zarysie jak najbardziej gwarantuje dobrą zabawę. Jednak kilka punktów na kartce, rzeczy wymyślane na szybko, zarys BNów, które tworzą scenariusz to dla mnie za mało.

Na pewno będę się dobrze bawić w towarzystwie znajomych i wciągnę w akcję, ale taki sposób gry nie daje mi maksymalnej dawki frajdy. Dobrze przemyślana fabuła załóżmy jest jak Incepcja, zaś wartka akcja improwizacji można powiedzieć, że niczym Ironmen. To dwa dobre filmy. Ale zdecydowanie widać, który ma bardziej zawiły plot.

Jeśli potraficie zaimprowizować scenariusz, w którym gracze trzy razy zmieniają bohaterów o odrębnych celach, motywacjach i charakterze, akcja rozgrywa się w trzech czasach na raz i wszystkie losy postaci splatają się ze sobą, na dodatek pełno w nim retrospekcji, w których członkowie drużyny wcielają się w BNów, zaś scenariusz zaczyna się od końca historii i macie muzykę dobraną do każdej sceny, przy czym nie ma w tym żadnych nielogiczności, gracze się nie gubią i akcja płynie wartko – to super Ja potrzebuje jeszcze sobie to jednak spisać ;)
20-11-2011 00:58
Kamulec
   
Ocena:
0
@MEaDEA
Nie wykorzystywałem dotąd przejmowania bohaterów i retrospekcji.

Czy jednak to o czym Ty piszesz nie sprowadza się do tego, o czym piszę ja, w wersji z dużą liczbą podpunktów?

Jak u Ciebie kształtuje się zestawienie czasu poświęconego na przygotowania z czasem prowadzenia tego, co przygotowałaś?
20-11-2011 03:00
Mayhnavea
   
Ocena:
+4
@ Kamulec, zigzak:

Chłopaki, nie odnosicie wrażenia, że wasze odpowiedzi są ździebko protekcjonalne? Raz komentarze w stylu: "niepotrzebnie się przemęczasz, można lepiej i mniejszym nakładem czasu i pracy", a teraz "w zasadzie to robisz po MOJEMU, tylko troszkę przesadzasz". Magda pokazała swój warsztat scenopisarski - a Wasze odpowiedzi sugerują, że traktujecie je jak apel do udowodnienia, że to Wasz sposób przygotowania (a w zasadzie jego braku) scenariusza jest lepszy.
20-11-2011 03:19
MEaDEA
   
Ocena:
+6
Kamulec

Nie za bardzo rozumiem, co ma wykazać stwierdzenie, że moje spisywanie scenariusza niczym nie różni się od podpuktów?

Każdy zapisuje fabułę, jak mu się podoba i odpowiada jego celom. Ja lubię oraz uważam że praktyczniejsze jest spisywanie scenariusza w formulę, którą opisałam tutaj: http://rpg.polter.pl/Droga-Scenarzysty-c20984. Mnie ona odpowiada, a jeśli jeszcze komuś przypadnie do gustu super. Nie będę jednak nikogo przekonywać, że ma więcej/mniej czasu poświęcać na scenariusz :) To hobby i każdy niech się bawi jak chce.

Co do podpunktów to uważam, że w przypadku retrospekcji oraz zamiany postaci by się nie sprawdziły bo:

Po pierwsze - bo przy dużej komplikacji fabuły taka forma zapisu jest nieczytelna, chaotyczna. Wyławianie ogromu informacji, które trzymają przygodę w logicznych ryzach byłoby stratą czasu. Idąc Twoim sposobem patrzenia na zapis autorzy podręczników też mogliby je spisywać w podpunktach. W końcu to wynikające z siebie informacje - po co dzielić je na rozdziały, tabelki, akapity.

Po drugie - spisuję scenariusze, które ktoś inny może potem przeczytać, wykorzystać lub nie, więc muszą być klarowne.

Gram bardzo rzadko :) Głównie z powodu braku czasu, ale również dlatego, że długo grzebię w scenariuszach. Proces wymyślania i spisywania sprawia mi bardzo dużo frajdy - jest częścią erpegowania.
20-11-2011 03:28
Kamulec
   
Ocena:
+2
@Mayhnavea
Nie są protekcjonalne. My tu udowadniamy swoja wyższość jako jednostki oraz potencjalni kandydaci na imperatora (modne) i zwalczamy feminizm (też modne), i bijemy naczelnego (szczególnie modne) - pośrednio, ale w słaby punkt.

"że to Wasz sposób przygotowania (a w zasadzie jego braku) scenariusza jest lepszy."
1. Gust i przyzwyczajenie mogą decydować o wyborze danego algorytmu, lecz wciąż te ostatnie można porównywać i podlegają ocenie.
2. Sądziłem, że scenariusze przygotowuję i nigdy nie twierdziłem, by było inaczej. Znać tkwiłem w mylnym błędzie.

@MEaDEA
"Nie za bardzo rozumiem, co ma wykazać stwierdzenie, że moje spisywanie scenariusza niczym nie różni się od podpuktów?"
Ton Twoich komentarzy stawiał moje i Twoje przygotowania w opozycji do siebie.

"Twoim sposobem patrzenia na zapis autorzy podręczników też mogliby je spisywać w podpunktach"
Nie, ponieważ podręczniki nie mają przypominać pomysłów, lecz je przedstawiać."

"Po pierwsze - bo przy dużej komplikacji fabuły taka forma zapisu jest nieczytelna, chaotyczna. Wyławianie ogromu informacji, które trzymają przygodę w logicznych ryzach byłoby stratą czasu"
Tworząc grafy i zestawienia na osobnych kartkach można szybciej odczytywać informacje w trakcie sesji, bowiem nie trzeba czytać zbyt wiele tekstu, na co podczas sesji i tak nie ma czasu. Zestawienia i grafy wyglądają mniej jednorodnie, przez co łatwiej więc zorientować się, gdzie patrzeć, a zbędne w danej chwili kartki można odłożyć na bok. Notatki takie sporządza się również szybciej.

"Po drugie - spisuję scenariusze, które ktoś inny może potem przeczytać, wykorzystać lub nie, więc muszą być klarowne."
To jest dobre uzasadnienie, dlaczego wybór takiej formy uznać można za zasadny.

"Gram bardzo rzadko :) Głównie z powodu braku czasu, ale również dlatego, że długo grzebię w scenariuszach. Proces wymyślania i spisywania sprawia mi bardzo dużo frajdy - jest częścią erpegowania."
Mniej więcej jaki stosunek godzin gotowania do grania?
20-11-2011 04:55
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
May:
Duzy błąd. Nigdzie nie powiedzialem (wrzuciles mnie na szybko do jednego worka z Kamulcem) że moj sposob jest lepszy a jakis inny gorszy. Rozkrecasz flejma o mojsze rpg, a tu nic takiego nie ma miejsca.
Sa ludzie ktorym lepiej wychodzi komponowanie symfonii, ale są i tacy, co sie dobrze sprawdzają w jazzowaniu i improwizacji. I tyle - przeciez nie mówię, że MEaDEA robi zle i glupio, ze tak starannie planuje przygodę, ani nawet nie sugeruję niczego zbliżonego. Mowie, ze dla mnie, czyli w moim przypadku, takie coś by sie nie udalo, ponieważ mój styl prowadzenia zakłada, że rozpisanie przygody ktora moze sie potoczyć na setki sposobów byłoby zadaniem wręcz dla mnie niemożliwym. I tym bardziej - niepotrzebnym.
Co nie znaczy ze nie lubie grac w takie sesje, tak jak nie znaczy, ze jazzman nie lubi sluchać symfonii i mowi ze to kiepska muzyka. Tylko że pewnie nie usiądzie i nie zacznie komponować nagle własnej symfonii - bo mu to w muzyce ktorą wykonuje niepotrzebne.

I jedno i drogie (i pewnie 16 innych) podejscie ma swoje zady i walety, ja przedstawilem swoje. A teraz uzasadnię dlaczego :)
- W moich sesjach duzo sie dzieje. Nie jestem przywiazany szczegolnie do przebiegu scenariusza, wytyczam cel ktory chcialbym postawic przed drużyną. Droga do celu jest otwarta, tak otwarta, że często zamiast pierwotnego celu, realizują jakiś inny, spychając fabułę na nowe tory. Spisywanie wiec ich sciezki ma sens, ale PO sesji, jako ewentualny skrypt pomocniczy do zrobienia kontynuacji. Tego jednak tez zwykle nie robie, bo mam fenomenalna pamiec, a moi gracze zwykle prowadza notatki sami :) Ma to tez tą zaletę, ze druzyna ma tylko informacje jakie do nich docierają i na ich podstawie tworza sobie obraz tego co sie dzieje. Jesli w trakcie kampanii informacja pierwotna (ktorej gracze nie znaja) czyli Przyczyna straci sens, biorę wiedze graczy i ekstrapoluję ją sobie wstecz, tworząc Nową Przyczynę, lub modyfikując starą.
- jesli mam zajawkę i akurat pasuje do sesji jako watek poboczny czy uatrakcyjnienie, to ją wrzucam w trakcie sesji, nie planuję sobie przed, kiedy jej użyję.
- uzywam retrospekcji, prowadzę czasem dwie lub trzy rownoległe fabuły i nigdy nie bylo potrzeby zapisywania tego - coż, pewnie to ta moja fenomenalna pamieć i dobry procesor logiczny w dyńce :)
- czasem narzucam graczom np odgrywanie specyficznych scen (w stylu - Jaśkowi śni się coś, ale ma nie wiedzieć ze to sen, wiec graj normalnie, ale zadaniem twojej postaci w tym snie jest go zabić) i tez nie trzeba tego rozpisywać - ot, krotka notka na marginesie pustej kartki, z ktora siadam do sesji.
- nie mam parcia na szklo w kwestii publikowania swoich scenariuszy, nie potrzebuję żeby moje sesje byly prowadzone przez innych MG - jeśli ktoś chce zagrać, to zagra u mnie :)
- nie prowadzę cudzych gotowców, bo tak sie nauczylem prowadzic w czasach, gdy jedyne gotowce byly do Kryształów Czasu.
- Nie bawię się w mechaniki o dużym stopniu komplikacji, jak DD czy Wolsung, ktore wymagają szczegolowej rozpiski bnow i potworów - przykladam sobie zwykle jakis filmowy lub ksiazkowystereotyp w stylu: "świr, zachowuje sie podobnie do Donalda Sutherlanda w Kelly's Heroes" - i to zwykle wystarcza do stworzenia ciekawej postaci niezaleznej, jesli umie sie ją wyekstrapolować. A stasy są mało istotne, gracze zwykle ich nie znają i tak, więc wystarczy zdrowy rozsądek i troche wiedzy o srednich wartosciach charakterystyk w mechanice.
- nie umiem rysować, wiec nie ilustruję - jak potrzebuję "mordy" (a potrzebuję rzadko, zwykle wystarczy opis) to wrzucam przed sesją google image i zawsze coś wybiorę :).
A skoro nie ilustruję, to nie musze pisac tekstu, zeby te ilustracje w nim zamieszczać.
20-11-2011 10:26
MEaDEA
   
Ocena:
+4
Kamulec:

Mój wpis ani moje komentarze nie mają żadnego tonu bo to literki na ekranie :) Jeśli w jakiś sposób odczytałeś notkę jako próbę zdyskredytowania improwizacji i braku spisywania scenariusza – to jesteś w błędzie. W ogóle nie miałam takich intencji. W tekście nawet nie pojawia się słowo „improwizacja”. Mam wiele szacunku do takiego podejścia do RPG i wyraziłam to w takich oto komentarzach:

„Mnie ona odpowiada, a jeśli jeszcze komuś przypadnie do gustu super. Nie będę jednak nikogo przekonywać, że ma więcej/mniej czasu poświęcać na scenariusz :) To hobby i każdy niech się bawi jak chce.”

„Improwizowanie lub wymyślanie scenariusza jedynie w zarysie jak najbardziej gwarantuje dobrą zabawę.”

„Improwizacja daje inne ciekawe efekty, które niosą frajdę grającym. Nie ma lepsze-gorsze, są to po prostu dwa różne podejścia i kompetencje MG/scenarzysty.”


Nie stawiam tych dwóch podejść/sposobów zapisu w opozycji (nie są antagonistyczne, wykluczające się). Jak pisałam są to dwa RÓŻNE podejścia dające inne efekty i możliwości.

„Tworząc grafy i zestawienia na osobnych kartkach można szybciej odczytywać informacje w trakcie sesji”

Tak oczywiście :) Dlatego prócz tekstu ciągłego, który 1) przeznaczony jest dla innego odbiorcy, 2) pozwala mi wczuć się w klimat i stworzyć poetykę, która później pomaga mi w trakcie prowadzenia, 3) często obnaża luki w fabule, jak np. to czy w scenie na pewno każda postać jest aktywna, do dobrze spisanego scenariusza należy dodać przejrzysty graf, który MG wykorzysta na sesji. Graf spisany skrótowo, który będzie przypominał mu o większej ilości informacji z tekstu ciągłego.

Co do grania to nie za bardzo wiem, jak mam to przeliczyć. Niektóre scenariusze powstają miesiącami – choć przecież nie siedzę nad nimi 24 na dobę, tylko np. poświęcam im trzy godziny na dwa tygodnie. Jedyne co chyba mogę ogólnie podać to, że scenariusz który prowadziłam na GRAMY spisywałam kilka godzin przez dwa dni, zaś sesja trwała 6-7 godzin.

Podsumowując:

Napisałeś "To jest dobre uzasadnienie, dlaczego wybór takiej formy uznać można za zasadny."

Co oznacza "zasadne" ?:D Mogę spisywać scenariusze jak mi się podoba. Nikogo do tego ani nie namawiam, ani nie głoszę wyższości takiego podejścia. Jeśli ktoś tak jak ja lubi dłubać w fabule - może moje obserwacje mu pomogą. Tyle :)
20-11-2011 11:52
Albiorix
   
Ocena:
+1
Ja robię podobnie, tylko że cały proces od pierwotnego pomysłu do rozpoczęcia sesji zajmuje około godziny i ma 5 słów. Ale w ciągu tej godziny robię sobie pół godziny przerwy i potem te 5 słów ponownie czytam :)
20-11-2011 14:14
Kamulec
   
Ocena:
+1
Teraz mniej więcej widzę, jak Ty podchodzisz do przygotowywania sesji i wygląda to racjonalnie.

"Co oznacza "zasadne" ?"
Uzasadnione czymś innym, niż gustem lub przyzwyczajeniem.

Na koniec sprostuję raz jeszcze (bo z Twoich komentarzy płynie sugestia, jakoby było inaczej): Ja zwykle robię notatki. Zdarzało mi się prowadzić zupełnie bez, ale sporadycznie. Przez 8,5 roku eRPeGowania mi się uzbierała sterta teczek (cieńka oprawa) z notatkami o grubości 15 cm (po ubiciu). Choć warto wziąć poprawkę na dużą liczbę statystyk potrzebnych do większości moich przygód.
20-11-2011 14:21
Albiorix
   
Ocena:
+2
Wszystko sprowadza się do tego ile mamy na co czasu. Gdybym miał dziesiątki godzin na budowanie przygód i graczy o których zebranie trzeba pół roku walczyć to miałbym trochę jak MEaDEA.

Ale ja mam graczy których szczęśliwie udaje się zebrać co tydzień, a jak się czasem nie uda sesja to nie ma dramatu i gramy w planszówki. A co w tym wszystkim najgorsze, jeszcze do popołudnia przed nocą sesji, część graczy mówi "ououou, nie wiem czy będę" albo "może pogramy w to a może w tamto" albo "może poprowadzę ale weź Albi na wszelki wypadek przygotuj sesję" albo "mam tu nowego gracza z kosmosu zobacz! Chce przygody o małych pieskach.". A nie wiedząc kto dokładnie będzie nie mogę dokładnie przygotować przygody.
21-11-2011 12:43
kbender
   
Ocena:
0
O małych pieskach. PHI! To nic w porównaniu z całą drużyną chcącą grać różowymi kucykami! :P
21-11-2011 12:46
Sayonara
   
Ocena:
+4
Osobiście też wolę w miarę dokładnie spisać i dobrze przemyśleć scenariusz przed graniem. I nie jest tak, że nie umiem improwizować - umiem i to całkiem dobrze (uważam tak opierajac się na reakcjach graczy). Ale spisanie sesji pozwala na lepsze jej "wyuczenie się". Trudniej wtedy mnie zaskoczyć nieoczekiwaną decyzją graczy.

Sam, podobnie jak MeaDea, wyłapywałem jakieś nielogiczności i głupotki w trakcie przedsesyjnego czytania scenariusza. Jego wcześniejsze napisanie nie oznacza też, że fabuła jest liniowa. Moje sesje często przybierały całkiem nieoczekiwany przebieg i kończyły się zupełnie inaczej, niż założyłem.

Nie mam nic przeciwko MG improwizującym większość scenariusza. Ale jeśli miałbym wybierać u kogo wolę gracz, wybrałbym osobę, która spisuje i analizuje przygodę przed sesją.
21-11-2011 14:03
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
To czy ktos spisuje czy improwizuje nie ma znaczenia jakosciowego dlaprowadzonej sesji. Znaczenie ma zdolność do zrobienia tego dobrze.
To ze ktoś spisuje nie czyni go lepszym MG od MG improwizujacego, czy odwrotnie.
Co zaś do liniowości - z doswiadczenia jako gracz wielokrotnie widzialem elaboraty MG ktore potem szly do kosza, bo drużyna skrecila w lewo zamiast w prawo, a MG wszystkiego nie opisał.
Konczylo sie to zwykle wywieraniem nacisku na druzynę aby kontynuowala to, co MG zalozyl w owym elaboracie. A wiec scenariuszem liniowym.
Choc akurat mi osobiscie liniowe scenariusze nie przeszkadzają, freestyle daje lepsze mozliwosci unikniecia tego zjawiska, jesli komus (np grqczom) przeszkadza.
21-11-2011 15:14
kbender
   
Ocena:
+2
Ja z kolei mam tak, że spisując dokładnie scenariusz wpadam w pułapkę myślenia "super by było, żeby fabuła poszła dokładnie tak a nie inaczej". I umieszczam graczy w przysłowiowym "pociągu do Oświęcimia". Tak więc znając siebie, wolę zaprojektować główne węzły fabuły, NPCów i lokacje, dodać tło (czyli historię dziejącą się w tle) i pozwolić graczom dojść do własnych celów. Jeśli pokryją się z moimi założeniami, super, jeśli nie, nie-super.

Zbyt często kończyłem z dokładnie zaplanowaną sesją, która po drugiej scenie szła do kosza, żeby chciało mi się pół roku dopieszczać scenariusz. Może ja jestem zbyt ograniczony, a może po prostu mam zbyt kreatywnych graczy ;)

O braku czasu nie wspomnę ;)
21-11-2011 15:15
Kamulec
   
Ocena:
+2
Wolę więcej czasu na myślenie poświęcać, a mniej na pisanie. Mniej to czasochłonne, a pozwala łatwo wykorzystać motyw lub nie.

Zgadzam się generalnie z Albiorixem. Średnio raz w tygodniu prowadzę, a nieregularnie (raz wypadnie, potem prowadzę więcej). Zwykle też jest tak, że mam zainteresowanych sesją więcej, niż czasu na prowadzenie, stąd dążę do jego optymalnego wykorzystania - dlatego łatwiej mi jak najwięcej mieć w głowie, a notatki pełnią funkcję pomocniczą.

Moim zdaniem tak jak prowadzę można realizować głębokie, ciekawe i dopracowane scenariusze. Rozpisywanie sobie wszystkiego tak dokładnie, jak MEaDEA daje dość niewielki zysk w porównaniu do nakładu pracy, stąd w mej ocenie opłaca się wtedy, kiedy właśnie problem stanowi zebranie ludzi na sesję.

Jasne, nie miałbym nic przeciw zagraniu na tak dobrze przygotowanej sesji. Przynajmniej u MEaDEA (jak odmieniać ten login?), bo u jakiegoś znacznie młodszego lub dopiero zaczynającego eRPeGowca bym się bał prowadzenia po z góry narzuconych ścieżkach.

Edycja: Ja jestem przyzwyczajony, że znaczna część motywów idzie do kosza, dlatego o ile mogę nie rozpisuję sobie ich podczas prowadzenia kampanii z góry (przed skręceniem we właściwym kierunku przez graczy) szerzej, niż jest to potrzebne.
21-11-2011 15:20
akito
   
Ocena:
+4
@kbender
to spróbuj kiedyś oprzeć się pokusie zaplanowania posunięć graczy. nie wiem, czy grałeś u MEaDEi (przyjmijmy). chodzi o przygotowanie BAZY sesji a nie ruchów graczy!

@Kamulec

"z góry narzuconych ścieżkach." - to samo

czy wy czytaliście jakiś scenariusz MEaDEi który jest na Polterze? nie mogę go teraz znaleźć, ale na pewno jakiś czytałam. chyba mówicie o czymś innym, niż jej scenariusze. tam nie ma POSUNIĘĆ GRACZY zaplanowanych z góry. są wyznaczone "pozycje startowe" i główne problemy, z którymi się zmierzą gracze.

na razie dyskusja z daleka wygląda tak:
a:lubię lody truskawkowe
b: a ja wolę śmietankowe, bo truskawka może smakować jak banan, a bananów nie cierpię

i tak przez 30 postów.. brr

21-11-2011 22:27
akito
    Kamulec - i jeszcze jedno... dla inspiracji ;)
Ocena:
+2
"W kwestii scenariusza gracze często nie wiedzą, kiedy coś jest improwizowane, a kiedy przygotowane."
zgoda
ale gdy ktoś wręcza mi kartę postaci z zaklejoną częścią statystyk (co w cale nie znaczy, ze nie mam wpływu na postać, ale to osobny wątek) lub podaje odpicowanego handouta, to WIEM że to jest przygotowane... i wiesz co? skupiam się na grze, ludzie mniej komentują z offu i ATMOSFERA SIĘ ZAGĘSTSZA...

więc, jak mówiłam, to jak sushi w elegnackiej restauracji. jak dobre wino, które się sączy z namysłem. i nie porównuję tego do kiełbaski z ogniska w dobrym towarzystwie.
21-11-2011 22:38
akito
    a, i z własnego doświadczenia
Ocena:
+1
@Kamulec napisał:
"Tworząc grafy i zestawienia na osobnych kartkach można szybciej odczytywać informacje w trakcie sesji, bowiem nie trzeba czytać zbyt wiele tekstu, na co podczas sesji i tak nie ma czasu. "

- po dobrym przygotowaniu wystarczy jedna kartka a i tak rzadko na nią zerkasz, bo wszytko pamiętasz (jak słusznie wspomniałeś, MG przydaje się dobry procesor).
czemu zakładasz, że na sesji ktoś ma cały scenariusz, który pisał, ze sobą???? i że go nie pamięta??
21-11-2011 22:43
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
akito
   
Ocena:
0
@zigzak
nie piszesz, owszem, moje jest lepsze, ale biorąc pod uwagę treść artykułu, Twoje wypowiedzi nic do niej nie wnoszą i się do niej nie odnoszą inaczej niż "a ja inaczej"... więc może Marheva ma zły boimet, ale INNY SENS SIĘ NIE NASUWA...
21-11-2011 22:53

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.