» Blog » RPG Drukiem
20-08-2011 16:24

RPG Drukiem

W działach: RPG, Kotoblog | Odsłony: 14

RPG Drukiem
Moja poprzednia notka na Polterze dorobiła się całkiem pokaźnej liczby komentarzy, a nawet odpowiedzi w postaci osobnych notek blogowych. Na nieszczęście te ostatnie były poświęcone mniej-więcej temu, o czym powinno się (powinienem) lub nie (nie powinienem) pisać (prawowiernie i na temat RPG). A ponieważ nie lubię jak ktoś mi mówi, co mam pisać (chyba że mi za to płaci), napiszę coś, co zadowoli wszystkich, a nawet nikogo. Zrobię to zaczynając prowadzić najbardziej znienawidzoną na Polterze formę publicystyczną – kotobloga. Gwoździem do trumny będą pomysły, jak wprowadzić kota do przygody RPG.

Albowiem mam kota, nazywa się Druk. Ma trzy łapy, jest bardzo dobrym zwierzęciem, wiernym towarzyszem, można go też zostawić samego na jakiś czas bez dramy na cały blok. Jest także źródłem anegdot, które zapewniają mi moje 5 minut w towarzystwie. Jedna z historii – o naszym poznaniu się – jest najfajniejsza i sprzedaję ją każdemu, kto jej nie zna. Zmarnuję więc okazję do dzielenia się nią z polterowiczami na konwentach i opiszę ją tutaj.

Ponieważ jestem fanatycznym wyznawcą poprawności politycznej, niedozwolone jest robienie sobie w komentarzach jajek z kota. Jajek zresztą też nie ma, wobec czego robienie ich sobie jest zabronione podwójnie.

RPG: kota można wprowadzić w przygodzie RPG jako postać gracza, NPC (non-player’s cat, bo to ludzie należą do kotów, nie na odwrót) albo jako grupę Drabów (Zajadłość 3).

Od koleżanki dowiedziałem się o kocurze, który potrzebuje natychmiast domu. Biedak miał wypadek, w wyniku którego stracił przednią łapę. Został przygarnięty przez panią, która zajmuje się pomaganiem kotom, ale sama ma już kilka własnych i zwierzęta nie lubią się. Oczywiście natychmiast miałem wizję kaleki, który jest domowym popychadłem, gnojonym przez zdrowe koty. Nie mogłem przejść do porządku dziennego nad taką historią, więc pojechałem po niego do tymczasowej opiekunki.

Na miejscu wyklarowało się, jak wygląda sprawa. Otóż faktycznie, był konflikt między zwierzętami, ale inny niż to sobie wyobrażałem motywowany ckliwą historią. Albowiem Druk okazał się niezwykle zaborczy jeśli chodzi o kolana opiekunki, co wsparł taką oto praktyką: wskakiwał na wysoką półkę otwartej szafy w korytarzu – czekał aż jakiś kot przejdzie poniżej – zeskakiwał mu na plecy, wczepiając się jedyną przednią łapą w kark – i gryzł. Gdy jego opiekunka docierała na korytarz, było już po wszystkim. Na podstawie koloru fruwającego futra poznawała, który z jej pupili oberwał.

RPG: w przygodzie kot może zeskakiwać z wysokich miejsc, wpinać się i gryźć. Może to mieć brzemienne fabularne skutki, gdy mag właśnie kończy trwający nieprzerwanie 3 dni rytuał ("fhtag…AIEEEEEEEzabierztozemnie!") czy jeśli drapieżnik wyląduje na misternie upiętej fryzurze wampirzej księżnej tuż przed spotkaniem z przedstawicielami zwaśnionego miasta. W najlepszym razie kot może narobić Łoskot.

W ten sposób Druk trafił do mnie. Na początku jeszcze tak się nie nazywał, wcześniej znany był jako Bartek. Myślałem o jakimś imieniu od czapy, początkowo rozważałem: Pkieł, Mięs i Pępek. Żadne z nich nie przetrwało próby kociego charakteru. Ostatecznie został drukiem, z dwóch powodów. Pierwszy: dużo gadał, mruczał i druczał. Drugi: po przyjściu do mojego mieszkania zniknął na 12 godzin. Poszukiwania nie przyniosły żadnych rezultatów. Dopiero potem sam zaczął miauczeć i znalazłem go na półce książkowej, wlazł za moje publikacje. Stąd Druk. Do tego słowo można fajnie zmieniać oraz wplatać w gierki słowne.

RPG: wprowadzając kota do gry warto pomyśleć o jakimś erpegowym imieniu, aby uniknąć efektu groteski. "Kizia" i "Szaruś" są tym dla kota, czym dla psa "Sunia" i "Maksio". MG (albo gracz jeśli to jego sprawka) automatycznie dostaje Bydło Dice do każdego wykonywanego rzutu.

Schowanie się na półce było dopiero początkiem zabawy. Kot był przerażony, strasznie miauczał jak się zbliżałem, a ja nie chciałem go dobijać przemocowym "chodź na kolana, nic ci nie będzie". Po ujawnieniu skrytki na półce Druk zniknął raz jeszcze, został wyhaczony pod kuchenną szafką od umywalki. Miejsce okazało się średnie, więc przeniósł się pod wannę – ta wąska szpara przy podłodze okazała się na tyle duża żeby wlazł rozpłaszczając się i na tyle mała, żebym był kompletnie bezradny. To, że żyje poznawałem po bobkach i żółtych kryształkach, jakie rano znajdywałem w wannie (zmysł czystości: bez zarzutu). Posilał się tylko wtedy, kiedy twardo spałem – do momentu aż się na niego zaczaiłem, odciąłem mu drogę do skrytek i wziąłem na ręce. Natychmiast się do mnie przytulił, zaczął mruczeć – i od tej pory jesteśmy kumplami.

RPG: podczas przygody koty mogą chować się w różnych miejscach i np. nie wyjść przez całą przygodę – co jest wyjściem dla MG, który zapomina o zwierzętach swoich graczy. Mogą też zmotywować BG do grupowych poszukiwań, np. gdy schowają się w Torbie Bez Dna, gdzie został schowany Kłębek Nici z Włosia Ostatniego Jednorożca.

Kilka ciekawostek i prawd na temat kotów w oparciu o obserwacje Druka:

1. Koty kłaczą 24/7/365. Z raz wyczesanego porządnie kłaka prawdopodobnie można ulepić kota o tym samym rozmiarze i masie – nikt nie wie jak to, nawet S-F nie podsunęła rozsądnego rozwiązania. Efekt ten można złagodzić podając koci tran i trzymając się jednej karmy.

RPG: nie należy tego mówić graczom, którzy lubują się w przeginaniu zasad świata na swoją korzyść, bo może się skończyć armią kłaczących golemów albo pojawieniem się nowej futroplanety.

2. Brak przedniej kończyny oprócz charakterystycznego chodu (ale tylko powolnego, przy bieganiu wszystko jest okej) nie robi różnicy. Chodzenie po rancie wanny, wskakiwanie na parapet czy łapanie pająków dostarczają zaskakujących spostrzeżeń na temat anatomii i praw fizyki. Jedynym dotkliwym efektem jest to, że kot przebiegając po brzuchu sprawia wrażenie, jakby chodził na szczudłach.

RPG: koty mają z założenia zaletę Czarny Rycerz i nie otrzymują żadnych modyfikatorów ujemnych za utratę łap. Chyba że utracą wszystkie – ale wtedy dostają zaletę Wygadany.

3. Potrzeba trochę czasu zanim zegary biologiczne pupila i jego właściciela się zgrają. Na początku Druk chodził do kuwety ok. 8 minut po tym, jak zasypiałem. Bycie budzonym przez rytmiczne szu-szu-szu-drap-drap (nie wiem czemu, ale próbuje zagiąć brzegi kuwety do środka) jest złe. Ale musieć wtedy wstać, żeby za pomocą łopatki uniknąć katastrofy ekologicznej jest gorsze.

RPG: szuranie z kuwety jest techniką bardziej podstępną niż skok na głowę. Przywoływany wcześniej mag po nagłym przerwaniu rytuału i przyjęciu serii zastrzyków przeciwtężcowych znów próbuje swoich sił w rzemiośle magicznym. Tymczasem z atomową regularnością musi wykonywać testy przeciw dekoncentracji, kiedy kot szaleje w żwirze. Nawet jeżeli wszystko się uda i dojdzie do końcowego, trzeciego dnia ceremonii, może się okazać, że kot w przypływie higienicznego zapału rozsypał mu cały pentagram i narobił w świeczki.

Szczęśliwym posiadaczom kotów: gratuluję. Nieszczęśliwym nieposiadaczom: polecam. Haterom zalecam mściwe wysłanie nam paczki Purina One Sterilcat, będę tym mierzyć niepopularność kotobloga. A epregowców, którzy mieli w przygodzie kota, zachęcam do dzielenia się historiami.

PS. Posiadanie kota, który lubi być głaskany po swoim mięciutkim, białym brzuchu jest epickie.

Komentarze


Rodriguez
   
Ocena:
0
Moja "pociecha" dała dziś w nocy popis i poobgryzała Sny o terrorze i śmierci, które nieopatrznie zostawiłem przy łóżku...
20-08-2011 18:31
KRed
   
Ocena:
+1
A dodanie komentarza, który nie ma sensu i związku z wpisem jest liryczne.
20-08-2011 18:45
Rodriguez
   
Ocena:
+3
Nieudolny trolling można zaś podpiąć pod dramat...
20-08-2011 19:23
Ghost
   
Ocena:
+4
Aż się zalogowałem (co nie zdarza mi się często), żeby polecić. Sam na szczęście będę posiadany przez kota za jakiś miesiąc ;)
20-08-2011 19:37
konishiko
   
Ocena:
+4
Wyczyny Druka jesli chodzi sie o ukrywanie przed nowywm wlascicielem to jeszcze nic!

Nasza kocica ukryla sie po przyjsciu do naszego domu na prawie pol roku, znalazlszy dziure w szafce permenentnie zabudowanej i bez dostepu z zewnatrz, w kterej mieszkaly tylko kable od telewizora. Wytrzymala tam az do remontu, kiedy szafke rozwalilismy ;)

Poniewaz mielismy dwa koty, fakt ze zyje musielismy oceniac z przyblizenia ilosci znikajacego jedzenia i ilosci pozostawionych bobkow, ale glownie kierowalismy sie tym, ze nic nie smierdzi padlina...
20-08-2011 20:10
WeeMan
   
Ocena:
0
A ja słyszałem o kocie który przeżył 30 dni będąc zamkniętym w luku bagażowym samolotu.
20-08-2011 20:16
MEaDEA
   
Ocena:
+8
Jestem zakochana w tej focie Druka ma taką minę szelmy :D Wygląda mi na to, że z profesji to on jest Łotrzykiem.

Takim zabijaką bez ręki/łapy. Na pewno trzęsie cała okolicą i w mgnieniu wąsa wykrada jedzenie :D

Mój kot natomiast z profesji jest przyciskiem do papieru...
20-08-2011 21:42
Mayhnavea
   
Ocena:
+4
@ Rodriguez:
W dniu, kiedy pociecha zeżre mi książki, odsunę blokadę spod wanny i tam zamieszka na powrót. (a zasłoniłem, żeby tam nie właził i się nie paskudził)

@ Ghost:
No to witamy w gronie i zachęcamy do pisania swojego kotobloga na Polterze :)

@ konishiko:
Ej, to nie bardzo się nacieszyliście kotką... Ja dałem Drukowi trochę czasu na dostrojenie się do nowego otoczenia, ale potem było ultimatum i zastawianie pułapek. Biedny był straszliwie, ale summa summarum to chyba nie żałuje, skoro cały czas mi siedzi na głowie. W ogóle to aż dziwne, że kiedyś żył dziko - jest najbardziej społecznym kotem, jakiego znam. Gadający, wszędzie chodzi ze mną i towarzyszy w każdej (tak, każdej) czynności poza odkurzaniem.

@ MEaDEA:
Zdecydowanie jest łotrzykiem. I to takim w konwencji filmowo-prawie slapstickowej. Ma bardzo wysoki współczynnik Sprintu (specjalność: Nagłe Zwiewanie Bez Powodu), ale na zakrętach profesjonalnie nie wyrabia. Jak w kreskówkach, np. Scooby Doo.

Twój kot po prostu zalevelował tak wysoko, że został questgiverem i jego zadaniem jest wycena lootu i płacenie takim łotrzykom w złocie i XPkach :)

Hmm... Ale fajna byłaby przygoda, gdzie byśmy grali naszymi kotami, co? :]
21-08-2011 00:58
Aesandill
   
Ocena:
+7
Imie Kota:
Artus Erto Russ (co samo z siebie zakrawa na dowcip skoro zarówno ja jak i moja ukochana nie wymawiamy R)

Artusik ma taki specyficzny zwyczaj załatwiania się na dworzu (co z racji tej że mieszkam jakieś 500 metrów od najbliższego sąsiada nie stanowi problemu), jednak najciekawsza jest metoda budzenia mnie jesli nie zechce wstać dobrowolnie i wypuścić Artiego.
1. Walenie łapą w klucze wiszące u drzwi
2. Miauczenie
3. Włażenie na głowe
4. Dramatyczne zawiśnięcie łapy nad figurkami do bitewniaka
5. Ostatni ostrzegawczy miauk
6. Zrzucenie figurek, zeskok na podłogę i ucieczka pod stół

Pozdrawiam
Aes
21-08-2011 10:20
Kumo
   
Ocena:
+3
RPG: kota można wprowadzić w przygodzie RPG jako postać gracza, NPC

Jest też ciekawy patent w systemie "Witchcraft" (dość mocno przypominającym WoDowego Maga): jedną z dostępnych ras jest Bast - rasa zmiennokształtnych kotów. Przy czym zmieniać w ludzi może się tylko ich wyższa, "szlachecka" kasta. Innymi słowy: można grać inteligentnym, obdarzonym potężnymi zdolnościami magicznymi dachowcem.

A z innego systemu:
http://pl.shadowrun.wikia.com/wiki /Talis_Cat
Don't mess with the kitten!
21-08-2011 16:23
Immora Fray
   
Ocena:
+1
Mnie posiadają trzy koty i w sumie to nadal mi mało ;)

A notka świetna, uśmiałam się :)
22-08-2011 23:14
41947

Użytkownik niezarejestrowany
    OJ KTO!
Ocena:
+3
Zajrzałem tutaj (prawie :P) przez przypadek i nie sądziłem, że przeczytam tak przewrotny, zabawny tekst, nadal utrzymujący właściwy poziom kultury osobistej oraz konwencję RPGa. Mam do powiedzenia tylko jedno: Od dzisiaj chcę grać kotem! Tak, KOTEM! JAJ! I nikt nie namówi mnie na Warga, Czerwa Pustyni ani nawet na Pacyficzną Północno-zachodnią Ośmiornicę Drzewną (http://zapatopi.net/treeoctopus/). Chcę grać kotem i wykorzystać grzebanie w żwirze jako nadmoc nie do przezwyciężenia! Ha!

P.S. Załączam linkę do piosenki, o której popełnieniu zupełnie nie zdawałem sobie sprawy. Utwór WTF jest strasznie straszny, a co gorsze to soundtrack nie do disney'owskiej podróby lecz do filmowej "Zemsty". Powodem dołączenia piosenki jest jedynie zwrot "oj kot!", pojawiający się w jej tekście piętnaście tysięcy razy.
28-08-2011 01:52
41947

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
P.S. Aby zajrzeć na stronę wspomnianej ośmiornicy, należy skopiować adres strony/linka pomijając prawy nawias ")". Pozdrawiam kociarzy! ;)
28-08-2011 01:54
41947

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
P.S.2. Załączam drugą linkę, tym razem z "OjKotem". Miłego (?) słuchania. Seba.

Linka: http://www.youtube.com/watch?v=QKu 5__GCIjM
28-08-2011 01:56

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.