Uważaj Koleś! My Som Profesjonalny Serwis Patronujący Konwentom
W działach: konwenty | Odsłony: 7Zapowiadałem Ałtorytetom pewnego serwisu z last oraz z inn w nazwie, że jak ktoś się bawi zapałkami, to mu się paluszki spalą. No i się doigrali - zaczynam pierwsze gnojenie inicjatywy fanowskiej w moim życiu. Kto myślał, że tego nie zrobię, może iść na piwo i wypić za moją utraconą niewinność.
O co poszło? Profesjonalni Dziennikarze Z Serwisu Patronującego na pewno mają (już) swoje zdanie, ale, generalnie, cznia mnie ono, mieli okazję polubownie załatwić sprawę. Wybrali drogę "nie i wuj". No to będzie wuj. Ale mój.
Profesjonalny Dziennikarz Terrapodian Ze Serwisa wziął się i napisał relację z pewnego (zupełnie niewinnego a przy okazji zajedwabistego) konwentu. Relację, dodam, sążnistą jako miedź dźwięcząca i jak cymbał brzmiącą. Dlaczego napisał? Bo go redaktor wysłał. A dlaczego redaktor go wysłał? Bo konwent chciał przyciągnąć ludzi i zgodził się na darmową wejściówkę dla prasy (dewaluuję słowa na Waszych oczach!).
A trzeciego dnia lucek wpadł na tę relację przypadkiem. I pomyślał - "moi znajomi zapłacili dwadzieścia złotych, żeby wejść na konwent i dobrze się bawić - a tu jakaś (wulgarne określenie żeńskich narządów płciowych na "pe") jedzie dwa przystanki autobusem i włazi na darmową wejściówkę, wyżebraną za takiego babola. (Wulgaryzm) mać, duch fanowski umiera, trzeba edukować. Spolemizuję, poświęcę czas, może autor poprawi swoją epopeję?". Ha ha ha, święta naiwności lucka! Ałtor nie poprawił, a na dodatek w mojej skrzynce na Serwisie Pełnym Profechy Oraz Patronatu znalzłem to:
Witam,
Twój post w temacie: http://nie-będzie-reklamy-buce został usunięty. Każdy pisze na miarę swoich możliwości i nie musi do tego znać zasad obowiązujących - jak twierdzisz - "brać fantastyczną". Uwagi tego typu możesz zawsze wystosować prywatnie, jeśli musisz.
pozdrawiam,
Sayane Opiekun Działu "Konwenty oraz forumowe zloty"
Na marginesie - czytałem kiedyś, że im dłuższa ksywka i więcej tytułów, tym krótszy ptaszek.
Jasne. Do napisania relacji z konwentu zupełnie niepotrzebna jest znajomość zasad panujących w grupie, która te konwenty odwiedza. W sumie, w "Lancecie" publikują sprzątaczki i babki klozetowe, które wuja wiedzą o chirurgii, nie?
Dodam jeszcze, że formy się, zasadniczo, nie czepiałem (dwa razy, ale takie grube i dla przykładu). Porządny serwis powinen mieć redakcję i korektę, żeby kupą nie jechać. Waliłem za to w debilizmy, zdechłą merytorykę i ogólne śmieszności. Jakie? Oto cytowanie z Relacji Ałtora Terrapodiana:
nie nocowałem na terenie konwentu, więc nie liczcie na pikantne szczegóły z nocnego życia R-konu.
Następnym razem w dzień też siedź w domu! Będzie zdrowiej dla nas obu!
Ponadto jedynie powierzchownie przeglądnąłem pokoje bitewniakowe, co łączyło się z problemami mej ograniczonej wiedzy,
Tłumaczenie: jestem niekomeptentnym beztalenciem, nie znam się na temacie i dlatego nie piszę o połowie rzeczy ważnych.
mój aparat skutecznie buntował się, rozmazując sylwetki prelegentów, którzy mieli tendencję do wykonywania gwałtownych ruchów podczas robienia im zdjęć.
Tłumaczenie: jestem głupi i nie sprawdziłem sprzętu przed imprezą, co nawet na wpół skretyniali fotografowie z pism ogrodniczych dla emerytów robią dwa razy.
Nie wiem ile było osób. Należy poczekać na odpowiednie deklaracje koordynatorów.
Tłumaczenie: nie wiem, kto to Arathi i Levir, nie umiałem podejść i zapytać. A to, że lucek w sobotnią noc wiedział od koordynatorów, że jest 450-500 osób to dowodzi wścibskości jego ryja.
Do tego dochodzi Console Room, (...) Byłem tam kilka minut
Tłumaczenie: nie znam się, nie wiem co to singstar, jak się gra turnieje w tekkena i dlatego wyszedłem, po odsłuchaniu muzyczki z Mario na pegasusie.
Dalej sale bitewniaków - chyba dwie albo jedna
Jeśli ktoś na którymś konwencie zrobi "Warsztaty liczenia do dwóch" to ma przynajmniej jednego barana, który skorzysta..
Tutaj należy się pstryczek w nos - NawiKonowy Games Room miał mniej więcej podobną wielkość i do tego chyba większy wybór gier
W nos można dać PRZTYCZEK, SZTUCZKĘ albo KRESKĘ KOKI, AMFY lub innego BIAŁKA. Ale podejrzewam, że nawet to nie pomoże Ałtorowi.
Istniało za to stanowisko Kuźni Gier i Neuroshimy, na których można było przetestować dane gry.
Istniało, nawet inteligibilnie. Aliści nokturnowo kollapsowało się. W jężyku polskim Istnieją Byty, Idee, Teorie Matematyczne, Jestestwa, Szczytne Myśli, Odczucia Dotyczące Etiud Szopena. Stoiska zwykle stoją - albo trywialniej - są.
W nocy przeprowadzano Larpy, ale to już nie jest moja działka.
Tłumaczenie: wuj wuj wuj wuj wuj.
Do organizacji nic nie mam.
Szkoda, że miałeś coś do pisania.
Po wstępnym przeglądnięciu programu, bałem się
Po wstępnym przejrzeniu tego zdania, bałem się. Zawału. Nie ma takiego słowa 'przeglądnąć'. Można przejrzeć albo przeglądać. Aspekt niedokonany, koniec. Wuj.
(pan Piotr tłumaczył m.in. książki Pratchetta). Ogólnie uwielbiam prezentacje pana Cholewy
Informuję, że to jest albo Piotr Cholewa, albo PeWuC. W fandomie nie ma panów i pań (oprócz Pani Jadwigi Zajdel, ale to zupełnie inna historia :-) Jesteśmy kolegami, łączy nas hobby, ono znosi różnicę wieku, doświadczeń, tytułów naukowych i (czasami) przerośniętych ego. Jak mi ktoś powie pan, to będę w mordę bił.
Oczywiście odwiedziłem w punkcie programu tego prześmiewcę Jakuba Ćwieka. Koleś jest niesamowity i dodatkowo pisze świetne książki.
Ziomuś! Albo typunio spod bloku, joł! Koleś.
Tutaj się zatrzymam i wspomnę o spotkaniu w Empiku w sobotę, gdzie można było porozmawiać z Pilipiukiem, Komudą, Ćwiekiem i Cholewą.
Informuję, że to nie byli Jaskiernia, Macierewicz, Palikot czy Gosiewski, tylko porządni ludzie z imionami. Andrzej Pilipiuk, Jacek Komuda, Kuba Ćwiek i Piotr Cholewa.
moimi ofiarami padali samotnicy, którym opowiadałem o naszym forum. Czy wezmą z tego lekcję i zaglądną? Nie wiem.
Oby nie. Jeszcze by umarli na widok słowa, którego nie ma (bo nie ma takiego słowa 'zaglądnąć').
A kto nie był, ten trąba.
A kto pisał, ten Terrapodian.
Pozdro dla kumatych. Jutro z moim kolesiem Ćwiekuniem kiramy butaksę na szkole, joł!
l.