» Blog » Pod Wawelem - Kompania Kuflowa
01-06-2007 21:37

Pod Wawelem - Kompania Kuflowa

W działach: przepisy | Odsłony: 273

Pod Wawelem - Kompania Kuflowa


Flo ryby.


Dawno mnie tu nie było. I co się dzieje? Pe-i-esy wycinają kawałki małym Brytyjczykom, el-pe-ery gnębią różnorakie istotki za noszenie czerwonych torebek, pe-owce wróciły by udręczonej ojczyzny bronić a Borejko pisze notkę z sensem.

A ja co?

A ja wziąłem E. pod pachę* i udałem się do Hotelu Royal na św. Gertrudy 26-29, gdzie mieści się zupełnie nowa i chrupiąca restauracja "Pod Wawelem - Kompania Kuflowa".

I tu krótka dygresyjka. Jak niektórym wiadomo, od pewnego czasu obracam się w szeroko pojętej branży hotelarsko-turystyczno-gastronomicznej, pełniąc odpowiedzialną funkcję tego i owego w miłej, rodzinnej firmie. Siłą rzeczy dane mi było usłyszeć co nieco o układach i układzikach oraz złotych zasadach, rządzących tym biznesem. Sprawa wygląda tak, że zgodnie z Załącznikiem Nr 1 do rozporządzenia Ministra Gospodarki i Pracy z dnia 19 sierpnia 2004 r. (Dz.U. Nr 188, poz. 1945) w sprawie obiektów hotelarskich i innych obiektów, w których są świadczone usługi hotelarskie każdy hotel od trzech gwiazdek w górę musi posiadać restaurację hotelową. Jak to wygląda w praktyce? Radissonowy (pięć gwiazdek) Milk&Co we dnie i w nocy świeci pustkami. Solfeż (w tym samym przybytku) wygląda jak Himalaje - z rzadka spotkać tam idzie amerykańskiego turystę. W pięciogwiazdkowym Sheratonie the Olive każdy sobie może wynająć na wesele - w niemal dowolnym terminie...
Swoją drogą to nic dziwnego - wyobraźcie sobie, że macie mnóstwo kasy i przyjeżdżacie zwiedzać kulturalne miasto pełne tradycji, historii i szyku**. Gdzie będziecie się stołować? W jednej z tysiąca miłych, uroczych i kultowych knajpek, w których jedzenie jest warte grzechu a mury przesiąknęły tradycją (że wymienię tylko Da Pietro, Wierzynka, Hawełkę czy urokliwą Trattorię Sorprano)? Czy może w hotelowej restauracji, która przypomina punkt żywienia zbiorowego a za kompana do uczty robi podpity Anglik, siedzący trzy stoliki dalej?
Tajemnicą poliszynela jest fakt, że do hotelowych restauracji się dokłada - i to grube pieniądze. Tymczasem, Hotel Royal, mający marne dwie gwiazdki otwiera restaurację na 200 miejsc. JAK TO? PO CO? JAKIM CUDEM?!


Wchód do restauracji

Miejsce jest genialne - wylot ulicy Grodzkiej, planty, Wawel, rzut beretem do ruchliwej Dietla, za którą już Kazimierz i bohema. Turyści z góry muszą trafić na to miejsce - wielki drewniany taras wygląda jak barka rzeczna, przyklejona do budynku. Sam pałacyk również przyciąga wzrok.
W środku - eleganckie kafelki i maitre, dwie kelnerki oraz kelner. dzień dobry, dzień dobry, zapraszam serdecznie, mam na imię Krzysztof i będę się państwem zajmował. Eleganckie wdzianka, kelnerski szyk i maniera, która (jak mi się wydawało) zmarła razem ze ś.p. Francem Josifem. A tu nie, zaskoczenie pełne.
Pan Krzysztof podał kartę najpierw E. (! ha, frajer w Da Pietro zaniedbał tego elementarnego obowiązku kelnerskiego kiedy byłem tam ostatnią razą), potem mi i polecił gorąco goloneczkę z pieca na sposób niemiecki, zapytał o napoje i oddalił się na stronę, nie przeszkadzając w dobieraniu potraw. Duży plus.


Menu...

..nie powala. Znaczy, nie zrozumcie mnie źle - zacny wybór przystawek ciepłych, zimnych. Ryby z mórz i oceanów, zupy i Drugie Dania Mięsne. Do tego sympatyczna karta win, cztery gatunki piwa, desery i rozbudowany barek. Jest z czego wybrać, mimo, że brak mi na przykład było knedli a la Szwejk, piwa z Budziejowic albo Kruszowic i tego typu zacności galicyjskich... Za to jest sznycel (prawdziwy), mule, żeberka z grilla, zestaw mięs wszelakich jakie w ofercie posiadamy (olbrzymi, widziałem, cztery osoby miały problem z przejedzeniem tegoż). W karcie win specjały przyjemne - ale również i dom perignon w cenie 1190 PLN za butelkę.
Z racji upalności dnia i dość wczesnej, jak na europejski obiad, pory postanowiliśmy zrezygnować z przystawek. E. zaordynowała sobie Placek zbójnicki z sosem z polskich grzybów za 29 PLN, ja zaś od rana tkwiąc w marzeniu o podniebiennej ekstazie poprosiłem o Sznycel olbrzym z ćwiartką cytryny z frytkami lub sałatką ziemniaczaną, wybierając (poniekąd słusznie) frytki jako side, w sympatycznej cenie 19 PLN.


Sedno sprawy

Dwadzieścia minut na przygotowanie głównego dania to swietny czas. Nie mierzyłem, ale mniej-więcej tyle upłynęło od zamówienia, do momentu kiedy na nasz stół majestatycznie wpłynęły g a r g a n t u i c z n e*** porcje. Placek zbójnicki składał się z półtora placka o średnicy 12", obficie podlanych dwoma rodzajami sosu. Side stanowiły trzy kapuściane surówki - modra (po warszawsku - czerwona), włoska i jeszcze jakaś, elegancko zaserwowane w ąturażu liścia sałatki.
Sznycel. O matko, co to był za sznycel... 32 centymetry średnicy (kto nie wie, ile to jest niech spojrzy na koło od malucha. To wewnątrz opony ma koło 32 centymetrów) - szaleństwo. Rewelacyjnie rozklepany, z zacnego mięsa, przyjemnie soczysty i w chrupiącej, cienkiej i jasnej panierce. Sznycel, rzekłbym, modelowy.
Uporać się z nim może być dla przeciętnego Neishina dobrym zadaniem. Natomiast placek zbójnicki jest kamieniem milowym na drodze do elitarnego Klubu 100 - pyszny sos grzybowy na zacnej śmietanie - i drugi sos, mięsno-śmietanowo-paprykowy oraz rewelacyjnie (aczkolwiek nieco za ciemno, jak dla mnie) wysmażony, z chrupiącymi brzegami, puszysty placek ziemniaczany. E. skapitulowała w 2/3 i wezwała mnie na pomoc. Rewelacja :) Zapijane Paulanerem powoduje, że człowiek czuje się po prostu szczęśliwy.


Ocena techniczna i artystyczna

Pan Krzysztof spisał się na medal - obsługa kelnerska świetna, rzucałem okiem na to, jak traktują innych gości - celebra z otwieraniem wina urocza, jak trzeba, to pojawia się druga kelnerka/kelner i niesie pomoc. Świetna sprawa. Popielniczkę wymieniali nam 2 razy.
Toaleta męska jest rewelacyjna. W tle lecą dowcipy (z taśmy), nad umywalkami jest przesłodki napis: "Miłym Gościom z aktualnej stolicy przypominamy o możliwości umycia rąk". To uroczy, galicyjski nacjonalizm, w dobrym stylu nakazującym ze wszystkich sił szydzić z prowincjonałów z Warszawki. Nie jestem krakusem, ale mimo to cenię sobie galicyjską samoświadomość.
Pani kierownik, kiedy tylko dowiedziała się, że prowadzę poczytnego bloga :-P wysłała do naszego stolika pana Krzysia z dwoma kieliszeczkami przepysznej wiśniówki - na dobre trawienie i miłe pożegnanie. Ten miły akcent rozbroił mnie całkowicie - powiem tyle, że Padre będzie musiało się bardzo postarać, żebym nadal traktował ich jako moją ulubioną knajpkę.

Ogólnie - za jedzenie, obsługę, wnętrza i stosunek ceny do jakości i przyjemności - piątka od E., piątka z małym plusikiem ode mnie (ja miałem widok na Wawel ;)

Generalnie - na pewno wrócę i to nie raz. W poniedziałki sznycel z litrowym żywcem w komplecie za jedyne 21 PLN. Sorry, lepiej to chyba pan Szwejk sobie nie pojadał.


l.




*) Szczerze mówiąc, odbyło się to nieco inaczej. E. przyjechała po mnie do pracy, abym mógł wywiązać się z obietnicy danej dnia poprzedniego: "Zdałaś prawo finansowe na pięć? No to zabieram Cię na obiad w jakieś fajne miejsce". I tak to raczej wyglądało ;)
**) w Polsce: Kraków. Na świecie: Paryż, Londyn, Lizbona, Madryt, Moskwa, Petersburg. Nie: Warszawa, Konstancin-Jeziorna, Wrocław, Sulejówek, Przasnysz czy Radom.
***) słowo użyte ze specjalną dedykacją dla E. ;)

Dane konszachtowe:
Pod Wawelem - Kompania Kuflowa
ul. św. Gertrudy 26-29
(012) 421 23 36
[email protected]

Zdjęcie ukradłem ze strony darmowej krakowskiej gazety Echo Krakowa"

l.
0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Szczur
    Dziękuje
Ocena:
0
autorowi poczytnego bloga za ciekawy wpis - przy następnej wizycie w brzydkim mieście Kraków na piwo postaram się lokal odwiedzić.
A żarcik ze farszafki w dobrym stylu :)
01-06-2007 22:05
Jeremiah Covenant
   
Ocena:
0
Oj, Lucku, wielkie dzięki za namiar ;)

I więcej wpisów poproszę :-)
01-06-2007 23:23
13918

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
a Borejko pisze notkę z sensem
No cóz to też było przewidywalne. A na Kazimierzu kiedyś mieszkałem.
02-06-2007 04:54
beacon
   
Ocena:
0
Fajna notka, lucku. +1, oby takich więcej, o gastronomicznych uniesieniach zawsze chętnie czytam.
02-06-2007 10:25
teaver
    lucek, +1!
Ocena:
0
:) Aż mi się łezka w oku zakręciła... bo w stolycy zjeść coś na mieście to istny koszmar - żołądkowy i finansowy. A jak sobie jeszcze przypomnę naleśniki , jakie podawali w Różowym Słoniku, to mam się ochotę od razu przeprowadzić! :D
02-06-2007 13:41
Qball
   
Ocena:
0
Aktualizycacyja bloga. I od razu ciekawy wpis. Plusik :)
02-06-2007 23:49
lucek
   
Ocena:
0
No cieszę się, cieszę, że Wam się podoba. I powiem, że miejsce jest mega-wypaśne i warte nawet tych dwóch Rennie, które musiałem zeżreć w nocy ;)

Pięknie jest ;)


l.
03-06-2007 10:41
996

Użytkownik niezarejestrowany
    Lucku
Ocena:
0
śliczna notka, poniedziałkowa oferta brzmi po prostu pysznie.

Lans i fejm przyznane oraz zatwierdzone.
03-06-2007 16:03
lucek
   
Ocena:
0
No to co, Craven, bratku mój i współklubowiczu, może by tak co miesiąc poniedziałkowe spotkania klubu 100? Puszon pewnie się da namówić, Krisa chyba też końmi zaciągać nie będzie trzeba ;)

l.

03-06-2007 17:00
996

Użytkownik niezarejestrowany
    Fine with me...
Ocena:
0
szczególnie, że wakacje nadchodzą.
03-06-2007 17:09
Puszon
    :)
Ocena:
0
Obiady czwartkowe? :P
03-06-2007 23:40
    Re
Ocena:
0
No nie trzeba będzie zaciągać panie kolego-klubowiczu. Zacny wpis. Oczywiście żadnych jedynek nie daję bo to pe..., znaczy niezbyt fajne, ale fejm do ligi dorzucony.
P.S.: myślałem, że coś schudłem a tu waga ogłosiła wyrok: 103,2 - jak tak dalej pójdzie to do podgrupy 105+ dołącze:)
05-06-2007 12:12
Puszon
    spotkanie
Ocena:
0
Spotkanie klubu 100+ w tym przybytku dokonało się:
http://craven.polter.pl/,blog.html ?3243
12-06-2007 09:46
~Yaro

Użytkownik niezarejestrowany
    lol
Ocena:
0
LOL ... kilka textow... hmm... powiedzmy sobie szczerze wywolalo u mnie glosny smiech ... nie wiem czemu tez nazwa "Sznycel olbrzym z ćwiartką cytryny" rowniez wywoluje u mnie usmiech ... jakas ironia w tym "olbrzym i cwiartka" no ale niewazne moze tylko mnie to bawi...
wpis ogolnie wysmienity ... lokal odwiedze przy nastepnej wizycie na 100% ... a do tego opis tego jakze intrygujacego lokalu zwieksza tylko moja juz wielka chec wypadu do dawnej stolicy polakow...
aaa co do wpisu u Craven'a to adresu podawac juz nie musze
Pozdrawiam
13-06-2007 00:15
Johny
   
Ocena:
0
Wielkie dzięki za ten wpis!

Oprowadzałem znajomych z zagranicy po miescie i gdy szukaliśmy miejsca gdzie można coś zjeść akurat dostałem ulotkę o Kompanii (od gościa przebranego za kufel). Przypomniałem sobie twoją notkę i namówiłem wszystkich byśmy tam poszli. Podobało im się.

A Sznycel rzeczywiście jest gigant :).
24-06-2007 08:36
~a

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
wiśnióweczkę dostaje każdy z gości (pełnoletni) a właścicielem jest ten gość od mycia rąk w toalecie tzn. warzszawiak z dużym poczuciem humoru
04-07-2007 00:44
lucek
   
Ocena:
0
To z tym poczytnym blogiem to taki żarcik był ;) Tam dalej stoi ";-P", jak byk namazane ;)

Ale nadal po wpisaniu w google "kompania kuflowa" jako pierwsza pojawia się moja pozytywna recenzja blogowa :)

l.
04-07-2007 19:38
~Pastor

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
No bylem - wystrój i klimat - 5
- obsługa - - 4+
kelnerka zbyt natarczywie namawiała minie na potrawę na która nie miałem ochoty
- jedzenie - - 3
porcje rzeczywiście gigantyczne, ale - danie dnia czyli grillowaną pierś kurczaka z oscypkiem - pierś jeszcze ok - ale przyprawiona śladowo , ziemniaki pieczone - mocno nie dopieczone ... powiem tak dam im jeszcze jedna szanse i wybiorę się na talerz mies dla 2 osób... zobaczymy ...

Klimat ok miejsce super
15-07-2007 12:17
~Gosc

Użytkownik niezarejestrowany
    polecam zmiane stroju:)
Ocena:
0
Dzien dobry Niby miło i smacznie, ale kelnerzy wyznaja zasade moj stolik i tyle dwukrotnie prosiliśmy wczoraj o rachunek, dwie rozne osoby, non coments A Pani Manager polecam zmiane stroju, jakos sobie nie wyobrażam aby w inych lokalach Managerowie chodzili w fartuchach? Porazka czy ktos z firmy zastanowił sie jak to wyglada, wizytówka lokalu a Pani wyglada jakby tam sprzatała pisuary... Zmieńcie to bo nie pasuje do całosci
01-07-2008 13:49
~kinollsson

Użytkownik niezarejestrowany
    od kuchni
Ocena:
0
Witam, nie wiem czy wszyscy wiedza jak wyglada praca w tej restauracji: zacznijmy moze od 10:30-ogolne sprzatanie, rozkladanie popielniczek, standów, przypraw itp., mycie stolow, zamiatanie, sprawdzanie zarowek itp. 11:50odprawa-nie masz drobnych? kilkaset razy piszesz jak w podstawowce 'bede przynosil drobne'. 12:00jezeli nie masz szczescia to jest break-czyli przerwa-podczas ktorej mozesz obierac ziemniaki (nie wspomne juz o tym, ze od 10:30 do 12:00 nie masz placone. A jezeli chodzi o place-5% z utargu, ktory raz moze wynosic 3000zl, a raz 300-zaleznie od pogody, dnia tygodnia itp. od 12 do 24 sa 2przerwy na fajke, jeden obiad[ek] i maaasa stresu. Klient - slowo jest zabronione-tabu... tutaj mowi sie Gosc. Za to placi sie 1zl, za wszystko sie placi. Gosc rozbije solniczke-kelner placi, kelner nabije kawe, bo sie pomylil i zechce ja zvoidowac-placi 1zl, za niepowiedzenie dzien dobry-1zl, za nieposiadanie przy sobie zapalniczki-100,200,500x w zeszycie 'bede przynosil do pracy zapalniczke' lub 50zl w gotowce! Ogolnie ów Gosc-to nie czlowiek, to portfel z wlascicielem-wazne ile wyda, trzba mu tak dlugo w dupe wlazic az sie zdecyduje na kolejna cytrynowke, soki ze swiezo wyciskanych owocow, na danie dnia itp. Pani 'menedzer' wita Gosci falszywym usmiechem, chcecie wiedziec co raz na odprawie mowil szef restauracji? "Macie im wpychac jak najwiecej, nawet zaryzykujcie i im dajcie w prezencie, na pewno oddadza w tipie [w sensie ze bedzie im glupio wziac cos za darmo]" ok panie szefie, oddadza w tipie, czyli kelner wyjdzie na 0 a szef na +++. W pracy kazdy nadaje na siebie, nie mozna nikomu ufac, panuje niezdrowa atmosfera. Kelnerzy, ktorzy przed sekunda wysypywali popiol z popielniczek, paraduja z kilkoma daniami na raz. 0higieny. Szef podjada w kuchni ziemniaki ze specjalnego naczynia, oczywiscie palcami, niewazne, ze przed minuta przyjechal i na pewno rak nie myl ;)

Zatem. Jezeli chcecie dalej dawac zarobek czlowiekowi, dla ktorego pracuja jak woly czesto za 3zl/h[oczywiscie zdarza sie ze jest to 10zl, ale to jest rzadkosc] to smacznego. Oczywiscie, jedzenie jest bardzo smaczne, ale czesto zdarzaly sie np. robaki w cytrynie, owego Sznycla Olbrzyma smazy sie na glebokim tluszczu - pozniej wyciera sie go recznikami papierowymi i czesto zostaja kawalki na panierce ;)
22-01-2009 11:39

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.