26-10-2012 16:33
"Kwiat Paproci" wygląda spod śniegu
Odsłony: 12
Od piętnastego września minęło już mnóstwo czasu, dwa zgłoszone projekty doczekały się wydania w formie elektronicznej, echa werbli przebrzmiały a o "Kwiecie Paproci" cicho.
Tymczasem przez cały ten okres trwały prace edytorskie nad projektem, dodano lub zmieniono całe mnóstwo rzeczy w samej grze, a dzięki zigzakowi, który cierpliwie znosił moje przywiązanie do oryginalnej ilustracji okładkowej, posiada ona również bardzo ładną oprawę graficzną. I w końcu po ponad miesiącu starań gra przybrała pierwszą formę fizyczną. Tutaj można przeczytać o tym, jak to wygląda.
Wersja PDF będzie dostępna wkrótce, w dwóch miejscach: na zewnętrznym blogu zigzaka i tutaj, gdyby ktoś potrzebował alternatywy (wrzucę plik na serwis hostingowy). Rzecz najważniejsza, czyli kopie wersji papierowej zostaną rozdane najprawdopodobniej na lutowej ZjAvie (o ile nie będzie to problemem dla organizatorów). Ile sztuk będę miał ze sobą: nie wiem. To zależy od tego, ile mi ich zostanie po obdzieleniu mojej drużyny erpegowej oraz bliższej i dalszej rodziny, która koniecznie chce zobaczyć, co też za "te gry" wytworzył potomek.
Tymczasem przez cały ten okres trwały prace edytorskie nad projektem, dodano lub zmieniono całe mnóstwo rzeczy w samej grze, a dzięki zigzakowi, który cierpliwie znosił moje przywiązanie do oryginalnej ilustracji okładkowej, posiada ona również bardzo ładną oprawę graficzną. I w końcu po ponad miesiącu starań gra przybrała pierwszą formę fizyczną. Tutaj można przeczytać o tym, jak to wygląda.
Wersja PDF będzie dostępna wkrótce, w dwóch miejscach: na zewnętrznym blogu zigzaka i tutaj, gdyby ktoś potrzebował alternatywy (wrzucę plik na serwis hostingowy). Rzecz najważniejsza, czyli kopie wersji papierowej zostaną rozdane najprawdopodobniej na lutowej ZjAvie (o ile nie będzie to problemem dla organizatorów). Ile sztuk będę miał ze sobą: nie wiem. To zależy od tego, ile mi ich zostanie po obdzieleniu mojej drużyny erpegowej oraz bliższej i dalszej rodziny, która koniecznie chce zobaczyć, co też za "te gry" wytworzył potomek.