» Blog » Czy przedwieczni sami wracają do domu? (Q2014)
16-09-2014 21:24

Czy przedwieczni sami wracają do domu? (Q2014)

Odsłony: 407

Czy przedwieczni sami wracają do domu? (Q2014)

Niniejsza notka jest związana z kwestią poruszoną w komentarzach jury. Jednocześnie 1879 ma pojawić się w MiMie tak więc warto  ulepszyć tekst. O co dokładnie chodzi?

Finał

Niezmierzona kosmiczna potęga została przyzwana. Prawie całkowita ciemność ratuje umysły większości obserwatorów a jest ich wielu bowiem bestia pojawiła się mieście. Czarodziej wykrzykuje swoją prośbę po czym pada mamrocząc w obłąkaniu.

Epilog

Wschód słońca, postacie uciekły, są ranne a może świętują pochód kosmicznej grozy. No właśnie… skoro Bóg zewnętrzny (lub przedwieczny) się już pojawił to co dzieje się z nim dalej (np. jeśli przyzywający umrze)?

Sam stwierdziłem że Nyarlathotep po kilku godzinach krwawej uczty powróci do swojego wymiaru, ratując tym samym resztę miasta i tajemnice swojego istnienia bez narażania się na zabawę rodem  z Godzilli. 

Sędziowie zgodnie wytknęli to jako błąd. Pytanie dotyczy zarówno logiki konwencji (eksperci od ZC ujawnijcie się) jak i użycia w trakcie sesji. Czy macie jakieś sugestie? 

Komentarze


s33
   
Ocena:
0

"Wszystkie moje opowieści oparte są na fundamentalnym założeniu, że ludzkie prawa, emocje i zainteresowania nie mają żadnej wagi ani znaczenia wobec nieskończoności kosmosu." - HPL "Pancerz: żaden, ale gdy jego (Nyarlathotepa) Wytrzymałość spada do zera, spada na ziemię, zmienia postać (zawsze na jeszcze potworniejszą, powodującą u wszystkich świadków tego zdarzenia odpowiednią utratę Poczytalności), po czym ucieka w przestrzeń międzygwiezdną" - Zew Cthulhu s. 218. "Istnieje również szansa, że rozzłoszczony już Azathoth zdecyduje z własnej woli opuścić dane miejsce. Wynosi ona 10% na każdą rundę, minus 1% za każdego z mniejszych bogów, który z nim przybył" - Zew Cthulhu s. 205. Konwencja jak najbardziej pasuje. Czymże jest człowiek wobec potęgi istot z Mitów? A Nyarlathotep jest duszą i posłańcem Bogów Zewnętrznych, spełniającym zachcianki Demonicznego Sułtana Azathotha. Być może władca właśnie wezwał swojego sługę? 

16-09-2014 22:18
Aesandill
   
Ocena:
+2

"Wszystkie moje opowieści oparte są na fundamentalnym założeniu, że ludzkie prawa, emocje i zainteresowania nie mają żadnej wagi ani znaczenia wobec nieskończoności kosmosu." - HPL 

Te zdanie jest kluczowe choć odczytał bym je zupełnie inaczej - lovecraftowskie istoty nie są narzędziami w rekach ludzi - i nie mogą być tak przez ludzi wykorzystane (choć może to tak wyglądać - to ludzie "korzystając" z mocy mitów tak naprawdę sięgają po coś czego nie mogą kontrolować choć uboczny efekt może być dla nich pozytywny. Coś jak użycie bomby atomowej do pielenia - działa.). Skoro bóstwo pojawiło się, spełnia swoje zachcianki i znika w dogodnym dla siebie momencie, a skoro to Zew to jest to też moment gdzie jego potęga w jakiś sposób ludzi skrzywdziła (w tym nierozważnych śmiałków i niewinne ofiary).

Oczywiście podręczniki do zewu przedstawiają istoty z mitów jako w sumie potężniejsze potworki z bestiariusza, ale to wątpliwie idzie  duchem opowiadań H.P.L.

16-09-2014 22:29
Venomus
   
Ocena:
0

No w sumie mógł zrobić to co w pewnej wydanej po Polsku przygodzie - czyli biorąc sfinksa jako avatara, zgniatać wszystko na drodze. +200% funu a i wątpię czy aż tak bardzo mu jeszcze zależy na skrytości w naszym dzikim wieku...

16-09-2014 23:29
Ifryt
   
Ocena:
+4

Ciekawe zagadnienie - i to dość centralne do grania w Zew Cthulhu. Na ile mordercze a raczej katastrofalne są istoty z Mitów?

Funkcjonuje taka opinia, że dobra sesja ZC może się tylko skończyć śmiercią/szaleństwem postaci graczy i jak największej liczby osób postronnych. Ale typowa praktyka, przynajmniej z mojego doświadczenia, idzie jednak w inną stronę - wyzwanie udaje się pokonać, GRACZE odnoszą sukces, kończy się ekscytująca przygoda.

W Trail of Cthulhu (i chyba nie tylko) jest wyraźny podział konwencji na Pulp i Purist. To chyba właśnie o to chodzi.

W samym tekście scenariusza jest to lekko sugerowane (postacie mogą oszaleć itd. - ale nie muszą). Jeśli tekst miałby być redagowany do nowej publikacji, to osobiście nie zmieniałbym takiego rozwiązania, a jedynie wyraźniej podkreśliłbym obie funkcjonujące konwencje i jak zakończenie może wyglądać w każdej z nich.

17-09-2014 09:43
Rincewind1
   
Ocena:
+2

Sędziowie ch... się znają, gdyż ich umysły nie są w stanie zrozumieć prawdziwej potęgi i rozmiarów Nyarlatothepa. Skoro wrócił, widać zrobił to, co chciał.

Ważniejsze w tym scenariuszu czuję, jest zostawienie opcji pozwalającej powstrzymanie przyjścia Nyarlego.

17-09-2014 13:30
Kratistos
   
Ocena:
+2

Spojrzałem w podręczniki i jak zwykle nic nie wiadomo (tzn. są istoty mogące i lata wyczekiwać w naszej rzeczywistości oczekując na wyczerpanie zaklęć ale też avatary Nyarlotothepa rozpraszane światlem słoneczym i inni przedwieczni umykający zaraz po ofierze). Tak więc będzie trzeba zrealizować plan uniwersalny (czyli wiele możliwych finałów):

1. (obecny) Nyarlotothep odchodzi jednak nawet udane zdobycie Warszawy to dopiero początek walki z Carem co oznacza wojne, głód i cierpienia. 

1. Bestia po krwawej uczcie przejmuje ciało generała (ala "czarny faraon"). Ten zmienia się w tyrana-okultystę co może być furtką do dalszych zmagań. 

3. Istota napita krwią soldatów zapada w sen pośród ruin cytadeli- generał planuje eksperymenty i próby przebudzenia jej (jeńcy na krwawe ofiary już są szykowani). 

@Rincewind1

Słuszna uwaga- zamysł był taki aby próbować grać z drużyną w "wskaż mniejsze zło". Ostateczne przyzwanie zresztą w pewnym sensie jest porażką BG- szansa na wyjście z całym umysłem ze spotkania jest mała (punkty obłędu od pewnego czasu bowiem zaczynają szybko lecieć). 

17-09-2014 17:10
Kratistos
   
Ocena:
0

olejna porcja uwag na temat "niekoszernego" zachowania się Nyarlathotepa w 1879 kazały mi sprawdzić temat dokładniej (opierałem się bowiem na dodatku do ZC). Oto wyniki poszukiwań (rzut na przeszukiwanie bibliotek): 

Posłaniec w formie „bestii” pojawia się w opowiadaniu Lovercafta The Haunter of the Dark. ZNIKA POD WPŁYWEM ŚWIATŁA. W kontynuacji opowiadania autorstwa Blocha „katastroficznym” efektem wpływu Nyarlathotepa jest skierowania bohatera w celu badań militarnych nad atomem. 

Wrażliwa na światło jest opisana w Xiedze Bestyj i almanachu potworów. W dodatkach znajdują się tez inne formy Posłaniec Wielkich Przedwieczny- rozpływa się po pewnym czasie. W kampanii maski Nyarlathotepa opisane są skutki przyzwania tej istoty- powodzie, krach na giełdzie, głód. Czy skutkiem podobnego kalibru nie będzie sukces powstania w Warszawie- będącym dopiero preludium wojny mogącej skończyć się krwawą klęską albo eskalacją konfliktu na inne kraje. 
To że Nyarlathotep wraca do swojego wymiaru powoduje też że finał sesji nie zmieni się w Godzille (zresztą nawet w opowiadaniu Zew Chtulhu przedwieczny wraca w głębiny). 

Inną sprawą jest uczestnictwo BG w rytuale- szansa na wyjście z niego o zdrowych zmysłach jest bardzo małe (bowiem PO lecą jak szalone) i podczas sesji raczej skończą w szpitalu psychiatrycznym a nie na barykadach.

20-09-2014 23:11
Aesandill
   
Ocena:
0

@ Kratistos

To wasza sprawa i rzecz między Tobą a kapitułą. Dopiszę więc tylko jakie ja odnoszę wrażenie. Uważam że problemem nie jest fakt zniknięcia istoty - ale wrażenie jakie to sugeruje. Jeśli straszne skutki pojawienia się strasznej istoty są "w domyśle" to tak naprawdę ich nie ma. Jak może być, jak mogło by być i jaki epilog sobie gracze dopiszą to już ewentualny efekt ogarnięcia MG i graczy, nie zasługa scenariusza. Chyba że w solidnym sposób zostanie to w nim umieszczone. 

Na razie wrażenie jest że potężna istota jest tylko prostym narzędziem. Może nie jest to zamierzeniem, ale skoro tylu uważnych czytelników(wyraźnie wcale wobec was nie wrogich) tak twierdzi, to coś w tym jest.

Osobiście widział bym efekt w postaci nawet tych katastrof które przytaczasz - rozwiązanie typu "godzilla" nie jest ani domyślne, ani nawet specjalnie sensowne.

PS

Cthuluh w zewie nie wraca w głebiny "bo ktoś go zmusił lub użył"

 

20-09-2014 23:42
Kratistos
   
Ocena:
0

Str 22. Tak naprawdę podczas wspólnego studiowania, Maria zachęciła go do przyzwania. Będąc medium ma służyć spotkaniu jednego z awatarów Nyarlothotepa. Czując potencjał i zarazem słabość Kruka, istota z zewnętrz postanowiła wykorzystać go do przyzwania go w bluźnierczej mocy - krwawy język, tę musi znaleźć w księdze. Generał miał wykorzystać moc w celu zemsty - zniszczenia cytadeli. Krwawa rzeź wywołałaby chaos wojny, zbrodni oraz zmiany pożądane przez zewnętrznego boga.

 

Str 36. Horror poprzedniej nocy, obłęd ich towarzyszy oraz nastanie brutalnej wojny o niepewnym rezultacie nie pozwala powiedzieć, czy użycie straszliwej boskiej mocy nie było jedynie ucieleśnieniem jej zamiarów. 

21-09-2014 00:02
Aesandill
   
Ocena:
+1

@ Kratistos

Może warto jaśniej i z mniejsza ilością "zmiękczaczy" i z jaśniejszym umieszczeniem w epilogu? Na moje oko to fragment(drugi) który cytujesz sugeruje wyraźnie że "użycie mocy (ciężko powiedzieć czy) było ucieleśnieniem jej zamiarów" a nie że " zamiarem mrocznej potęgi były konkretne skutki dalsze/nastąpiły konkretne upiorne skutki" (gdzie indziej przyczyna umieszczona i gdzie indziej nacisk, inny stopień pewności - powiedział bym że w aktualnej wersji dalsze skutki są potencjalnym efektem potencjalnej celowości działania N.). Fragment pierwszy faktycznie zdaje się być jaśniejszy - ale pozwolę sobie użyć jeszcze raz tego samego argumentu - jeśli tyle pozytywnie nastawionych osób (w końcu wygrałeś :D) tego nie widzi to najwyraźniej coś nie gra w czytelności tekstu. A ta jest ważna jeśli ktoś ma z scenariusza korzystać. 

21-09-2014 00:08
Kratistos
   
Ocena:
+2

Będzie wyklarowane. 

21-09-2014 00:27
KFC
   
Ocena:
+3

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.