19-05-2012 19:28
Kocia Muzyka - Głos Pierwszy na Płocie
W działach: Kocia Muzyka, RPG | Odsłony: 4
Disclaimer: Ta notka zawiera dużą dawkę TL;DR. Jeśli nie lubisz czytać, to nie jest notka której szukasz. Jeśli chcesz trollować, to nie jest blog, którego szukasz - komentarze dla niezarejestrolowanych są wyłączone, a kocia zamorderacja nadal panuje w najlepsze, uciskając kogo popadnie kasowaniem postów (a tak na poważnie - kasuję tylko bzdury nie na temat, komentarze w oczywisty sposób obraźliwe i inne płomieniste przynęty).
Uwaga! Ten wpis czyta się najlepiej słuchając Dachowego Songu z rodzimej wersji musicalu Koty. Serio. A najlepiej najpierw posłuchać, potem czytać. :)
Od ostatniej notki minęło sporo czasu, w trakcie którego szkice kolejnych wpisów powstawały, wypalały się i gasły. Niewiele pomysłów przeżywało konfrontację z brutalną rzeczywistością planowania, zbierania materiałów i w końcu pisania. Część z nich zapadła w śpiączkę, czekając na lepsze czasy, tudzież brak internetu (i LoLcatów!), żeby wypłynąć na powierzchnię i w reszcie przepoczwarzyć się w coś przypominającego notkę. Niestety, Jade musiała znowu przerwać to słodkie lenistwo pisząc coś bardzo dźwięcznie sensownego. Wypada odpowiedzieć echem, może zawierającym mniej pięknych głosów, ale także obfitującym w linki i krótkie opisy wybranych pozycji. Oczywiście, to nie wszystko, bo na liście brakuje trzech kategorii, które zosaną uzupełnione w późniejszym czasie (o ile nie pokonam wrodzone i pielęgnowane przez lata lenistwo) - Klimatu (odpowiednio: Fantasy, Wojenne, Groza) i Ścieżek Dźwiękowych (odpowiednio: z Filmów, Anime i Gier komputerowych), oraz Mieszanki Specjalnej, do której trafi to, co nie zmieściło się w innych kategoriach. Tym, którzy jeszcze nie ziewają życzę miłego czytania i słuchania i zapraszam do komentowania i dyskusji.
W kategorii 'Inspiracje', która pójdzie na pierwszy ogień znajdziecie głównie muzykę, która w mniejszym, lub większym stopniu nadaje się jako tło dla sesji, ale przede wszystkim kojarzy mi się z RPG ze względu właśnie na bycie inspiracją dla konkretnych projektów, czy gatunków grania. Pozwoliłem sobie podzielić ją arbitralnie na dwie podkategorie - Lekkie i Ciężkie - bo w ten sposób łatwiej się czyta, a i zebranie podobnych klimatów razem wpływa na odbiór i porządek w tekście.
Inspiracje: Lekkie
- Blackmore's Night: Duet folk-rockowy utworzony przez wokalistkę Candice Night i gitarzystę Ritchiego Blackmore jest chyba najmocniejszym nawiązaniem do notki Jade, która (znowu) zmotywowała mnie do spisania swojej kolekcji 'muzyki sesyjnej'. Blackmore's Night słuchałem zwykle naprzemiennie z Enyą i Loreeną McKennit pracując nad kampanią do Earthdawna i notatkami do różnej maści projektów fantasy. Bez linków - wierzę w wasze google fu (a tak naprawdę, to ciężko mi wybrać coś, co bardziej lubię od innych utworów).
- OSI: Grająca rock progresywny grupa ze Stanów Zjednoczonych, której utwory towarzyszyły mi zwykle podczas pisania materiałów do kampanii WoDowych i jednego, czy dwóch tekstów (prawie skończonych), które powędrowały do szuflady (tak nazywa się folder, w którym leżakują niedokończone kocie teksty), kiedy zaatakowały płodozmiany i dokonano aborcji kilku działów. Ironiczne, zważywszy na wydźwięk niektórych utworów... Mogę polecić chociażby tytułowy utwór z debiutanckiej płyty Office of Strategic Influences (zatytułowany co prawda OSI, ale nie wypada pisać 'nazwowy'), czy naprawdę rewelacyjny Microburst Alert.
- Ścianka: Ścianka to czysty, radosny rock, który odkryłem bardzo wcześnie, jeszcze przed rozpoczęciem gromadzenia muzycznych zbiorów w formie cyfrowej. Swego czasu udałem się na koncert grupy Myslovitz odbywający się w cegłogrodzie, gdzie Ścianka grała support. Momentalnie 'gwiazda' wieczoru została zapomniana, a ja dołączyłem do skandujących o bis. Ścianka bisowała trzy razy, a 'gwiazda' zlazła łaskawie ze sceny po odstawieniu 'szoł' z efektami świetlnymi nie żegnana nawet brawami. Ciekawostka: podczas tego koncertu wystąpił również tytułowy Latający Pies (latający po scenie).
- Roger Subirana: Znalezisko z czasów, kiedy intensywnie eksploatowałem Jamendo w poszukiwaniu czegoś ciekawego do posłuchania. Strzał w dziesiątkę, bo twórczość Rogera jest naprawdę lekka, łatwa i przyjemna w słuchaniu. Bez rewelacji i zachwytów co prawda, ale wpada w ucho i zostaje w pamięci na dłużej. Linków nie będzie (no dobrze, jedna próbka: Disbey Ke), ponieważ na Jamendo można pobrać za darmo wszystkie jego albumy. Polecam.
- Tides from Nebula: Jeden z najnowszych instrumentalnych zespołów z mojej kolekcji, który odkryłem dzięki uprzejmości przyjaciółki i niegdysiejszej graczki z drużyny. Polski, dość świeży zespół, który przyjaciółka nazwała "kosmicznym rockiem". Podczas gdy faktycznie kwalifikowany jest jako post-rock to nawiązania w tytułach (Higgs Boson, It takes more than one kind of telescope to see the light), nazwa zespołu i sam wydźwięk ich muzyki jest zaiste kosmiczny. Można go spokojnie zaszufladkować jako doskonałą muzykę do nie-space operowych sesji S-F, a obie dotychczas wydane płyty są naprawdę świetne. No i zatytułowali jeden ze swoich lepszych utworów Purr, co zdobywa dodatkowe punkty kociej aprobaty.
- Blind Guardian: Niemiecki power metal po angielsku, z dedykacją dla Enei, która mnie nim wiele lat temu zaraziła. Dość popularny zespół, stąd nie będę się nad nim rozwodził zbytnio - wystarczy, że napiszę iż wydali płytę, która w całości jest swego rodzaju muzyczną ekranizacją połowy Silmarilionu (Zatytułowana jest Nightfall in Middle Earth, tytułowy utwór w linku, dorzucę też mój ulubiony Into The Storm. Ostatnio coś jeszcze wydali ponoć, ale niestety nie miałem jeszcze okazji się z tą płytą zapoznać. Może czas najwyższy?
- Therion: Kolejny czarny koń (wilk?), którego muzyka ewoluowała przez lata, poczynając od growlowania i łomotania w instrumenty (ich pierwsza płyta zatytułowana jest *wdech* "Beyond the Darkest Veils of Inner Wicked" *wydech*, ale miało to też swoje dobre strony, jak chociażby utwór z płyty Beyond Sanctorum zatytułowany Cthulhu*), przez kultowe, ciężko-melodyjne dzieła z przełomu wieków (płyty Theli, Vovin, czy Crowning of Atlantis), aż po tematyczne i pomysłowe płyty z obecnego już stulecia (jak Secret of the Runes, czy Gothic Kaballah). Ze względu na mnogość utworów, które zasługują na zalinkowanie, rzucę czymś nietypowym (jeśli w przypadku Theriona można o tym mówić) - Under Jolly Roger.
- Megadeth: Megadeth jest jednym z lepszych zespołów metalowych, przyćmionych przez Metallicę, ale nadal wartym uwagi (nie grają nu metalu i nie spoczęli na laurach raczej). Pamiętam, że słuchałem go dużo więcej, niż Metalliki (za wyjątkiem S&M może, ta płyta jest rewelacyjna) i dużo bardziej przypadł mi do gustu za czasów machania piórami. Teraz pomaga mi w pracy nad kampanią do maga, co może nie wyjść na zdrowie bohaterom graczy, biorąc pod uwagę specyfikę gatunku i tekstów Megadeth. Przy okazji pisania tej notki zapoznałem się z nową płytą z zeszłego roku i wydaje się być odrobinę spokojniejsza, niż poprzednie. Ale tradycyjnie ma na koniec balladę z wpadającą w ucho gitarą - 13...
- Rammstein: Rammsteina także nie trzeba czytelnikom przedstawiać. Moje wrażenia ze słuchania ich muzyki zawsze były mocno mieszane. Z jednej strony grają bardzo fajnie i mocno, a z drugiej nie podoba mi się ich ich image i tendencja do pisania obleśnych tekstów. Na szczęście moja znajomość języka Goethego z roku na rok słabnie z braku użytkowania. Rammstein został z powodzeniem użyty jako tło sesyjne, jednakże nie przeze mnie - Sethariel wykorzystał utwory Der Meister i bodajże Zerstören jako tło muzyczne do walki z wyjątkowo paskudną odmianą Robaczywca (Horrora z ED, do zakwalifikowania jako maszynka do mielenia Adeptów - ma Zdzieranie Skóry, skasował drużynę antagonistów która nas tropiła w dwie rundy, a skubańcy mieli 2-4 kręgi więcej od nas). Przy dobrej selekcji i bez znających niemiecki w drużynie może się z powodzeniem udać wykorzystanie Rammsteina, ja jednak wolę mniej obraźliwych dla mojego gustu kawałków słuchać dla cięższych i mocniejszych inspiracji. Ponownie, co nieco w WoDzie i dwie, czy cztery postaci do Maga powstały pod wpływem tegoż zespołu. Es ist nich so schlecht...
- Within Temptation: Niektórzy przyrównują ten zespół do Nightwisha (swoją drogą - Wishmaster w najlepszej wersji), ja jednakże uważam Within Temptation za o wiele lepszy. Nie jestem krytykiem muzycznym, ale najzwyczajniej w świecie wydaje mi się on bardziej autentyczny i przemyślany, niż jarmarczny Nightwish, szczególnie że wokalistka tegoż zespołu ma głos, który mnie zwyczajnie męczy, co nie zdarzało się przy Within Temptation. Jako próbka i bonus (unintentional fanservice!), Stand my Ground, który zainspirował (wspólnie z innym kawałkiem, ale o tym sza, bo za wiele by zdradził, a ja to jeszcze kiedyś poprowadzę) pewną sesję, którą poprowadziłem na ostatnim (chyba) Trójkoncie.
12
Notka polecana przez: AdamWaskiewicz, amnezjusz, DeathlyHallow, Jade Elenne, kbender, kitsune, Klapaucjusz, Radagast Bury1, ram, Sethariel, Szponer, Tyldodymomen
Poleć innym tę notkę