24-11-2014 09:28
Far Cry 4
W działach: Gry | Odsłony: 294
Notka będzie krótka, pisana na świeżo. Mam Far Cry 4. Cena jak za taką grę nie zabija. 130 zł w Saturnie, jakby ktoś chciał nabyć.
Kilka spostrzeżeń na początek. Jak tylko zainstaluje się gra, należy ze Steama pobrać łatkę 1.4.0. Bez niej zamiast mapy mamy czarny ekran, a cienie są tak ciemne, że nic w nich nie widać. Trzeba jednak przyznać, że gra jest dobrze zoptymalizowana. Nie mam jakiegoś kozackiego kompa a gram na ustawieniach ultra.
Jest tylko mały zgrzyt. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Pagan Min to taki mix Hoyta z Vaasem. Mam takie wrażenie, że twórcy poszli na łatwiznę i zwyczajnie skopiowali dobre pomysły z poprzedniej odsłony. Nawet skille i crafting jest łudząco podobny. I taki sam - dokładnie taki sam - jęk obrzydzenia przy skórowaniu. To mnie bardzo irytowało w trójce. Nie ważne ile skór zebrał Jason Brody, dźwięk był taki sam. I jeszcze postać główna. W trójce odczuwało się zmianę z amerykańskiego gówniarza w sprawnego dzikusa z karabinem. W czwórce nie czuć, że mamy do czynienia z amerykaninem, który Himalaje widzi po raz pierwszy na oczy. Ot, troszeczkę tak miałko na początek.
I jeszcze jedno spostrzeżenie. Przeciwnicy w czasie walki ciągle biegają i się chowają. Nie da się stać w miejscu i naparzać. Jest tylko jedno ale. Te chowanie jest nieudolne. Przeciwnik dobiega do przeszkody, przykuca i po paru sekundach do nas naparza krótką serię. Tylko, że stoi za przeszkodą nieruchomo przez 2-3 sekundy i doskonale widać jego głowę. Druga rzecz to jak dla mnie ogromny plus. W końcu przeciwnicy nawalają do najbliższych wrogów a nie tylko do postaci gracza na pół kilometra ignorując kolesia, który pruje do nich z automatu z 10 metrów.
A i jeszcze jedno. Nowość. Można zwabić drapieżnika. A widoki są nieziemskie. Polecam.
Kilka spostrzeżeń na początek. Jak tylko zainstaluje się gra, należy ze Steama pobrać łatkę 1.4.0. Bez niej zamiast mapy mamy czarny ekran, a cienie są tak ciemne, że nic w nich nie widać. Trzeba jednak przyznać, że gra jest dobrze zoptymalizowana. Nie mam jakiegoś kozackiego kompa a gram na ustawieniach ultra.
Jest tylko mały zgrzyt. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Pagan Min to taki mix Hoyta z Vaasem. Mam takie wrażenie, że twórcy poszli na łatwiznę i zwyczajnie skopiowali dobre pomysły z poprzedniej odsłony. Nawet skille i crafting jest łudząco podobny. I taki sam - dokładnie taki sam - jęk obrzydzenia przy skórowaniu. To mnie bardzo irytowało w trójce. Nie ważne ile skór zebrał Jason Brody, dźwięk był taki sam. I jeszcze postać główna. W trójce odczuwało się zmianę z amerykańskiego gówniarza w sprawnego dzikusa z karabinem. W czwórce nie czuć, że mamy do czynienia z amerykaninem, który Himalaje widzi po raz pierwszy na oczy. Ot, troszeczkę tak miałko na początek.
I jeszcze jedno spostrzeżenie. Przeciwnicy w czasie walki ciągle biegają i się chowają. Nie da się stać w miejscu i naparzać. Jest tylko jedno ale. Te chowanie jest nieudolne. Przeciwnik dobiega do przeszkody, przykuca i po paru sekundach do nas naparza krótką serię. Tylko, że stoi za przeszkodą nieruchomo przez 2-3 sekundy i doskonale widać jego głowę. Druga rzecz to jak dla mnie ogromny plus. W końcu przeciwnicy nawalają do najbliższych wrogów a nie tylko do postaci gracza na pół kilometra ignorując kolesia, który pruje do nich z automatu z 10 metrów.
A i jeszcze jedno. Nowość. Można zwabić drapieżnika. A widoki są nieziemskie. Polecam.