14-07-2008 22:47
Sesja na czas
W działach: RPG, pomysły, system autorski, poker | Odsłony: 15
Hmmm
Posucha sesyjna nadal źle wpływa na mnie. Tym razem już nie to, że nie chcemy grać, bo nawet zagralibyśmy ale pech chciał, że część ekipy wyjechała do Szwajcarii, część choruje na jakieś paskudztwo i mimo iż chęci są możliwości nijak ni ma. W związku z tym dzikich pomysłów ciąg dalszy.
Pierwszy raz w Texas Hold'em zagraliśmy wtedy jak to zresztą opisywałem tu na blogu. Od tego czasu stałem się wielkim miłośnikiem pokera z wszelkimi zadatkami na nałogowego hazardzistę. Co prawda jeszcze ani złotówki nie przegrałem, za to byłem kilkukrotnie całkiem blisko wygrania... 40 centów. Cóż dwie i pół godziny gry by skończyć na 11 czy 12 miejscu, gdy od 10 są nagrody to i tak nie problem. Koleżanka z biura jak do tej pory wygrała najwięcej 20 dolarów, marnując na to bagatela 10 godzin gry non stop. Co prawda posiadanie 20 dolarów umożliwia rozegranie 200 gier za 10 centów przy nagrodach rzędu 40 dolarów za 1 miejsce, więc już zaczyna się robić ciekawie. Tak czy inaczej chce powiedzieć, że gram, szkole się, ćwiczę, czytam i marnuje cały czas wolny na turnieje. Jaki z tego pożytek? Poza wrzodami żołądka od nieustannej irytacji gdy przegrywam od czasu do czasu wpadnie do głowy pomysł.
Ile razy zdarzało wam się, że sesja która miała trwać 4 godziny przeciągała się na 4 spotkania? Albo z 6 punktów przewidzianych na dzisiejszą sesje, w ciągu 6 godzin gracze zrealizowali pierwszy w całości i drugi do połowy? Mnie osobiście zdarza się to notorycznie. Czy da się temu zaradzić? W normalnych systemach pewnie nie, ale od czego jest moja karciana autorka, którą pomalutku rozwijam udziwniając coraz bardziej.
Otóż wpadł mi do głowy pomysł zastosowania motywu rosnących blindów z Hold'ema podczas sesji. Dla tych mniej obeznanych w zasadach pokera spieszę z wyjaśnieniami. Otóż w Holdemie jest coś takiego jak "blind" czyli obowiązkowe wejście określoną pulą żetonów ślepo bez względu na kartę. Na początku blindami nie ma co się przejmować bo stanowią ułamek procenta całości stacku, jednak z czasem wysokość blindów rośnie. Dzięki temu gra nie może ciągnąć się w nieskończoność. Rosnące blindy sprawiają, że gracze muszą coraz więcej ryzykować, coraz więcej, coraz więcej, aż dochodzi do sytuacji gdy blindy niemal całkowicie zjadają stack (np. po 6 godzinach gry przy małej ilości graczy blindy potrafią być wielkości całego stacku każdego z graczy sprawiając, że gra musi się zakończyć w tym momencie). Oczywiście szybkość przyrostu blindów można dostosować do szybkości przyrostu stacków przez co blindy nie są tak bardzo odczuwalne dla... No dobra miało być o RPG...
W "Przekręcie" mechanika polega na licytacji. Gracze oraz MG licytują między sobą stawkę o którą będą grać. Stawka jest rozwiązywana fabularnie i dużo by o tym opowiadać, tak więc wystarczy, że wspomnę iż mechanika polega na licytacji (dysponując określoną, skończoną ilością żetonów). Jeśli istnieje licytacja, a nasz system ma służyć do gry szybkiej, dynamicznej i krótkiej: głównie jednostrzałówki to czemu nie skorzystać z rosnących blindów? Wykorzystanie tego elementu mogłoby sprawić iż gra miałaby określoną długość, której nie dałoby się przekroczyć, a ponadto rosnące stawki podkręcałyby atmosferę dając uczucie uciekającego czasu. Problem pojawia się w sytuacji gdy któryś z graczy pozostanie z short stackiem i blindy zaczną go naprawdę zjadać. Wtedy przewaga gracza/MG z większym stackiem może zrobić się znacząca. Problem rozwiązywałoby wprowadzenie limitów, co wydłużyłoby grę. Mielibyśmy więc z jednej strony limity blokujące możliwość przegrania zbyt dużej ilości żetonów na początku, z drugiej zaś rosnące blindy sprawiające, że gra nie będzie mogła trwać w nieskończoność. Idea wydaje się słuszna. Czy sprawdzi się w praktyce? Trudno powiedzieć, trzeba będzie się przekonać. Tym czasem jednak wena musi poczekać bo za chwilę kolejny turniej a coś czuje, że tym razem uda mi się w końcu wejść do pierwszej 10...
Posucha sesyjna nadal źle wpływa na mnie. Tym razem już nie to, że nie chcemy grać, bo nawet zagralibyśmy ale pech chciał, że część ekipy wyjechała do Szwajcarii, część choruje na jakieś paskudztwo i mimo iż chęci są możliwości nijak ni ma. W związku z tym dzikich pomysłów ciąg dalszy.
Pierwszy raz w Texas Hold'em zagraliśmy wtedy jak to zresztą opisywałem tu na blogu. Od tego czasu stałem się wielkim miłośnikiem pokera z wszelkimi zadatkami na nałogowego hazardzistę. Co prawda jeszcze ani złotówki nie przegrałem, za to byłem kilkukrotnie całkiem blisko wygrania... 40 centów. Cóż dwie i pół godziny gry by skończyć na 11 czy 12 miejscu, gdy od 10 są nagrody to i tak nie problem. Koleżanka z biura jak do tej pory wygrała najwięcej 20 dolarów, marnując na to bagatela 10 godzin gry non stop. Co prawda posiadanie 20 dolarów umożliwia rozegranie 200 gier za 10 centów przy nagrodach rzędu 40 dolarów za 1 miejsce, więc już zaczyna się robić ciekawie. Tak czy inaczej chce powiedzieć, że gram, szkole się, ćwiczę, czytam i marnuje cały czas wolny na turnieje. Jaki z tego pożytek? Poza wrzodami żołądka od nieustannej irytacji gdy przegrywam od czasu do czasu wpadnie do głowy pomysł.
Ile razy zdarzało wam się, że sesja która miała trwać 4 godziny przeciągała się na 4 spotkania? Albo z 6 punktów przewidzianych na dzisiejszą sesje, w ciągu 6 godzin gracze zrealizowali pierwszy w całości i drugi do połowy? Mnie osobiście zdarza się to notorycznie. Czy da się temu zaradzić? W normalnych systemach pewnie nie, ale od czego jest moja karciana autorka, którą pomalutku rozwijam udziwniając coraz bardziej.
Otóż wpadł mi do głowy pomysł zastosowania motywu rosnących blindów z Hold'ema podczas sesji. Dla tych mniej obeznanych w zasadach pokera spieszę z wyjaśnieniami. Otóż w Holdemie jest coś takiego jak "blind" czyli obowiązkowe wejście określoną pulą żetonów ślepo bez względu na kartę. Na początku blindami nie ma co się przejmować bo stanowią ułamek procenta całości stacku, jednak z czasem wysokość blindów rośnie. Dzięki temu gra nie może ciągnąć się w nieskończoność. Rosnące blindy sprawiają, że gracze muszą coraz więcej ryzykować, coraz więcej, coraz więcej, aż dochodzi do sytuacji gdy blindy niemal całkowicie zjadają stack (np. po 6 godzinach gry przy małej ilości graczy blindy potrafią być wielkości całego stacku każdego z graczy sprawiając, że gra musi się zakończyć w tym momencie). Oczywiście szybkość przyrostu blindów można dostosować do szybkości przyrostu stacków przez co blindy nie są tak bardzo odczuwalne dla... No dobra miało być o RPG...
W "Przekręcie" mechanika polega na licytacji. Gracze oraz MG licytują między sobą stawkę o którą będą grać. Stawka jest rozwiązywana fabularnie i dużo by o tym opowiadać, tak więc wystarczy, że wspomnę iż mechanika polega na licytacji (dysponując określoną, skończoną ilością żetonów). Jeśli istnieje licytacja, a nasz system ma służyć do gry szybkiej, dynamicznej i krótkiej: głównie jednostrzałówki to czemu nie skorzystać z rosnących blindów? Wykorzystanie tego elementu mogłoby sprawić iż gra miałaby określoną długość, której nie dałoby się przekroczyć, a ponadto rosnące stawki podkręcałyby atmosferę dając uczucie uciekającego czasu. Problem pojawia się w sytuacji gdy któryś z graczy pozostanie z short stackiem i blindy zaczną go naprawdę zjadać. Wtedy przewaga gracza/MG z większym stackiem może zrobić się znacząca. Problem rozwiązywałoby wprowadzenie limitów, co wydłużyłoby grę. Mielibyśmy więc z jednej strony limity blokujące możliwość przegrania zbyt dużej ilości żetonów na początku, z drugiej zaś rosnące blindy sprawiające, że gra nie będzie mogła trwać w nieskończoność. Idea wydaje się słuszna. Czy sprawdzi się w praktyce? Trudno powiedzieć, trzeba będzie się przekonać. Tym czasem jednak wena musi poczekać bo za chwilę kolejny turniej a coś czuje, że tym razem uda mi się w końcu wejść do pierwszej 10...