» Blog » Mistrz Gry starej daty
28-06-2013 11:25

Mistrz Gry starej daty

W działach: RPG, sentymentalnie | Odsłony: 489

Hmmm

Szukałem ostatnio graczy, a kto szuka ten znajduje w efekcie czego, znalazłem Graczy. Szczerze mówiąc sam zdziwiłem się skalą odzewu, bo naprawdę sporo osób wyraziło zainteresowanie. Może RPG jeszcze żyje w narodzie? Tak czy inaczej, ekipa się dociera, a scenariusz powoli formuje, lecz ja nie o tym dziś... jeszcze nie dziś (choć jeśli dobrze pójdzie to możecie spodziewać się polterowych rekolekcji w których wujek Karczmarz będzie wam opowiadał jak to gra w grę i czego się podczas rozgrywki nauczył). Dziś jednak chciałbym się odnieść do zdania, które pojawiło się we wspomnianym powyżej ogłoszeniu w którym napisałem, że jestem Mistrzem Gry starej daty. Bo co to w zasadzie oznacza?

RPG? Po co skoro jest Warhammer

Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie cofnijmy się na chwilę w przeszłość. Była to końcówka lat 90tych, koledzy po wakacyjnej rozłące przynieśli do szkoły podręcznik do Warhammera i namówili mnie na sesje. Ja z początku sceptyczny w końcu zagrałem i z mniejszymi lub większymi przerwami gram w tego przeklętego Warhammera do dziś. Co prawda nie 1ed, lecz 2ed, ale gdyby dwójka nie wyszła, pewnie grałbym do dziś i w jedynkę. W między czasie zagrałem może w 2-3 inne systemy, ale tak naprawdę to Warhammer jest dla mnie synonimem RPG. Modne ostatnio hasło 'po co skoro jest Warhammer' jest więc mi szczególnie bliskie.

Ogólnie rzecz biorąc marny ze mnie RPGowiec. Niektórzy grają w tak wiele gier, poznają nowe światy, porównują mechaniki sprawdzając, która im najbardziej odpowiada, pogłębiają swoją wiedzę żywo angażując się w swoje hobby. Ich znajomość RPG jest imponująca, zróżnicowana, wyważona i oparta na różnych doświadczeniach. Wręcz z akademickim zacięciem badają oni czym RPG jest i z czym się je je, testując nowe mody lub wracając do klasyki. To tacy obywatele-RPGowego-świata, nie przywiązani do tytułów, otwarci i skupieni głównie na tym aby było wygodnie i efektywnie. Tacy gracze mi imponują, choć ja nie jestem jednym z nich.

Pod względem RPG bliżej mi do mojej babci niż do innych graczy. Pamiętam do dziś jedną sytuację: rodzicielka mojej matki będąc już w zaawansowanej starości wymagała coraz częstszych 'kontroli' telefonicznych, aby sprawdzić czy nic jej nie potrzeba i wszystko gra. Problem w tym, że telefon babci był niezwykle stary, z tarczą do kręcenia i jakością rozmów pozostawiającą bardzo wiele do życzenia. Rodzice moi widząc to postanowili sprezentować dziadkom nowy sprzęt. Po wymianie telefonu stała się jednak rzecz zadziwiająca - jakość rozmów jeszcze bardziej spadła. Niemal nie dało się w ogóle dodzwonić do babci a jak już odebrała to dźwięk był jeszcze gorszy. Babcia narzekała na nowy telefon bez przerwy, że nie umie dzwonić, że nie umie obsługiwać, że nie słyszy rozmów... rodzice wymienili więc aparat na najwyższy szczyt geriatrycznej technologii, telefon o przyciskach jak pińćzłotych i wyświetlaczu niewiele mniejszym od ekranów na stadionie narodowym. Materia jednak była oporna, a babcia jak nie umiała obsługiwać tamtej technologii tak i z nowym sprzętem sobie nie radziła. Po tygodniach prób i walki stanęło na tym, że archaiczny aparat z nakręcaną tarczą wrócił do kącika pod lustrem uszczęśliwiając tym babcie niezmiernie. Po co o tym wam piszę? Bo tak jak ktoś kiedyś dał mojej staruszce telefon, wzięła go bidulka, nauczyła obsługi i uznała że wystarczy, tak ja kiedyś wziąłem Warhammera i uznałem, że więcej mi nie trzeba.

Zresztą jestem pewien, że każdy z was ma w rodzinie lub wśród znajomych kogoś kto zafiksował się na jakimś kawałku przeszłości i ciężko mu się wyrwać. Nie ważne czy to stary telefon babci, skórzana pederastka dziadka, znoszona niemiłosiernie i połatana setki razy, której nie można wymienić na nową choćby nie wiem co, czy ręcznie prowadzony dziennik wujka mimo iż znaleźć w nim cokolwiek bez opcji 'ctrl+F' się nie da. Ludzie przywiązują się do rzeczy. Niektórzy przywiązują do tego stopnia, że za pomocą archaicznych narzędzi potrafią tworzyć cuda o wiele sprawniej niż inny nowymi technologiami. Ja przywiązałem się do Warhammera. Stał się on moim synonimem RPG. Moim archaicznym narzędziem, którym dłubie w wyobraźni swojej i współgraczy i nie widzę siły, która by mnie od niego oderwała.

Nie do końca miałem o tym pisać, trochę zdryfowałem w stronę sentymentów, lecz już wracamy na główny tor.

Nie po to gram w Warhammera aby czytać podręczniki

Bodajże Kamulec napisał, że w Polsce króluje Warhammer nie dlatego, że to świat i mechanika uniwersalne, ale dlatego, że świat łatwiej nagiąć a mechanikę olać niż w przypadku innych systemów. Jest w tym zdaniu coś niezwykle prawdziwego. Ogólnie rzecz biorąc marny ze mnie konsument RPG. Wydawcy i autorzy powinni mnie nienawidzić bo nie wspieram rynku. Na swojej półce mam może z 5 podręczników, z czego 4 wygrałem w konkursach. Nie czuję potrzeby by je kolekcjonować. Ot pożyczę, przejrzę, przeczytam i mi wystarczy. Nie czuję potrzeby aby świat w którym gram, świat który tworze był zgodny z odgórnymi wytycznymi autorów co do joty. Wystarczy mi by był zgodny mniej więcej. Nie wymagam też od swoich współgraczy aby zgłębiali wiedzę na temat danego systemu czy świata. Jeśli chcą, proszę, ale nie to jest dla mnie ważne w RPG. Z czego to wynika? Prawdopodobnie z doświadczeń, które ukształtowały moją RPGową osobowość, z tego, że dla moich graczy z którymi uczyliśmy się sesjować nie miało to znaczenia i tak jakoś zostało. Obecnie ciągle się łapie na tym, że mimo iż gram w Warhammera przez połowę swojego życia, wciąż wiem o jego świecie mniej niż osoby, które zainteresowały się RPG rok czy dwa lata temu. Ale to, że nie interesuje mnie, że tak powiem, holistyczna wiedza na temat świata w którym gram, nie znaczy, że nie lubię wyciągać z tej plecionki pojedynczych nici. Wręcz przeciwnie, osobiście bardzo lubię bawić się takimi kwiatkami, grzebać w informacjach o świecie nie by poznać go jako całość, ale by znaleźć jakiś skrawek informacji, jakąś inspiracje, którą potem wykorzystam na sesji. Takie podejście do gry ma jednak swoje konsekwencje – zbyt ‘oczytany’ gracz, oczekujący 100% oddania realiów systemu będzie się u mnie źle bawił. Na szczęście gracze, z którymi gram najczęściej tego nie oczekują. Oni nie interesują się światem, nie uważają tego za ich obowiązek, raczej przychodzą z oczekiwaniem, że to MG wykreuje przed nim obraz dostosowany do ich potrzeb.

Autorytet Mistrza Gry

Wiele lat temu Deckard popełnił tekst Autorytet – wielkie słowo przy małym stoliku. Już wtedy z nim polemizowałem i jak teraz przeglądam tamtą dyskusję, praktycznie nic się nie zmieniło w moich poglądach. Napisałem powyżej, że to na mnie jako MG spoczywa obowiązek wykreowania ciekawego świata, a Gracze sami z siebie nie czują potrzeby interesowania się tym, ponieważ oczekują, że ja zrobię to tak by było dobrze. To wymaga właśnie takiego oldskulowego autorytetu. Autorytetu, który w czasach wczesnego RPG w Polsce dawał sam fakt posiadania podręcznika. Kiedy dostęp do informacji był trudny i ograniczony, większość odpowiedzialności spadała na MG. To bardzo istotna część tego co rozumiem pod hasłem MG starej daty. MG z podręcznikiem, z wiedzą, z autorytetem ale i odpowiedzialnością. Wielu może mylić autorytet z wszechwładzą, brakiem dyskusji, czy oczekiwaniem iż gracze będą biernie przychodzić na gotowe. To zupełnie co innego. Aby wyjaśnić wcielę się w młodszego mnie i streszczę kilka moich komentarzy sprzed lat.

Jako MG starej daty lubię podejmować decyzje autorytarnie. Rola MG jest trochę jak posła w parlamencie, ma reprezentować lud. Sytuacja w której każdy obywatel ma głos w dyskusji prowadzi do chaosu, ponieważ nie da się prowadzić racjonalnie dyskusji w 38 miliona osób. Potrzeba ograniczyć tą liczbę poprzez reprezentantów, którzy podejmują decyzje za nas. Dla mnie MG jest niejako takim reprezentantem, ma autorytet i prawo decydować o różnych aspektach świata bez wdawania się w dyskusje. Nie jest to rozwiązanie idealne, ale dzięki niemu jest szybciej i wygodniej. Oczywiście tak jak w przypadku posłów zdarzają się ludzie nieodpowiedni, którzy nadużywają władzy dla prywatnych korzyści tak i autorytarny MG często kojarzy się z kimś naginającym zasady dla swoich osobistych miałkich pobudek. To jednak nie znaczy, że wszyscy tacy są. Idealny parlamentarzysta służy swoim wyborcom dbając w pierwszej kolejności o ich dobro i wygodę i tak samo dobry MG starej daty, wykorzystuje swój autorytet po to by jego Graczom grało się lepiej.

Tu dochodzimy do pytania, co to znaczy lepiej? Czy to możliwe aby MG wiedział lepiej co jest dobre dla Gracza niż sam Gracz? Kontrowersyjna sprawa, w której moje zdanie od lat się nie zmieniło. Tak, uważam, że dobry MG bardzo często wie lepiej jak zabawić Gracza na sesji niż sam Gracz (często lecz nie zawsze). Co prawda nie jestem Graczem, ale jestem MG starej daty, MG z podręcznikiem, takim bajarzem pokazującym Graczom świat i jako MG mam narzędzia niedostępne graczom. To, że Gracz wie co go bawi, nie znaczy że wie jak uzyskać dany efekt. Użyłbym odniesienia do Wodzireja, choć to bardzo nieprecyzyjne i mylące porównanie. Wodzirej wie jak zabawić uczestników imprezy. Sami uczestnicy mimo iż wiedzą co ich bawi, niekoniecznie umieli by to odtworzyć, ponieważ świadomość jakiegoś efekty nie znaczy, że od razu umiemy ten efekt wywoływać. To jednak mylące porównanie, ponieważ stawia Graczy w pozycji biernych imprezowiczów z nastawieniem „zabaw mnie”, a już kiedyś pisałem o tym, że sesja to nie zabawa.

Wracając jednak do autorytetu. Autorytet działa tylko wtedy, kiedy jest naturalny a inni nie czują potrzeby się z nim sprzeczać. Aby był naturalny trzeba go sobie wyrobić, tak jak szacunek czy inne cechy. Już chwila gry pozwala wyczuć czy danemu MG możemy zaufać, czy chcemy pozwolić aby ‘reprezentował nas’ przy podejmowaniu decyzji niezależnych od naszych postaci. Jeśli dana osoba zdobędzie takie zaufanie, zaś MG będzie świadomy odpowiedzialności na nim spoczywającej, wtedy sesje moim zdaniem będą najpełniejsze.

Boże Narodzenie codziennie

Pisałem kiedyś, że lubię Święta. Lubię ta komercyjną część Świąt, bieganie za prezentami, planowanie zakupów itp. Pozwala mi to choć na chwile zastanowić się co lubią inni, co ich uszczęśliwi, co mogę im dać aby spełnić ich pragnienia. Obecnie mamy czerwiec, do Świąt jeszcze kawał czasu, ale ja już czuję ten radosny nastrój obdarowywania się prezentami. Czemu? Ponieważ jak wspomniałem na wstępie znalazłem graczy. Po latach abstynencji planuję powrót jako Mistrz Gry i póki co wszystko idzie idealnie. Marazm i rpgowa apatia, która męczyła mnie długo uleciała a ja ponownie czuje szczery entuzjazm gdy myślę o najbliższych sesjach. Obecnie wykuwam scenariusz kampanii i nie mogę nie odnieść wrażenia, że część tego entuzjazmu to taki Świąteczny nastrój. Prezentowa ekscytacja. Gdy myślę o tym co będzie na sesji, tak naprawdę myślę o tym co dać Graczom, co im zaplanować aby byli zadowoleni, jak ich uszczęśliwić, jak spełnić ich oczekiwania. I tak jak lubię to podczas wybierania prezentów tak teraz czuję jakbym planował obdarować graczy niezapomnianymi przeżyciami. I strasznie mnie to nakręca. Szczerze nie mogę się doczekać najbliższych sesji i min Graczy gry rozpakują prezenty – tfu - gdy stopniowo będą odkrywać kolejne wątki intrygi, która dla nich przygotowuje. Myślę, że będą zadowoleni…

Przepraszam, za to, że notka wyszła nazbyt sentymentalnie i mało w niej uniwersalnych prawd, a dużo mnie i moich subiektywnych odczuć. Mam jednak strasznie pozytywno-sentymentalny nastrój bo wiem, że szykuje się nowa sesja w starym stylu. Moim dziadkowym, mało nowoczesnym, zupełnie nie modnym, autorytarnym stylu, który kiedyś doprowadziłem do perfekcji a dziś pragnę odkrywać na nowo.

Komentarze


von Mansfeld
   
Ocena:
0
RPG - hobby, w którym oświeceni wodzireje-autorytety wiedzą lepiej od człowieka, co go bawi w rozgrywce. Bo tak, bez specjalistycznej wiedzy psychiatrycznej, praktyki psychoterapeutycznej, wykształcenia socjologicznego oraz licznych przeprowadzonych badań naukowych.

Jednocześnie, oświeceni wodzireje-autorytety sa wszystkim - superkomputerem symulującym świat oraz jego fizykę, samozwańczymi przedstawicielami gustu oraz opinii innych erpegowców w swoim gronie, władcami i artystami w jednym.

Ktoś tu chyba traktuje RPG zbyt poważnie, jako kolejne pole do walki o bycie samcem alfa.
28-06-2013 11:42
Anioł Gniewu
   
Ocena:
+1
Podpisuję się pod tekstem Karczmarza obiema rękami i macką!
I szczękoczułką oraz głowogłaszczką którymi obdarował mnie Pan Zmian! :)
28-06-2013 11:43
WekT
   
Ocena:
+7
@vM

nie to po prostu chodzi o zdrowe podejście i zaufanie.
Hiperbolizujesz wypowiedź Karczmarza.
28-06-2013 11:52
oddtail
   
Ocena:
+3
Czytam tę notkę i się krzywię. Nie rozumiem tego podejścia. Jestem bardzo konserwatywny i pod pewnymi względami, także w RPG, trudno mnie ruszyć z miejsca, gdy raz zapuszczę korzenie. Trudno, ale nie jest to niemożliwe. Moje gusta ewoluują w tempie przesuwania się lodowca, ale jednak powoli ewoluują.

Uważam, że z RPG jest jak z jedzeniem. Pewnie, że można zakochać się w kotlecie schabowym albo sushi i jadać go na obiad przez resztę życia. Ale jedzenie tylko kotleta schabowego dzień w dzień, albo słuchanie tylko metalu, albo granie z gier komputerowych tylko w FPSy, albo czytanie tylko heroic fantasy uważam za ograniczanie swoich horyzontów. Zupełnie niepotrzebne. Porównanie do babci z telefonem z tarczą rozumiem, ale wałkowanie tego samego przez całe życie, bez kroku w nową stronę, wydaje mi się strasznie smutne i samoograniczające.

Polecankę i tak daję, bo notka jest napisana fajnie, i fajnie jest - mimo wszystko - przeczytać, jak ktoś inny postrzega granie i prowadzenie =)
28-06-2013 12:22
WekT
   
Ocena:
0
@ oddtail

ja rozumiem o tyle, że w po pewnym czasie trudno jest pochłaniac nowe systemy i jeszcze w nie grać.

ja np. zapoznaję się z nówkami, ale jakoś nie ma jak w nie zagrać, bo do tego trzeba poświęcić kupę czasu na wchłonięcie contentu ogarnięcie zasad a to z grą ma mniej wspólnego. to zakuwanie.
28-06-2013 12:33
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
+4
@oddtail
ale wałkowanie tego samego przez całe życie, bez kroku w nową stronę, wydaje mi się strasznie smutne i samoograniczające.

Tez ciagle nie moge sie nadziwic, dlaczego w moim przypadku to dziala i mimo walkowania w kolko tego samego sie nie nudzi. Nie rozumie.
28-06-2013 12:34
oddtail
   
Ocena:
0
@Karczmarz: tak, jak napisałem. Znam ludzi, którzy słuchają tylko jednego gatunku muzyki, i z tym im dobrze. Znam ludzi, którzy czytają tylko jeden gatunek albo nawet podgatunek książek, i nie sięgają nigdy po nic innego. Znam ludzi, którzy 3/4 czasu jadają takie same potrawy, i im to wystarcza.

Tak, jak napisałem, tak można. Tylko uważam, że nie szukanie nowych wrażeń i doznań jest dobrowolnym ograniczaniem samego siebie. Dla mnie jedną rzeczą jest mieć coś, co jest ulubione, a inną nie próbowac innych opcji.

Nigdzie nie napisałem, że tak się nie da, ani nie napisałem że to jest jakoś dramatycznie dziwne albo rzadkie. Napisałem tylko, że osobiście uważam jedzenie wyłącznie kotletów schabowych przez całe zycie za dość smutne.

@WiktorWekt: co innego mieć ulubiony system i głównie w niego grać (albo nawet, z praktycznych względów, grać wyłącznie w niego). Co innego ograniczać się wyłącznie do tego systemu, bo przecież to wszystko, czego trzeba. Takie jest moje zdanie.
28-06-2013 12:38
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
+2
@oddtail

Moze swoja potrzebe zroznicowania i probowania nowego zaspokajam w zainteresowaniach poza RPG? Ciezko powiedziec, bo przeciez RPG to duzy kawal mojego zycia. A moze szybki look na moje historyczne notki blogowe pokaze ze lubie poznawac RPGi ale od strony samych mechanizmow na sesji, zachowan, interakcji miedzy ludzmi, zasad budowania fabuly etc. etc. a nie koniecznie od strony wkuwania nowych systemow i mechanik? Nie wiem.

@Wiktor

Oddtail ma racje, to troche co innego szukac roznych systemow, ale grac w jeden a co innego to po prostu grac w jeden bo przeciez jest Warhammer? Ja w ogole nie czuje zadnej potrzeby szukania i poznawania innych systemow. Kompletnie mnie nie ruszaja nowosci wydawnicze i caly rynek.
28-06-2013 12:49
Wlodi
   
Ocena:
+1
"Ale jedzenie tylko kotleta schabowego dzień w dzień, albo słuchanie tylko metalu, albo granie z gier komputerowych tylko w FPSy, albo czytanie tylko heroic fantasy uważam za ograniczanie swoich horyzontów."


Wróć ... porównanie do ogółu gatunku jest troszkę mylne. Tutaj mamy do czynienia z graniem w konkretny system. Tym samym raczej można stwierdzić, że słuchanie ulubionego zespołu, czy granie w ulubioną grę jest dziwne.

Jednak trzeba temu się przypatrzeć dokładniej. Tutaj nie chodzi o samo słuchanie w koło tego samego utworu, a słuchanie zupełnie nowego - czyli sięgamy po kolejną płytę, ale zupełnie nową (jednak w 100% ufamy naszemu kochanemu zespołowi).

Patrząc na inne płyty ulubionego gatunku boimy się, że tylko główny singiel będzie dobry, a reszta to pic na wodę.

I tak Warhammer (zespół) setting fantasy (gatunkiem muzycznym), okazuje isę tym co uwielbiamy.

Akurat w RPGach dokłada się jeszcze wiele innych czynników, gdzie porównanie do "nowszych", czy "innych" technologii przez Karczmarza jest trafne.

To do czego jesteśmy przezwyczajeni i wiemy, że dobrze działa, to za bardzo nie chcemy zmienić.

W RPGie też ciężko ocenić co jest lepsze. Jedni wolą jeden typ mechaniki inni drugi. Więc jest to dyskusja która z początku jest skazana na niepowodzenia. Nie można rozmawiać o gustach. Jeden lubi kolor niebieski, a inny zielony.

No i jeszcze wspomnienia, one są podstawą tego co staje się dla nas ważne. Szczególnie jeśli za młodu coś było dla nas wspaniałe.

Trzymam kciuki za udaną drużynę, bo będzie to dobre doświadczenie. Zupełnie nowa grupa, więc również inne podejście do gry. Oby zaskakujące w pozytywnym tego słowa znaczeniu! :)
28-06-2013 12:56
oddtail
   
Ocena:
0
@Karczmarz:

z ciekawości, dlaczego każdą bez wyjątku wypowiedź (z notkami blogowymi włącznie) zaczynasz od "Hmmm"?
28-06-2013 13:05
WekT
   
Ocena:
+2
Z drugiej strony. Chodzi o tworzenie historii
Sprawa jest taka że mamy świat i jakieś "pole" do gry

akurat chyba w przypadku K, W i mnie mechanika ma drugorzędne znaczenie, jest jakimś tam dodatkiem ułatwiającym grę. Ale dodatkiem.

A WFRP jako świat jest na tyle pojemne i na tyle można je modyfikować, że nie potrzeba dużo więcej aby siędobrze bawić.

Pewie też bym grał tylko w Warha gdyby nie to, że poza tworzenim historii, fajnych fabuł potrzebuję wyraźnicyh zmian estetycznych.
28-06-2013 13:44
Agrafka
   
Ocena:
+2
Nie będę się rozpisywać.
W młotka od lat nie gram, a pod Tobą i tak bym chętnie zagrała. Twoja "stara data" jest chyba bardzo zbliżona do mojej.

Dalej - naprawdę nie rozumiem czego tu nie rozumieć - w każdym systemie jest mnóstwo rzeczy które można poprowadzić, mnóstwo możliwości rozwiązania każdej sytuacji i konsekwencji które z nich wynikają.
Dlaczego więc próbować setek systemów zanim ten jeden wybrany się znudzi?
Okay, mechanika młotka leży, ale dobry mg nie da tego nawet zauważyć graczom.
Ot, tyle.
28-06-2013 14:03
Wlodi
   
Ocena:
+1
Jestem chory, ale lubię mechanikę młotka. Grałem w inne systemy i każdy wzbudza we mnie lęk.
Tutaj szybko mogę zobaczyć wynik i nie marnować czasu na przeliczanie. Opis pojawia się od ręki, czy to w przypadku prostego testu, czy samej konfrontacji.

Kiedy pojawia się X kości wtedy już zaczynają się schodki.

Może mechanika nie jest zbalansowana, może są w niej ułomności, ale pozwala na to co jest często ważne w pewnym stylu prowadzenia. Na szybką narrację. Wystarczająco dobrze określa możliwości postaci, jednak zlewa wiele profesji w jedną papkę. Uroki ... ;)
28-06-2013 14:13
dzemeuksis
   
Ocena:
+2
@Karczmarz

To, że Gracz wie co go bawi, nie znaczy że wie jak uzyskać dany efekt.

Tam próbowałeś analogii do wodzireja, czy coś, ale tak jest właściwie ze wszystkim. Wiem doskonale, co lubię w książkach, ale pewnie nie potrafiłbym napisać dającej się czytać powieści. Wiem doskonale, co lubię w filmach, ale pewnie nie potrafiłbym wyreżyserować choć odrobinę wciągającego filmu.

@oddtail
Ale dlaczego odkrywanie "wszerz" ma mieć przewagę nad odkrywaniem "w głąb". Można przez całe życie poznać fafnaście języków programowania, albo zostać mistrzem w jednym lub dwóch. Albo czy doskonały tłumacz przysięgły i symultaniczny jednego języka jest "gorszy" od kogoś, kto w fafnastu językach potrafi się dogadać na poziomie dwuletniego dziecka?
28-06-2013 14:17
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
0
@oddtail
z ciekawości, dlaczego każdą bez wyjątku wypowiedź (z notkami blogowymi włącznie) zaczynasz od "Hmmm"?

Na 10 lecie istnienia bloga zrobie konkurs na wygrzebanie skad pochodzi to 'Hmmm' :)

@monotonny Mlotek i codziennie schabowy

Teraz tak sobie jeszcze pomyslalem ze porownanie do jedzenia codziennie schabowego jest nietrafione, poniewaz zaklada ze gralbym w RPG codziennie (albo przynajmniej bardzo bardzo czesto). Lepiej by sie sprawdzilo porownanie do gatunku filmowego przy zalozeniu ze mam stosunkowo malo czasu na filmy - wtedy po co ogladac horrory, skoro nie starcza mi czasu na obejrzenie wszystkich filmow akcji ktore lubie? Poniewaz sesje sa stosunkowo rzadko, chce grac w sprawdzone rzeczy.

@Wlodi
Jak wiesz tez bardzo lubie mechanike Mlotka. Przy naszym stylu gry/prowadzenia ona po prostu nie przeszkadza, jest szybka, wygodna i nie wykorzystywana w nadmiarze. Duzo wiekszy nacisk kladziemy na inne aspekty gry, oraz nie oczekujemy ze to mechanika bedzie nam budowac sesje.
28-06-2013 14:23
oddtail
   
Ocena:
0
@dzemeuksis: to, co piszesz, to jest fałszywa dychotomia. Zgłębianie jednej rzeczy nie wyklucza się z próbowaniem różnych. Ba, próbowanie nowych rzeczy pozwala, po powrocie do poprzedniej, znajdować w niej nową jakość. Między skupianiem się na jednej rzeczy z wyłączeniem czegokolwiek innego, a "liźnięciem" wszystkiego i zarzuceniem, zanim się cokolwiek dobrze pozna, jest masa odcieni szarości.

EDIT: a poza tym Ty piszesz o jakości tego, co się robi, a ja piszę o poszerzaniu horyzontów intelektualnych dla bardziej całościowego rozwoju - i zyskania lepszej perspektywy. Oczywiście, że osoba studiująca jeden język programowania będzie go "ogarniać" lepiej. Mnie chodzilo jednak bardziej o sytuację, w której całe czyjeś życie obraca się dookoła programowania w tym jednym języku. To ogranicza horyzont wyobraźni, nawet jeśli przekłada się na bycie świetnym programistą.

Zresztą napisałem, że jestem tradycjonalistą i niełatwo zmieniam nastawienie czy upodobania, także w RPG. Jestem ostatnią osobą, ktora promowałaby spróbowanie wszystkiego po odrobinie i przeniesienie się natychmiast "dalej", bo moim zdaniem wtedy nie zna się niczego. Tak, jak napisałem - nie uważam za złe, że ma się swoje jedno ulubione "coś" w jakiejś dziedzinie, natomiast uważam że należy poza tę strefę komfortu wychodzić i odkrywać nowe rzeczy.

Co prawda to ma mniejsze odniesienie do notki, niż pierwotnie zakładałem, bo widzę, że Karczmarza stosunkowo mało interesuje RPG jako gra, a w takiej sytuacji przyznaję, że zgłębianie nowych systemów jest trzeciorzędne, skoro kwestie zależne od wyboru mechaniki czy settingu nie mają dla niego zasadniczo znaczenia.
28-06-2013 14:33
dzemeuksis
   
Ocena:
+3

@oddtail Nie pisałem, że się wyklucza ex definitione (w którym miejscu choćby zasugerowałem taki kierunek rozumowania?). Ale inna sprawa, że wyklucza się czasem. Dokładnie, jak napisał Karczmarz w poprzednim komentarzu: czasem musisz wybrać, czy sięgnąć po coś nowego, czy zostać przy starym, bo na jedno i drugie nie masz czasu. A czasem po prostu nie masz czasu, by pokonać próg wejścia - masz go tylko tyle, żeby użyć tego, co znasz i ani sekundy więcej. Powodów może być wiele, stąd zdziwiła mnie Twoja opinia (która jest ze wszech miar słuszna w ogólności, ale nie musi się stosować do każdego przypadku). piszę o poszerzaniu horyzontów intelektualnych dla bardziej całościowego rozwoju - i zyskania lepszej perspektywy Ok. Nadal sądzę, że jest to możliwe pozostając w obrębie jednego systemu RPG. Bo to, że grasz cały czas w WFRP wcale nie musi oznaczać, że grasz cały czas dokładnie tak samo i że nie poszerzasz swoich horyzontów, np. o nowe motywy czytając książki, oglądając filmy, etc. natomiast uważam że należy poza tę strefę komfortu wychodzić i odkrywać nowe rzeczy. Jak się głębiej nad tym zastanowisz, to myślę, że przyznasz rację, że ta zasada, choć słuszna, nie jest "żelazna" i nie zawsze jej stosowanie ma sens. bo widzę, że Karczmarza stosunkowo mało interesuje RPG jako gra, a w takiej sytuacji przyznaję, że zgłębianie nowych systemów jest trzeciorzędne, skoro kwestie zależne od wyboru mechaniki czy settingu nie mają dla niego zasadniczo znaczenia. Dokładnie o to mi od początku chodziło.

28-06-2013 14:45
42017

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Polecajka, bo TWA
28-06-2013 20:21
KFC
   
Ocena:
0
tl;dr, co mnie obchodzi jak gracie :P
29-06-2013 19:48
   
Ocena:
0
Inne systemy? Po co skoro jest Warhammer!:)

29-06-2013 20:31

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.