» Blog » Ewolucja eRPG'owca
04-12-2007 12:23

Ewolucja eRPG'owca

W działach: RPG, sentymentalnie | Odsłony: 180

Ewolucja eRPG'owca
Hmmm

Na wstępie warto wyjaśnić co owa "eRPG'owiec" ma oznaczać. Otóż zastanawiając się nieraz nad moją "ewolucją" w obrębie RPG dochodzę do wniosku, że rozwijała się ona w sporej części w sieci. Może nie aż tak jak teraz jest to możliwe (PBF'y, gry na chacie czy różnego rodzaju MMORPG) ale jednak sieć wrzuciła we mnie swoje trzy grosze i w porównaniu z resztą mojej stałej ekipy z którą gram od wielu lat, to jednak ja rozwijałem się w dużej mierze eRPG'owo (reszta ekipy nie wie o istnieniu ani jednego portalu fantasy w sieci, a mimo to nie przeszkadza im to w byciu jednymi z najlepszych graczy jakich znam).

Pewnie poza eRPG'owym rozwojem można by wyodrębnić RPGcon'ową ewolucję opartą na ewoluowaniu z konwentu na konwent, ale jako że osobiście konwentów unikam jak ognia, więc bardziej się nad tym nie będę zastanawiał.

Oczywiście pewnie istnieje jeszcze parę innych ścieżek rozwoju, jak chociażby zwykle przyjacielskie RPGowanie praktykowane przez moją stałą ekipę, gdzie RPG ogranicza się do grupki najlepszych kumpli i nie wykracza poza to. Rozwijają się w swoim gronie (fakt, bardzo powoli, ale jednak) i nie czują potrzeby szukania czegoś związanego z RPG poza nieliczną grupą przyjaciół. To właśnie rozwój mojej stałej ekipy, która poza mną jako MG rozegrała może w ciągu 6 lat dosłownie kilka sesji. Ale oni nie czują potrzeby gry z kim innym, nie mają parcia by rozszerzać swoje zainteresowania. Wystarcza im "kumplowość" i "przyjacielskość" swojego hobby.

Mi jednak nie wystarczała nigdy, dlatego od zawsze sięgałem dalej, poza grupkę kumpli, grywałem licznie z innymi ekipami na boku, przemycałem swoje doświadczenia i przemyślenia wyniesione czy to z gry gdzie indziej, czy z netu, na grunt stałej ekipy i tak to sobie powoli ewoluuje.

No ale do rzeczy, bo miało być sentymentalnie o mojej eRPG'owej ewolucji.

Oczywiście eRPG'owa ścieżka mogła pojawić się dopiero wtedy gdy internet stał się bardziej dostępny. Na początku było to nie możliwe, więc przez kilka lat graliśmy tylko z kumplami, od czasu do czasu wpadając paczką do biblioteki na internet by pościągać jakieś przygody lub nowe teksty (pamiętam jak swego czasu ściągnęliśmy bodajże czary do Kryształów i stosowaliśmy je do Młotka zadając po k100 obrażeń itp.. ach dzieciństwo :P). Z czasem jednak internet zawitał do mojego domu i niemal z miejsca RPG zajęło w nim bardzo ważną pozycję.

Zabawa z udzielaniem się na sieci rozpoczęła się mniej więcej 5 może 6 lat temu. Boże ale to kawał czasu. Zaczęła się od pamiętnego KMM, Klanu Mrocznych Mieczy, czy jakoś tak. Wtedy zabawa z "klany RPG" była całkiem powszechna, a ja w niej siedziałem bardzo długo. Takie małe, prywatne stronki, często bardzo prymitywne, narzekanie i marudzenie jak zachęcić "klanowiczów" do aktywności, oj tak to rozwijało. Dla KMM napisałem pierwsze opowiadanka RPG (i zarazem ostatnie, bo talentu w tym zakresie nie mam żadnego), wtedy też zrodziło się swego czasu popularne "Luda nieluda i parszywe elfa" jako otwarcie każdego postu (które to z czasem ewoluowało do poprawnego politycznie "Hmmm"). Tak czy inaczej KMM był fajną zbieraniną dzieciaków, którzy chcieli coś zrobić dla siebie. Przyjemna odskocznia.

KMM jednak od zawsze toczyło "wojny" bo tak to się wtedy nazywało z BSM'em, Bractwem Srebrnych Mieczy, istniejącym i całkiem nieźle prosperującym do dziś (choć jedynym stałym elementem BSMu jest tylko i wyłącznie Sabatiel :)). Wtedy BSM miał o wiele ładniejszą stronę, o wiele więcej użytkowników (w dobrych okresach dochodziło do zebrań 30-40 osób w 1 chwili na chacie, a na forum zwykłego klanu pojawiało się dziennie więcej postów niż na całym Polterze obecnie - a może przesadzam przez sentymenty). Tak czy inaczej BSM kusił i wstąpiłem w jego szeregi.

Dla BSMu stworzyłem pierwsze teksty bezpośrednio o RPG, jakieś porady dla graczy i dla mistrzów gry. Teraz wydają mi się zabawne, ale wtedy to była cała moja mądrość, z której byłem bardzo dumny. W BSM też natrafiłem na pierwsze problemy organizacyjne. Pamiętam jak trzeba było zrobić Gazetkę Klanową. Ja z Sionem byliśmy odpowiedzialni za sekcję RPG, Sion był wtedy jednym z nielicznych dorosłych w ekipie, więc czułem się naprawdę odpowiedzialny za coś. Oczywiście Gazetka okazała się totalnym niewypałem, ale sporo tekstów do niej zebrałem, sporo też napisałem sam, mam je gdzieś do tej pory.

Po BSMie, z którego zostałem wyrzucony, za niezgadzanie się z wolą szefa był króciutki epizod z SSP, Strażnikami Starych Praw.

Z BSMu odeszło bardzo wielu ludzi, w tym Morfion, jeden z liderów "grupy opozycyjnej". Morfion wraz z SS postanowili założyć własny klan SSP, a że nie miałem co robić dołączyłem. Co prawda nigdy nie byłem w SSP długo, ponieważ dość szybko się z SS pokłóciliśmy, ale przy powstawaniu tej idei byłem i uczestniczyłem w niej. SSP istnieje do dziś, choć jak widzę w formie nie najlepszej.

Po SSP było szlajanie się po Chatach i długi okres z Zieloną Wieżą.

Pamiętam jakby to było wczoraj. Pierwsze moje kroki na Polchatowych Chatach RPG. Umierał wtedy "Pod rozbrykanym kucykiem" jeden z aktywniejszych Chatów RPG, ale tworzyły się nowe, w tym Chat Zielona Wieża, założony przez MasterMinda, Rashi, Pedrosa i Avallacha. Cała 4 lubiła RPG i nic więcej, ot zwykli szarzy gracze chcący sobie pogadać na Chacie. Ja wtedy z już prawie 2 letnim doświadczeniem z Klanami RPG przyłączyłem się i zaoferowałem pomoc. Tak to jakoś ruszyło. Pedros zrobił pierwszą stronę ZW, potem ja mu pomagałem z grafiką, zmieniliśmy ZW ze zwykłego Chatu na kolejny Klan RPG i wszystko ślicznie prosperowało.

To był chyba najlepszy okres mojej eRPG'owej kariery. Zrobiliśmy z niczego naprawdę coś. Zielona Wieża istnieje do dziś, ma się całkiem dobrze, do dziś mój kumpel z klasy, zapalony informatyk, jest tam adminem, po tym jak poprosiłem go o stworzenie forum dla Klanu (bo nikt z nas nie umiał założyć forum :)). To były chwile mojej największej aktywności. Całymi godzinami zbierałem ludzi na Chacie, podnosiłem nowe inicjatywy, tworzyłem, pisałem, rozwijałem forum. Aż się łezka w oku kręci.

Po mniej więcej półtora roku od założenia Zielonej Wieży zostałem z niej wyrzucony. Fakt przyjąłem to dość ciężko, jakby nagle podcięto mi skrzydła, ale cóż. Nie zgadzałem się z polityką prowadzoną przez MM'a, byłem zbyt egoistyczny, byt dumny, musiałem odejść. Pociągnąłem za sobą kilka osób z którymi stworzyliśmy kolejną inicjatywę.

Pijanego Goblina.

Pijany Goblin w odróżnieniu od zwykłych klanów miał być Rodziną. Mafią. Grupą wyłącznie najbliższych osób. Wypaliło? Skądże. Mój najbliższy kumpel z którym stworzyliśmy Goblina wyprowadził się do naszej wspólnej zapoznanej na Chacie znajomej. Tam nie miał netu tak często. Zaczął pracować. O ile wiem zrobił sobie kilka dzieci z tą dziewczyną i teraz żyją długo i szczęśliwie. Co nie zmienia faktu, że z Pijanym Goblinem zostałem w zasadzie sam. Z czasem wykruszała się reszta ekipy. A ja zmieniłem profil Goblina z klanu na System Autorski. Swoją drogą jakiś czas był nawet link w Alei Fantasy, a ludzie chętni do rozbudowywania mojego świata pojawiają się niemal do dziś (tzn do póki strona nie padła :)). Z prac nad tamtym światem jestem naprawdę dumny. Sporo mnie to nauczyło. Wreszcie poprawiłem trochę swój warsztat literacki (w końcu napisać prawie 100 stron tekstu w formie "opowieści starego dziadka" rozwija :)), przelałem kilka pomysłów na papier, choć nie wiele z nich jest oryginalnych, głównie mix i adaptacja różnych pomysłów z książek i filmów.

Tak czy inaczej Pijany Goblin umierał długo i w męczarniach ale umarł.

Potem było długie nic. Straciłem już zupełnie wiarę w ludzi, w to że w necie można cokolwiek zrobić, rzuciłem to w cholerę i skupiłem się tylko na grze z kumplami. Trwało to bardzo długo... aż przyszła Era Poltera.

Ach, jeszcze po drodze był WIR ale to by tylko przez chwilkę i nic z tego nie wyszło. Tak czy inaczej powoli z małych, przyjacielskich klanów przechodziłem na większe serwisy, Gildia, Polter, Tawerna RPG. Trzeba przyznać że nie było to łatwe. Zupełnie inna specyfika. Zupełnie inne podejście. Wielki, profesjonalny Moloch. W chałupniczych klanach można było zabłysnąć byle drobiazgiem, tu trzeba się napracować.

Choć z początku byłem mocno sceptyczny. Tak w ogóle to pierwszy kontakt z Polterem, jeszcze za czasów mojej zabawy z BSM, skończył się szybkim banem. Pamiętam że wykłócałem się bodajże z Seji na temat piractwa, jakiegoś nielegalnego FTP'a z podręcznikami i tak czy inaczej dostałem szybko bana. Ale to było bardzo dawno temu, pod innym nickiem i nikt tego już nie pamięta poza mną :]

Tak czy inaczej długo przełamywałem się by przejść na Polter. Jestem tu świeżutki, nowiutki, dopiero co stawiający pierwsze kroczki. Najpierw forum jakiś czas, głównie Młotka, bo na Ogólne forum bałem się zaglądać (odstraszał mnie "profesjonalizm" i uważałem że za mało wiem by się wypowiadać) potem szersze tematu, potem komentarze do tekstów i newsów. I tak to jakoś się kręci od jakiegoś roku, może trochę więcej.

Jak widać moja eRPG'owa ewolucja była dość burzliwa, chaotyczna, ale jestem z niej bardzo dumny. Te wszystkie lata nauczyły mnie bardzo wiele. Dały sporo znajomości (pamiętam jak za czasów Pijanego Goblina organizowaliśmy "międzyklanowy turniej walk na Chacie, gdzie mieliśmy ponad 70 osób chętnych, co na tamte realia (kiedy 1 klan miał zwykle nie więcej niż 10-15 członków) było gigantycznym osiągnięciem), pozwoliły spojrzeć na różne aspekty RPG z bardzo wielu stron.

Yhym, taka właśnie była moja Ścieżka RPG. Każdy ma inną, każda jest równie ciekawa.

Ciekawe jak wy wspominacie swoją Ścieżkę...
3
Notka polecana przez: kaduceusz, Kamulec, Rag
Poleć innym tę notkę

Komentarze


~Evoo

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Czyzby pisal to Droim lub Nirnaeth ;)? Milo powspominac, i ja keidys bylam czlonkinia Bractwa Srebrnych Mieczy. Tak zaczelam przygode w prg, dzis jestem nalogowym graczem MMO, gdzie spotykam wielu podobnych zapalencow. :)
07-08-2011 21:46

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.