» Blog » Dlaczego nie lubię jednostrzałów
03-03-2014 11:12

Dlaczego nie lubię jednostrzałów

W działach: RPG, sentymentalnie | Odsłony: 679

Hmmm

Dziś sentymentalna notka.

Nie lubię jednostrzałów. Nigdy nie lubiłem. Jednostrzał jest jak szybki numerek w toalecie. Bez gry wstępnej, bez tulenia po. Ot, krótki akt, na który nie możesz się napalać, ani którym nie możesz się sycić. Co najwyżej wspomnisz o nim później, parę razy, z sentymentem. Jeśli masz szczęście, chociaż orgazm będzie dobry. Jeśli nie, jakiś mniej pijany imprezowicz nakryje cię w trakcie i nawet nie uda się skończyć.

Grałem w życiu trochę jednostrzałów. Zdecydowanej większości nie udało się skończyć. Z kilku wyszły prawdziwe perełki. Szczególnym sentymentem darzę niedawno rozegraną przygodę, rozgrywaną drużyną dziewczyn w klimatach Czarodziejek z księżyca. Przygoda wyszła świetnie, od początku do końca. A jednak, wciąż nie lubię jednostrzałów. Przyszedłem na tamtą sesję ot, bez żadnych oczekiwań, bez żadnej wizji. Nie wiedziałem kim będę grał, nie wiedziałem o czym będzie przygoda (poza bardzo ogólnym zarysem), nie znałem świata. Ponieważ był to z założenia jednostrzał, nie mogłem się do niego specjalnie przygotować. Niewiele ode mnie zależało, bo przecież i tak będziemy ‘przechodzić’ z góry przygotowaną i ustaloną fabułę. Nie było „gry wstępnej”, nie było nakręcania się na historię, nie było jarania się swoim bohaterem, nie było snucia w myślach planów na temat tego co się wydarzy. To przecież jednostrzał. Mam przyjść, grać tym co mi przygotuje MG (z drobnymi modyfikacjami), zakończyć fabułę na jednym posiedzeniu i schować historię do sentymentalnej szufladki z napisem ‘zaliczone’. Jasne, przygoda była fajna, kreacje postaci ciekawe, akcja dynamiczna a końcówka emocjonująca. Ale gdy sesja się kończy jedyne co mogę zrobić to dodać ją do szuflady. Wiem przecież, że historia się zamknęła. Wiem, że nie będzie kontynuacji. Wiem, że już więcej nie pobawię się wykreowaną przeze mnie postacią, nie rozbuduje jej, nie dodam jej smaczków, nie pogłębię charakteru. Wybrałem postać losowo, nadałem jej osobowość jak najlepiej umiałem, spędziłem z nią miłą chwilę, ale teraz czas wyjść z toalety ze świadomością, że już więcej jej nie spotkam. Gdy jest fajnie, świadomość że to tylko jednorazowy numerek przeszkadza. Gdy jest słabo, po prostu jest słabo. Niezależnie więc od efektu, zawsze na myśl o jednostrzale odechciewa mi się grać. Wiem, że z jednostrzału nie może wyjść nic dobrego i w ostatecznym rachunku będę niezadowolony.

Jestem osobą, która angażuje się ‘w sesje’. Nie tylko ‘na sesji’, ale także przed i po. Uwielbiam gdy mogę myśleć o sesji już na wiele godzin przed samym spotkaniem. Analizować moją postać, dodawać do niej smaczków. Zastanawiać się nad tym jak potoczy się fabuła, jaką decyzję podjąć w zbliżającej się konfrontacji, jak zdobyć brakujące elementy układanki. Gdy znam swoją postać, gdy znam fabułę, gdy rozegrałem już kilka sesji danej historii i mam silny background za sobą oraz otwarte możliwości przed sobą, wtedy mogę prowadzić swoistą „grę wstępną” przed sesja. Napalać się na sesje snując w głowie różne warianty historii. Doczytywać między sesjami historie z dodatków i szukać różnych smaczków do wykorzystania. Potem przychodzę na spotkanie, gram sesję i raz wychodzi lepiej, raz gorzej, ale frajdy z „gry wstępnej” nikt mi nie zabierze. Niezależnie też od tego, czy było super, czy przeciętnie, po sesji znów mam dodatkową fazę „tulenia”. Mogę w spokoju przeanalizować co się wydarzyło, jakie to miało znaczenie i co MG chciał przekazać. Mogę kombinować w którym kierunku fabuła zmierza i znów… jak się potoczy… jak moja postać powinna zareagować by się odnaleźć w ‘nowej’ rzeczywistości, z wiedzą bogatszą o kolejną rozegraną sesje.

Moje zaangażowanie to swoisty koszt. Jeśli angażuję się w sesje, to w tym czasie moje zaangażowanie w inne codzienne sprawy jest mniejsze. Jeśli zaś inwestuję w sesje, to chcę aby poniesiony koszt się zwrócił. Jednostrzały nie zwracają moich kosztów. Jestem osobą, która lubi nietypowych bohaterów. Osobą, która wkłada sporo wysiłku w wymyślenie postaci charakterystycznej, zapadającej w pamięć, nietuzinkowej i skomplikowanej. Jednostrzały nie wykorzystują potencjału takich postaci. Jednostrzały zmuszają mnie do wymyślania bohatera za bohaterem, osobowości za osobowością a każda kolejna postać powinna być równie dobra, bądź lepsza od poprzedniej. To kosztuje. Zużywam pomysły, które mogłyby być wystarczająco dobre aby napędzać postać miesiącami, tylko po to by rozegrać kilkugodzinną historię do której nigdy już nie wrócę. Koszt się nie zwraca.

Wiem, że nie każdy tak ma. Nie każdy angażuje się w sesje w ten sposób. Nie każdy poświęca tyle myśli przygodzie i bohaterom. I dobrze. Różni ludzie, różne potrzeby. Nie piszę przecież tej notki po to by stwierdzić, iż kampanie są lepsze od jednostrzałów. Nie są lepsze – są inne. Nie są dla mnie. Obecnie, gdy słyszę, że dana sesja to jednostrzał otwarcie i uczciwie mówię „na mnie nie licz, zagrajcie z innymi, mnie to nie bawi”.

Komentarze


Repek
   
Ocena:
0

Łap Sztona za zabawne porównanie do "szybkiego numerka". :)

Poza tym - dokładnie z tych samych powodów wolę jednostrzały od kampanii/randomowego grania. Szybko wiesz, że było fajnie lub nie, gra jest intensywna. Nie ma ryzyka, że po 5-6 sesji okaże się, że MG się znudziło [a i tak pomysł był denny].

BTW, w czym problem, by zrobić "grę wstępną" przed jednostrzałem?

Pozdro

03-03-2014 11:31
Paweł Jakubowski
   
Ocena:
0

Rozbudowana przemyślana kampania zawsze rozłoży na obie łopatki jednostrzałówkę - tutaj pełna zgoda, ale... Jednostrzałówka daje mi możliwość skosztowania rozmaitych systemów, konwencji, zagrania z innymi ludźmi niż zawsze. Nie zawsze jest czas z każdym rozegrać wielosesyjną kampanię, a granie z innymi ludźmi, uważam, że rozwija - nagle widzisz, że inni grają inaczej, co może podrzucić kilka ciekawych pomysłów.

Jest też coś takiego, że kampanie są niekiedy spokojniejsze i bardziej przewidywalne. "Przecież mg nie zabije mnie głupimi orkami, to dopiero trzecia sesja". Na jednostrzałówce nie masz takiej pewności i jest w tym coś ekscytującego.

I na koniec - jadę do innego miasta na LARP-a. Po LARP-ie, zamiast iść spać, zgadujemy się z trzema innymi ludkami na jednostrzała. Bez gadania, bez marudzenia, po prostu siadamy, w dwóch trzech zdaniach nakreślamy świat i postacie. I gramy. Po prostu gramy.

A po przypadkowym seksie w toalecie, jeśli było fajnie, zawsze można wymienić się numerami i spotkać się jeszcze raz. Może tym razem na kawę i pogadanie - może wyjdzie z tego coś fajnego?

03-03-2014 11:32
31137

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1

Typowo krótkowzroczne porównanie studenta. Miesiąc po jednostrzałówce nie będziesz musiał iść do psychologa, ew. dziewięć miesięcy po gracze nie wrócą do Ciebie w większej ilości... ;)

03-03-2014 11:52
von Mansfeld
   
Ocena:
+1

Każdy lubi co lubi. Ja akurat lubię oba tryby grania: "jednostrzałowy" i "wielostrzałowy".

Sesje jednostrzałowe pełnią jednak parę funkcji:

  • Prezentacja gry/systemu RPG, czasem settingu do jakiejś gry.
  • Wprowadzanie nowych osób do RPG, tudzież do konkretnego erpega (oczywiście wprowadzić kogoś do RPG można także kampanią).
  • Wprowadzają pewne wyzwanie, jeśli chodzi o strukturę rozgrywki - zamknięcie pewnej okreslonej całości fabularnej w jednej sesji. "Opowiedz ciekawą historię w parę, kilka godzin". Dotyczy to zarówno struktury przygody/scenariuszu/modułu od prowadzącego grę, jak i tego czy graczowi uda się zrealizować możliwie jak najwięcej z konceptu jego postaci.
  • Możliwość porównania swojego stylu erpegowania z obcymi osobami (jednostrzały na konwentach), zapoznania się z różnymi podejściami do gry.


Zacząłem prowadzić jednostrzałowe sesje na konwentach między innymi dlatego, ponieważ jest to pewnego rodzaju wyzwanie komunikacyjne - jak w miarę szybko wprowadzić do gry osoby które wcześniej nie miały do czynienia z danym systemem RPG, a być może nawet z RPG w ogólności. To właśnie grając (jako MG i gracz) jednostrzały przyswoiłem sobie takie detale jak pisanie gotowych postaci do gry, uporządkowanie struktury wypowiedzi wyjaśniającej danego erpega, tworzenie i zamykanie krótkich wątków fabularnych. Dla przykładu - ostatnio na ZjAvie udało mi się w pół godziny czterem osobom (w tym trzem nie znającym gry) wyjaśnić założenia, setting oraz mechanikę Wolsunga (wraz z kartami, żetonami i osiągnięciami), odpowiedzieć na kilka pytań oraz powiedzieć każdemu, co jest na gotowych kartach postaci. Uznaję to za swój sukces, mając w pamięci to że przedostatnie podejście trwało trzy kwadranse, a jeszcze wcześniej bez przygotowanych postaci nie dało się zejść poniżej godziny. A na konwencie kaźda godzina jest na wagę złota...

Gdzieś kiedyś przeczytałem określenie "fast-food". Jednostrzały można określić jeszcze inaczej - "nowelą" (jeśli do RPG przykładać terminy "powieść", "kronika", "saga"). Najczęściej jeden wątek wokół którego toczy się fabuła, z punktem kulminacyjnym i rozwiązaniem. Eksploracja jednego wątku. Nie twierdzę to jedyna słuszna metoda tworzenia jednostrzałów (sam się tego nie trzymam, dopiero dziś wpadłem na to porównanie), ale jednoznacznie pokazuje iż jednostrzały mogą być poza Twoją agendą gracza ;-)

03-03-2014 11:55
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
+1

@Repek

"Gra wstepna" przed jednostrzalem byc moze bylaby mozliwa, ale nie wiem czy bylbym w stanie wkrecic sie na tyle przed sesja w cos, o czym niewiele wiem (zadno wprowadzenie, zajawka, wspolne przygotowania etc. moim zdaniem nie zastapia rozegranych fizycznie przygod, na podstawie ktorych potem mozna snuc domysly). Oraz przede wszystkim, nie wiem czy chce sie wkrecac zbyt mocno w cos w co wiem, ze zagram pare godzin i odrzuce w kat. Szkoda mi tego kosztu angazowania sie.

@Torgradczyk

Z jednostrzalu moze wyjsc cos fajnego i dluzszego. Tak rozwinela sie kampania Elemental grana u WekTa, ktora zaczynalismy wlasnie jednostrzalem, ale po sesji stwierdzilismy ze bylo na tyle fajnie ze chcemy grac w to dalej. Tylko wtedy juz nie jest to jednostrzal, tylko wstep do kampanii. Zas granie jednostrzalow tylko po to bo a noz ktorys z nich wypali na tyle ze to bedzie kampania to troszke podejscie na opak.

@zalety jednostrzalow

Niewatpliwie jednostrzaly maja wiele zalet. Pisano o tym wiele razy (moj ulubiony tekst to notka Kadu - http://kaduceusz.wordpress.com/2013/02/05/jednostrzaly-i-kampanie-k-style/). Ja po prostu nie potrzebuje tych zalet, nie potrzebuje grac z nowymi ludzmi, nie potrzebuje gier konwentowych, nie potrzebuje sprawdzania nowych systemow, poznawania nowych stylow etc. Nie tego szukam. Choc poza tymi aspektami jednostrzaly maja wiele innych zalet, ktore potencjalnie dla mnie sa atrakcyjne. Jednostrzalem mozna przedstawic w skondensowanej formie wyjatkowo ciekawe historie, mozna pokazywac swiat z nietypowego punktu widzenia, mozna skupiac fabule na rzeczach na ktorych w kampanii byloby ciezko - doceniam takie sztuczki. Ba, nawet lubie takie rzeczy. Ale mimo wszystko, w ogolnym rozrachunku jednostrzaly i brak kontynuacji, stabilnosci i przewidywalnosci mnie meczy.

03-03-2014 12:17
Petra Bootmann
   
Ocena:
+1

Takie moje przemyślenie:jeśli bardzo dużo grasz przed grą, po grze, to zmiana trybu na granie _podczas_ sesji może być trudne. A może nawet jest tak, że sama sesja jest głównie paliwem do tego zaangażowania poza nią?

Ja [...] nie potrzebuje grac z nowymi ludzmi, nie potrzebuje gier konwentowych, nie potrzebuje sprawdzania nowych systemow, poznawania nowych stylow etc.

No cóż.

03-03-2014 14:19
WekT
   
Ocena:
+2

Nieco inna kwestia to dynamizm opowieści.

Piszesz o jednostrzałach, które nie skończyły się. To problem, że własnie do jednostrzału fabuła i prowadzenie muszą trzymać tempo inaczej opowieść się nie skończy lub rozpadnie.

W kampanii można sobie pozwolić na więcej luzu (jeżeli nie siadasz do wymyślania każdej sesji jak do wymyślania jednostrzału), przez co narracja i tempo gry może być spokojniejsze, a przygody moga być mniej upakowane kosztem socjalu, opisów, interakcji. (vide ta pierwsza sesja elementalowa vs. kampania elementalowa)

03-03-2014 15:08
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
0

@Petra

Bardzo ciekawe spostrzezenie. Moze nie szedlbym tak daleko we wnioskach, ale gra przed i po jest dla mnie zrodlem wielu pozytywnych odczuc. Swoja droga wiem ze nie tylko ja tak mam, bo moja dziewczyna, gdy grala u poprzedniego MG opowiadala mi wielokrotnie z wypiekami na twarzy rozne historie zwiazane z jej postacia, plany dzialan, oraz do tej pory czasem jest zawiedziona ze kampania sie skonczyla a ona nie rozwiazala wszystkich watkow i co ciagle nie daje jej czasem spokoju. Trudno umniejszac znaczenia takim wlasnie przemysleniom i odczuciom 'poza sesyjnym'. To moze byc dosc istotna czesc funu czerpanego z zabawy w RPG.

@WekT

Co do dynamizmu i tempa gry. Oczywiscie, to takze odroznia jednostrzaly od kampanii, ale zakladajac ze mozna rozegrac dlugi jednostrzal w bardzo spokojnym, powolnym, noirowym stylu, dajacy mozliwosci do pogrania bohaterem i jego kreacja, na poziomie kampanii, to nadal fakt ze to tylko jednostrzal mi by przeszkadzal.

03-03-2014 15:27
Repek
   
Ocena:
0

@Karczmarz

No, to już bardzo indywidualne. :) Ciekawa notka.

Pozdro

03-03-2014 15:30
Petra Bootmann
   
Ocena:
0

@Karczmarz - a myślałeś o tym, żeby grać tu i teraz?

03-03-2014 16:20
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
+4

@Petra

Nigdy do glowy mi to nie przyszlo. Dziekuje za cenna rade.

03-03-2014 16:58
74054

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+3

RPG i szybki numerek w toalecie. Wysaturowany oksymoron.

03-03-2014 20:52

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.