06-05-2008 01:02
Orient Express na Constarze – podsumowanie
W działach: konwenty | Odsłony: 7
Okej. Cztery dni Constaru za nami. W niedzielę w nocy praca, więc poniedziałek cały przespałem. Czas na opisanie wrażeń z drugiej edycji Orient Expressu.
Skrót dla niecierpliwych: Yaaaay, tym razem było naprawdę dobrze. Prawie udało się nie zaliczyć żadnej wpadki :-P
Tym razem udało się rozwiesić wszystkie informacje w jednym widocznym miejscu, koło akredytacji. Nie ma co, dziewięć oeowych sesji plus kilka informacji o tym jak to działa plus info kto to organizuje i zajęliśmy dwie gigantyczne płachty. Przypominam sobie mgliście, że rano, jak to rozwieszałem, ktoś robił zdjęcia, więc pewnie będzie się dało zobaczyć, jak wyglądały efekty końcowe. W informatorze mieliśmy swoją stronę z rozpiską sesji i krótkim opisem inicjatywy. Rozwiesiłem też na terenie konu trzy płachty reklamujące inicjatywę, także tu pytanie do reszty konwentowiczów – jak bardzo rzucały się w oczy? Generalnie – moim zdaniem było okej i jestem zadowolony.
Z planowanych dziewięciu sesji odbyło się osiem, więc zaczynam tworzyć teorię spiskową o jednej sesji, która nigdy nie wypala. Tym razem padło na Nemezis d20. Zawiniła głównie pora – sesja odbywała się po prelekcji w sobotni wieczór, czyli w momencie, gdy serce konwentu biło na knajpie, w pobliskim klubie Loch Ness. Z drugiej strony Klanarchia, która zaczynała się raptem godzinkę wcześniej, odbyła się normalnie. To jednak pewnie zasługa fejmu Simana, który przypadkiem wygrał GRAMY! Przechodząc kolejno IAWę u mnie, Everway’a u Magdy oraz FATE’a u Skały. Long live Siman i alternatywne systemy ;-)
W ten sposób Siman stał się zresztą, o ile się nie mylę, sesyjnym rekordzistą tego Constaru – trzy sesje zagrał i jedną poprowadził. Osobiście „poprowadziłem” trzy sesje i gdy w tym momencie przypominam sobie, że na Constarze 2006 nieodżałowany Deckard wziął udział w siedmiu sesjach [AFAIR 4 poprowadził i w 3 grał, czy coś koło tego], to mój poziom poczytalności gwałtownie spada.
Swoją drogą ciekawostka, że na Roacha był komplet, a Nemezis się nie odbyło. Jeżeli już, to stawiałbym na odwrotny obrót spraw.
Co do moich sesji – dwa razy prowadziłem In a Wicked Age – raz na OE, raz na GRAMY w eliminacjach – oraz raz grałem w Dirty Secrets (jako Śledczy; tłumaczyłem też zasady) – też w ramach OE. Całościowo uważam te trzy sesje za udane. Poniżej kilka szczegółów.
Pierwsza IAWA miała miejsce w czwartek wieczorem. Termin był ciutkę niefortunny, z dwóch powodów. Po pierwsze cała środową noc spędziłem w pracy, przygotowując finalną wersję oeowej wywieszki [ok, spałem trochę w dzień, ale ja generalnie potrzebuję dużo snu na dzień, nie jakieś marne 4h]. Po drugie – sesja zaczynała się koło 18ej, a na 22gą musiałem iść do pracy (właśnie żeby unikać tego typu prac, droga młodzieży, warto szybko kończyć studia :->). Zostawiało to na sesję 4 godziny. Z mojego doświadczenia wynika, że to tak na styk.
Okazało się jednak, że już pierwszego dnia konwentu miałem na sesji nadkomplet! Dzięki temu wiem już jak nie należy rozgrywać losowania graczy :-P Sorka Omlet [plus Natalia] i Venomus (odpadli w wyniku randomowego rzutu na tabeli graczy ;-), gdybyśmy się lepiej dogadali, to vh lub nid, którzy byli nawet obecni przy losowaniu, przejęliby Was i po prostu poprowadzili drugą sesję.
Ostatecznie prócz mnie grali w IAWę iron_master, Gruszczy, Dante i Ifryt. Wybraliśmy AFAIR wyrocznię pt. Gniazdo żmij [Nest of Vipers oracle] i rozegraliśmy 3,5 godzinną sesję. Co do mnie, to miałem po niej mieszane uczucia. Z jednej strony ciekawe spostrzeżenie: nawet sesja, która nie kończy się grand finale może być i tak niezła [mieliśmy w środku dwa duże konflikty, które nie dały ostatecznych rozstrzygnięć]. Z drugiej – iron, a zwłaszcza Gruszczy nie przekonali się do mechaniki, i poddali ją druzgoczącej krytyce [częściowo niesłusznej IMHO]. Patrzcie dyskusja na forum, gdzie jak widzę w trakcie pisania tego tekstu Gruszczy rzuca flamebaity na prawo i lewo ;-).
Także po tej sesji mój zapał do IAWA poszybował gwałtownie w dół pozostawiając Polarisa na szczycie mojej osobistej listy indiasów, w które mam zamiar jeszcze sporo pograć. Jeżeli już jesteśmy przy Polarisie to trochę szkoda, że w końcu sesja z vh odbyła się na trzech, bo moim zdaniem ta gra po prostu miażdży i była największą perełka, z tych, które prezentowaliśmy na constarowym OE. Tak czy owak sesja vh ponoć wyszła bardzo fajnie, co nie dziwota, jeżeli połączyć fakty: Polaris plus pierwszy polski gracz w Polaris [AFAIK].
Wracając do IAWA – miałem zagwozdkę, czy faktycznie prowadzić to na GRAMY! Początkowo zresztą miałem zamiar poprowadzić sesję Triangulisa, w którego troszkę się zaangażowałem, ale raz, że Arthas w końcu nie mógł się na Constarze pojawić, a dwa, że nie znalazłem czasu i weny, by wypieścić mój scenariusz (trzy, że świat zdążył się tak przeobrazić, że musze sam scenariusz poprzerabiać :-P). Ostatecznie wziąłem IAWA, bo czwartkowa sesja IMHO pokazała, że a gra świetnie nadaje się do tego, by oceniać graczy (np. mechanika negocjacji, ramowanie scen z podpowiedziami MG itd.). Matti prowadził na Dragonie sesję na pięciu graczy, to co, ja będę gorszy? ;-)
No i nie byłem. Grali: Zosia Lach, Szczeniak, Stary, MMX oraz Siman. Wybraliśmy wyrocznię Niespokojna przeszłość [Unquiet Past oracle] i rozegraliśmy równo czterogodzinną sesję o wielkiej bibliotece. I o ile sesja czwartkowa podkopała moje zaufanie do IAWA, to już reakcje graczy sesji piątkowej były bliższe moim (czytaj: full wypas!). To była zdecydowanie dobra sesja, najlepsza z tych trzech, w których brałem udział. Może jeszcze nie poziom sesji z nidem i Mateuszem (tej, z której napisałem AP), ale nie tak daleko. Generalnie skłaniam się ku przekonaniu, że IAWA działa lepiej przy mniejszej ilości graczy (np. MG widzi dokładnie formy reszty grających, co w przypadku czwartkowej sesji było raczej niemożliwe). Sesja była bardzo wyrównana i w końcu z ciężkim sercem przepuściłem dalej Starego oraz Simana. Ten pierwszy nie przyszedł na sesję półfinałową [buuuu!!!] a ten drugi wygrał konkurs [hurej!].
Na dzień dzisiejszy, jeżeli dobrze liczę, udało mi się zagrać w IAWA z dwudziestoma jeden ;-) różnymi osobami, więc czuj się na siłach, by machnać tej grze recenzję. No, może jeszcze sprobuję w międzyczasie zagrać dwie sesje pod rząd, jak pan Vincent przykazał ;-) Tak czy owak recka IAWA w tym miesiącu u nas w dziale. Rołcza zresztą pewnie też.
Trzecia sesja, ta w Dirty Secrets odbyła się w sobotę. Zebrał się naprawdę ciekawy skład. Grali Michał, Popcok, Sqva oraz Wojtek Rzadek i generalnie bawiliśmy się nieźle, nawet mimo tego, że ja osobiście, grałem Śledczym (patrzcie recenzja) i jednocześnie starałem się nie umrzeć z powodu braku snu. Sesję trafnie podsumował Sqva. Tuż po stworzeniu początkowej sytuacji, gdy zrobiliśmy sobie przerwę na szamę, rzekł: "Okej. Jeszcze nie zaczęliśmy, a już mi się ta gra podoba.". No i nic dziwnego. W DS postaci tworzy się trochę w ciemno – jakie było więc moje zaskoczenie, gdy pod rząd dostałem dwójkę osobników z polem płeć uzupełnionym: „transwestyta: kobieta”, „transwestyta: mężczyzna”. Yeah. Potem byli jeszcze emerytowani naziści, podrabiane bezcenne medale-antyki, Śledczy w postaci pani porucznik policji (która nota bene była zadeklarowaną les, prowadzącą fikcyjne małżeństwo), pościg z użyciem helikopterów i tym podobne. Generalnie – sesja in plus, głównie dzięki samonakręcającemu się duetowi – Sqva i Wojtek. Świetna zabawa – wielkie dzięki :-)
Z tego co do mnie dotarło reszta sesji odbyła się [to raz] i udała znakomicie [to dwa]. Nic dziwnego, że jesteśmy zadowoleni z tej edycji, co zobaczycie, jak tylko Skała podeśle mi fotę z naszymi uśmiechniętymi facjatami, którą zrobiliśmy w niedzielę, w samo południe. Krótkim podsumowaniem niech będzie też anegdotka o sesji Oga, którą prowadził Ifryt. Po sesji ktoś przyszedł i krzywym pismem, dużymi literami dopisał: "Og RULEZ!". Podejrzewam, że miał stuprocentową rację ;-)
Drugie symboliczne podsumowanie inicjatywy to fakt, że w trakcie konu dostaliśmy zaproszenia od dwóch rożnych konwentów. Niewykluczone, że Orient Express zawita w tym roku na więcej stacji, niż mieliśmy to pierwotnie w planach.
Jeżeli chcecie o coś zapytać lub graliście w którąś z OEsesji i chcecie ją skomentować, to serdecznie zapraszam Was do odpowiedniego wątku [url=]na forum[/url]. Sam zaraz tam idę udowodnić Gruszczemu, jak bardzo się myli co do IAWy :-)
I jeszcze anegdotka na zakończenie. Sesja didów 4. Vh przyniósł gigantyczną planszę; gra toczy się w najlepsze. Nagle otwierają się drzwi Sali sesyjnej i zagląda repek. Patrzy, patrzy i w końcu mówi. "No dobrze, grajcie już sobie, ale tu miał być Orient Express." Buzi repciu i dzięki za świetny kon :-)
Skrót dla niecierpliwych: Yaaaay, tym razem było naprawdę dobrze. Prawie udało się nie zaliczyć żadnej wpadki :-P
Tym razem udało się rozwiesić wszystkie informacje w jednym widocznym miejscu, koło akredytacji. Nie ma co, dziewięć oeowych sesji plus kilka informacji o tym jak to działa plus info kto to organizuje i zajęliśmy dwie gigantyczne płachty. Przypominam sobie mgliście, że rano, jak to rozwieszałem, ktoś robił zdjęcia, więc pewnie będzie się dało zobaczyć, jak wyglądały efekty końcowe. W informatorze mieliśmy swoją stronę z rozpiską sesji i krótkim opisem inicjatywy. Rozwiesiłem też na terenie konu trzy płachty reklamujące inicjatywę, także tu pytanie do reszty konwentowiczów – jak bardzo rzucały się w oczy? Generalnie – moim zdaniem było okej i jestem zadowolony.
Z planowanych dziewięciu sesji odbyło się osiem, więc zaczynam tworzyć teorię spiskową o jednej sesji, która nigdy nie wypala. Tym razem padło na Nemezis d20. Zawiniła głównie pora – sesja odbywała się po prelekcji w sobotni wieczór, czyli w momencie, gdy serce konwentu biło na knajpie, w pobliskim klubie Loch Ness. Z drugiej strony Klanarchia, która zaczynała się raptem godzinkę wcześniej, odbyła się normalnie. To jednak pewnie zasługa fejmu Simana, który przypadkiem wygrał GRAMY! Przechodząc kolejno IAWę u mnie, Everway’a u Magdy oraz FATE’a u Skały. Long live Siman i alternatywne systemy ;-)
W ten sposób Siman stał się zresztą, o ile się nie mylę, sesyjnym rekordzistą tego Constaru – trzy sesje zagrał i jedną poprowadził. Osobiście „poprowadziłem” trzy sesje i gdy w tym momencie przypominam sobie, że na Constarze 2006 nieodżałowany Deckard wziął udział w siedmiu sesjach [AFAIR 4 poprowadził i w 3 grał, czy coś koło tego], to mój poziom poczytalności gwałtownie spada.
Swoją drogą ciekawostka, że na Roacha był komplet, a Nemezis się nie odbyło. Jeżeli już, to stawiałbym na odwrotny obrót spraw.
Co do moich sesji – dwa razy prowadziłem In a Wicked Age – raz na OE, raz na GRAMY w eliminacjach – oraz raz grałem w Dirty Secrets (jako Śledczy; tłumaczyłem też zasady) – też w ramach OE. Całościowo uważam te trzy sesje za udane. Poniżej kilka szczegółów.
Pierwsza IAWA miała miejsce w czwartek wieczorem. Termin był ciutkę niefortunny, z dwóch powodów. Po pierwsze cała środową noc spędziłem w pracy, przygotowując finalną wersję oeowej wywieszki [ok, spałem trochę w dzień, ale ja generalnie potrzebuję dużo snu na dzień, nie jakieś marne 4h]. Po drugie – sesja zaczynała się koło 18ej, a na 22gą musiałem iść do pracy (właśnie żeby unikać tego typu prac, droga młodzieży, warto szybko kończyć studia :->). Zostawiało to na sesję 4 godziny. Z mojego doświadczenia wynika, że to tak na styk.
Okazało się jednak, że już pierwszego dnia konwentu miałem na sesji nadkomplet! Dzięki temu wiem już jak nie należy rozgrywać losowania graczy :-P Sorka Omlet [plus Natalia] i Venomus (odpadli w wyniku randomowego rzutu na tabeli graczy ;-), gdybyśmy się lepiej dogadali, to vh lub nid, którzy byli nawet obecni przy losowaniu, przejęliby Was i po prostu poprowadzili drugą sesję.
Ostatecznie prócz mnie grali w IAWę iron_master, Gruszczy, Dante i Ifryt. Wybraliśmy AFAIR wyrocznię pt. Gniazdo żmij [Nest of Vipers oracle] i rozegraliśmy 3,5 godzinną sesję. Co do mnie, to miałem po niej mieszane uczucia. Z jednej strony ciekawe spostrzeżenie: nawet sesja, która nie kończy się grand finale może być i tak niezła [mieliśmy w środku dwa duże konflikty, które nie dały ostatecznych rozstrzygnięć]. Z drugiej – iron, a zwłaszcza Gruszczy nie przekonali się do mechaniki, i poddali ją druzgoczącej krytyce [częściowo niesłusznej IMHO]. Patrzcie dyskusja na forum, gdzie jak widzę w trakcie pisania tego tekstu Gruszczy rzuca flamebaity na prawo i lewo ;-).
Także po tej sesji mój zapał do IAWA poszybował gwałtownie w dół pozostawiając Polarisa na szczycie mojej osobistej listy indiasów, w które mam zamiar jeszcze sporo pograć. Jeżeli już jesteśmy przy Polarisie to trochę szkoda, że w końcu sesja z vh odbyła się na trzech, bo moim zdaniem ta gra po prostu miażdży i była największą perełka, z tych, które prezentowaliśmy na constarowym OE. Tak czy owak sesja vh ponoć wyszła bardzo fajnie, co nie dziwota, jeżeli połączyć fakty: Polaris plus pierwszy polski gracz w Polaris [AFAIK].
Wracając do IAWA – miałem zagwozdkę, czy faktycznie prowadzić to na GRAMY! Początkowo zresztą miałem zamiar poprowadzić sesję Triangulisa, w którego troszkę się zaangażowałem, ale raz, że Arthas w końcu nie mógł się na Constarze pojawić, a dwa, że nie znalazłem czasu i weny, by wypieścić mój scenariusz (trzy, że świat zdążył się tak przeobrazić, że musze sam scenariusz poprzerabiać :-P). Ostatecznie wziąłem IAWA, bo czwartkowa sesja IMHO pokazała, że a gra świetnie nadaje się do tego, by oceniać graczy (np. mechanika negocjacji, ramowanie scen z podpowiedziami MG itd.). Matti prowadził na Dragonie sesję na pięciu graczy, to co, ja będę gorszy? ;-)
No i nie byłem. Grali: Zosia Lach, Szczeniak, Stary, MMX oraz Siman. Wybraliśmy wyrocznię Niespokojna przeszłość [Unquiet Past oracle] i rozegraliśmy równo czterogodzinną sesję o wielkiej bibliotece. I o ile sesja czwartkowa podkopała moje zaufanie do IAWA, to już reakcje graczy sesji piątkowej były bliższe moim (czytaj: full wypas!). To była zdecydowanie dobra sesja, najlepsza z tych trzech, w których brałem udział. Może jeszcze nie poziom sesji z nidem i Mateuszem (tej, z której napisałem AP), ale nie tak daleko. Generalnie skłaniam się ku przekonaniu, że IAWA działa lepiej przy mniejszej ilości graczy (np. MG widzi dokładnie formy reszty grających, co w przypadku czwartkowej sesji było raczej niemożliwe). Sesja była bardzo wyrównana i w końcu z ciężkim sercem przepuściłem dalej Starego oraz Simana. Ten pierwszy nie przyszedł na sesję półfinałową [buuuu!!!] a ten drugi wygrał konkurs [hurej!].
Na dzień dzisiejszy, jeżeli dobrze liczę, udało mi się zagrać w IAWA z dwudziestoma jeden ;-) różnymi osobami, więc czuj się na siłach, by machnać tej grze recenzję. No, może jeszcze sprobuję w międzyczasie zagrać dwie sesje pod rząd, jak pan Vincent przykazał ;-) Tak czy owak recka IAWA w tym miesiącu u nas w dziale. Rołcza zresztą pewnie też.
Trzecia sesja, ta w Dirty Secrets odbyła się w sobotę. Zebrał się naprawdę ciekawy skład. Grali Michał, Popcok, Sqva oraz Wojtek Rzadek i generalnie bawiliśmy się nieźle, nawet mimo tego, że ja osobiście, grałem Śledczym (patrzcie recenzja) i jednocześnie starałem się nie umrzeć z powodu braku snu. Sesję trafnie podsumował Sqva. Tuż po stworzeniu początkowej sytuacji, gdy zrobiliśmy sobie przerwę na szamę, rzekł: "Okej. Jeszcze nie zaczęliśmy, a już mi się ta gra podoba.". No i nic dziwnego. W DS postaci tworzy się trochę w ciemno – jakie było więc moje zaskoczenie, gdy pod rząd dostałem dwójkę osobników z polem płeć uzupełnionym: „transwestyta: kobieta”, „transwestyta: mężczyzna”. Yeah. Potem byli jeszcze emerytowani naziści, podrabiane bezcenne medale-antyki, Śledczy w postaci pani porucznik policji (która nota bene była zadeklarowaną les, prowadzącą fikcyjne małżeństwo), pościg z użyciem helikopterów i tym podobne. Generalnie – sesja in plus, głównie dzięki samonakręcającemu się duetowi – Sqva i Wojtek. Świetna zabawa – wielkie dzięki :-)
Z tego co do mnie dotarło reszta sesji odbyła się [to raz] i udała znakomicie [to dwa]. Nic dziwnego, że jesteśmy zadowoleni z tej edycji, co zobaczycie, jak tylko Skała podeśle mi fotę z naszymi uśmiechniętymi facjatami, którą zrobiliśmy w niedzielę, w samo południe. Krótkim podsumowaniem niech będzie też anegdotka o sesji Oga, którą prowadził Ifryt. Po sesji ktoś przyszedł i krzywym pismem, dużymi literami dopisał: "Og RULEZ!". Podejrzewam, że miał stuprocentową rację ;-)
Drugie symboliczne podsumowanie inicjatywy to fakt, że w trakcie konu dostaliśmy zaproszenia od dwóch rożnych konwentów. Niewykluczone, że Orient Express zawita w tym roku na więcej stacji, niż mieliśmy to pierwotnie w planach.
Jeżeli chcecie o coś zapytać lub graliście w którąś z OEsesji i chcecie ją skomentować, to serdecznie zapraszam Was do odpowiedniego wątku [url=]na forum[/url]. Sam zaraz tam idę udowodnić Gruszczemu, jak bardzo się myli co do IAWy :-)
I jeszcze anegdotka na zakończenie. Sesja didów 4. Vh przyniósł gigantyczną planszę; gra toczy się w najlepsze. Nagle otwierają się drzwi Sali sesyjnej i zagląda repek. Patrzy, patrzy i w końcu mówi. "No dobrze, grajcie już sobie, ale tu miał być Orient Express." Buzi repciu i dzięki za świetny kon :-)