04-01-2007 15:10
Latający spodek
W działach: Pisanina, aVaria | Odsłony: 18
Widziałem UFO.
Normalny latający spodek. Wyglądał jak choinka, która wciąż stoi spokojnie w rogu mojego pokoju. Tylko był okrągły. No... właściwie jajowaty. Takie UFO. Trochę nieśmiałe, świecące tysiącem światełek, wirujące nisko tuż nade mną.
Kiedy tak stałem i patrzyłem jak unosi się nade mną intensywnie myślałem, co mu powiedzieć. Co zrobić. No bo co powiedzieć UFO...? "Cześć, miło cie widzieć"? "Dawno cie nie było stary"? "Dworzec to w drugą stronę proszę pana"? Nie wiem. Nie miałem wcześniej do czynienia z UFO. Jasne, widziałem plakaty i oglądałem Archiwum X, ale to nie to samo co stanąć twarzą w twarz z ośmiometrowym spodkiem unoszącym się tuż nad trawnikiem.
Właściwie to wiedziałem że przyleci. Czułem to od dłuższego czasu. Wszystko na to wskazywało. Były tajemnicze, niepokojące sny, nagłe zaniki elektryczności, komputer wyświetlał rzędy skomplikowanych cyfr, jakby starał się ze mną skomunikować. Nawet moi przyjaciele mówili: "Wyglądasz jakoś dziwnie, czy nie odwiedzi cię ufo?'. Tak, były wyraźne znaki, teraz to sobie przypominam, ale myślałem, że to minie. Serio! Byłem przekonany, że samo się ureguluje. Że na pulpicie znów zobaczę znajomy i nieprzyjazny znaczek Windows, że samochód przestanie mi stawać w środku ciemnego, gęstego lasu, że mleko z miodem przywróci mi spokojne sny.
Ale tylko się oszukiwałem i w końcu stanąłem przed UFO. Wiecie, to naprawdę przerażające spotkać się z Innymi. Niby nic, pomyślicie, niby bułka z masłem, niby wymiana świecy, odkurzenie pokoju, napisanie notki na blogu, ale to nieprawda. Taki spotkanie jest przerażające. I cóż z tego, że UFO ma pokojowe zamiary i chce się zaprzyjaźnić. Cóż z tego że świeci pięknie na tle nieba i całe jest zrobione z piernika. Takie UFO zawsze pozostaje obce.
Bo wiecie, ja kiepsko sobie radzę z obcymi obiektami. Nie lubię jak mi coś wpadnie do oka, nie lubię spać w czyimś łóżku i nie udaje mi się rozmawiać z ludźmi zbyt innymi. I tak samo jest z UFO. Może i miało pokojowe zamiary, ale ja się po prostu boję.
Więc wróciłem do siebie. UFO wciąż błyszczy mi przed domem. W końcu odleci. Będzie mi trochę smutno, jemu pewnie też. Ale co zrobić - przecież nie po to wychodziłem z domu.
Właśnie... po co ja wychodziłem z domu...? Może lepiej nie pamiętać? Ważne, że na pulpicie znów jest znaczek Windows.
Normalny latający spodek. Wyglądał jak choinka, która wciąż stoi spokojnie w rogu mojego pokoju. Tylko był okrągły. No... właściwie jajowaty. Takie UFO. Trochę nieśmiałe, świecące tysiącem światełek, wirujące nisko tuż nade mną.
Kiedy tak stałem i patrzyłem jak unosi się nade mną intensywnie myślałem, co mu powiedzieć. Co zrobić. No bo co powiedzieć UFO...? "Cześć, miło cie widzieć"? "Dawno cie nie było stary"? "Dworzec to w drugą stronę proszę pana"? Nie wiem. Nie miałem wcześniej do czynienia z UFO. Jasne, widziałem plakaty i oglądałem Archiwum X, ale to nie to samo co stanąć twarzą w twarz z ośmiometrowym spodkiem unoszącym się tuż nad trawnikiem.
Właściwie to wiedziałem że przyleci. Czułem to od dłuższego czasu. Wszystko na to wskazywało. Były tajemnicze, niepokojące sny, nagłe zaniki elektryczności, komputer wyświetlał rzędy skomplikowanych cyfr, jakby starał się ze mną skomunikować. Nawet moi przyjaciele mówili: "Wyglądasz jakoś dziwnie, czy nie odwiedzi cię ufo?'. Tak, były wyraźne znaki, teraz to sobie przypominam, ale myślałem, że to minie. Serio! Byłem przekonany, że samo się ureguluje. Że na pulpicie znów zobaczę znajomy i nieprzyjazny znaczek Windows, że samochód przestanie mi stawać w środku ciemnego, gęstego lasu, że mleko z miodem przywróci mi spokojne sny.
Ale tylko się oszukiwałem i w końcu stanąłem przed UFO. Wiecie, to naprawdę przerażające spotkać się z Innymi. Niby nic, pomyślicie, niby bułka z masłem, niby wymiana świecy, odkurzenie pokoju, napisanie notki na blogu, ale to nieprawda. Taki spotkanie jest przerażające. I cóż z tego, że UFO ma pokojowe zamiary i chce się zaprzyjaźnić. Cóż z tego że świeci pięknie na tle nieba i całe jest zrobione z piernika. Takie UFO zawsze pozostaje obce.
Bo wiecie, ja kiepsko sobie radzę z obcymi obiektami. Nie lubię jak mi coś wpadnie do oka, nie lubię spać w czyimś łóżku i nie udaje mi się rozmawiać z ludźmi zbyt innymi. I tak samo jest z UFO. Może i miało pokojowe zamiary, ale ja się po prostu boję.
Więc wróciłem do siebie. UFO wciąż błyszczy mi przed domem. W końcu odleci. Będzie mi trochę smutno, jemu pewnie też. Ale co zrobić - przecież nie po to wychodziłem z domu.
Właśnie... po co ja wychodziłem z domu...? Może lepiej nie pamiętać? Ważne, że na pulpicie znów jest znaczek Windows.