22-10-2007 12:01
21 X 2007
W działach: aVaria | Odsłony: 2
Generalnie nie lubię pisać o polityce. Polityka mnie nie dotyczy bezpośrednio, dzieje się poza moim pojmowaniem i poza moim wpływem. Wolę małe sprawy, lokalne rozwiązania. Ale tym razem chciałbym napisać coś od siebie wiedziony niejako socjologicznym obowiązkiem.
Do napisania tego postu skłonił mnie wczorajszy dzień, który spędziłem od 5:30 rano do 20:30 w lokalu wyborczym, jako ankieter dla OBOPu. Miałem więc okazję obserwować proces wyborów w całej jego rozciągłości. Miałem też okazję porozmawiać z ludźmi głosującymi na prawo i lewo, poznać ich opinie, oraz opinie członków komisji. Nasuwa mi się wiele wniosków, z których nie wszystkie są bardzo wesołe.
Po pierwsze, technicznie. Sposób dobierania ludzi do komisji wyborczych jest zły. Trafiają tam wciąż nowi ludzie, którzy za każdym razem muszą wymyślać jak zorganizować te całe wybory, zamiast doświadczonych już specjalistów, którzy sprawnie poprowadzą cały proces. Są to osoby dobierane najczęściej na zasadzie znajomości czy rodzinnych koligacji z członkami samorzadu (bo to niezła fucha jest). Nie potrafią sobie poradzić w każdej trudnej sytuacji, zachowują się, jakby byli królami życia i śmierci i są bardziej urzędniczy niż król urzędników. Nie są w stanie policzyć procentów, a zajmują się naszymi głosami. Nie są w stanie odróżnić ankiety znanej firmy od agitacji. Gdyby nie to, że czynności im polecone są debilnie proste boję się myśleć, jak by to wyglądało.
Wniosek: pora zacząć wprowadzać wybory przy pomocy elektroniki, z wszystkimi ich minusami i plusami.
Po drugie złośliwość ludzka nie zna granic. Jeżeli dogadasz się z 10 członkami komisji zawsze znajdzie się 11-sty, który powie, że Twój pobyt na terenie szkoły jest nielegalny i będzie wzywał straż miejską. Mimo, że to dobrowolna, apolityczna ankieta _po oddaniu głosu_, robiona jak zawsze od nastu lat przez renomowany ośrodek. Taki ktoś będzie krzyczał tak długo, aż nie wyrzuci cię na mróz na 10 godzin stania przed szkołą, podczas gdy on pracuje tylko 6 godzin i to w cieple i z herbatką. Dobrze, że w końcu ta głupia baba (pozdrawiam cię suko z komitetu 245) sobie poszła i udało nam się przekonać komisję do naszego powrotu do ludzkiej temperatury. Tylko jeden z nas się rozchorował. Dziękuję też tutaj serdecznie Pani z Portierni za herbatę.
Po trzecie ankiety kłamią. W tego typu ankietowaniu zawsze będziesz miał większy wynik na PO niż PiS. I to nie z powodu złego narzędzia czy nierzetelnej pracy. Po prostu głosujący na PiS dużo częściej odmawiają wzięcia udziału w badaniu (zwolennicy PO bardzo często sami się zgłaszają). Wynika to z takich czynników jak:
a) wstyd - rozmawiałem z ludźmi głosującymi na PiS, którzy aż zniżali głos, gdy wymawiali nazwę swojej wybranej partii. To straszne. Bardziej szanuję tych, którzy głosowali na PiS czy samoobronę i mieli odwagę (odwagę, a nie głupią dumę czy zaślepienie) się do tego przyznać, niż przeciętnego wyborce PO.
b) strach - ludzie boją się ankiet i badań, bo Kaczyńscy i Radio Maryja wmawiają im, że to dzieło szatana i nie ma co w ogóle z szatanem rozmawiać. Dobrze, że udało mi się parę osób z PiSu (głównie starszych) przekonać, że ankieter to zwykły pracujący człowiek (a nie część układu), ankieta to obiektywne narzędzie a samo badanie może być przyjemną chwilą. Bardzo pomaga w tym maksimum kultury i szacunku (szkoda, że na szacunek nie stać wielu respondentów).
c) starach przed wstydem - zwolennicy PiSu są przeciętnie gorzej wykształceni i boją się, że po prostu nie zrozumieją pytań. A młody zadający je człowiek na pewno ma POwskie przekonania i będzie się z nich naśmiewał.
Wniosek: nie da się tutaj uniknąć przekłamania, ale i tak najlepszym chyba sposobem jest pytanie co n-tego człowieka, żeby nie brać ochotników. Trzeba też swoją kulturą bycia zachęcić starszych i gorzej wykształconych do wzięcia udziału w badaniu
Po czwarte, i dość oczywiste, elektorat daje się łatwo rozróżniać. Na 99% można określić już po wyglądzie na kogo dany człowiek głosuje. Im młodszy, bardziej się śpieszący, lepiej ubrany i chętniejszy do wzięcia udziału w ankiecie tym większa szansa, ze głosuje na PO. Im starszy, bardziej schorowany, bardziej agresywny w przypadku pytania o wybraną partię, gorzej ubrany tym większa szansa, że głosuje na PiS. Do tego, do godziny 13-stej "nasi" (jak określali to respondenci) to PiS, zaś po tej godzinie "nasi" i "oczywiście" to PO. Do 13-stej w niedzielę to czas, gdy mnóstwo starszych osób wraca z kościoła, a młodzi śpią jeszcze po sobotnich balangach. Po tym czasie starsze osoby już jedzą obiady, oglądają seriale i szykują się do spania, a młodzi wstają i idą głosować przy okazji zakupów na kolejną imprezę.
Wniosek: badanie musi być prowadzone przez cały dzień. Od początku do końca.
Wniosek II: elektorat PiS jest wyraźnie biedniejszy i starszy. I dobrze, że idzie za głosem sumienia, czyli głosuje na tych, którzy ich zdaniem bardziej zatroszczą się o sprawy takich ludzi. Szkoda tylko, że głosują na partię, która, moim zdaniem, w ogóle się o takich ludzi nie zatroszczy, ponieważ ważniejsza jest dla niej ideologia niż sprawne i bogate państwo.
Po piąte nasza demokracja zbliżyła się do zachodnich wzorców, gdzie biją się między sobą dwie, maksymalnie trzy partie. Albo głosujesz na jednych albo na drugich i kropka. Dzięki temu do sejmu nie dostały się Samoobrona i LPR. Czy to dobrze okaże się już wkrótce.
Po szóste wysoka frekwencja. W dużych miastach (jak na przykład Wrocław) frekwencja była bardzo wysoka. W "moim" lokalu wyborczym wyniosła ponad 70%. To bardzo podnosi wiarę w demokrację. Oczywiście musimy zdawać sobie sprawę z tego, że większość z tych osób to elektor bardzo młody lub taki, który udało się społecznymi akcjami zmusić do pójścia do wyborów. To właśnie ten elektorat zadecydował o zwycięstwie PO i właśnie on po raz ostatni poszedł do wyborów, jeżeli PO nie uda się wprowadzić oczekiwanych reform.
Po siódme wniosek najogólniejszy i truistyczny. Ludzie są głupi. Mimo nieustannych akcji i instrukcji wciąż nie są w stanie zakreślić (max!) 4 krzyżyków. Wciąż nie wiedzą gdzie są ich komisje. Wciąż nie mogą uwierzyć, że na większej kartce tylko jeden głos a na mniejszej aż 3. Wciąż nie znają kandydatów i głosują tylko na partie (kandydaci do Senatu są już ludziom zupełnie nieznani).
Wniosek: na to się nie poradzi.
Kilka wniosków końcowych:
- Kiedy dostajemy wstępne wyniki z ankiet pamiętajmy, że PO prawie na pewno wyjdzie w nich lepiej.
- Kiedy dostajemy wstępne wyniki z Komisji pamiętajmy, że działają tutaj dwie siły. Po pierwsze wpierw głosuje elektorat PiSu, czyli wcześniej są ich wyniki. Ale tak naprawdę całościowe wyniki dostajemy wpierw z dużych miast i zachodniej polski, tam gdzie frekwencja jest wyższa niż przeciętna a ludzie częściej głosują na PO.
- Tusk i Platforma mają ciężkie zadanie. Po pierwsze trudny socjusz z LiDem zapewne lub z PSLem i LiDem, który znienawidzi prawa część ich wyborców. Po drugie silna opozycja z prezydentem. Po trzecie bardzo krótki czas na uchwalenie budżetu. Po czwarte wiele do naprawienia. Jeżeli to się Platformie nie uda zmobilizowany raz elektorat nie pójdzie na wybory i za cztery lata wygra znów PiS.
To chyba tyle z moich powyborczych przemyśleń. Wybraliśmy. Mam nadzieję, że dobrze.
PS Obrazek przedstawia opublikowane tuż po 21-szej przez TVN24 wyniki wyborów, które złamały ciszę wyborczą.
Do napisania tego postu skłonił mnie wczorajszy dzień, który spędziłem od 5:30 rano do 20:30 w lokalu wyborczym, jako ankieter dla OBOPu. Miałem więc okazję obserwować proces wyborów w całej jego rozciągłości. Miałem też okazję porozmawiać z ludźmi głosującymi na prawo i lewo, poznać ich opinie, oraz opinie członków komisji. Nasuwa mi się wiele wniosków, z których nie wszystkie są bardzo wesołe.
Po pierwsze, technicznie. Sposób dobierania ludzi do komisji wyborczych jest zły. Trafiają tam wciąż nowi ludzie, którzy za każdym razem muszą wymyślać jak zorganizować te całe wybory, zamiast doświadczonych już specjalistów, którzy sprawnie poprowadzą cały proces. Są to osoby dobierane najczęściej na zasadzie znajomości czy rodzinnych koligacji z członkami samorzadu (bo to niezła fucha jest). Nie potrafią sobie poradzić w każdej trudnej sytuacji, zachowują się, jakby byli królami życia i śmierci i są bardziej urzędniczy niż król urzędników. Nie są w stanie policzyć procentów, a zajmują się naszymi głosami. Nie są w stanie odróżnić ankiety znanej firmy od agitacji. Gdyby nie to, że czynności im polecone są debilnie proste boję się myśleć, jak by to wyglądało.
Wniosek: pora zacząć wprowadzać wybory przy pomocy elektroniki, z wszystkimi ich minusami i plusami.
Po drugie złośliwość ludzka nie zna granic. Jeżeli dogadasz się z 10 członkami komisji zawsze znajdzie się 11-sty, który powie, że Twój pobyt na terenie szkoły jest nielegalny i będzie wzywał straż miejską. Mimo, że to dobrowolna, apolityczna ankieta _po oddaniu głosu_, robiona jak zawsze od nastu lat przez renomowany ośrodek. Taki ktoś będzie krzyczał tak długo, aż nie wyrzuci cię na mróz na 10 godzin stania przed szkołą, podczas gdy on pracuje tylko 6 godzin i to w cieple i z herbatką. Dobrze, że w końcu ta głupia baba (pozdrawiam cię suko z komitetu 245) sobie poszła i udało nam się przekonać komisję do naszego powrotu do ludzkiej temperatury. Tylko jeden z nas się rozchorował. Dziękuję też tutaj serdecznie Pani z Portierni za herbatę.
Po trzecie ankiety kłamią. W tego typu ankietowaniu zawsze będziesz miał większy wynik na PO niż PiS. I to nie z powodu złego narzędzia czy nierzetelnej pracy. Po prostu głosujący na PiS dużo częściej odmawiają wzięcia udziału w badaniu (zwolennicy PO bardzo często sami się zgłaszają). Wynika to z takich czynników jak:
a) wstyd - rozmawiałem z ludźmi głosującymi na PiS, którzy aż zniżali głos, gdy wymawiali nazwę swojej wybranej partii. To straszne. Bardziej szanuję tych, którzy głosowali na PiS czy samoobronę i mieli odwagę (odwagę, a nie głupią dumę czy zaślepienie) się do tego przyznać, niż przeciętnego wyborce PO.
b) strach - ludzie boją się ankiet i badań, bo Kaczyńscy i Radio Maryja wmawiają im, że to dzieło szatana i nie ma co w ogóle z szatanem rozmawiać. Dobrze, że udało mi się parę osób z PiSu (głównie starszych) przekonać, że ankieter to zwykły pracujący człowiek (a nie część układu), ankieta to obiektywne narzędzie a samo badanie może być przyjemną chwilą. Bardzo pomaga w tym maksimum kultury i szacunku (szkoda, że na szacunek nie stać wielu respondentów).
c) starach przed wstydem - zwolennicy PiSu są przeciętnie gorzej wykształceni i boją się, że po prostu nie zrozumieją pytań. A młody zadający je człowiek na pewno ma POwskie przekonania i będzie się z nich naśmiewał.
Wniosek: nie da się tutaj uniknąć przekłamania, ale i tak najlepszym chyba sposobem jest pytanie co n-tego człowieka, żeby nie brać ochotników. Trzeba też swoją kulturą bycia zachęcić starszych i gorzej wykształconych do wzięcia udziału w badaniu
Po czwarte, i dość oczywiste, elektorat daje się łatwo rozróżniać. Na 99% można określić już po wyglądzie na kogo dany człowiek głosuje. Im młodszy, bardziej się śpieszący, lepiej ubrany i chętniejszy do wzięcia udziału w ankiecie tym większa szansa, ze głosuje na PO. Im starszy, bardziej schorowany, bardziej agresywny w przypadku pytania o wybraną partię, gorzej ubrany tym większa szansa, że głosuje na PiS. Do tego, do godziny 13-stej "nasi" (jak określali to respondenci) to PiS, zaś po tej godzinie "nasi" i "oczywiście" to PO. Do 13-stej w niedzielę to czas, gdy mnóstwo starszych osób wraca z kościoła, a młodzi śpią jeszcze po sobotnich balangach. Po tym czasie starsze osoby już jedzą obiady, oglądają seriale i szykują się do spania, a młodzi wstają i idą głosować przy okazji zakupów na kolejną imprezę.
Wniosek: badanie musi być prowadzone przez cały dzień. Od początku do końca.
Wniosek II: elektorat PiS jest wyraźnie biedniejszy i starszy. I dobrze, że idzie za głosem sumienia, czyli głosuje na tych, którzy ich zdaniem bardziej zatroszczą się o sprawy takich ludzi. Szkoda tylko, że głosują na partię, która, moim zdaniem, w ogóle się o takich ludzi nie zatroszczy, ponieważ ważniejsza jest dla niej ideologia niż sprawne i bogate państwo.
Po piąte nasza demokracja zbliżyła się do zachodnich wzorców, gdzie biją się między sobą dwie, maksymalnie trzy partie. Albo głosujesz na jednych albo na drugich i kropka. Dzięki temu do sejmu nie dostały się Samoobrona i LPR. Czy to dobrze okaże się już wkrótce.
Po szóste wysoka frekwencja. W dużych miastach (jak na przykład Wrocław) frekwencja była bardzo wysoka. W "moim" lokalu wyborczym wyniosła ponad 70%. To bardzo podnosi wiarę w demokrację. Oczywiście musimy zdawać sobie sprawę z tego, że większość z tych osób to elektor bardzo młody lub taki, który udało się społecznymi akcjami zmusić do pójścia do wyborów. To właśnie ten elektorat zadecydował o zwycięstwie PO i właśnie on po raz ostatni poszedł do wyborów, jeżeli PO nie uda się wprowadzić oczekiwanych reform.
Po siódme wniosek najogólniejszy i truistyczny. Ludzie są głupi. Mimo nieustannych akcji i instrukcji wciąż nie są w stanie zakreślić (max!) 4 krzyżyków. Wciąż nie wiedzą gdzie są ich komisje. Wciąż nie mogą uwierzyć, że na większej kartce tylko jeden głos a na mniejszej aż 3. Wciąż nie znają kandydatów i głosują tylko na partie (kandydaci do Senatu są już ludziom zupełnie nieznani).
Wniosek: na to się nie poradzi.
Kilka wniosków końcowych:
- Kiedy dostajemy wstępne wyniki z ankiet pamiętajmy, że PO prawie na pewno wyjdzie w nich lepiej.
- Kiedy dostajemy wstępne wyniki z Komisji pamiętajmy, że działają tutaj dwie siły. Po pierwsze wpierw głosuje elektorat PiSu, czyli wcześniej są ich wyniki. Ale tak naprawdę całościowe wyniki dostajemy wpierw z dużych miast i zachodniej polski, tam gdzie frekwencja jest wyższa niż przeciętna a ludzie częściej głosują na PO.
- Tusk i Platforma mają ciężkie zadanie. Po pierwsze trudny socjusz z LiDem zapewne lub z PSLem i LiDem, który znienawidzi prawa część ich wyborców. Po drugie silna opozycja z prezydentem. Po trzecie bardzo krótki czas na uchwalenie budżetu. Po czwarte wiele do naprawienia. Jeżeli to się Platformie nie uda zmobilizowany raz elektorat nie pójdzie na wybory i za cztery lata wygra znów PiS.
To chyba tyle z moich powyborczych przemyśleń. Wybraliśmy. Mam nadzieję, że dobrze.
PS Obrazek przedstawia opublikowane tuż po 21-szej przez TVN24 wyniki wyborów, które złamały ciszę wyborczą.