» Blog » Filmowa nostalgia
13-07-2007 10:35

Filmowa nostalgia

W działach: pasja i hobby | Odsłony: 6

Filmowa nostalgia

Dziś z odmętów dysku twardego wykopałem scenariusz, jaki około ośmiu lat temu napisaliśmy z myślą o filmie. Ba! tydzień później nakręciliśmy ten film, który zyskał wyróżnienie na przeglądzie amatorskich filmów w Jeleniej Górze. To była typowa wówczas licealna tandeta - były to czasy raczkującego PCta i prymat Amigi, a kamera VHS stanowiła apogeum myśli technicznej (jeszcze nawet kamer na małe kasety nie było na rynku). Film jak to licealne wakacyjne hobby - daleko mu do przyzwoitości. Jedną z jego kopii posłaliśmy wówczas do wchodzącego na rynek pism RPG Portalu.

Obecnie film leży gdzieś na kasecie VHS u Marcina Nekromanty Szarego Szpona, który obiecał go rzucić na cyfrówkę. Dla sentymentu - rzucam Wam scenariusz. Infantylny straszliwie i miejscami wtórny, ale miał służyć tylko naszej ekspresji zabawy kamerą, był dla nas i dla zabawy, bez ambicji na cokolwiek większego. Miłej lektury!

 

ABRA MACABRA

 

 

scenariusz:

Michał 'Furiath' Markowski

Ewa 'Senmara' Haferkorn

Sławomir Kwiecień 

 

 

WYSTĘPUJĄ:

                                   Drużyna

 

Bard Cymbał

Furiat

Paladyn Bogumił

Czarodziej Wścibinos

 

   Czarne Charaktery

Nekromanta Szary Szpon

Szpieg

Seksretarka

 

Inni

Karczmarz

Elf Pedofil

Karczmarka

Kapłan Najwyższej Prawdy

Kapłani

Zbójcy

Strażnicy

Troll

 

 

Scena I

KARCZMA

 

                Drużyna, Elf Pedofil, Karczmarz, Karczmarka, Szpieg, Kapłan Najwyższej Prawdy, Goście

 

a) Przedstawienie

 

Głos barda, widać kwiatki na jakimś jasnym materiale: 

Bard: “Bogowie stworzyli ten świat, by ludzie mogli żyć w nim szczęśliwi i beztroscy, a radość kwitła w ich sercach”

Na kwiatkach pojawia się czerń z gwiazdami i goblińskim księżycem.

Lecz wkrótce ciemność okryła swym mrocznym płaszczem wszystkie krainy. Nadeszły czasy ponure i okrutne.”

Kamera się oddala – kwiatki to sukienka z dekoltu karczmarki, a czerń to czapka Czarodzieja.

- “Smutek zamieszkał w ludzkich duszach, a jedyny promyk radości stanowiło...”

Zjazd kamery na piersi, potem na piwo, które daje karczmarka.

- “Piwo!

Czarodziej obściskuje jej piersi – pokazuje jej coś w księdze czarów.

- W takich właśnie czasach żyć przyszło mnie i moim kamratom. Oto wszechpotężny czarodziej Wścibinos, mistrz magii i mocy (ciszej). Tak naprawdę to fujara, zna chyba tylko jedno zaklęcie – Ognista Kula, które jeszcze nigdy do końca nie wyszło, ale nie wolno mu tego mówić w twarz”

Kamera na Furiata, który zerka zza ramienia do książki.

- Oto Furiat.

Karczmarka zauważa Furiata, a on wywaliwszy język czyni nieprzyzwoite gesty. Ona skrzywiona odchodzi.

- Szkoda słów.

- Lecz sercem drużyny jest nasz paladyn Bogumił. Pobożny, cnotliwy i...

Kamera dalej na puste krzesło.

- Hej! Gdzie on jest?

 Kamera cofa się na dłubiącego w nosie Furiata. Patrzy do kamery, i pokazuje palcem za siebie. Kamera tam idzie, po drodze napotyka na Szpiega, on zasłoni kamerę ręką i przesunie gdzie indziej (na paladyna) z przybliżeniem. Paladyn siedzi w kącie i gada z Kapłanem Najwyższej Prawdy. Ujęcie tylko na paladyna.

- Jest tutaj. Pobożny, cnotliwy i uczciwy, że aż się rzygać chce. W dodatku sepleni.

- Pozwólcie, że teraz ja się przedstawię. Bard Cymbał.

Kamera na Barda. Siedzi za stołem przy swoim instrumencie.

W kadr wpieprza się nagle Elf i macha ręką, szczerzy zęby:

- Patrzcie, a to ja, przebrany elf pedofil.

Bard odpycha go brutalnie.

- Jego nie znamy. To jakiś zboczeniec.

 

b) Zamawianie

 

Podchodzi karczmarz ze ścierą.

- Co podać? Za plecami jego przetruchtuje Szpieg.

Bard: Wędzony comber jeleni w sosie estragonowym.

Czarodziej: Piersi z młodych gąsek, ładnie podsmażone. Tylko nie przesol kmiotku!

Paladyn z kąta: - Dla mnie byce jądra fantazyjnie upscone groskiem i polane jezynowym sockiem.

Furiat: Argsdvjkagagaaaaaagh (bardzo długo + sapanie, gestykulacja)

Bard: Dla pana Furiata Hranolki.

Karczmarz: Są tylko flaki z zeszłego tygodnia.

Wstaje bard: Wiesz chamie, kogo gościsz?! Dawaj, co chcemy, albo ci Furiat gnaty porachuje.

Wstaje Furiat

- Argghghghghhh

Karczmarz trzepie ścierką w stół dobitnie.

Bard siada, Furiat przełyka ślinę, Czarodziej podskakuje i natychmiast ściąga czapkę.

- Są tylko flaki, nie lubię powtarzać.

Bard: Wspaniale, to lubię.

Wszyscy zapewniaj, że tak.

Czarodziej cichutko:

- To ja z koperkiem poproszę.

 

c) Kawały

 

Bard śpiewa i gra siedząc na stole, ktoś podchodzi i wrzuca mu monetę do miski.

- Tylko nie graj!

Bard nieco zdziwiony milknie i po chwili mówi:

- No, to opowiem wam dobrą historię.

Goście zwracają uwagę na niego i podchodzą “o fajnie, opowieść!

Widać elfa pedofila: “O małych dziewczynkach?”

Bard: Idzie chłop z broną przez pole, patrzy, a tu się mrówki chędożą.

Wszyscy się śmieją. Zza stołu słychać sztuczne: “Ha, ha, ha”. To czarodziej.

- To był dowcip na niskim poziomie inteligencji. A po za tym już go słyszałem. Opowiem wam lepszy. Słuchajcie uważnie…

Tłumek przesuwa się do czarodzieja. Na jego miejscu zostaje tylko Szpieg.

- Na wielkim zebraniu magów i czarnoksiężników...

Szpieg rozgląda się trwożliwie, odchodzi parę kroków na bok, ale kamera idzie za nim. Wgramola się pod stół, kamera zniża się, on zasłaniając twarz odgania ją

“Sio, wynocha, nie chodź za mną, spieprzaj!” Cięcie.

Okno i słychać czarodzieja, kamera idzie na niego.

- A na to królewski fryzjer: Czyżby to była ognista kula?

I zanosi się śmiechem. Cisza. On przez łzy ze śmiechu piszczy, “no, fryzjer... ognista kula...”

Twarze zebranych – tępota.

- Nie rozumiecie - fryzjer!

Chowa się pod stół i wychodzi w przebraniu fryzjera :Czyżby to była ognista kula?”

Ktoś z zebranych: i co, pojechał?

Mag znowu normalny: ognista kula, nie wiecie co to?

Ciężko myślące twarze.

- No  ognista kula, zaraz wam pokażę.

Twarz Furiata przerażona i kiwa głową NIE.

Karczma w oddali i wybuch (smurfy - zamek Gargamela wybucha).

 

Scena II

POCZĄTEK MISJI

 

Drużyna, Kapłan Najwyższej Prawdy, Szpieg, Elf Pedofil, Kapłani Najwyższej Prawdy

 

a) Powrót paladyna

 

Wszyscy osmaleni, ruiny, trupy. Stoi czarodziej i mówi: a fryzjer na to: czyżby to była ognista kula...

Widać karczmarza: Zapłacicie mi za to, oj zapłacicie... i pada.

 

Czarodziej, Furiat i Bard stoją w ruinach szukają księgi, butów itp i zupełnie nie zwracają uwagi na Paladyna, który nadbiega, za nim idzie Kapłan.

Paladyn: Psyjaciele, psyjaciele zgadnijcie co się stało!

Czarodziej:Gdzie jest moja magiczna księga?

Paladyn: Wyrusamy po swiętą relikwię kapłanów Najwyższej Prawdy!!

Bard: Ależ stoisz na moim instrumencie...

Paladyn: Dokonamy wielkiego, slachetnego cynu, pokonamy strasnego nekromantę!!

Bard: Spieprzaj z lutni, ty...ty barbarzyńco!

Paladyn: Nie pseklinaj psy Furiacie, wies jak to go denerwuje.

Spojrzy na Furiata, wskaże na niego palcem. Furiat jest już niemal w furii.

Paladyn: O kurwa!

Furiat: Arghhhhh!

I pobiegnie za róg. Stamtąd krzyki.

Bard: A niech się wyżyje, dziecina...

Zza Paladyna występuje Kapłan.

- O dzielni! O nieustraszeni! Jakże się cieszę, że zgodziliście się odzyskać naszą najświętszą relikwię boga Najwyższej Prawdy, którą ukradł zły nekromanta. Wasza skromność będzie wyniesiona pod niebiosa w naszych modlitwach! Nie wszyscy w tych ponurych czasach zgodziliby się na tak szlachetny czyn jak rezygnacja z wynagrodzenia...

Bard: - Co, kurwa?

Czarodziej: Rezygnacja z wynagrodzenia?

Paladyn: Tak, psyjaciele! Postanowiłem, ze za tak slachetny cyn, jak pokonanie złego carnoksięznika i odzyskanie relikwii kapłanów Najwyższej Prawdy nie wypada nam brac wynagrodzenia. Nasą zapłatę - 2000 dukatów postanowiłem psekazać ubogim kapłanom Najwyższej Prawdy na budowę krytych basenów z masazami wodnymi, łaźniami...

Kapłan Najwyższej Prawdy: Żeby strudzeni kapłani mieli gdzie ochłonąć po znojach ich świętej pracy...

Paladyn: ...oraz na nowy ogród psyklastorny obejmujący tsy pobliskie wsie...

Kapłan Najwyższej Prawdy: By głodni kapłani mogli w nim sadzić jarzyny, pielęgnować drzewa owocowe...

Paladyn: Wsakze walcymy ze złem w imię dobra, nie dla złota i dóbr docesnych... Prawda psyjaciele?

Ciężki wzrok Barda i Czarodzieja na paladynie.

 

b) Targowanie się

 

Oczy paladyna, kamera oddala się. Paladyn związany “w marchewkę”, zakneblowany. Bard i Czarodziej kłócą się o wynagrodzenie z kapłanem Najwyższej Prawdy:

Bard: Dzielimy po równo, w tym połowa dla mnie!

Czarodziej grozi pięścią: Każdy dostanie po czterysta, a resztę zatrzymam na czarną godzinę!

Bard: Co? I znowu przepijesz! Ja biorę połowę! Chyba, że kapłani zwrócą też, jak za delegację!

Kapłan: Ależ szlachetni panowie, jesteśmy bardzo biednym zakonem...

Bard: No dobra, ja biorę swoją część i paladyna Bogumiła. Wy z Furiatem dzielicie się resztą.

Czarodziej: Zaraz, zaraz – dlaczego masz brać część Bogumiła? A co on na to?

Patrzą się na paladyna. Ten wije się jak węgorz  i coś ryczy.

Bard: Nie sprzeciwia się.. Czyli zgoda!

Kapłan: A obiecane baseny i ogrody?! Świątynia musi mieć jakiś park rekreacyjny...

Czarodziej: No to inaczej: dla mnie i dla barda po osiemset srebrnych koron, resztę jako część Furiata i paladyna weźcie na swe baseny i ogrody!

Bard przytakuje.

W tym samym czasie wraca Furiat: Okrwawione ręce. :Argheeeh!

Bard szybko: Co, chcesz pominąć Furiata? Jak mogłeś! Więc dzielimy po równo, a paladyn oddaje 500 na baseny.

Chórem: zgoda.

Kapłan pluje na rękę i ściskają wszyscy sobie.

Bard: rozwiążmy Bogumiła.

 

b) Misja

 

Siedzą kołem – w centrum Kapłan.

Nasza Świątynia boga Najwyższej Prawdy – opiekuna wędrowców, kupców, pielgrzymów, krawców, szwaczek, flisaków, kotlarzy, szewców, bednarzy, cyrulików, karczmarzy,  (w tle przebiega elf pedofil z wózeczkiem dziecięcym), królewskich fryzjerów, kaletników, świniopasów, dresiarzy i pseudo kibiców turniejowych, heraldyków,...uff... mincarzy, rzeźników, snycerzy , sprzedawców zielonkawych tkanin w wielkie różowe grochy, zbrojmistrzy, koniuszych, trębaczy, aktorów seriali brazylijskiej produkcji, snycerzy, pijaków, szkutników, dekarzy i wielu innych... od niepamiętnych czasów była w posiadaniu świętej relikwii Najwyższej Prawdy – skarpety, którą sam Najpotężniejszy miał na swej świętej nodze w czasie, gdy chodził jeszcze po naszym padole.

(zobrazowanie zamek wieczorem - czerwone niebo)

Siedem dni temu skarpeta została podstępnie wykradziona przez złego nekromantę Szarego Szpona, który dzięki niej chce zapanować nad całym światem.

Wszyscy przerażenie: YYYY!

Paladyn, klepiąc rękojeść miecza: Mozes uwazać Sarego Spona za martwego.

Kapłan Najwyższej Prawdy: Nekromanta jest potężnym magiem, mającym na swe usługi wiele niegodziwych bestii, nie mówiąc o jego ożywionej armii trupów, która strzeże jego zamczyska dzień i noc. Mieszka on na północnych rubieżach królestwa, jego zamek leży w dzikich i nieprzebytych ostępach leśnych. Tam przechowuje on Świętą Skarpetę Najwyższej Prawdy i knuje swe plany podboju świata. Na pewno bacznie obserwuje wszelkie nasze poczynania, a jego szpiedzy czają się za każdym rogiem. W tej chwili na pewno już wie o waszej obecności w tej krainie.

 

c) Zamek nekromanty

W trakcie wypowiedzi Kapłana pojawia się noc, cienie drzew, i zamczysko, a także cień nekromanty w komnacie. Przodem do kamery stoi też Szpieg, który kończy opowiadać:

- ...A królewski fryzjer na to: Czyżby to była Ognista Kula?

Szpieg czeka na reakcję maga. Szary Szpon najpierw lekko rechocze, potem głośny upiorny śmiech, wtóruje mu piskliwy śmiech Szpiega. Kamera oddalając się filmuje zamek, cały czas słychać chichot.

 

Scena III

WĘDRÓWKA

 

Drużyna, Zbójcy, Kurczak

 

a) Wyruszenie na misję

 

Bard: - Wyruszyliśmy zatem w drogę i po godzince spacerku, przerwanego małą zakąską stanęliśmy u wrót twierdzy Szarego Szpona

Stoją przed Grodźcem, zatrzymują się i do kamery chórem: Zwariowałeś!? Kto będzie chciał oglądać tak nudną przygodę!

Bard: No, hmm, ekhm... No więc wyruszyliśmy po świętą skarpetę Najwyższej Prawdy, nie zważając na grożące nam niebezpieczeństwa.

 - Przemierzaliśmy rwące potoki  (przeskakują przez bardzo mały strumień – obok most)

- Skalne rozpadliny:

- a także stawialiśmy dzielnie czoła hordom potworów nasłanych przez Szaego  Szpona

(uciekają łąką przed kurczaczkiem albo kurą)

- oraz totalnie zgubiliśmy się w lesie.

 

b) Polanka

 

Czarodziej: Skoro się zgubiliśmy, musimy się odgubić. Mam doskonały plan: ktoś bystry i inteligentny musi iść na zwiad.

Bard (ze słomką w zębach ): To idź. A jak spotkasz błękitnooką, słodkoustą białogłowę ze sporym biustem zbierającą jagody, to przyślij ją do mnie.Ty nie będziesz wiedział co z nią zrobić.

Paladyn: Moze jej pseciez pomóc zbirać jagódki.

Czarodziej : Zabawne bardzo zabawne. (burczy i odchodzi)

Bard ściąga buty i ciągnie rozmarzonym tonem : Kiedy byłem ostatnio w Eroth Mir to biegała za mną  taka słodziutka blondynka, a wdzięki to miała o takie (demonstruje).

Furiat zafascynowany przygląda się jemu, Paladyn patrzy na skarpetki Barda, zatyka nos i odsuwa się.

Bard:...a jej przyjaciółka to znowu tyłeczek...

Paladyn: Nie mów tego psy Furiacie, to nie psystoi psuć młodziez!

Furiat stoi z otwartymi ustami – toczy pianę, zastanawia się, drapie w głowę, wzrok jego pada na księgę, którą zostawił Czarodziej. Zbliżenie na księgę.

Cała trójka siedzi w skupieniu, słychać: ach, och, chichoty

Zbliżenie na otwartą księgę: w niej zdjęcia nagich panienek.

Z krzaków za nimi raźnym krokiem wypada banda zbójców.

Herszt mówi: He, he, pieniądze, albo życie.

Brak reakcji ze strony napadniętych, Furiat przewraca kartkę

Bard: “Patrzcie jakie ona ma bufory “ Rozlega się “ooch”

Herszt: Hej, wy! To napad!

Paladyn: A popaccie jakiego on ma ptaska!

Bard: No coś ty, ma owłosione nogi, zresztą to facet (do Herszta) i proszę się tak nie tłoczyć!

Paladyn: Ale ma kstałtniejsy tyłecek !

 Bard i Furiat chwilę przypatrują się w skupieniu po czym głośno: Łeee!

Herszt głośno: ehem, ehem, czy my wam czasem nie przeszkadzamy??

Paladyn:Mogliby wasmosciowie rozmawiać trochę cisej.

Zbójcy: A to przepraszamy. Odchodzą.

 

Scena IV

W SIENI NEKROMANTY

 

Seksretarka, Szpieg, Elf Pedofil

 

Zbliżenie na zamczysko. Muzyka disco polowa.

Szpieg idzie korytarzem. Patrzy do kamery: Bez jaj, co to za radosne sielanki?! To ma być mroczna IV scena zatytuowana W SIENI NEKROMANTY! Od nowa!

Zbliżenie na zamczysko. Mroczna muzyka. Szpieg idzie korytarzem, mówi do siebie: Nooo, może być.

Otwiera drzwi i...

Znowu muzyka disco polo.

... wchodzi do zwykłęgo pokoju z biurkiem.

- Przecież mówiłem, posępna i mroczna muzyka!

 Muzyka posępna. Jeszcze raz wchodzi.

Na nim akcesoria czysto diaboliczne. Za biurkiem siedzi seksretarka i piłuje długie szpony.

Szpieg: Mroczny szefunio u siebie, posępna seksretarko?

Seksretarka: Jego majestat Książę Ciemnych Dziur, Mroczny Władca Życia a w szczególności Śmierci, Piekielny Chichot, Przerażenie jego Tchnienie, nekromanta Szary Szpon zabronił wchodzić do siebie pod karą Żelaznej Dziewicy

Szpieg: Całkiem nieźli z nich minstrele, w szczególności ich pieśniarz, ten Dickinson. Szkoda, że ich epoka już minęła.

Seksretarka: Kogo?

Szpieg: No, Iron Maiden.

Seksretarka: Jeśli to cię nie odstrasza, to powiem ci, że Mistrz Pląsających Ożywieńców, Piewca Czarnych Piersi... to jest Pieśni, jego majestat Szary Szpon za każdą niesubordynację skazuje też na trzewiki hiszpańskie.

Szpieg: A cóż to takiego?

- Spójrz na tego nieszczęśnika. Kichnął i zdekoncentrował Mistrza Nekromancji, Nasz Majestat Szarego  Szpona

W kącie na ławie siedzi gość w adidasach. Popija coca – colę. Jest ponury.

- To ja, przebrany elf pedofil odwalający kryptoreklamę. Takie życie.

Szpieg: O Na szpony mrocznych demonów! Przerażające! Hiszpańskie trzewiki powiadasz.

Seksretarka: Tak karze krnąbrnych i nieposłusznych.

Szpieg: Ale żeby aż tak... Czy Pan Złowieszczych Krain, Szafarz Nieszczęścia robi coś ważnego?

Seksretarka: Wykopał na cmentarzu nowego trupa, którego chce przywrócić do życia, by mu służył. Kazał sobie nie przeszkadzać pod żadnym pozorem.

- No to, poczekam. – ostentacyjnie. Disco – polo. Seksretarka w panice. Szpieg: Jeśli będę przy dabbingowaniu, to dowalę operatorowi dźwięku! Głośne wyłącznie i mroczna muzyka.

- No to poczekam. – jeszcze raz.

Czeka.

 

Scena V

POWRÓT CZARODZIEJA

 

Drużyna

 

Czarodziej wraca podśpiewując z zielskiem w kieszeniach na czapce i w rękach, drużyna siedzi (obok leży księga), patrzą w niebo i nerwowo pogwizdują.

-Gdzie tak długo byłeś?!

Czarodziej: Posłuchajcie tylko co odkryłem !!

-Co, gadaj prędko !!

Czarodziej: Tam zaraz za tym dębem, gdzie niestety nie było jemioły, za to macierzanki w brud, nie mówiąc o rozmarynie lekarskim i krzewie głogu dwuszyjkowego, a zaraz obok....

-Cycata blondyna?

-Wrghhh???

-Pserazające potwozysko?

Czarodziej (przerażony odskakuje): Cco? Gdzie?!

-Za tym dębem!

Czarodziej: Nie, nie, za dębem, tuż obok ale nie za daleko, w miłym cieniu rosła sobie werbena, całe mnóstwo!!

- Bard: - I po toś wyruszył na zwiad, żeby nam pleść o jakiś zielskach, gadaj wreszcie konkrety! Co dalej?

-Dalej? Nigdy byście nie zgadli!

-Co?

-Wrg?

-Wawrzynek wilczełyko!!!

Furiat podbiega i chwyta czarodzieja za szyje, dusząc go, że aż kapelusz spada temu z głowy.

Paladyn: - Gadaj wrescie, znalazłeś coś waznego, tylko ani słowa nie chcę słyseć o zadnych wawzynkach, jemiołach i innych pietruskach!

Furiat puszcza Czarodzieja. Ten nerwowo wkłada kapelusz.

- No, prócz wspaniałych ziół, które są niezastąpione przy naparach nerwicowych, było tam trochę grzybów, a wielki dąb...

Zerka na Furiata, ten wściekły.

- ...Wielki dąb rósł tuż przy jakimś moście przerzuconym nad rzeką. Wilgoć pobliskiej wody sprzyja występowaniu pewnych ziół, które...

Paladyn: Do licha! Tseba było od razu. Prowadź do mostu!

Czarodziej podchodzi do księgi, bierze ją i burknie do siebie:

- Mądrości ty skarbnico... Mam nadzieję, że nie ruszaliście mojej wielkiej księgi zaklęć?

- Bard: Co? Skądże.

- Nie róbcie tego nigdy. Są tam zaklęcia, których umysły takich prostaków jak wy nie pojmą nigdy, a jeno szaleństwo je ogarnie z pewnością.

Bard pokazuje piersi do Furiata.

Paladyn: Dobze ze nas oscegłeś...

I wchodzą za ścianę lasu.

 

Scena VI

NEKROMANTA

 

Trup, Strażnicy, Szpieg, Elf Pedofil, Nekromanta

 

Szpieg siedzi na ławce. Czeka. W końcu zrywa się i mówi:

- Na urok wiedźmy, mam tego dość! Wchodzę!

Seksretarka: Nie mów, że nie ostrzegałam.

Otwiera drzwi (komnata z ołtarzem) leży trup, a nekromanta szybko podkusuje spodnie.

Szpieg wchodzi: Mistrzu Czarnych Mocy, Władco Szepczących w Ciemności Głosów,

Królu Skrzydlatych Demonów Nocy, Zagłada Twym Drugim Imieniem, Śmierć Niesie Twój oddech, Posępny Pierdziuchu na Wszystko co Dobre i Ckliwe, Kwintesencjo Zła i Okrucieństwa, Wielki majestacie Szary Szponie wybacz, że takie nic jak ja przerywa ci w ważnej ceremoni.

Nekromanta zapina rozporek: byle to było coś ważnego, już dochodziłem... do końca obrzędu.

Szpieg: Wedle twych rozkazów panie, Twój oddział Posępnych Kurczaków pogonił drużynę wynajętą przez kapłanów Najwyższej Prawdy w stronę Gaju Grobowej Grozy z którego nikt żywy nie wychodzi, a moi ludzie zastawili na trakcie pułapkę. Sęk w tym, O Wyrocznio Piekieł, że oni zamiast leźć traktem zeszli gdzieś w bok i zgubuli się w Gaju!

Nekromanta: Leśne Robale skąpane w mroku chaszczy zdradziły mi, gdzie są ci głupcy. Zmierzają wprost na Most Potępienia!

Szpieg: Ależ Wasza Szara Szponowatość, to niedaleko twego zamku! Czy nie powinieneś ich powstrzymać!

Nekromanta: Ty skończony głupcze! Sądzisz, że nie wiem, co powinienem czynić?! Chyba, chcesz Hiszpańskie buciki na nogi!

Szpieg: Nie, mój Panie! Ty wiesz wszystko najlepiej Królu Cierpienia i Bólu, Dawco Chorób wenerycznych, Ty, Który Sprowadzasz łzy smutku i kaca po piwie i łamanie w krzyżu i łupanie w głowie i biegunke i artretyzm! I owsiki też. Wybacz, mą głupotę.

Nekromanta: No dobrze, jeśli chcesz wiedzieć, to zająłem się już nimi. Spotka ich przykra niespodzianka na Moście Potępienia. Posłałem tam jednego z moich najlepszych i najlojalniejszych wojowników, który jedną ręką potrafiłby czynić różne różności przez cały tydzień i się nawet nie spocić. Tego, który rozerwał na krwawe ochłapy własną matkę, gdy nie chciała go karmić piersią! Tego, który Niszczy i Zabija, gdy tylko rozkażę.

Szpieg ucieszony: Ach doskonale mój władco, Potworna Makabro Tego Świata, Mój Ulubiony Upiorze Ludzkich Strachów, Super Ukochany Pożeraczu Dusz, Moje świecidełko Grozy, moje pieścidełko! i milknie przerażony. 

Nekromanta: Co? jak mnie nazwałeś? Pieścidełko? Moje świecidełko? Straż! Hiszpańskie Trzewiki a potem w dyby tego durnia!

Wchodzą strażnicy i łapią Szpiega, ten krzyczy:

- Ach mistrzu, jak mnie nazwałeś? Dureń! Panie Koszmarów i Zmazów Nocnych, nazwij mnie tak jeszcze raz.

 

Scena VII

TROLLOWY MOST

 

Drużyna, Troll

 

Wychodzą z lasu. Przed nimi most. Siedzi na nim przerażający troll i dłubie nożem w zębach. Zauważa ich i krzyczy:

- O wreszcie jacyś podróżni...

Słoneczko na niebie z promykiem radosnym

A ty zapłać setkę, to przejdziesz przez mostek!

Bard: Setkę od osoby?! To zdzierstwo! A zniżka dla artystów!

Czarodziej: I ludzi nauki!

Troll: Inteligencja i artyści płacą 10% więcej według rozporządzenia wielkiego majestatu nekromanty SZAREGO  SZPONA

Paladyn: To moze dla paladynów taniej?

Troll: Paladynów zabijać od razu...

- Dobze ze takich tu nie mamy – i chowa się za Furiata.

Troll łypiąc na nich podejrzliwie: A w ogóle coście za jedni... Pstrokaty krzykacz (Bard wtedy takie: Coooo?), magikowy huncwot (Czarodziej: Jak śmiesz!), sepleniący rycerz: (paladyn: Oscerca! Pseciez ja nie seplenię!). Tylko ten ostatni wydaje się normalny...

Wszyscy na Furiata zdumieni, on zdziwko i uśmiech od ucha do ucha.

Troll: A może jesteście tą drużyną, którą wynajęli kapłani Najwyższej Prawdy? Mam rozkaz rozerwać ją na strzępy, a wy mi wyglądacie podobnie jak oni? Więc jak?

Razem: Nie, nie, no coś ty, to pewno jakieś psubraty, sami byśmy ich rozerwali... i odchodzą.

 

 

Stoją w zwartej grupce, w oddali widać trolla.

Bard: Pstrokaty krzykacz! Niech go! Bogumile, jaki stan kasy?

Paladyn wyjmuje zwitek papieru, czyta:

- U kowala cterdzieści... rachunek za wino Furiata 120, gzywna za urwanie wisielca 20, gzywna za zakłócanie cisy grodowej pzez Cymbała 40, kredyt w burdelu 50... niezapłacone zaklęcia Wścibinosa w gildii carnoksięskiej, hm... az tyle? Duzo. Nowe onuce 10, 10 kilo brukselek... YYY??? Dziesięć kilo brukselek? 15... To razem daje...

Liczy: Dług wynosi dwa miesiące odsiadki w miejskim losku.

Chwila milczenia.

Bard: Od czego są nasi dzielni wojownicy. (klepie po ramieniu Furiata i paladyna). Furiat, Bogumił podyskutujcie dyplomatycznie z Trollem. Wytłumaczcie mu grzecznie, że nie mamy pieniędzy i weźmiemy kolejny kredyt. Tylko zróbcie to subtelnie

Bogumił: Subtle, suplenie, sub – co?

Czarodziej: Po prostu, grzecznie.

Furiat z Bogumiłem patrzą na siebie, wstają i z okrzykiem bojowym ruszają na trolla.

W kadrze Czarodziej i Bard z otwartymi ustami. Nagle słychać ryki, dźwięki stali i łomot. Oni wtedy zakrywają sobie oczy, przeżywają.

Wreszcie cisza.

W kadr wczłapuje Furiat z podbitym okiem i ciągnie za nogi Paladyna. Ten:

- On jest gorącym zwolennikiem rozwiązań siłowych.

Czarodziej: Po prostu nie znaleźliście z nim wspólnego języka. Ja pójdę, może go przekonam.

Idąc do trolla: He, he, jeśli nas nie przepuści, zahipnotyzuję tę durną poczwarę... Nie daruję magikowego huncwota!

 

Podchodzi do trolla, ten zaczyna recytować swój durny wierszyk.

 

Czarodziej: Rozumiem, rozumiem. Pan musi respektować rozkazy i wszelakie przepisy, ale może się jakoś dogadamy, no, co szanowny panie trollu?

Troll: Nic z tego! Płacicie normalnie, noooooo, chyba że (puszcza oko)

Czarodziej: Chyba, że co?

Troll znowu puszcza oka i pokazuje gest jak Furiat do karczmarki.

Czarodziej się cofa: ty sodomito! Ciekawe jak poradzisz sobie z tym!

Wyciąga kuleczkę na łańcuszku i kiwa ją przed oczyma trolla:

Troll baranieje.

Czarodziej: Teraz jesteś w mojej mocy!

Troll: Hę!? Jestem w twojej mocy?

Czarodziej: Tak, doskonale. Przepuścisz nas przez most, ale wpierw (cichutko) powiedz, gdzie chowasz wszystkie swoje oszczędności, tylko cicho, żeby tamci nie słyszeli.

Troll: Nadstaw ucho, żebyś lepiej słyszał.

Czarodziej nadstawia łepetynę.

 

Bard: Długo z nim gada, może coś załatwi.

Bard, paladyn i Furiat patrzą się w stronę mostu. Słychać głośne ŁUUUUP i w kadr wlatuje czarodziej, potem kapelusz.

Czarodziej leży na wznak, wokół niego kamraci: I co?

On: Chyba pomyliłem zaklęcia...

Paladyn: I co teraz, jak rusymy dalej.

Czarodziej: Jest pewien sposób, żeby nas przepuścił... I puszcza OKO.

 

Wychodzą spod mostu podciągając spodnie, w szerokim rozkroku. Troll macha im chusteczką: wracajcie tędy, będę tęsknić!

 

Scena VIII

OŻYWIEŃCE

 

Ożywieńce, Drużyna

 

Wieczór. Idą przez las. Słychać wycia wilków.

Nagle Czarodziej podskakuje i wskazuje na cień: - Patrzcie ten cień! Rusza się!

Zza drzewa coś rzuca upiorny cień.

Bard: To pułapka!

Paladyn: Armia ozywionych trupów nekromanty! Straznicy jego zamku!

 

a) Wersja Barda:

- Cienie ożyły i niczym upiorne zwiastuny smierci poczęły wyłaniać się zza mrocznej ściany drzew i krzewów. Wicher zamarł a stęchłe opary zgnilizny wskrzeszonych ciał zdusiły w swych objęciach zapach nocy. Groteskowe sylwetki dawno umarłych wojowników sunęły wprost ku nam. Nie czujące litości ni rozumnych pojęć mary, cmentarne upiory wiedziały tylko jedno, że mają nas zniszczyć!

(W tle muzyka posępna i idą ożywieńce – sylwetki ubranych w łachmany postaci na tle zachodzącego słońca i z bliska ożywieńce Mieszka i czaszki Sławomira).

Filmowany z oczu potworów, w kadr wchodzą od dołu cienie i na pierwszym planie drużyna.

- Strach ogarnął moich towarzyszy. Czekali na koniec jak dziewice prowadzone do jurnego smoka. Jeno we mnie ostała się jedyna nadzieja.

Paladyn krzyczy: Bardzie Cymbale, w tobie ocalenie, zaśpiewaj magicną pieśń Mrocnych Kapłanów Śmierci której słowa i muzyka niscą ozywieńce!

Bard: Dobrze, uratuję nas. Zaczyna grać i w czasie gry woła, wspomóżcie mnie tańcem.

Bard pląsa w kole, a wokół niego oni tańczą.

Ożywieńce giną.

- I tak, dzięki mnie.... Nagle obraz się zatrzymuje i głos paladyna:

Łzes jak pies, to wsystko było inacej!

 

b) Wersja Paldyna

Fragment jak potwory idą.

- Gdy wsksesone pocwary sły na nas, mrugnąć nie zdązyłem, kiedy po moich towazysach jeno kuz się ostał tak dzielnie cmychali. Jeno ja pola tzymałem, gdyz nawykły byłem do takich potycek.

Wzniosłem ku góze swój swietlisty miec i ksyknąłem:

Filmowane z góry światło latarki na niego pada – O dobre siły tego świata, o walecni bogowie. Dajcie mi siłę stu męzów i niechaj rozgromię armię złego Szarego  Szpona a ślubuję wstzęmięźliwość tak w zarciu, jak i w alkowie do końca swych dni!

I skocyłem w hołotę wroga, niosąc im zniscenie.

Postać z mieczem wskakuje między ożywieńce (sylwetki).

Obraz zatrzymuje się i słychać głośny śmiech: He,he, co za bzdura, słuchajcie moi mili jak było naprawdę:

 

c) Wersja Czarodzieja

Widać idące poczwary.

- Ożywione trupy sunęły ku nam bezlitośnie, a wtedy blady strach padł na drużynę, bo zmiarkowali, że z magiczną siłą im mierzyć się trzeba. a wiadomo, że magię, magią się zwalczy, przeto mnie swe życie polecili:

Widać jak drużyna do maga: Ratuj nas wielki i potężny Wścibinosie!

On wyszedł przed nich, zakasał rękawy, księgę swą otworzył: Ogniste wichry i płomienne deszcze zniszczcie wrogów mych!

Jakiś ogień, ożywieńce padają. Klatka stop.

Słychać Furiata: E,E! Wraghhahah.

 

d) Wersja Furiata (Prawdziwa)

Od początku. Ten sam dialog. Wszyscy spieprzają. Furiat sam zostaje, nastawia miecz, czeka. (głowy towarzyszy zza dębu patrzą). Nic się nie dzieje. Furiat podchodzi do krzaka, odgina, a tu pieniek owinięty w szmaty. Woła pozostałych.

 

Scena IX

W ZAMKU

 

Sekretarka, Nekromanta, Drużyna, Szpieg

 

a) Sień

Bard mówi: Nooo, nie kłóćmy się o szczegóły.

Gdy wyszliśmy z mrocznego lasu przed nami ukazało się posępne zamczysko przebrzydłego nekromanty Szarego  Szpona.

Wchodzą na dziedziniec. Rozglądają się uważnie.

Paladyn: Zamcysko wygląda na opuscone!

Wchodzą na dziedziniec.

Bard: Dziwnie tu cicho.

Bogumił: Zywej dusy tu nie widać, Wscibinos sprawdzi komnaty, Cymbał na wiezę, a ja i Furiat psesukamy podwózec, ino sypko!

 

b) Mag I Nekromanta

 

Mag Wściubinos łazi po korytarzach.

Wchodzi do mrocznej komnaty, oświetlona tylko skarpeta na ołtarzu. Mag podbiega ucieszony: Ha, ha Skarpeta będzie moja! Całe złoto ja dostanę!

Nagle z mroku wysuwa się Nekromanta. Wścibinos przestraszony odskakuje: Och!!

Nekromanta: Ho, ho!

Mag: Nie wiesz z kim zadzierasz, ja jestem wszechpotężnym arcymagiem, Wielkim Wścibinosem! Magia nie ma przede mną tajemnic, stwory nocy drżą na dźwięk mojego imienia! Wichry ogniste, wiejcie! – unosi ręce do góry, przyzywając moc.

Zapalają się świeczki.

Mag zadowolony: No, widziałeś?

Nekromanta: Tak? No to co ty na to? - Pstryka. Znikają wszystkie świece.

Mag pada na kolana: Panie, pozwól mi zostać twoim uczniem!!!

- Zatem walcz po mojej stronie.

- Co tylko sobie życzysz, mój najmroczniejszy panie!!

 

c)  Cymbał I Sekretarka

Bard idąc pod wieżą nagle zatrzymuje się i gapi się w górę.

   Bard: Cóż za niebiański głos.

Idzie na wieżę. Wchodzi do komnaty seksretarki. Ta piłując paznokcie podśpiewuje sobie. (fałszuje)

   Bard: Zajebiście śpiewasz.

   Seksretarka: Słyszałam wiele o twoich wyczynach bardzie Cymbale... i o twoich pieśniach także.

   Bard: Och, mów do mnie tak jeszcze. Twój głos poruszyłby nawet umarłemu.

   Ona: Wiem o tym, Mistrz Szary Szpon często mnie o to prosi. No ale ty podobno nie miewasz takich problemów.

   Bard: Proś o co chcesz maleńka...

   Ona:  A właśnie !!! Jego Posępność ma dla ciebie propozycję. Jesteś wielkim muzykiem, jakiego dotąd świat nie widział. Ale przyznaj sam, iż jesteś niedoceniany przez swoich towarzyszy. Nie uwalbiejają cię tak, jak powinni wielbić najzdolniejszego minstrela wszechczasów.

Bard: To prawda.

- Zadając się z tymi prostakami, którzy wolą brzdęk monet od dźwięku twej lutni twój talent marnuje się!

Bard: Racja!

Ona: Książę Cieni, Piewca żałobnych ballad, Jego Majestatyczność Szary Szpon jest poruszony tym stanem rzeczy. Nie chciałbyś pod jego patronatem rozwinąć swe skrzydła i dawać najprzedniejsze koncerty wszechczasów. Wyobraź tylko sobie... Pieniądze, sława, tłum szalejących nastolatek, bo oto wychodzi bard Cymbał!

Podczas gdy ona mówi kamera na Barda.

 

d) Koncert (Type o’Negative)

Bard: Tak, tak, tak!

Sekretarka: Mistrz czeka już na ciebie...

 

e) Szpieg w dybach

 

Furiat i paladyn idą dziedzińcem, widzą Szpiega w dybach.

Paladyn: Biedny cłowiek, pomuzmy mu.

Furiat: Blawregghhberw

Paladyn: Mas rację, najpierw go wypytajmy. Psyjacielu, pomozemy ci, jezeli powies nam...

Szpieg: Spadajcie! Pies was lizał!

Paladyn i Furiat wymieniają spojrzenia.

Paladyn: Ekhm. Chyba nas nie rozumies psyjacielu. Psybyliśmy pomóc wsyskim gnębionym i ciemięzonym psez złego carnoksięznika  Sarego  Spona. Ciebie równiez, niesceśniku. Powiedz nam zatem, dlacego w zamcysku taka cisa i pustki. Gdzie wojska?

Szpieg: Jesteście tymi głupcami od kapłanów Najwyższej Prawdy! Wiedzcie, durne pały, że choć uniknęliście zasadzki naszej armii w Gaju Grobowej, to Dręczyciel Małych Dziewczynek...

W kadr wskakuje elf pedofil – Tak, tu jestem?

Szpieg: Spadaj, nie o tobie mowa.

Elf: A to przepraszam. Odchodzi.

Szpieg: Dantejski Majestat Szary Szpon sam poradzi sobie z wami!

Paladyn: Cyzby?

Szpieg: Tak, popatrzcie za siebie.

Paladyn: Nie nabiezemy się na tą starą stuckę! Jesce nam gdzieś umknies!

Szpieg: Przecież jestem w dybach, knurski wypierdku!

Paladyn: Co, knurski wypierdku! A ty jesteś... podly zlocyńca!

Szpieg: Tak? Ty kozi bobku w kaszy sołtysa!

Paladyn: W kasy?! A ty jesteś psebzydły podnuzek, ha i co scęka ci opadła?

Szpieg: No to, na to ty, jesteś, eeee. A ty seplenisz!

Paladyn: Co za potwaz, scerbaty potwoze! Oscerstwo!

Szpieg: Sepleni, sepleni!

Paladyn: Nieprawda, kłamies!

Szpieg: Sepleni, sepleni, durna sepleniąca pała!

Paladyn go leje po twazy: Psestań, oscerco, zamilc!

Szpieg: Chrząszcz brzmi w czcinie, w scebzesynie!

Paladyn płacze: nieprawda!

Szpieg: Szedł Sasza Suchą Sosą i ...

Furiat ryczy i daje mu po łbie. Szpieg pada w dybach i krew.

Furiat burcząc pociesza załzawionego paladyna, nagle baranieje i odwraca się.

 

f) Bitwa

Stoi nekromanta. Po obu jego stronach stoją Bard i Czarodziej.

Nekromanta: Zatem kapłani Najwyższej Prawdy wynajęli was, byście odebrali mi świętą skarpetę! Macie, weźcie ją sobie, oto ona!

Pokazuje pocerowaną skarpetkę.

Paladyn wyjmując broń: Bardzie Cymbale, magu Wścibinosie, dobze ze go otocyliście. Sturmem na niego!

Nekromanta: Cymbale, Wścibinosie, powitajcie godnie swoich dawnych przyjaciół...

Bard wychodzi i mruczy: będę sławny...

Mag: będę najpotężniejszym magiem.

Paladyn do Furiata: Oni są zacarowani, brońmy się Furiat.

Walka:

Mag książką walnie po głowie Furiata, ten go korbaczem. Obroni się księgą. Walnie go, ten padnie.

Paladyn z bardem na miecze, zwarcie.

Paladyn: A mas! – palce w kamere. Bard na kolana i się zwija. Mag doskoczy do paladyna, Furiat gryzie go w nogę.

Nekromanta: Dość tego! Poznajcie moc skarpety Najwyższej Prawdy w odpowiednich rękach. Dziś pokonam was, jutro całą krainę, a pojutrze, he, he, cały świat!!!

Mag zrywa się i chowa się za nekromantę: Mistrzu pozwól mi potraktować ich Ognistą Kulą.

Nekromanta: No dobra, dawaj, byle szybko.

Mag: Wichry zagłady, wiejcie na nich.

Płonie skarpeta.

Wszyscy patrzą się, a mag: o rety, pomyliłem się!

Nekromanta: Ty głupcze, wszystkie moje plany wzięły w łeb! Zwalniam Was z nauki!

Bard: A co z moją karierą?

Nekromanta: Z twoją?! A co z moją, z mymi planami podboju świata! Buuuu... Spłonęła...

Paladyn: I jak my teraz wytłumacymy się psed kapłanami Najwyższej Prawdy.

Nekromanta: Buuu... – i do kamery – a chciałem rolę paladyna - Nie mam po co żyć... i skacze za mur.

Spada...

 

Scena X

ZAKOŃCZENIE

 

Drużyna

 

Siedzą w kółku. Na środku spalona skarpeta.

Bard: W łeb wzięło naszych 2000 dukatów.

Paladyn: Jak śmies upominać się o zapłatę, zdrajco!

Mag: Szary Szpon zaczarował nas, więc przestań się go czepiać. Do siebie: Tak, właśnie, zaczarował nas.

Paladyn: I tyle wysiłku na nic.

Cisza.

Furiat: Ależ drodzy koledzy. Miast deliberować po próżnicy, skoncentrujmy się nad sednem sprawy, byśmy osiągnęli konsensus z kapłanami Najwyższej Prawdy.

Oni oniemieli i paladyn ryknął:

Paladyn: To cud!!! Furiat przemówił!!! Ostatnie tchnienie mocy świętej skarpety!

Bard: Na kolana przed cudem!

Wszyscy, prócz Furiata zwalają się na kolana i biją pokłony zwęglonej skarpecie: Ześlij i na nas błogosławieństwo, o skarpeto!

Furiat: Eee, tego to nie tak. Widzicie, nie mogłem wam powiedzieć tego wcześniej ale... ja jestem uczonym bakałarzem i zachowywałem się tak z powodu magicznej klątwy, którą obłożył mnie wędrowny kaznodzieja, po tym jak uwiodłem jego córkę na zabawie trzynaście lat temu. No i właśnie dziś, mija termin klątwy pokutnej.

Paladyn: Tak, niemozliwe ze daliście się nabrać. Zwykła pokutna klątwa, nic scególnego. Co wy byście zrobili beze mnie naiwniacy! Ja nie dałem się nabrać, prawda Furiat?

- No, ale waszmość Bogumile, pierwej padłeś na kolana.

- Milc, psemądzałku! Upadł mi miec i nie mogłem go wyciągnąć spod kamienia.

Mag: My tu gadu gadu o cudach, a skarpety Najwyższej Prawdy njako nie było tak nie ma.

Furiat: Zatem solidarnie zasiądźmy i radźmy, jakby ten problem rozwiązać.

Zasiadają. Nagle Bard patrzy na skarpetkę Furiata, przez którą widać dużego palucha.

 

 

Scena XI

EPILOG

 

Drużyna, Kapłani Najwyższej Prawdy

 

Wśród kapłanów.

Paladyn: Oto wasa święta skarpeta Najwyższej Prawdy, oby wam sceście psyniosła.

Kapłan: Och wspaniale. Dziwne, strasznie cuchnie, i jest dziurawa.

Mag: Widocznie wasz Pan nie dba zbytnio o nogi...

Kapłan: Obiecana zapłata, za baseny już potrąciłem. Przystępujemy teraz do obrzędów, a wam serdecznie dziękujemy!

Odchodzą.

Kapłani zaczynają się modlić.

 

NAPISY

DURNE SCENY

KONIEC

0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


~Sheol

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Głupie aż miło:). Kraina goblinów mi sie z MiMa przypomina :)
Zapodaj kiedyś film w formacie cyfrowym.
Ciekawe jak wam wyszedł, z chęcią bym obejrzał??
13-07-2007 11:49
senmara
   
Ocena:
0
Żeby nie było: Furiath grał Czarodzieja Wścibinosaa Sławek Kwiecień Furiata *(czyli nieokrzesanego osiłka prowadzanego na łańcuchu).
Niektórych scen wogóle nie było, bo sie nam bateria rozładowała.
Najzabawniej ogladało się wersję reżyserską z wszystkimi bluzgami itp.
Rety, jak cos tak męczącego jak organizowanie planu filmowego mogło cieszyć ??? :D
13-07-2007 12:02
Furiath
    A tutaj kilka uwag
Ocena:
0
o filmie na naszym forum:
http://forum.polter.pl/amatorskie-filmy-fantasy-i-sf-vt172.html#2164

Istotnie, głupi był maksymalnie, ale jak cieszył.
13-07-2007 12:27
vanderus
   
Ocena:
0
Scenariusz dziwnie zalatuje mi Monty Pythonem :D Ale fajny jest bezsprzecznie.

To co - zaczynamy robic Polter - film, skoro takie doswiadczenie w serwisie drzemie?
13-07-2007 12:29
Furiath
    Tak, mostek i wirszyk był
Ocena:
0
bezczelną zzynką z Pythonów. Choć komizm sytuacji miał polegać na jego słodziutkim wydźwięku, chociaż troll to właśnie ten najstraszniejszy sługus nekromanty.
13-07-2007 12:59
Qball
   
Ocena:
0
Zryte. Serio. Momentami strasznie głupawe, ale ogólnie spoko :)
14-07-2007 00:16

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.