07-09-2012 11:28
Feminizm dla zwykłych ludzi
Odsłony: 30
Nie wiem czy zauważyliście, ale media mają tendencję do spłycania istotnych problemów i rozdmuchiwania mniej istotnych. TV ma problem z relacją meczu piłkarskiego, więc trudno liczyć na wnikliwą analizę problemów społecznych, ekonomicznych czy naukowych.
Feminizm istniejący w mediach (TVN, Wysokie Obcasy, trochę Cosmo, trochę Twojego Stylu) koncentruje się na rzeczach, które łatwo obudować reklamami. Nagie piersi, kretyńskie teksty i polemiki ściągają więcej reklamodawców niż teksty o polityce społecznej. Łatwo więc o skojarzenie, że feministki medialne zajmują się tylko wybranymi problemami (aborcja, in vitro, trochę żłobków). Bywają wyjątki (np. Kinga Dunin w Polityce o pomysłach na poprawę obsługi w szpitalach bez powiększania wydatków), ale generalnie sieczka medialna nie jest zbyt fajna. Teksty o biedzie w Łodzi, nastoletnich matkach czy pracownicach z Wałbrzycha słabo sprzedają miejsce na reklamy szminki.
Ludzki mózg jest tak skonstruowany, że łatwiej zapamiętuje fakty zgodne z własnym światopoglądem. Czyli nie lubiący feminizmu (ziemniaków, von Misesa czy równań różniczkowych) łatwiej wychwytują informacje o głupotach feministek, Instytutu Misesa, hodowców ziemniaków czy matematyków. Dochodzi do tego stara prawda medialna, że "dobra wiadomość to żadna wiadomość" - katastrofy, demonstracje i skandale sprzedają się lepiej niż akty pozytywne. Do tego dorzućcie internet, kasujący empatię i komunikację niewerbalną.
Z tych właśnie powodów każdy ma taki feminizm, jaki potrafi sobie wyguglać. Aureus spotykał się z feministkami-specjalistkami od języka (Petra też jest po filologii), dla których pewne aspekty ruchu są istotniejsze niż inne (język, kwestie genderowe).
Nie ma w tym nic dziwnego, gdybyście wpadli do mnie do pracy też byście zauważyli, że poświęcamy sporo czasu jakimś drobiazgom, które człowiekowi z ulicy wydają się kretyńskie (ja od dwóch miesięcy badam wytrzymałość i degradację opakowań plastikowych do jajek). Gdyby jednak jakiś łoś stwierdził, że naukowcy za bardzo zajmują się opakowaniami zamiast wymyślać lek na raka, wysłałbym go do budynku obok.
Kiedy więc jakiś łoś (Albiorix, jakubbus) twierdzi, że feminizm zajmuje się za bardzo językiem, genderem i kulturą, a za mało "sprawami zwykłych ludzi" to robię to samo - pokazuję gdzie szukać:
1. Małgorzata Maciejewska (feministka-socjolożka) zatrudniła się w fabryce Chung-Hong w Wałbrzyskiej Strefie Ekonomicznej od października do grudnia 2011. Pracowała na linii produkcyjnej, prowadząc jednocześnie badania socjologiczne i antropologiczne dotyczące sposobów traktowania pracowników, naginania i naruszania prawa pracy, warunków BHP etc. Raport z badań możecie przeczytać tutaj. Wnioski Maciejewskiej były dyskutowane na konferencji nt. specjalnych stref ekonomicznych w Łodzi.
2. Badania socjologiczne nad ubóstwem i problemami społecznymi korzystały z perspektywy feministycznej. Jeśli rzucicie okiem na raport zespołu prof. Warzywody-Kruszyńskiej (socjologia UŁ) to zobaczycie, że kobiety z regionu łódzkiego inaczej przeżywają biedę niż mężczyźni. Na tej podstawie można bardziej efektywnie prowadzić politykę społeczną.
3. Feministki i feminiści związani z łódzkim "Stowarzyszeniem Nowoczesnej Edukacji" wdrażają program edukacji seksualnej w szkołach.
4. Zdjęcie pochodzi z tegorocznej łódzkiej manifestacji feministycznej z portalu NaszeMiasto Łódź.
Każdy ma taki feminizm jaki potrafi sobie znaleźć. Jeśli Aureus szuka feminizmu "zwykłych ludzi" to nie powinien obserwacji ograniczać do wydziału filologicznego uczelni wyższej.
EDIT: @ Zigzak, Albiorix i Jakubbus. Przepraszam jeśli czujecie się urażeni ad-personami. Łosiowate pomysły i wypowiedzi nie uprawniają mnie do nazywania Was łosiami lub trollami.
Feminizm istniejący w mediach (TVN, Wysokie Obcasy, trochę Cosmo, trochę Twojego Stylu) koncentruje się na rzeczach, które łatwo obudować reklamami. Nagie piersi, kretyńskie teksty i polemiki ściągają więcej reklamodawców niż teksty o polityce społecznej. Łatwo więc o skojarzenie, że feministki medialne zajmują się tylko wybranymi problemami (aborcja, in vitro, trochę żłobków). Bywają wyjątki (np. Kinga Dunin w Polityce o pomysłach na poprawę obsługi w szpitalach bez powiększania wydatków), ale generalnie sieczka medialna nie jest zbyt fajna. Teksty o biedzie w Łodzi, nastoletnich matkach czy pracownicach z Wałbrzycha słabo sprzedają miejsce na reklamy szminki.
Ludzki mózg jest tak skonstruowany, że łatwiej zapamiętuje fakty zgodne z własnym światopoglądem. Czyli nie lubiący feminizmu (ziemniaków, von Misesa czy równań różniczkowych) łatwiej wychwytują informacje o głupotach feministek, Instytutu Misesa, hodowców ziemniaków czy matematyków. Dochodzi do tego stara prawda medialna, że "dobra wiadomość to żadna wiadomość" - katastrofy, demonstracje i skandale sprzedają się lepiej niż akty pozytywne. Do tego dorzućcie internet, kasujący empatię i komunikację niewerbalną.
Z tych właśnie powodów każdy ma taki feminizm, jaki potrafi sobie wyguglać. Aureus spotykał się z feministkami-specjalistkami od języka (Petra też jest po filologii), dla których pewne aspekty ruchu są istotniejsze niż inne (język, kwestie genderowe).
Nie ma w tym nic dziwnego, gdybyście wpadli do mnie do pracy też byście zauważyli, że poświęcamy sporo czasu jakimś drobiazgom, które człowiekowi z ulicy wydają się kretyńskie (ja od dwóch miesięcy badam wytrzymałość i degradację opakowań plastikowych do jajek). Gdyby jednak jakiś łoś stwierdził, że naukowcy za bardzo zajmują się opakowaniami zamiast wymyślać lek na raka, wysłałbym go do budynku obok.
Kiedy więc jakiś łoś (Albiorix, jakubbus) twierdzi, że feminizm zajmuje się za bardzo językiem, genderem i kulturą, a za mało "sprawami zwykłych ludzi" to robię to samo - pokazuję gdzie szukać:
1. Małgorzata Maciejewska (feministka-socjolożka) zatrudniła się w fabryce Chung-Hong w Wałbrzyskiej Strefie Ekonomicznej od października do grudnia 2011. Pracowała na linii produkcyjnej, prowadząc jednocześnie badania socjologiczne i antropologiczne dotyczące sposobów traktowania pracowników, naginania i naruszania prawa pracy, warunków BHP etc. Raport z badań możecie przeczytać tutaj. Wnioski Maciejewskiej były dyskutowane na konferencji nt. specjalnych stref ekonomicznych w Łodzi.
2. Badania socjologiczne nad ubóstwem i problemami społecznymi korzystały z perspektywy feministycznej. Jeśli rzucicie okiem na raport zespołu prof. Warzywody-Kruszyńskiej (socjologia UŁ) to zobaczycie, że kobiety z regionu łódzkiego inaczej przeżywają biedę niż mężczyźni. Na tej podstawie można bardziej efektywnie prowadzić politykę społeczną.
3. Feministki i feminiści związani z łódzkim "Stowarzyszeniem Nowoczesnej Edukacji" wdrażają program edukacji seksualnej w szkołach.
4. Zdjęcie pochodzi z tegorocznej łódzkiej manifestacji feministycznej z portalu NaszeMiasto Łódź.
Każdy ma taki feminizm jaki potrafi sobie znaleźć. Jeśli Aureus szuka feminizmu "zwykłych ludzi" to nie powinien obserwacji ograniczać do wydziału filologicznego uczelni wyższej.
EDIT: @ Zigzak, Albiorix i Jakubbus. Przepraszam jeśli czujecie się urażeni ad-personami. Łosiowate pomysły i wypowiedzi nie uprawniają mnie do nazywania Was łosiami lub trollami.
19
Notka polecana przez: AdamWaskiewicz, Aure_Canis, chimera, Furiath, Jade Elenne, jakkubus, Jingizu, Klapaucjusz, MaWro, mr_mond, Nuriel, oddtail, Planetourist, Scobin, Senthe, Sethariel, Szczur, Żmij, Zsu-Et-Am
Poleć innym tę notkę